Aktualizacja strony została wstrzymana

Lewica w natarciu – prof. Mieczysław Ryba

Wyniki wyborów potwierdziły, że będziemy mieli do czynienia z reelekcją rządu Platformy Obywatelskiej. Rządu, który ma na swoim koncie potężną liczbę afer i błędów. Dlaczego zatem reelekcja?

To w dużej mierze wynik dominacji medialnej i gospodarczego kryzysu, który puka do naszych drzwi, a którego obywatele wciąż nie są świadomi. PO udało się na skutek pewnych manipulacji finansowych oddalić zapaść finansów publicznych, ale w przyszłym roku sytuacja może być inna. Nie ulega jednak wątpliwości, że w dużym stopniu kampania straszenia PiS-em się powiodła. Wielu ludzi uwierzyło, że autostrady zostaną „aresztowane”, gdy wygra ta partia. Jak dalece skuteczna jest w naszym kraju propaganda, jak wielkie triumfy święci polityczny matrix, najlepiej widać po wyniku wyborczym partii Palikota.

Dla PiS sytuacja jest jeszcze trudniejsza niż cztery lata temu. Wtedy bowiem można było spekulować, że w Polsce scena polityczna będzie zmierzać do układu dwubiegunowego: na prawicy PiS, na lewicy PO. Wydaje się, że przerwanie kadencji Sejmu w 2007 r. oraz przyspieszone wybory miały w planach PiS przybliżyć ten stan rzeczy. Jednakże po czterech latach okazało się, że plan ten jest nie do zrealizowania w Polsce.

Po wyborach w parlamencie przybędzie jeszcze jedno ugrupowanie – Ruch Poparcia Palikota, formacja skrajnie lewicowa, która nie może być koalicjantem PiS. Przed czterema laty w obszarze elektoratu Palikota funkcjonowała Samoobrona Andrzeja Leppera. Samoobrona została zlikwidowana po przerwanej kadencji Sejmu, a na jej miejsce wylansowano antyklerykalną partię Palikota.

Dziś Platforma ma kilka alternatywnych rozwiązań, jeśli idzie o przyszłą koalicję rządową. Najprościej dla Tuska będzie odnowić koalicję z PSL. Marzeniem lidera Platformy byłoby nie dobierać sobie innych koalicjantów. Pozostające formalnie poza rządem SLD i Ruch Palikota byłyby dobrym straszakiem na PSL w wypadku jakichś „nadmiernych żądań” ludowców. Do koalicji rządowej spieszno byłoby szczególnie SLD, któremu trudno będzie lizać rany po klęsce w tych wyborach. SLD, tracący w elektoracie lewicowym na rzecz Palikota, może w ciągu kilku lat po prostu się rozpaść. Jest to ugrupowanie wyjątkowo wygłodniałe ciepłych rządowych stanowisk. W tej sytuacji za stosunkowo niewielką cenę może wejść do koalicji. Zresztą nie jest wykluczone, że Tusk przy pomocy ludzi w rodzaju Bartosza Arłukowicza zechce podkupić część działaczy SLD, by nie zawierać koalicji z całą partią. Podobne „podkupienie” może dotyczyć również części posłów Palikota.

Palikot niedawno z Platformy wyszedł, a więc jego porozumienie z tą partią jest po prostu rzeczą naturalną. Zatem możliwości koalicyjne PO są stosunkowo duże. Najbardziej niekorzystny scenariusz dla Platformy polegałby na tym, że partia ta zmuszona by była budować bardzo szeroki sojusz – od PSL, poprzez SLD, na Palikocie kończąc. To stanowiłoby duże obciążenie propagandowe i w razie zawirowań gospodarczych dawałoby PiS możliwość szybkiego gromadzenia siły w sytuacji, gdy stronnictwo Kaczyńskiego pozostawałoby jedyną opozycją w Sejmie.

Sytuacja PiS jest dziś bardzo trudna. Brak możliwości koalicyjnych powoduje, że powrót do władzy zarówno w wydaniu krajowym, jak i lokalnym (sejmiki wojewódzkie) nie rysuje się na horyzoncie. Dla mniej ideowych działaczy może to oznaczać decyzję opuszczenia partii po jakimś czasie. Niekorzystne jest również to, że w opozycji parlamentarnej przybędzie PiS konkurencja w postaci chociażby Palikota. Zatem ewentualny kryzys rządowy następujący po kryzysie gospodarczym nie musi prowadzić do zrealizowania w Polsce wariantu węgierskiego (przejęcie przez prawicę pełni władzy). Patrząc z perspektywy czterech lat, można postawić tezę, że decyzja zerwania koalicji i przyspieszone wybory w 2007 roku były błędem PiS. To bowiem doprowadziło do zwycięstwa PO i do likwidacji bytów politycznych pozostających w koalicji z PiS (Samoobrona, LPR). Dziś partia ta nie ma potencjalnych sojuszników, a cała scena polityczna niebezpiecznie przechyla się na lewo. Zamiast nowych partii prawicowych, które mogły się pojawić w Sejmie, pojawił się Ruch Poparcia Palikota, wprost nawiązujący do radykalnych rozwiązań zaczerpniętych z lewackich ugrupowań zachodnich. W sytuacji, gdyby na scenie politycznej funkcjonowało ugrupowanie narodowe zdefiniowane na prawo od Prawa i Sprawiedliwości, samo PiS byłoby odbierane w elektoracie jako ugrupowanie centrowe. Możliwości pozyskiwania centrowo usposobionych wyborców dla PiS by się powiększały, rosłyby też koalicyjne możliwości partii Jarosława Kaczyńskiego. Dzisiaj takich możliwości po prostu nie ma i trzeba się nastawiać na długi czas pozostawania w opozycji.

Poza rozgrywkami na scenie politycznej dalekosiężne konsekwencje tych wyborów będą dotyczyć polskiego życia społecznego. Scena polityczna tak znacznie przechyliła się na lewo, że możemy się spodziewać coraz gorętszej wojny kulturowej. Polska nie przeżyła jeszcze wstrząsów porównywalnych do tych w zachodniej Europie. Z pewnością Palikot będzie chciał być kimś w rodzaju polskiego Zapatero. Katolicka Hiszpania od strony kulturowej została zrewolucjonizowana nie do poznania. Wydaje się, że podobna wojna kulturowo-religijna zostanie zafundowana również Polsce. Musimy się nastawić, że będzie próba powrotu do szerokiej legalizacji aborcji, promocja układów homoseksualnych, wojna o miejsce Kościoła w życiu publicznym czy wreszcie walka o ideowy obraz polskiej oświaty. W wyścigu antyklerykalnym występować będą nade wszystko partia Palikota i SLD. Ten wyścig nie tyle będzie dotyczył zaprezentowania się przed polskim elektoratem, ile przed lewackimi środowiskami na zachodzie Europy. To tam mamy do czynienia z głównymi ośrodkami ideologii Nowej Lewicy. Nie ulega również wątpliwości, że w takim klimacie dyskursu publicznego Platforma tym chętniej będzie realizować projekty lewackie. Wszystko to powinno być ważnym sygnałem dla ludzi Kościoła, aby mądrze przygotować się do czekającej katolików batalii.

Prof. Mieczysław Ryba
wykładowca na KUL i w WSKSiM

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 11 października 2011, Nr 237 (4168) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111011&typ=my&id=my09.txt

Skip to content