Władze postanowiły doprowadzić do kilku prowokacji, a następnie w szybkim tempie przygotować nowe prawo, zabraniające ludziom manifestować swoje – krytyczne wobec władzy – poglądy i idee. Taki wniosek trzeba wyciągnąć biorąc pod uwagę różnicę między medialnym przekazem na temat Marszu, a jego faktycznym przebiegiem.
Dotarłem na plac Konstytucji o 14.30; plac był już pełen licznych grup młodych i starszych ludzi; widziałem małżeństwa z dziećmi, nawet w wózkach. Wielu podchodziło do mnie i mi dziękowało; za to, że coś tam napisałem, coś tam powiedziałem. Uśmiechy, pamiątkowe zdjęcia – krótkie, dowcipne rozmowy. Atmosfera świetna. Wszyscy uśmiechnięci, cieszymy się bo jest nas naprawdę dużo. Zaczynami iść; masę transparentów i okrzyki: „Bóg, honor, ojczyzna”; „Chwała bohaterom”; „Dumna Polska”. Powtarzam szli wszyscy, młodzi ludzie i starsi, kombatanci NSZ, młodzi: piłsudczycy w maciejówkach, a także dzieci w wózkach i ich rodzice. Masa transparentów i flag.
Szliśmy powoli i godnie. Po drodze – gdzieś na wysokości pl. Unii Lubelskiej, pierwszy telefon, że gdzieś tam z tyłu doszło do prowokacji. Grupa kibiców miała zostać sprowokowana przez policjantów, doszło do jakiejś przepychanek. Nas to nie dotyczyło; szliśmy dalej; ciągle śpiewy, rozmowy i okrzyki. Piłsudczycy i narodowcy – razem. A potem kolejny telefon, że gdzieś tam na rogu Świętokrzyskiej i Nowego Światu policja zatrzymała ponad stu Niemców, którzy schronili się w siedzibie „Krytyki Politycznej”; ciekawe skąd mieli adres, że tam właśnie należy się kryć. Śmiechy, że oto, nie trzeba grupy rekonstrukcyjnej tworzyć, składającej się z Niemców – żołnierzy, których młodzież z POW rozbrajała 11 listopada. Sami przyjechali. Nas to nadal nie dotyczyło – dalej szliśmy, obok ambasady rosyjskiej; tam oczywiście krzyczeliśmy: „Bolszewika, goń! Goń! Goń!” .
Kolejny telefon i Roza; młodzi anarchiści z Niemiec mieli ponoć pobić „polskich nazistów”, którymi okazali się być młodzi uczestnicy grup rekonstrukcyjnych. Z tego co do mnie dochodzi, to byli szwoleżerowie z epoki napoleońskiej. Idziemy dalej; dzwoni do mnie Polsat News i pyta o wrażenia; krzyczę do telefonu, prawie nic nie słychać, bo właśnie mijamy pomnik Piłsudskiego i idziemy Alejami Ujazdowskimi. Tam z przodu już widzę czoło pochodu – światła. Krzyczę, że jest świetna atmosfera. Do czasu.
Kolejny telefon od osoby, która patrzyła w telewizor, a nie była na miejscu: „Jesteście ponoć nielegalni”. I rzeczywiście po kilkunastu minutach od mojego dotarcia pod pomnik Romana Dmowskiego otoczyła nas policja: samochody. I komunikat; wasza manifestacja jest nielegalna; należy rozejść się, jeśli tego nie zrobicie zastosujemy przymus bezpośredni i armatki wodne. Krzyczymy: „Prowokacja, prowokacja!”. Po kilku krótkich przemówieniach, m.in. Krzysztofa Kawęckiego o naszej solidarności z Polakami z Wileńszczyzny, organizatorzy podejmują decyzję. Rozwiązujemy wiec; wszystkim bardzo dziękujemy. Prosimy się spokojnie rozejść. Poczuliśmy, że żyjemy w państwie bezprawia; w trakcie marszu byliśmy zarówno legalni, jak i nielegalni. Przez cały czas robiliśmy to samo; cieszyliśmy się, że „pokolenie niepokornych’, w tym Roman Dmowski przeprowadzili nas przez morze, od brzegu niewoli, po Niepodległość.
W TVN z kolei powiedziano, że Prezydent RP już jest gotów do zmiany prawa, dziennikarze TVN i ich goście, po raz kolejny nazywali nas bandytami, chuliganami; pokazano, że rzekomo zniszczyliśmy dwa wozy telewizyjne, rzekomo pobiliśmy policjantów i aresztowano spośród nas ok. 150 osób. Bijatyka; nacjonaliści i anarchiczni przyszli by się bić. Tak nas określali. To hańba, żeby tak manipulować przekazem. Tu prezydent RP opowiada, byśmy świętowali i by nikt nie dyktował nam, jak należy wspominać bohaterów i jak kochać Polskę. A obok zdjęcia, jak chuligani (skąd się wzięli!) przy biernej postawie policjantów nieudolnie próbują przewrócić samochód. Wreszcie udaje im się go podpalić; w końcu znudzeni policjanci interweniują.
W tym czasie, ja kieruję się w stronę stacji metro Politechnika; podchodzi do mnie policjant i mówi, że wie kim jestem nawet z nazwiska. Pozdrawia i jest sympatyczny. A potem nagle mówi, że trzeba zmienić prawo, że tak nie można, żeby ludzie mogli bezkarnie łamać prawo i organizować takie marsze. Czy ktoś go nauczył, czy jest tak samo zdolny jak nasz Prezydent, niezależnie od niego. Oczywiście, te fakty trzeba będzie sprawdzić. Zapis dziennikarski jest siłą rzeczy stronniczy.
prof. Jan Źaryn
Pracownik IPN, historyk, wychowawca, nauczyciel akademicki, publicysta, działacz społeczno-katolicki i polityczny. Źonaty, ojciec trójki dzieci, dziadek pięciorga wnucząt. Kandyduje do Senatu z okręgu 85 obejmujące powiaty ostródzki, iławski, działdowski i nowomiejski.
Za: wPolityce.pl (11 Listopada 2011)
Oświadczenie organizatorów po Marszu Niepodległości
W dniu dzisiejszym odbył się drugi Marsz Niepodległości. Narodowa manifestacja zgromadziła ok. 20 tyś osób, chcących dać wyraz swojej narodowej dumie i przywiązaniu do niepodległego państwa polskiego. Dziękujemy dziesiątkom tysięcy Polaków, którzy przyszli by w sposób godny uczcić święto Niepodległości.
Niestety, doszło również do przypadków karygodnych zachowań grup chuliganów i prowokatorów. Organizatorzy Marszu Niepodległości zdecydowanie potępiają bandyckie zachowania, do jakich doszło w Warszawie dzisiejszego dnia. Potępiamy ekstremistów, którzy ścierali się z policją na Nowym Świecie, placu Konstytucji i w innych punktach stolicy. Zdecydowanie potępiamy jakąkolwiek przemoc jako środek wyrażania poglądów, niezależnie od tego, pod jakimi hasłami byłyby głoszone.
Jednocześnie wyrażamy swoje oburzenie, z powodu faktu niezabezpieczenia trasy przemarszu przez siły policyjne. Należy podkreślić, że w kolumnie marszowej, która opuściła pl. Konstytucji przed godziną 15.00, nie dochodziło do żadnych ekscesów. Wokół kolumny, powtórzmy, w żaden sposób niezabezpieczonej przez siły porządkowe, operowały grupy prowokatorów, które doprowadziły do starć z policją na placu na Rozdrożu.
Sukces frekwencyjny tegorocznego Marszu niewątpliwie przysłaniają te smutne wydarzenia. Złożyło się na nie kilka czynników: prowokacje lewicowych ekstremistów, bandytyzm prowokatorów i chuliganów, nieudolność sił porządkowych. Zasadniczą odpowiedzialność za dzisiejsze wydarzenia, poza bezpośrednimi sprawcami, ponoszą środowiska lewicowych ekstremistów i sprzyjających im mediów, które od kilku tygodni budowały atmosferę przyzwolenia na przemoc, jako metodę wyrażania poglądów. Nie może być zgody na takie zachowania, tak samo jak nie może być zgody na bandytyzm, chowający się za patriotycznymi hasłami.
Dzisiejsze zajścia są również dobrą okazją do wystosowania apelu o zmianę polskiego prawa o zgromadzeniach publicznych. Dochodzi bowiem do kuriozalnych sytuacji, w których legalne przemarsze atakowane są za pomocą zgromadzeń, będących w świetle obowiązującego prawa, również legalnymi… Jest to stan, który prowadzi do patologii i daje środowiskom skrajnym i niebezpiecznym okazję do zakłócania porządku publicznego. Organizatorzy Marszu Niepodległości przygotują w najbliższym czasie projekt zmian w polskim prawie, które uniemożliwią powstawanie podobnych sytuacji.
Dziękujemy tysiącom Polaków, którzy godnie manifestowali swoją narodową postawę. To właśnie dla Was jest i będzie Marsz Niepodległości!
Organizatorzy Marszu Niepodległości
Za: narodowcy.net (Listopad 12, 2011 o godzinie 01:41)
Kto czekał na zadymę
Podczas wczorajszego Marszu Niepodległości doszło do starć z policją, funkcjonariusze użyli środków przymusu bezpośredniego: armatek wodnych, pałek i gazu łzawiącego. Z relacji świadków wydarzenia wynika, że do interwencji policji doszło po tym, gdy zamaskowana grupa lewackich działaczy wdała się w bójkę z grupą narodowców. Marsz już wcześniej próbowali zablokować uczestnicy wiecu Kolorowa Niepodległa zorganizowanego przez Porozumienie 11 Listopada
Na sugestię „Naszego Dziennika”, że Ratusz nie może legalizować czy też delegalizować takich inicjatyw, może je najwyżej rejestrować, urzędnicy przyznają, że faktycznie tak jest. Jednak decyzję o delegalizacji marszu władze Warszawy podjęły w związku z tym, że doszło podczas niego do brutalnych starć z policją. – Jeśli pokojowy marsz, który my rejestrujemy, przeradza się w niepokojowy, występuje łamanie prawa, my możemy taki marsz delegalizować. O to zwróciła się do nas policja – powiedział nam Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy urzędu miasta. Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe rozpoczął się o godzinie 15.00 na pl. Konstytucji. W komitecie poparcia marszu znaleźli się m.in. ks. bp Antoni Dydycz, publicysta Jan Pospieszalski, muzyk Paweł Kukiz, Niezależne Zrzeszenie Studentów Politechniki Radomskiej i Stowarzyszenie „Solidarni 2010″. Od godzin południowych na placu gromadziły się tłumy ludzi. Nie tylko mieszkańców stolicy. Do Warszawy przyjechały osoby z całej Polski. – Przyszedłem na Marsz Niepodległości, aby dać wyraz sprzeciwu antypolskim działaniom w ,,ubeckich mediach”, w Sejmie, na ulicy w dniu dzisiejszym – mam tu na myśli ,,kolorowy pochód” przeciwko naszemu marszowi. Wolność nie jest nam dana raz na zawsze, o wolność trzeba ciągle zabiegać i walczyć. Tak, walczyć, bo aby zło się panoszyło, wystarczy, aby dobrzy ludzie nic nie robili – powiedział nam Paweł z Białegostoku. – Dzisiaj na stronie jednego z portali w zapowiedzi do artykułu znalazłem takie słowa: ,,Na co nam była ta niepodległość? Z „nową Polską” przyszła większa bieda, ucisk i korupcja”. Stawianie takich pytań jest dla mnie nie do przyjęcia. Oznacza to przecież, że lepiej być sytym niewolnikiem niż głodnym, ale wolnym obywatelem. Ja wybieram bycie wolnym, dlatego tu dzisiaj jestem – dodał.
Już na godzinę przed planowanym rozpoczęciem Marszu Niepodległości uczestnicy wiecu Kolorowa Niepodległa zablokowali ul. Marszałkowską w obu kierunkach. – Ideą takich organizacji jest to, że muszą się czasem pokazać, by podtrzymać swój byt. I szukają pierwszej lepszej okazji, by pokazać, że jeszcze istnieją. Ja osobiście za takimi dewiacjami nie jestem – mówił Michał Czajkowski z Włocławka, uczestnik Marszu Niepodległości. Jak zaznaczył, prowokacje ze strony środowisk lewicowych nie są dla niego zaskoczeniem. – W roku ubiegłym podczas podróży pociągiem na trasie Toruń – Warszawa doszło do prowokacji ze strony środowisk lewicowych: bojówki lewicowe pobiły wtedy ludzi udających się na Marsz Niepodległości. Policja nie reagowała – skomentował Czajkowski.
Od rozpoczęcia wiecu o godzinie 12.00 jego uczestnicy zajmowali jedynie wschodnią jezdnię ulicy Marszałkowskiej, oddzieleni kordonem policji od torowiska tramwajowego i zachodniej jezdni. Po godzinie 13.00 część z nich przedarła się między policjantami i usiadła na jezdni. Po chwili dołączyli kolejni. Doszło do przepychanek z policją, jednak funkcjonariusze nie podjęli próby odblokowania ulicy. Kiedy uczestnicy wiecu usiedli na jezdni, skandowali: „Nie przejdziecie” i „Polska wolna od faszyzmu”. Uczestników wiecu zorganizowanego m.in. przez stowarzyszenie „Krytyka Polityczna” przybywało lawinowo im bliżej było godziny 15.00. Wśród osób popierających wiec znaleźli się m.in. aktorzy: Jacek Poniedziałek, Wojciech Pszoniak, Tomasz Karolak, Borys Szyc, Małgorzata Braunek, Sonia Bohosiewicz i Renata Dancewicz, a także prof. Małgorzata Fuszara z rady programowej Kongresu Kobiet, prof. Maria Janion z PAN, wokalistka jazzowa Urszula Dudziak i pisarka Olga Tokarczuk. Na wiecu głos zabrali przedstawiciele tzw. mniejszości seksualnych. Około godz. 15.00, a więc tuż przed rozpoczęciem marszu, na rogu pl. Konstytucji i ul. Koszykowej doszło do przepychanek uczestników marszu z kordonem policji oddzielającym ich od członków organizacji lewicowych. Uczestnicy marszu napierali na kordon; policja użyła armatek wodnych i pałek, posłużono się też gazem łzawiącym. W reakcji rzucano w policję kamieniami. Jak relacjonował „Naszemu Dziennikowi” jeden z uczestników marszu, zamieszki zaczęły się, kiedy policja zablokowała przejście w stronę ronda Dmowskiego i uczestnicy nie mogli wyruszyć. – Stał kordon policji, nie mogliśmy przejść, to skandal, by do tego dochodziło, kiedy marsz był legalnie zarejestrowany – skomentował Witold z Lublina. Z relacji świadków wydarzenia, z którymi rozmawiała Polska Agencja Prasowa, wynika, że do interwencji policji doszło po tym, gdy na ulicy grupa przedstawicieli organizacji lewicowych, w kapturach i zasłoniętymi twarzami, wdała się w bójkę z grupą narodowców. Policja zaczęła ich rozdzielać. – Sytuacja została już opanowana. Osoby, które zaatakowały policjantów, zostały wylegitymowane i przewiezione na komisariaty. Wyjaśniamy wszystkie okoliczności tego zdarzenia – uspokajał rzecznik komendanta stołecznego policji mł. insp. Maciej Karczyński. Jak informuje policja, grupa około 100 osób, wśród nich członków organizacji lewicowych, która zaatakowała policjantów na rogu ul. Nowy Świat i ul. Świętokrzyskiej w Warszawie, została przewieziona na komisariaty, gdzie zostanie przesłuchana.
Anna Ambroziak
Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 12-13 listopada 2011, Nr 263 (4194)
To jest niepojęte! Niemcy chcą… walczyć z nazizmem w Polsce.
Ostre starcie w nowym programie Jana Pospieszalskiego!
Marszowi Niepodległości poświęcony był pierwszy odcinek programu „Jan Pospieszalski: Bliżej” w TVP Info. To debiut dziennikarza w nowej, uzupełnionej o elementy reporterskie formule, ale i powrót na antenę telewizji publicznej po kilkumiesięcznej nieobecności.
Gośćmi programu byli: Jan Hartman – filozof, Mamadou Diou – muzyk uczestnik akcji kolorowa niepodległość, Paweł Kukiz – muzyk, komitet honorowy Marszu Niepodległości i Jan Źaryn – historyk. Było gorąco!
Zaczął prof. Jan Hartman, który kandydował do Sejmu z listy SLD. Użył mocnych słów:
Jestem Polakiem i jestem z tego dumny, ale należę chyba do większości społeczeństwa, które się boi, że w tym marszu pójdą ludzie, którzy chcieliby autorytarnego, wyznaniowego państwa, które emanuje dumą narodową. Takiego państwa się boją, bo już były takie w historii i były to straszliwe reżimy.
Prof. Jan Źaryn, historyk, odpowiadał:
Organizatorzy i osoby wspierające tenże marsz to, poza tym, że Polacy myślący w kategoriach patriotycznych, ludzie kulturalni. Mam nadzieję, że nie należę do jakiś zjawisk, które należałoby umieszczać w klatce i pokazywać jako zagrożenie dla życia publicznego. Niestety mam wrażenie, że nietolerancyjne środowiska właśnie tak mnie postrzegają.
Pospieszalski w tym momencie postawił pytanie czy takie postrzeganie marszu to nieporozumienie czy świadoma manipulacja? Opowiadał:
Dowiedzieliśmy się, ze w wielu miastach niemieckich na rzecz przyjazdu i zablokowania marszu niepodległości agitował Jacek Purski, członek Stowarzyszenia Nigdy Więcej. Gdy dowiedziałem się, ze organizowany jest festiwal zespołów kojarzonych z ruchem antyfaszystowskim wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do berlina żeby zobaczyć jak wygląda ta mobilizacja na rzecz przyjazdu do Polski.
Do klubu gdzie odbywał się koncert red. Jana Pospieszalskiego jednak nie wpuszczono. Ale znalazł na miejscu plakaty, które każdego znającego historię Polaka mogą przerazić.
To są plakaty, które nawołują żeby zablokować Marsz Niepodległości, nazistowski w Warszawie. Nazi Aufmarsch in Warschau
– mówił. Tak więc oto spełnia się jakiś koszmarny sen – niemiecka skrajnie lewicowa młodzież, szukająca wypełnienia pustki powstałej po odrzuceniu całego dziedzictwa chrześcijańskiego, zamierza uczyć Polaków jak powinni a jak nie upamiętniać Święto Niepodległości.
Widzimy jak kamera Pospieszalskiego rejestruje rozmowy przed klubem muzycznym. Niemcy, sądząc przez pomyłkę iż Pospieszalski jest zwolennikiem lewicowej inicjatywy, poklepują go po plecach ciesząc się, że walczy z „polskimi nazistami”.
Profesor Źaryn tłumaczył, ze ideą marszu jest pokazanie, że do niepodległości przed 1918 rokiem zmierzały różne nurty, w tyn narodowy, szczególnie tępiony w okresie komunizmu, mordowany przez niemieckich nazistów, nazywany kłamliwie faszystami przez komunistów. Dzisiejsze etykiety nadawane przez skrajną lewicę to kłamstwo kontynuują:
Polscy narodowcy nigdy nie mieli nic wspólnego z nazistami! Przedwojenny ruch narodowy był antyniemiecki, antynazistowski. Polscy narodowcy byli mordowani w obozach koncentracyjnych.A po wojnie przez komunistów. Nie chodziło tylko o ich uśmiercenie, ale o zgniecenie totalne w pamięci narodowej. To był, nie ulega, ważny i pozytywny nurt naszego dziedzictwa narodowego.
Hartman następnie, choć zadeklarował się jako przeciwnik Marszu niepodległości, postanowił szczerze powiedzieć co myśli o uczestnikach marszu:
Boimy się niektórych uczestników tego marszu. Nie was tu w studio, ale tych, którzy z wami pójdą. Rozmaitych kiboli, oenerowców, których znamy z haseł „znajdzie się kij na żydowski ryj”.
Dawid Wildstein odpowiadał:
Udział w tym marszu ONR jest dla mnie czymś niepokojącym, nie akceptuję żadnych prób wybielania tej organizacji.
Słusznie jednak zwrócił uwagę na całkowitą tolerancję lewicy dla uczestnictwa w organizującej blokadę Porozumienia 11 Listopada organizacji odwołujących się do zbrodniczej często ideologii:
Ona ma w swoim składzie uczestników, którzy odnoszą się, gloryfikują Rewolucję Październikową, skrajne polityczne poglądy. Gloryfikują także organizacje terrorystyczne działające na Bliskim Wschodzie, są w stanie nawoływać do przemocy, do bicia innych ludzi. I to nikomu nie przeszkadza?!
Odpowiedzi na te słuszne uwagi nie było. Muzyk Mamadou Diou zareagował oburzeniem na sugestie, że choć pójdzie z tymi ludźmi w lewackiej manifestacji, ma z nimi coś wspólnego.
Chwilę później Jan Hartman wykazał się nieznajomością historii. Przypisał bowiem endecji całkowicie mylną orientację polityczną:
11 listopada jest dniem klęski endecji, klęski rady regencyjnej. To był dzień w którym władzę przejął Piłsudski i socjaliści.
Problem w tym, co sprostował natychmiast Źaryn, Rada Regencyjna nie miała nic wspólnego z Narodową Demokracją, która wspierała opcję państw koalicji, w tym prorosyjską, a nie związaną z państwami centralnymi – Austrią i Niemcami. Radę Regencyjną utworzyli zaś w 1916 roku Niemcy.
Zabawna była też wypowiedź pana Mamadou Diou, który dopytywał z oburzeniem co znaczy „prawy Polak?”. Ze zdziwieniem przyjął wyjaśnienie, że po prostu uczciwy i że wcale nie jest to jakieś odwołanie do kwestii rasowej.
Hartman atakował:
Dobrze wiecie, ze idą z wami antysemici, idą rasiści, i wstydzicie się tego!
Źaryn:
Gdzie my ich mamy? Bo ja nigdzie nie widzę.
Hartman:
Mało jest napisów „Żydzi do gazu?”, „Śmierć Żydom?”
Paweł Kukiz:
We Francji pan takich napisów nie widział?
Hartman:
Tam jest ich mniej.Poza tym to niczego nie usprawiedliwia. Proszę mi nie mówić, ze w Polsce nie ma rasistów i antysemitów. To nie będzie kłamstwo ale jakieś żenujące samozakłamanie.
Kukiz:
Jeszcze kilka tygodni temu „Gazeta Wyborcza” nazwała mnie sprzymierzeńcem spadkobierców polskich faszystów. A ja Włochem nie jestem.
Hartman:
Chodzi o szerokie znaczenie słowa faszyzm.
I to akurat prawda. Znaczenie słowa faszyzm jest coraz szersze. Służy ostatnio jako pieczątka stygmatyzująca ludzi, którzy chcą pójść w Marszu Niepodległości. A wśród przybijających ją – niemieccy nauczyciele walki z nazizmem i faszyzmem. Poruszające.
wu-ka
Za: wPolityce (11 Listopada 2011)
KOMENTARZ BIBUŁY: Prof. Jan Hartman mówi: „Jestem Polakiem…” Dodaje również, że boi się państwa, które emanuje dumą narodową. No i nie wiadomo czy śmiać się czy płakać na takie dictum. Jak Żyd, z wielopokoleniowej rodziny rabinicznej, przesiąknięty do kości lewicowiec, współpracownik antypolskich pism, kandydat do Sejmu z post-komunistycznej partii, ma czelność określać kto jest Polakiem, a kto nie, ma czelność – i prawo! – tworzyć nam antykatolicką i antynarodową Polskę? Granice antypolskich wypowiedzi i działań powinny być jasno określone i mieć swoje konsekwencje.
Przypomnijmy również co przed trzema laty pisał pan Harman, oto cytat: „Spróbuję spojrzeć na Polskę i jej religię oczami kogoś zupełnie bezstronnego – nie będącego Polakiem, nie będącego katolikiem […]” [źródło]. Zatem, panie Hartman, co się stało, że dziś zabrakło tej szczerości okazywanej kilka lat temu?