13 grudnia 1981 roku
wprowadzono w Polsce stan wojenny. Na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego stanął Wojciech Jaruzelski.
13 grudnia 2002 roku
w Kopenhadze zakończono negocjacje Unii Europejskiej w sprawie warunków przyłączenia do niej Polski i 9 innych państw. Delegacji z Polski przewodniczył premier Leszek Miller.
13 grudnia 2007 roku
w Lizbonie przywódcy państw Unii Europejskiej podpisali traktat reformujący. W imieniu rządzących Polską uczynili to premier Donald Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w obecności przewodniczącego delegacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Od ogłoszenia stanu wojennego mija 30 lat, od zdrady w Kopenhadze 9 lat, od zdrady lizbońskiej ledwie 4 lata… Każde z tych wydarzeń odbierało Polakom wpływ na Polskę i wypychało wielu na tułaczkę po świecie.
Skutkiem stanu wojennego z Polski emigrowały setki tysięcy Polaków, w wyniku przyłączenia Polski do Unii Europejskiej emigrowały miliony Polaków.
Komu naród polski powinien „podziękować” za kolejne fale wygnańców z ojczyzny? Jaki sposób byłby najlepszy? Pochować ich wszystkich na Wawelu? Postawić im pomniki?
Pierwszą odpowiedzią, jaką podsuwa słuszny gniew jest ten historyczny obraz:
„Wieszanie zdrajców” pędzla Jana Piotra Norblina de la Gourdaine.
Powstańcy kościuszkowscy zemścili się na niektórych zdrajcach, ale wolności nie obronili. Zryw narodowy został utopiony w morzu polskiej krwi, a państwo polskie wymazane z mapy Europy. Nie wolno tego powtórzyć.
Jest z naszym krajem źle, ale może być przecież jeszcze gorzej, może nas spotkać to, co Jugosławię, Irak, Afganistan, Libię. A przecież nie tego chcemy.
MORAŁ:
Polacy! Musimy uwolnić Polskę, ale nie wolno nam kierować się gniewem i zemstą. Trzeba działać roztropnie, sprawiedliwie i miłosiernie. Władzę w naszej ojczyźnie należy odzyskać wytrwałą pracą nad wzmocnieniem żywotnych sił społeczeństwa, uświadamianiem i organizowaniem obywateli. Gdy wysiłki zostaną zwieńczone powodzeniem, zdrajców należy sprawiedliwie osądzić i miłosiernie ukarać – nie śmiercią, ani leniwym przesiadywaniem w więziennej celi – ale znojną przymusową pracą do końca ich dni.
Mocniejszy