Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie wierzę ci sowiecki generale

U schyłku życia jeżeli już robi się bilans swoich dokonań to powinien on dotyczyć całego jego okresu.

Jeśli w obliczu śmierci oraz zbliżającej się 30 rocznicy stanu wojennego Jaruzelski koncentruje się jedynie na tym właśnie haniebnym wydarzeniu, którego był autorem to oznacza, że po raz kolejny, nawet leżąc na łożu śmierci wpisuje się w bieżącą polityczną grę co czynił niejednokrotnie.

Jeżeli już Jaruzelski chce rzeczywiście i szczerze wyrazić żal to powinien zacząć od przepraszania za krew najwierniejszych synów tej ziemi, którą zaczął przelewać już od 1945 roku, kiedy likwidował w okolicach mojej rodzinnej Częstochowy oraz Radomska, Konspiracyjne Wojsko Polskie pod dowództwem wspaniałego patrioty i przedwojennego nauczyciela kapitana Stanisława Sojczyńskiego, „Warszyca”.

To właśnie tu na jego bandyckich rękach pojawiła się przelana polska krew. Miał wtedy zaledwie 22 lata.

Zatwardziały komunista, zaufany KGB, GRU, zawsze w zdyscyplinowany sposób wykonywał rozkazy skierowane przeciwko własnemu narodowi.

W NRD, na Węgrzech czy w Czechosłowacji do tłumienia antykomunistycznych powstań niezbędna była odsiecz z Moskwy. W Polsce każdy niepodległościowy zryw od zakończenia II wojny światowej był pacyfikowany przez wyselekcjonowanych tubylców cieszących się bezgranicznym zaufaniem Kremla, a najbardziej zaufanym z nich był Jaruzelski.  

W 1956 roku po gomułkowskiej odwilży Jaruzelski opowiedział się, za pozostaniem w LWP marszałka Rokossowskiego i sowieckich doradców.

 W 1968 r. aktywnie uczestniczył w antysemickich czystkach w LWP i mimo to nigdy nie został potępiony przez tak wrażliwe na tę kwestię środowisko Adama Michnika. Zrehabilitował się przecież mordując własny naród, więc „odpieprzcie się od generała” grzmiał naczelny Wyborczej.

Za te wszystkie zasługi stanął z nadania Moskwy na czele Ludowego Wojska Polskiego właśnie w 1968 roku. W 1970 roku nie zawahał się wykonania partyjnego rozkazu strzelania do polskich robotników na wybrzeżu.

W grudniu 1981 roku nastąpiło „ukoronowanie” kilkudziesięcioletniej kariery zdrajcy. To wtedy na polecenie Kremla spacyfikował wielomilionowy i spontaniczny niepodległościowy zryw Polaków. Zryw, który wyzwolił tak wielką narodową energię, jakiej nie doczekaliśmy się przez całe następne pokolenie, aż do dnia dzisiejszego. To on zdławił ducha i nadzieję.

W 1984 roku za wiernopoddaństwo i ujarzmianie własnego narodu, jako jedyny w historii polski komunista otrzymał niezwykle reglamentowany platynowo-złoty Order Lenina, najwyższe odznaczenie ZSRR.

W wydanej w 1993 roku swojej książce „Stan wojenny-dlaczego” zawarł kłamliwą i przewrotną argumentację kreując się na zbawcę narodu i odpowiedzialnego patriotę. Niech ktoś dzisiaj sięgnie do tego gniota i porówna zawarte tam łgarstwa ze znanymi dzisiaj faktami.

Dziś wiadomo, że to nie obawa przed interwencją wielkiego brata wpłynęła na wydanie wojny własnemu narodowi przez dyktatora. To sam Jaruzelski żebrał u kremlowskich przyjaciół o zbrojne wsparcie grudniowego ataku na własny naród.

Stan wojenny to kolejny zbrodniczy rozkaz Moskwy wykonany skrupulatnie przez jej wiernego bezgranicznie pachołka. Dla części rodaków Jaruzelski to typowy przykład zdrajcy, dla nikczemników i salonowych błaznów pozostaje nadal człowiekiem honoru i zbawcą ojczyzny.

Na 10 dni przed katastrofą smoleńską Putin ponownie sięgnął po wypróbowanego towarzysza i posłużył się nim by uderzyć wraz z Tuskiem w Lecha Kaczyńskiego. Właśnie 30 marca rozgorzała medialna dyskusja na temat zaproszenia Jaruzelskiego do Moskwy z okazji dnia zwycięstwa i tego czy „wredny” prezydent zaprosi na pokład samolotu „zasłużonego steranego życiem staruszka”. Towarzysz Jaruzelski odbył wówczas wielkie medialne tourne. Musiał nagle poprawić się stan jego zdrowia, często uniemożliwiający mu udział w sądowych procesach. 

Miałem nadzieję do dziś, że była to już ostatnia misja kremlowskiego sługusa. Niedoceniałem jednak generała. Dzisiaj wraz z mediami próbuje tak odwrócić wymowę obchodów rocznicy i protestu pod jego domem, aby kata odbierano jako ofiarę polskich „faszystów” wspieranych przez Kaczyńskiego. 

Prawdy o tej haniebnej postaci naszej historii i jej czynach nie znajdziemy w obowiązujących dziś podręcznikach szkolnych.

Trudno było przez ostatnie 20 lat przebijać się z nią do społecznej świadomości, mając naprzeciw całą medialną machinę Michnika, obrońcy i wiernego przyjaciela zbrodniarzy Jaruzelskiego i Kiszczaka. Jak zwykle z okazji rocznicy ogłoszenia stanu wojennego pojawią się we „wiodących” mediach sondaże, z których będzie wynikało, że społeczeństwo polskie jest podzielone w ocenie generała.

I jak zwykle będzie mi wstyd.

Mirosław Kokoszkiewicz

Za: kokos26 (11.12.2011 ) | http://kokos.salon24.pl/372272,nie-wierze-ci-sowiecki-generale

Skip to content