Aktualizacja strony została wstrzymana

Ja robak

Program Pierwszy Polskiego Radia – jak to bywa ostatnio w niedzielne popołudnia – nadał audycję poświęconą badaniom robactwa. Ponieważ zdaje się, że kwalifikuję się do grona robaków, będących obiektem zatroskania „uczonych” – uzupełnię tą rozmowę.

Piszę o robactwie, a nie o społeczeństwie, gdyż konwencja tych audycji jest właśnie taka. Troskę „uczonych” (wśród których zapamiętałem nazwisko Jacka Santorskiego) da się przyrównać jedynie do troski zoologów, by nie zalała nas plaga robactwa. Rozmawiając bowiem o ludziach, mamy choćby minimalną skłonność do wchodzenia z nimi w relacje osobowe. One przejawiają się w takich debatach poprzez empatię, próbę zrozumienia, życzliwość etc. Niczego takiego stwierdzić w wypowiedziach radiowych komentatorów nie można.

Badając robactwo nie musimy się troszczyć zbytnio o przedmiot naszych zainteresowań. Podkreślam: przedmiot, a nie podmiot. Jedyną mądrą myślą wyrażoną w tej dyskusji było stwierdzenie, że wrogość przejawiana w dyskusjach internetowych może mieć źródło w poczuciu „jakiegoś wykluczenia”. Jakiego – rozmówcy nie wnikali. I zapewne nie przyjdzie im nawet do głowy, że przedmiotowe traktowanie ludzi jest najgorszą formą wykluczenia. Z drugiej strony spotyka się to z odmową uczestnictwa. To kwestia smaku. Mnie nie obchodzi zupełnie, co robią ludzie pokroju pana Santorskiego. Ta retoryka jest aż nadto parciana.

O co poszło? Oczywiście o akcję Jurka Owsiaka. Podłość i małość inspiracji jego przeciwników nie budziła żadnych wątpliwości. Dyskusja była jedynie czymś w rodzaju konkursu na najbardziej błyskotliwe obelgi pod ich adresem. Źadnych „wy p… ch…. ” lub coś w tym rodzaju. Przecież to ludzie kulturalni. Bez wątpienia konkurs wygrał Jacek Santorski, opowiadając o psach ujadających zza płotu, wzdłuż którego idziemy. Kiedy płot się kończy, to i tym psom kończy się odwaga.

Mnie osobiście akcja Owsiaka ani grzeje ani ziębi. Jako wierny poddany III RP Owsiak robi to co uważa za słuszne. Ja odmawiając uczestnictwa w całej tej farsie, zwanej III RP – nie czuję się powołany do analizy tych działań. Może tylko podam pewną historyczną analogię. Jest ona celowo przejaskrawiona, bo być może pan Santorski i jemu podobni są po prostu tępi i trzeba takich przejaskrawień, by zrozumieli argumenty drugiej strony. Jak wiadomo, Kubańczycy zrobili bardzo wiele dobrego dla Afryki. Pomoc kubańskich lekarzy była niejednokrotnie nieoceniona. Ale trudno odmówić racji ludziom, którzy uważali tego typu akcje za część ofensywy propagandowej. Ja osobiście uważam, że lepiej jeśli wysyłali lekarzy niż wojsko. Podobnie lepiej jest, gdy Owsiak robi coś dobrego, niż gdy organizuje pranie mózgu młodzieży (np. zapraszając na „Przystanek Woodstok” różnych manipulatorów w rodzaju Balcerowicza).

Mierżą mnie „rodaków rozmowy”, jakie przy tej okazji się toczą (vide http://rybitzky.salon24.pl/379155,wy-debile-wy-czarne-parchy-czyli-o-obroncach-owsiaka), ale daleki jestem od przypisywania niskich pobudek wyłącznie jednej ze stron.

Inwazja obcych

Jak już wspomniałem – najciekawszą kwestią poruszoną przy okazji, jest problem wykluczenia. Odmowa uczestnictwa jest tylko jednym z ciekawych aspektów tego problemu. O wiele ciekawszym, a z pewnością bardziej uniwersalnym jest problem, który nazwałem inwazją obcych.

Co najmniej kilka amerykańskich filmów opisuje opanowanie rasy ludzkiej przez „obcych”. Taki „obcy” wygląda jak człowiek i zachowuje się jak człowiek, ale zawsze jakiś szczegół go zdradza. Na przykład nie potrafi okazywać uczuć.

W ostatnich dniach nabrałem pewności, że zostaliśmy zaatakowani naprawdę. Grozy sytuacji dodaje fakt, że tym szczegółem zdradzających obcych jest całkowity brak jednej z fundamentalnych cech ludzkości: inteligencji.

Proszę zwrócić na przykład uwagę na podawane we wszystkich mediach wyjaśnienie spadku kursu złotego. Dziennikarze z poważną miną mówią, że inwestorzy nie odróżniają nas od Węgier, więc kłopoty Węgrów przekładają się na nasz rynek. Więc albo światem rządzą durnie, albo durnie to komentują. Jedyne większe transakcje w jakich osobiście uczestniczę dotyczą zakupów internetowych. Zawsze dokładnie sprawdzam, z kim mam do czynienia. Czyżby ludzie operujący miliardami tego nie robili?

Do dzisiaj śmiejemy się z filmów Barei pokazujących absurdy PRL’u. Ale czy ktoś wówczas słyszał coś w rodzaju: mamy kłopoty, bo rządzący naszym krajem nie odróżniają Holandii od Portugalii?

Jak to możliwe, że wszyscy łykają to jako coś normalnego? Nie umiem tego wyjaśnić inaczej niż sformułowaną na wstępie hipotezą inwazji.

U nas „obcy” mają nawet swoją telewizję (której analizie jeden z blogerów poświęcił swój blog). Wczoraj nieopatrznie któryś z moich domowników włączył tą telewizję, gdy właśnie trwała audycja dla „obcych”. Kilku tzw. celebrytów opowiadało właśnie o dobrodziejstwie naszego państwa, które będzie dbało o nowo narodzone kotki. Takiego kotka będzie można kupić tylko z certyfikowanej hodowli. Zareagowałem trochę nerwowo, komentując, że niedługo na zrobienie siku będzie potrzebny certyfikat. Uspokoiłem się jednak na widok znaczka TVN. Zdaje się, że większość polskich kotów żyje na wsiach. Jeśli kocica ma małe, to gospodarz nie chcący utrzymywać kociarni ma dwa wyjścia: zabić, albo przekazać komuś. Kto nie miał serca do zabijania – mógł wziąć je do koszyka i udać się do miasta z ofertą odsprzedaży. Ta opcja została zakazana. Dla dobra kotów oczywiście!!!

Panowanie „obcych” staje się tak powszechne i nieznośne, że rzeczywiście dla normalnych ludzi jest formą wykluczenia. Czytając na przykład kolejne wynurzenia Ryszarda Petru na temat konieczności szybkiego przyjęcia euro, człowiek się zastanawia czy pozostało nam już tylko zamknąć się w czterech ścianach i izolować od informacji z zewnątrz?

Z tym przyjęciem euro wiąże się jeszcze jedno ciekawe spostrzeżenie. Większość obcych ma gęby pełne wolnościowych frazesów. A jednocześnie potrafią argumentować np., że przyjęcie euro pozwoli na zmniejszenie stóp procentowych w Polsce. Jeśli możemy mieć niższe stopy, to czemu czekać na przyjęcie euro? A jeśli przyjęcie dopiero euro u nas wymusi zmiany, to przecież jest to wzywanie do wymuszeń, będących zaprzeczeniem wolności.

Nie będę jednak tego tematu rozwijał, by obcych nie prowokować.

Jerzy Wawro

Za: Nowy Ekran - Jerzy Wawro blog (08.01.2012) | http://netsociety.nowyekran.pl/post/47194,ja-robak

Skip to content