Aktualizacja strony została wstrzymana

Szewczak: Polacy zapłacą podwójnie

Wbrew temu, co twierdzi premier Tusk, w sprawie euro można wybrać podwójnie źle: i hańbę, i rachunek do zapłacenia za balowników, a przecież i przed, i po euro też jest życie.

Niektóre kraje po cichu szykują scenariusz awaryjny. Coraz częściej mówi się o tym, że niektóre europejskie kraje przygotowują się do druku własnego pieniądza. Kto ma prasy drukarskie pod parą, ten skorzysta – kto pierwszy, ten lepszy – ostatni stracą na wymianie euro, dla wszystkich nie wystarczy.

Nie można wykluczyć, że Niemcy grają dziś na czas, żeby właśnie przygotować się na czarny scenariusz, ich banknoty będą uprzywilejowane. Grecy, podobnie jak Portugalczycy, masowo wypłacają pieniądze z banków. Grecy tylko w X-XI br. wypłacili ok. 15 mld euro, mają na kontach w bankach zaledwie 150 mld euro, choć za granicą, głównie w USA i Szwajcarii, trzymają ponad 600 mld euro. Polacy odwrotnie: wpłacają do zagranicznych banków w Polsce.

Ceny londyńskich nieruchomości idą w górę. Rozsądni i przewidujący kupują norweską koronę i kanadyjskiego dolara. Niemcy, tak jak Włosi, przestają wierzyć w moc giełdy i wycofują pieniądze zainwestowane w akcje we Frankfurcie czy Mediolanie, a chodzi o setki miliardów euro. Brytyjskie ambasady mają plan awaryjny ewakuacji obywateli Królestwa z Europy na wypadek upadku euro, runu na banki i zamieszek. Analitycy szwajcarskiego banku UBS zalecają w przypadku rozpadu strefy euro kupowanie kamieni szlachetnych, puszek z jedzeniem i broni małego kalibru (Szwajcarzy duży kaliber mają już w domach).

Unia Europejska i strefa euro potrzebują na ratunek dziś blisko 4 bln euro, a mówi się o oszczędnościach rzędu… 200 mld euro. Nowy włoski rząd Montiego dokonał drakońskich cięć na 30 mld euro, ale Włochom w I połowie przyszłego roku potrzeba minimum… 300 mld euro, a ich łączne długi to blisko 2 bln euro!

Na „ostatniej wieczerzy” w Brukseli ustalono prawie wszystko – z wyjątkiem tego, kto ma zapłacić te astronomiczne długi. Pogłębiono integracje bankrutów i zyskano kilka miesięcy. Patent eurostrefy polegający na tym, żeby niemieckie banki pożyczały pieniądze Hiszpanom i Portugalczykom na kupno mercedesów, a francuskie banki Grekom na kupno łodzi podwodnych, a potem żeby kraje Południa zlikwidowały własne deficyty i spłaciły własne długi, właśnie padł nieodwracalnie. Teraz będzie nowa zasada: kto nie płaci, ten nie je. Europejskie rządy kłamią i manipulują wskaźnikami, oszukują własne społeczeństwa. Banki to dziś istne piramidy finansowe, realnie zagrożone bankructwem, upiększające dane, inwestujące w kasyna, wesołe miasteczka, piorące pieniądze mafii i dyktatorów, fałszujące bilanse i ukrywające straty. Tylko w przyszłym roku będą potrzebować co najmniej ok. 500 mld euro.

Eurobożek zaćmił umysły decydentów, złotouści łajdacy nie tylko w Polsce powtarzają idiotyzmy – euro albo śmierć, a przecież i przed euro (2002 r.) i po euro (2012 r.) też było i będzie życie. Zbyt często w Unii i na świecie stosowano rady ekonomicznych guru pokroju Nikodema Dyzmy. Wypuszczano zbyt wiele akcji ”banku zbożowego” zabezpieczonego kwitami na węgiel, tyle tylko, że węgla nikt nie ma – jest tylko węglarz z siedmiorgiem dzieci, któremu nie starcza do pierwszego. Mamy dziś nie tyle unię stabilności finansowej, co unię płacenia długów za rozrzutników i bankrutów, a frajerów – jak widać na naszym przykładzie – nie brakuje. W dziele zniszczenia Unii euro okazało się skuteczniejsze od dywizji pancernych. Pomysły na więcej integracji w UE forsowane przez Tuska i Rostowskiego czy Sikorskiego przypominają stary dowcip o alkoholiku, który z chorą wątrobą zgłasza się do lekarza, a ten oświadcza, że to wyłącznie z powodu nadużywania alkoholu. Jaka rada? Więcej się towarzysko integrować i więcej spożywać.

Ostatnia faza umierania i marskości eurolandu właśnie się rozpoczęła. Głupcy wierzą, że stosując dietę cud dla własnych emerytów i konsumentów, uratują pacjenta. Nawet mały unijny Cypr doszedł do wniosku, że lepiej pożyczyć w Moskwie, niż zdać się na euroratunek. Eurooszczędności zabiją nie tylko euro, ale i gospodarkę strefy euro. Europejska recesja uderzy w cały świat i globalną gospodarkę. Amerykanie dobrze czują pismo nosem.

Wyjątkowo mizerna intelektualnie i słaba profesjonalnie obecna rządowa polska ekipa jak w transie powtarza zaklęcia o ratowaniu euro i dopłacaniu do bankrutów. Jakby zapomniała, że już za miesiąc trzeba będzie pożyczyć na przyszły rok rekordowe 176 mld zł, więcej niż w kryzysie 2008-2009, że unia dyscypliny finansowej to dla polskich przedsiębiorców murowana podwyżka CIT z 19 proc. do ok. 23-24 proc. (średnia strefy euro). Dla konsumentów polskich może to oznaczać likwidację obniżonych preferencyjnych stawek VAT na żywność, leki, książki 5 i 8 proc. oraz jednolitą stawkę na poziomie 19-22 proc., czyli totalną drożyznę. Likwidacja rent wdowich, zmiana systemu rent na system kapitałowy, czyli propozycja dla młodych po wypadku – renty w wysokości np. 50 zł. Emeryci dostaną w 2012 r. podwyżki w ramach waloryzacji w wysokości 68 zł, ale dołożą do greckich, włoskich, portugalskich emerytur ładnych kilka tysięcy (7 mld europomocy w ramach składki do MFW dla europejskich bankrutów). Czyżby minister Rostowski uwierzył, że skoro mamy już ponad 50 tys. polskich milionerów   i to w dolarach, to nasza hojność nie zna granic? A przecież ryzyko niewypłacalności Polski systematycznie rośnie: CDS-y  na pięcioletnie obligacje to już blisko 330 pkt., obligacje 10-letnie kosztują 6,1 proc., złoty stracił zaś 12 proc. w stosunku do słaniającego się na nogach euro. Ponad 6 mld euro wyrzuciliśmy już w błoto (tylko w tym roku) na interwencje walutowe, a worek rezerwy dewizowej rozwiąże się dopiero pod koniec grudnia; 1 mln zarejestrowanych bezrobotnych w kraju to ludzie do 34. roku życia. Deficyt sektora finansów publicznych mamy jak Grecja (ok. 9 proc., jeśli policzyć długi poukrywane przez Ministerstwo Finansów), zadłużenie właśnie przekracza konstytucyjne 60 proc. do PKB liczone według metodyki unijnej.

Długi eurostrefy są nie do spłacenia, trzymajmy się z dala od zadżumionej strefy, tym bardziej, że choroba toczy już nas samych od środka. Problem w tym, że złotoustych łajdaków i pożytecznych idiotów ci u nas dostatek. W świecie ekonomicznych absurdów Polska jest w zdecydowanej czołówce.

Janusz Szewczak

Autor jest głównym ekonomistą SKOK

Za: niezalezna.pl | http://niezalezna.pl/20258-szewczak-polacy-zaplaca-podwojnie

Skip to content