Aktualizacja strony została wstrzymana

Farsa tzw. wymiaru sprawiedliwości III RP: Prof. Legutko przed sądem za „smarkaczy”

Sąd dziś zajmuje się sprawą byłych uczniów, którzy w przed dwoma laty domagali się zdjęcia krzyży we wrocławskim liceum. Chcą oni przeprosin od europosła PiS Ryszarda Legutki, który nazwał ich „rozwydrzonymi smarkaczami”. Postępowanie monitoruje Helsińska Fundacja Praw Człowieka. 

„Rozprawa w Sądzie Okręgowym w Krakowie odbędzie się z powództwa Zuzanny Niemier i Tomasza Chabinki przeciwko prof. Ryszardowi Legutko za publiczne nazwanie ich m.in. „rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami”, a ich działania „typową szczeniacką zadymą”. Sprawa jest objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Powodów w postępowaniu reprezentuje pro bono adw. dr Anna-Maria Niżankowska-Horodecka” – informuje „Gazeta Wyborcza Kraków”.

Sprawa zaczęła się w momencie, gdy Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że krzyże w szkołach są złamaniem świeckości państwa. W 2011 roku roku Wielka Izba Trybunału Praw Człowieka podważyła wyrok niższej instancji ws. wieszania krzyży w klasach. Sędziowie uznali, że ich obecność nie narusza Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jednak zachęceni pierwszym wyrokiem, Zuzanna Niemier oraz Tomasz Chabinka, którzy byli wówczas uczniami klasy maturalnej XIV Liceum Ogólnokształcącego w Wrocławiu złożyli w gabinecie dyrektora szkoły petycję, w której zwrócili się prośbą o usunięcie symboli religijnych z terenu szkoły. Dyrektor zadecydował jednak, że symbole religijne pozostaną obecne w szkolnych klasach i tłumaczył, że polskie przepisy pozwalają na umieszczanie takich symboli w szkołach.

Zachowanie uczniów było szeroko komentowane przez media. Prof. Ryszard Legutko powiedział w „Naszym Dzienniku”, że: „Tak naprawdę chodzi o zadymę. Rozpuszczeni smarkacze czują się kompletnie bezkarni. To jest typowa szczeniacka zadyma. Przy czym za zadymę to człowiek bywa – jak chodzi do szkoły i szkoła jest dobra – karany”. W „Gazecie Wrocławskiej” dodał zaś, że: „Jeżeli młodzi ludzie dostają od starszego i mądrzejszego reprymendę, to powinni się zastanowić. A jeśli się nie zastanawiają, tylko wygrażają, to znaczy, że rzeczywiście są rozpuszczonymi smarkaczami”. Legutko powiedział również, że kreślenie „smarkacz” nie jest przesadzone. „To jest coś, co określa tego typu zachowania. Zresztą ci młodzi ludzie wcale nie są wyjątkiem. Według określenia jednego z bardziej przenikliwych diagnostów współczesności, dzisiejszy człowiek jest „rozpuszczonym bachorem”. Chodzi o to, że człowiek nie akceptuje żadnych granic. Uważa, że jego wola nie powinna się spotkać z żadnym oporem” – mówił filozof.

W marcu 2010 r. uczniowie złożyli pozew, wskazując, iż doszło do naruszenia ich dóbr osobistych w postaci dobrego imienia oraz godności osobistej poprzez publiczne określenie ich mianem „smarkacz” oraz „szczeniak” przez pozwanego Ryszarda Legutko.„Powodowie argumentowali, iż użyte przez pozwanego słowa są wysoce obraźliwe oraz dotkliwe, gdyż padły one z ust osoby cieszącej się powszechnym zaufaniem i poważaniem. W ich ocenie podjęte przez nich działania nie dawały podstaw do używania tak mocnych określeń pod ich adresem. Zdaniem pozwanych ich działania stanowiły jedynie inicjatywę obywatelską mającą na celu rozpoczęcie dyskusji na tak aktualny i ważny, choć wysoce kontrowersyjny, temat obecności krzyży w polskich szkołach” – czytamy w Gazecie Wyborczej. W listopadzie 2010 r. Sąd Okręgowy w Krakowie oddalił wniosek pełnomocnika prof. Ryszarda Legutki o odrzucenie powództwa ze względu na immunitet, który przysługuje pozwanemu z racji pełnionej przez niego funkcji posła Parlamentu Europejskiego. Także Sąd Apelacyjny w Krakowie oddalił zażalenie złożone przez pełnomocnika pozwanego.

Prof. Ryszard Legutko jest jednym z najwybitniejszych polskich filozofów, na którego książkach wychowało się wielu konserwatystów. Jest on również autorem genialnego eseju „Nie lubię tolerancji”. Dziś Legutko będzie musiał przyzwyczaić się do „toleroncjanizmu”, który zaczyna zbierać swoje ofiary. Joanna Najfeld doświadczyła czym jest wieloletni proces (który wygrała) z „postępowcami”, którzy coraz częściej walczą za pomocą pozywania swoich oponentów ideologicznych do sądu. „Tolerować nie znaczy zapominać, że to, co tolerujemy, na nic więcej nie zasługuje” – mawiał Mikołaj Davilla. Czy byli licealiści znają tego filozofa? Jakoś w to wątpię. Procesowi przyglądać się będzie Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która zapewne będzie pilnować by granice „tolerancji” nie zostały przekroczone. Chyba nikt już nie ma wątpliwości, że w obronie krzyża przed sądem stanie w Polsce jeszcze wielu chrześcijan. Tym razem sprawa jest odpryskiem awantury o krzyż, jednak dotyczy ludzi, którzy chcieli w imię swojego „widzimisie” pozbyć się z przestrzeni publicznej dziedzictwa tego kraju. Czy naprawdę chodzi wyłącznie o obrazę za słowo „smarkacz”?  

Ł.A/Gazeta Wyborcza/Gazeta Wrocławska/


Poniżej, jeden z prostych a celnych komentarzy na Forum Fronda:

Coz, ponoc w jezyku polskim slowo ¨duren¨ nie jest slowem obrazliwym wedlug niezawislego sadu i spokojnie mozna go uzywac nawet w stosunku do Prezydenta RP. Czy zatem slowo ¨rozwydrzony smarkacz¨ jest slowem obrazliwym w stosunku do 18-latka? Jestem niezmiernie ciekawy, jaka wykladnie i opinie bieglych tym razem przyjmie niezawisly sad.

Marcin30006 (11 March 2011, 13:11)

Za: Fronda.pl | http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/prof._legutko_przed_sadem_za_smarkaczy-_wieczor_16594/| Prof. Legutko przed sÄ…dem za "smarkaczy"

Skip to content