Historycy odkryli, że w 2007 roku niemiecki wywiad zniszczył akta osobowe byłych członków SS i Gestapo.
W najbliższą środę ma odbyć się uroczysty bankiet z okazji 65. urodzin Ernsta Uhrlaua, szefa niemieckiego wywiadu BND, i jednocześnie jego przejścia na emeryturę. Niewykluczone, że imprezę zepsują doniesienia dotyczące aktów osobowych byłych członków Gestapo i SS.
Uhrlau stoi na czele BND od sześciu lat. Nie od dziś wiadomo, że co dziesiąty pracownik niemieckiego wywiadu służył wcześniej pod dowództwem szefa SS Heinricha Himmlera. W 2011 roku Uhrlau powołał specjalną komisję historyczną, która miała wyjaśnić wszystkie związane z tym sprawy.
Tymczasem na tydzień przed odejściem Uhrlaua komisja ujawniła nieoczekiwanie skandal, do jakiego doszło w służbach. Jost Dülffer, Klaus-Dietmar Henke, Wolfgang Krieger i Rolf-Dieter Müller odkryli, że w 2007 roku BND zniszczył akta osobowe około 250 byłych współpracowników SS i Gestapo. BND to potwierdziła. Wśród tych materiałów znajdowały się także dokumenty dotyczące osób, które w czasach III Rzeszy „zajmowały ważne stanowiska w SS, SD i Gestapo”.
Pojawia się pytanie, czy pracownicy BND nie próbowali sabotować wysiłków Uhrlaua, mających na celu wyjaśnienie ciemnych kart z historii wywiadu. W BND nie ukrywano, że wielu osobom nie podobały się pomysły Uhrlaua.
Źródło: spiegel.de