Aktualizacja strony została wstrzymana

Po co przyspieszać Wigilię? – Stanisław Michalkiewicz

Ludwik Dorn wezwał Polskę do jak najszybszego poparcia planowanego przez Izrael uderzenia na Iran. Taki atak ze strony Izraela byłby oczywiście wojną napastniczą, więc deklaracja Ludwika Dorna wypełnia znamiona przestępstwa z art. 117 paragraf 3 kodeksu karnego („Kto publicznie nawołuje do wszczęcia wojny napastniczej lub publicznie pochwala wszczęcie lub prowadzenie takiej wojny, podlega karze…” etc.) Ludwik Dorn jednak do żadnej odpowiedzialności z tego powodu pociągnięty być nie może, bo korzysta z immunitetu parlamentarnego, jako że został wybrany do Sejmu w ostatnich wyborach, a poza tym – był posłem na Sejm w upływającej właśnie kadencji, a zgodnie z art. 7 ustawy o prawach i obowiązkach posłów i senatorów, immunitet przysługuje posłowi-elektowi od dnia ogłoszenia wyników wyborów do dnia wygaśnięcia mandatu. Kadencja Sejmu zaś trwa do dnia poprzedzającego dzień zebrania się Sejmu następnej kadencji.

Na wszelki jednak wypadek politycy – również ci objęci immunitetami, unikają słowa „wojna” – postępując w duchu odpowiedzi udzielonej w swoim czasie słuchaczowi przez Radio Erewań. Słuchacz zapytał, czy będzie wojna, na co Radio Erewań odpowiedziało, że żadnej wojny, ma się rozumieć, nie będzie, natomiast rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie nawet kamień na kamieniu. Więc i politycy unikają słowa „wojna”, zastępując je określeniami w rodzaju: „operacja pokojowa”, „misja stabilizacyjna”, albo w ostateczności – jak w przypadku Libii – „kinetyczna operacja militarna” – ale to nie są żadne wojny, Boże uchowaj, więc i niezawisłe sądy mają zadanie ułatwione. Również i Ludwik Dorn nie nawołuje do żadnej „wojny” tylko twierdzi, że „prewencyjne uderzenie” Izraela na Iran „w interesie Polski” nastąpiło „raczej szybciej, niż później”. Izrael bowiem „musi dokonać uderzenia prewencyjnego” gdyby potwierdziły się pogłoski o „zaawansowaniu irańskiego programu”.

Skoro Izrael „musi”, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, że te pogłoski na pewno się potwierdzą, przynajmniej w taki sam sposób, w jaki potwierdziły się pogłoski o wyprodukowaniu broni masowej zagłady przez Saddama Husajna. Pogłoski bowiem – niczym policmajster z „Pana Tadeusza” – „powinność swej służby rozumieją” – podobnie jak „niezależne media”, które te pogłoski będą kolportowały. To mniej więcej wiemy, natomiast osobną kwestią jest „słoń a sprawa Polska”, to znaczy – przyczyny dla których „prewencyjne uderzenie” Izraela na Iran i to „raczej szybciej, niż później”, leżeć ma w polskim interesie. Ludwik Dorn kreśli dość zawiły, nawet jak na jego sposób wyrażania myśli, obraz braku możliwości chronienia przez Polskę swego obszaru powietrznego.

Tymczasem – jak wywodzi Ludwik Dorn – w razie „prewencyjnego uderzenia” na Iran, konieczne będzie zapewnienie przynajmniej neutralności Rosji w sytuacji, gdy USA wraz z miłującym pokój Izraelem będą dorzynali Iran. Za tę powściągliwość Amerykanie będą musieli ruskim szachistom jakoś zapłacić – i zdaniem członka Komisji Obrony Narodowej naszego, pożal się Boże, parlamentu, zapłacą im przyzwoleniem na zwasalizowanie Gruzji i Ukrainy, a kto wie, czy nie i Polski. To oczywiście jest bardzo prawdopodobne i pokazuje, że również Ludwik Dorn nie ma złudzeń co do tego, iż obecna administracja USA traktuje Polskę już tylko jako skarbonkę, z której Izrael i grandziarze z żydowskich organizacji przemysłu holokaustu będą sobie wyciągali pieniądze kiedy tylko poczują taką potrzebę – ale dlaczego w polskim interesie ma leżeć, by owo „prewencyjne uderzenie” Izraela na Iran nastąpiło „raczej szybciej, niż później”? Wywody Ludwika Dorna, jakoby Rosja jeszcze nie była gotowa do ewentualnego naruszenia przestrzeni powietrznej Polski, spokojnie wkładam między bajki. Na taką operację Rosji zawsze wystarczy gotowości, zwłaszcza, gdyby Nasza Złota Pani Aniela delikatnie dała do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko temu – byle Rosja nie naruszała przestrzeni powietrznej na zachód od granicy niemiecko-polskiej z roku 1937.

Być może Ludwik Dorn próbuje w ten dość nieudolny sposób ukryć wybuch solidarności z Izraelem i odruchowej sympatii do tego państwa – chociaż my wcale nie musimy tych, zrozumiałych skądinąd, uczuć podzielać. Skoro jednak rozmawiamy tak szczerze, to warto zwrócić uwagę, że o polskich korzyściach w przypadku szybkiego uderzenia prewencyjnego Izraela na Iran można mówić tylko w tym znaczeniu, że przy zniszczeniu irańskiego potencjału w dziedzinie nuklearnej i równoległej pacyfikacji Syrii, być może nie musielibyśmy liczyć się z koniecznością instalowania Żydolandu na „polskim terytorium etnicznym” – chociaż to wcale nie jest takie oczywiste. Oddalenie groźby Żydolandu jako elementu scenariusza rozbiorowego byłoby nawet bardziej prawdopodobne w przypadku maksymalnego opóźnienia tego prewencyjnego uderzenia, co pozwoliłoby Iranowi na zbudowanie arsenału nuklearnego, przy pomocy którego usiłowałby on zniszczyć Izrael, a przynajmniej – doprowadził do wymianu atomowych ciosów między obydwoma państwami – i w ten sposób wyłączył kwestie Bliskiego i Środkowego Wschodu z polityki światowej na kilkaset lat.

Ale to oczywiście tylko takie teoretyczne możliwości, zbyt piękne, by były prawdziwe – bo warto przypomnieć, iż przygotowania dyplomatyczne do rozgrywki, o której wspomina Ludwik Dorn, już się odbyły w roku 2009, w postaci sierpniowej wizyty Szymona Peresa w Soczi, kiedy obiecał był on prezydentowi Miedwiediewowi, iż Izrael nie uderzy na Iran, a dodatkowo załatwi z prezydentem Obamą wycofanie z Polski elementów tarczy antyrakietowej – co prezydent Obama w podskokach uczynił 17 września 2009 roku. Jakie zapewnienia, jakie obietnice uzyskał Izrael w zamian za te obietnice i te przysługi – tego nie wiemy – ale może właśnie rosyjską zgodę na Żydoland na terenie „polskiego terytorium etnograficznego” w ramach scenariusza rozbiorowego? W tej sytuacji wyrażane przez Ludwika Dorna pragnienie, by izraelskie prewencyjne uderzenie nastąpiło jak najszybciej, ma wszelkie znamiona próby przyspieszenia przez karpie Wigilii Bożego Narodzenia.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    15 listopada 2011

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2274

Skip to content