W Warszawie trwa proces przenoszenia tzw. pomnika „Czterech Śpiących”. W związku z budową II linii metra musiał on zmienić swoją lokalizację. Radni PO-SLD nie zgodzili się na wniosek PiS na przeniesienie przy tej okazji pomnika chwalącego polsko-sowieckie braterstwo broni do muzeum komunizmu w Kozłówce. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz swoją decyzję w tej sprawie konsultowała z ambasadą Rosji w Warszawie.
[fot. Wikipedia.pl] |
Z pytaniem, czy przy okazji budowy II linii metra należało pomnik przenieść do Kozłówki, zwróciliśmy się do historyka, profesora Jana Źaryna:
Podobne przenosiny pomników widać w innych krajach. Na Litwie istnieje muzeum, utworzone przez prywatnego biznesmena, które jest świadectwem terroru i okupacji dotykających Litwinów przez dziesięciolecia. To zdaje się dobry pomysł na rozliczanie się z przeszłością oraz przeszłą świadomością historyczną.
Mam wrażenie, że decyzja władz Warszawy dot. pomnika może odbić się na relacjach z Rosją. Jeśli pomnik „Czterech Śpiących” pozostanie przy Cerkwi prawosławnej i w niedalekiej odległości od znanego z czasów komuny komisariatu przy ulicy Cyryla i Metodego, to może się okazać, że zupełnie niepotrzebnie utożsamiamy tradycję prawosławną i rosyjską tylko i wyłącznie z totalitaryzmem komunistycznym w Polsce. To bardzo zły skrót myślowy.
Problem konsultacji władz miasta z ambasadą Federacji Rosyjskiej ws. pomnika jest złożony. Należałoby sprawdzić, czy pomnik ten jest polską własnością. Niewykluczone, że on był budowany w porozumieniu finansowym ze stroną sowiecką. Jeśli by tak było, to konsultacje te wydają się zrozumiałe. Trzeba było się konsultować z dziedziczką ZSRS. Jeśli jednak te konsultacje były spowodowane czymś innym, to byłoby to złamaniem norm kulturowych.
Not. KL