Aktualizacja strony została wstrzymana

Islamic Banking lekarstwem na kryzys?

Wyobraźcie sobie uczciwy, wiarygodny bank mający misję pomocy a nie tylko kumulacji zysku. Taki, który nie bierze odsetek od udzielanych kredytów, nie angażuje się w spekulacyjne transakcje giełdowe, dba o krystaliczną wręcz przejrzystość swoich działań… Otóż taki właśnie bank ma swoją siedzibę w niemieckim Mannheim. Bank Kuveyt Türk nie jest jakimś wymysłem zblazowanego milionera chcącego uchodzić za filantropa, ale poważną instytucją finansową wcale nie zagrożoną rychłym bankructwem. Jedyną różnicą między nim a znanymi nam bankami jest to, że działa w oparciu o Koran.

Prawo islamskie zabrania lichwy, za którą uważa każde pobieranie odsetek od pożyczonych pieniędzy, toteż banki działające w krajach muzułmańskich tych odsetek po prostu nie naliczają. W zamian za to zarabiają na udziałach w przedsiębiorstwach, które kupują. Kiedy, dajmy na to, zapragniemy założyć w takim banku lokatę,  nie dostajemy z góry ustalonych odsetek, ale lokujemy swoje pieniądze w realnie istniejącej firmie, którą sami wybierzemy z bankowego katalogu. Oczywiście po konsultacji z doradcą, bo przecież nie mamy obowiązku znać wyników finansowych przedsiębiorstw, ich możliwości czy zagrożeń wynikających z naszej decyzji. I możemy być pewni, że doradca zrobi wszystko abyśmy byli zadowoleni i, niech Allah  broni, nie poczuli się oszukani.

W przypadku kredytów są dwie możliwości.

Pierwszą jest sfinansowanie działalności gospodarczej, którą spłacimy udziałem w zyskach. Innymi słowy:  bank udzielając nam kredytu, otrzymuje część udziałów w przedsiębiorstwie, które maleją wraz z postępem spłaty długu. Co ciekawe bank partycypuje również w ewentualnych stratach, jest więc partnerem w interesie, a nie wiszącym nad głową mieczem Damoklesa.

Drugą formą kredytowania oferowaną przez banki islamskie są pożyczki na zakup nieruchomości, też wyglądające nieco inaczej niż w przypadku bankowości europejskiej: otóż bank kupuje wskazaną przez klienta nieruchomość i odsprzedaje mu ją doliczając do ceny niewielki (naprawdę niewielki, w porównaniu z odsetkami od kredytów hipotecznych) zysk. Oczywiście wszystko możemy spłacić w dogodnych i, co najważniejsze, dostosowanych do naszych możliwości finansowych ratach. Ale najważniejszą (z punktu widzenia klienta banku) sprawą jest to, że cena ustalona zostaje z góry i nic nie może jej zmienić: ani różnice kursowe, ani sytuacja na rynku, ani widzimisię dyrektora banku. Co ciekawe, nie istnieje też w islamskiej bankowości „instytucja” karnych odsetek.

Najważniejszą jednak, z punktu widzenia klienta, rzeczą jest przejrzystość. Każda umowa musi być tak spisana, by była w pełni zrozumiała dla klienta i, przede wszystkim, raz napisana nie może ulec zmianie przez cały okres jej trwania. Odpadają wszelkie „drobne druczki”, klauzule, nie ma możliwości odstąpienia od niej i wystosowania przez bank nakazu natychmiastowej spłaty kredytu przed ustalonym na samym początku terminem. Umowa jest umową i dotrzymana musi być przez obie strony w takim samym stopniu. Rzecz doprawdy nie do pomyślenia na Starym Kontynencie.

Prawo islamskie (Szariat) zabrania obrotu czymś, czego się nie posiada. Uniemożliwia to sztuczną kreację pieniądza oraz angażowanie się w transakcje spekulacyjne, na przykład kontrakty terminowe. Muzułmański bank jest zatem bardziej instytucją handlową, która szuka konkretnego produktu pod konkretnego klienta i czerpie zyski z handlu, niż  finansową zarabiającą na odsetkach od pieniędzy, których – tak naprawdę – nigdy nie miała. „Allah dozwolił sprzedaży, a zabronił lichwy” /Koran 2:275/ – ta koraniczna zasada jest podstawą, na której opierają swoją działalność i trzeba przyznać, że traktują ją bardzo serio. Wydaje się to być nie do pomyślenia dla naszych, rodzimych bankierów widzących jedynie czubki własnych nosów i krzywą zysków.  Może jednak czas wyciągnąć wnioski z szalejącego kryzysu i zastanowić się, czy muzułmański model bankowości nie jest nań  lekarstwem? Wszak jego główną przyczyną jest nadmierna kreacja bankowego pieniądza i spekulacyjne praktyki zupełnie nie liczące się z konsekwencjami.

Próżne wydają mi się jednak moje nadzieje, przecież głównym graczom na finansowych rynkach nie zależy na uczciwości i przejrzystości, ale na zagarnianiu coraz większych obszarów dla swoich imperiów. A czy może być lepsza broń niż harpagońskie odsetki, uzależniające finansowo, które czasem, w geście „dobrej woli” można częściowo umorzyć zyskując wdzięczność „klienta”? Na spłatę reszty da się kolejny kredyt, potem następny, a potem… cóż, potem kura jest już zarżnięta, krew wypita, a kurnik staje się własnością banku.

Alexander Degrejt

Za: Fronda.pl | http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/islamic_banking_lekarstwem_na_kryzys__17443

Skip to content