Wygląda na to, że transformacja ustrojowa w naszym nieszczęśliwym kraju dopiero się rozpoczyna, że ta z 1989 roku, była tylko próbą generalną. I nie chodzi mi nawet o berlińską deklarację ministra Zdradka Sikorskiego, który wpadł na pomysł, by w przyszłej federacji (nas jest trzynastu, was jest trzynastu, więc zakładamy klub federastów) do wyłącznej kompetencji państwa narodowych zostawić sprawy tożsamości, religii, stylu życia i moralności publicznej – co oznacza, że sprawy obronności, bezpieczeństwa wewnętrznego, wymiaru sprawiedliwości i polityki zagranicznej zostałyby przekazane do wyłącznej kompetencji Rzeszy, która w ten sposób formalnie położyłaby kres niepodległości państw członkowskich – tylko o decyzję Zarządu PZPN o pozbawieniu dotychczasowego sekretarza generalnego Zdzisława Kręciny wszystkich funkcji w tej organizacji.
Jak wyjaśnił prezes PZPN Grzegorz Lato, pan Kręcina został pozbawiony wszystkich funkcji na wniosek Zarządu, prezesa i swój własny. Znaczy – poddał się samokrytyce – co za Stalina zwykle poprzedzało egzekucję. Ustąpienie pana Kręciny wszyscy komentatorzy uznają za początek zmian w PZPN. Nie wypada zaprzeczać, ale skąd właściwie te zmiany i dlaczego akurat teraz? Czy zatrzymanie „generała Gromosława Cz.”, a następnie zwolnienie go za kaucją ma z tym jakiś związek, czy to tylko przypadkowa zbieżność w czasie? Stawiam to pytanie, ponieważ według Jana Tomaszewskiego, który o PZPN coś tam przecież musi wiedzieć, tam agent na agencie siedzi i agentem pogania. Jeśli tak, to nie można wykluczyć, iż „początek zmian” w PZPN jest następstwem i fragmentem zachwiania równowagi w bezpieczniackim dyrektoriacie, sprawującym w naszym nieszczęśliwym kraju rzeczywistą władzę. Czy to zachwianie równowagi jest z kolei następstwem zwykłych nieporozumień w klubie gangsterów, czy też skutkiem widocznego przyspieszenia budowy IV Rzeszy – o czym świadczy deklaracja ministra Sikorskiego – przekonamy się z dalszego rozwoju wypadków.
Stanisław Michalkiewicz
Komentarz • „Dziennik Polski” (Kraków) • 2 grudnia 2011
Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).