Aktualizacja strony została wstrzymana

Rosnące prawdopodobieństwo ataku terrorystycznego na dużą skalę

Przedstawiciele administracji Obamy oświadczyli nieoficjalnie dziennikarzom, że mają „wiarygodne, choć niepotwierdzone” ostrzeżenia o zagrożeniu atakiem terrorystycznym w związku z rocznicą ataków z 11 września. Oświadczenie to wieńczy tydzień, podczas którego liczni weterani ataku terrorystycznego pod fałszywą flagą z 11 września oraz tuszowania faktów z nim związanych, szeroko ostrzegało w mediach, że powtórka krwawej tragedii sprzed 10 lat jest jedynie kwestią czasu. Takie informacje zostały przekazane m.in. przez byłego burmistrza Nowego Jorku – Giulianiego, członka komisji badającej 9/11- Hamiltona i Keana oraz wielu innych.

Na podstawie obecnego układu sytuacji rośnie prawdopodobieństwo przeprowadzenia w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy dużego ataku terrorystycznego pod fałszywą flagą. Jest tak ponieważ taki atak terrorystyczny oraz wojny, które może on wywołać i stan wojenny, który w jego wyniku może zostać wprowadzony w Europie i Ameryce Północnej, ułatwi działania oligarchii finansowej, które postrzegają oni jako niezbędne dla swego przetrwania w najbliższej perspektywie. Odpowidzialność za ów fałszywy atak może zostać zrzucona na Syrię, Iran, Hezbollah, Palestyńczyków lub szereg innych. Po raz kolejny inicjatywa może przejść w ręce aroganckiej sieci niewidzialnego rządu (tajnego rządu, równoległego rządu), podziemnych sił specjalnych, które istnieją w miejscu, gdzie Wall Street i londyńskie City łączy się z dominującymi osobowościami – działającymi aktywnie lub będącymi na emeryturze – wywodzącymi się z anglo-amerykańskiego tajnego establishmentu wywiadowczego.

Nieunikniona panika wokół banków oznacza nowe znacznie większe programy ratowania banków narzucone przez stan wojenny

Głównym czynnikiem pchającym anglo-amerykańskie elity władzy do wywołania nowej terrorystycznej awantury pod fałszywą flagą jest bardzo szybko pogarszający się kryzys europejskich i amerykańskich systemów bankowych. Trwająca prawie 2 lata anglo-amerykańska wojna finansowa przeciwko euro, realizująca się głównie w formie ataków przez swapy ryzyka kredytowego (CDS) na europejskie obligacje rządowe, stworzyła wyjątkowo poważny kryzys. Obecnie na liście bankrutów widnieje co najmniej kilkanaście dużych europejskich banków, z których każdy jest kandydatem do roli banku Lehman Brothers i eksplozji, której należy się spodziewać w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Lista zbankrutowanych banków obejmuje także największe brytyjskie banki. Kryzys ten jest prawie wyłącznie dziełem londyńskiego City i Wall Street, którzy stworzyli go w celu złagodzenia presji na dolara i zneutralizowania zagrożenia dla przyszłej roli dolara jako waluty rezerwowej świata. W ciągu ostatnich kilku dni Anglo-Amerykańscy komentatorzy ekscytowali się faktem, że dolar zyskał parę groszy na wartości w stosunku do euro. Problemem dla Anglo-Amerykanów jest to, że paniczny run na banki europejskie szybko przełoży się na paniczny run na banki amerykańskie oraz dolara. Instytucje takie jak Bank of America, Citibank, Morgan Stanley, a nawet osławiony Goldman Sachs, które istnieją od września 2008 roku jako zombie banki dzięki hojności rządu, obecnie wykazują objawy podobne do spirali śmierci Lehman Brotchers. W skrócie, jeśli europejskie banki upadną to banki w Londynie i Nowym Jorku upadną również. Może geniusze Wall Street prowadzący międzynarodową wojnę finansową powinni o tym pomyśleć zanim rozpoczęli swoje obłąkańcze kampanie przeciwko partnerom w Europie kontynentalnej. Doświadczenie uczy, że jeśli największe banki Nowego Jorku staną w obliczu nieuchronnego bankructwa, ich pierwszym odruchem będzie ponowne żądanie dofinansowania przez rząd kwotami bilionów dolarów na koszt amerykańskich podatników. Problemem dla nich jest jednak to, że pierwsze dofinansowanie zostawiło tak wielki niesmak, że próba przegłosowania w Kongresie drugiego stanęłaby pod dużym znakiem zapytania. To sprawia, że z punktu widzenia Wall Street, stan wojenny jest o wiele bardziej atrakcyjną alternatywą teraz niż w niedawnej przeszłości. W wyniku potężnego ataku terrorystycznego pod fałszywą flagą nowe plany ratunkowe mogły by być przepchnięte przez Kongres albo nawet wprowadzone w życie przez rozkazy wykonawcze marionetkowego prezydenta Wall Street – Obamę i zatwierdzone przez Kongres dopiero później. Dofinansowanie mogłoby być nawet być zatwierdzone jako środek niezbędny dla obrony narodowej w krytycznej sytuacji. Wpływ ataku terrorystycznego na Europę byłby podobny. Stan wojenny ogłoszony w odpowiedzi na atak terrorystyczny byłby automatycznie wykorzystany do tłumienia protestów społecznych przeciwko planom ratunkowym i cięciom oszczędnościowym ogłoszonym przez zombie banki i hieny z funduszy hedgingowych. Bez względu na szczegóły nowy terrorystyczny kryzys pomógłby Wall Street dostać pieniądze. I nie ma to jak nieunikniona panika finansowa, aby anglo-amerykańskie elity rządzące straciły nad sobą panowanie.

Dwunastu tyranów cięć zagraża budżetowi Pentagonu

Drugi powiązany problem reprezentowany jest przez pierwsze spotkanie pozaprawnego pseudo-sądowego ciała, które Amerykanie coraz częściej nazywają „Dwunastoma tyranami”. Jest to słynny Super Komitet lub Super Kongres, podmiot, który istnieje z wyraźnym naruszeniem Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Jeżeli, zgodnie z prawdopodobnym scenariuszem, Dwunastu Tyranów, Kongres i Obama nie dojdą do porozumienia w sprawie wspólnego programu ludobójczych cięć w stosunku do Amerykanów, to automatycznie gilotyna budżetowa spadnie w okolicach Bożego Narodzenia tego roku, obcinając jednocześnie 60 mld dolarów z rocznego budżetu Pentagonu. Zdaniem wielu obserwatorów, perspektywa takich cięć sama w sobie jest wystarczająca, aby chłopcy z aroganckiej, nielegalnej sieci wywiadu uruchomili scenariusz istotnego nowego ataku terrorystycznego w celu ochrony ich obecnego poziom finansowania. Jeśli nowe ataki terrorystyczne będą miały miejsce to będzie o wiele trudniej ciąć budżet Pentagonu. Będąc pozbawionym 20 lat temu zimnej wojny, te organizacje militarystów nie pozwolą na utracenie swojej globalnej wojny z terroryzmem, i są gotowi pójść bardzo daleko dla utrzymania obecnego stanu rzeczy. Niepokój w tych kręgach zwiększa się przez doniesienia takie jak te, że obecność Stanów Zjednoczonych w Iraku ma być zmniejszona do około 3000 żołnierzy. W tym samym czasie presja opinii publicznej na wyjście z Afganistanu rośnie, podczas gdy inni domagają się strategii opartej na ograniczonym udziale sił specjalnych i wykorzystania samolotów bezzałogowych Predator, ale bez dużej ilości piechoty.

Republikańscy podżegacze wojenni pozują na izolacjonistów

W ostatnim dziesięcioleciu zniesmaczenie opinii publicznej niekończącymi się wojnami stopniowo przekształciło Partię Republikańską z grupy samoistnych podżegaczy wojennych w rzekome stado izolacjonistów, jak to widać w ostatnich debatach. Oczywiście, dla większości z tych postaci pokojowa transformacja jest czystą demagogią. Solidny przypadek ataku terrorystycznego pod fałszywą flaga pozwoli Republikanom na powrót na stanowisko podżegaczy wojennych.

Londyn i Waszyngton nadal chcą zaatakować Pakistan

Innym czynnikiem, który frasuje anglo-amerykańskich imperialistycznych planistów jest ich niezdolność do rozpoczęcia inwazji wojskowej na Pakistan. Inwazja ta była planowana jako bezpośrednie następstwo propagandowej hucpy z rzekomym zabójstwem „Bin Ladena” 1 maja i obejmowała próbę przejęcia lub zniszczenia przez Siły Specjalne USA strategicznych obiektów odstraszania jądrowego Pakistanu, pozostawiając ten kraj bezbronnym. Anglo-Amerykanie zostali w tej sprawie powstrzymani przez wystosowane w porę ultimatum Chin, wskazujące, że Pekin będzie traktować atak na Pakistan tak samo jak atak na chińskie terytorium. To w dużej mierze zaszachowało Chiny i Waszyngton aż do dziś. Jednak w następstwie nowego zainscenizowanego ataku pod fałszywą flagą, za który obwinionoby Pakistan, byłoby możliwe powrócenie do tej sprawy przez Anglo-Amerykanów ze zwiększonym potencjałem szantażu wobec Chińczyków.

Amerykańsko-brytyjski atak na Syrię w rozsypce

Na Bliskim Wschodzie anglo-amerykańskie elity władzy postawiły wszystko na udany pochód kolorowych rewolucji poparty przez agresję militarną NATO, prowadzących do obalenia większości istniejących w świecie arabskim reżimów. Syria stanowi jak dotąd najpoważniejszy test dla tej nowej anglo-amerykańskiej doktryny strategicznej. Stosunkowo proste było dla Anglo Amerykanów zdestabilizowanie i obalenie rządów Tunezji i Egiptu, zważywszy, że państwa te znajdowały się już w Anglo Amerykańskiej sferze wpływów.

Pilna potrzeba NATO zaatakowania Syrii

Libia okazała się znacznie trudniejszym orzechem do zgryzienia, i NATO, mimo brutalnego zastosowania ludobójczej siły militarnej, jeszcze go nie rozłupała. Ze względu na wyjątkowe zdolności Kadafiego do walki, długa wojna w Libii stała się ochroną dla Syrii przed drugą fazą planowanego ataku NATO. W międzyczasie wojska syryjskie poczyniły znaczne postępy w tłumieniu zbrojnej rebelii przeprowadzanej przez szwadrony śmierci i zbrojne gangi lojalne wobec Bractwa Muzułmańskiego, stworzonego przez brytyjski wywiad. Optymalny czas dla NATO do inwazji na Syrię miał miejsce dwa miesiące temu, ale okazało się to niemożliwe, ponieważ zbyt wiele ściśle ograniczonych zasobów wojskowych NATO związanych zostało na froncie libijskim. Wkrótce w Syrii pozostanie niewiele soldateski Bractwa Muzułmańskiego , którą NATO mogłoby przyjść i ratować. Atak terrorystyczny pod fałszywą flagą mógłby jednak natychmiast zmienić to równanie przez stworzenie politycznych warunków, w których Obama mógłby skutecznie wymusić na Kongresie i Europie zwiększone zasoby wojskowe do przeprowadzenia bezpośredniego ataku na Syrię. To z kolei może uwikłać NATO w otwartą wojnę nie tylko z Syrią, ale również z Hezbollahem i Iranem. Jeżeli ktoś myśli o wojnie światowej, rozwijającej się w sposób zbliżony do wojny trzydziestoletniej w Europie (1618-1648), to może zacząć to wyglądać bardzo podobnie do takiej właśnie wojny.

Odizolowany Izrael staje w obliczu wrogości Turcji i żądań państwowości przez Palestynę

Kolejnym czynnikiem zaostrzającym sytuację jest trwający wewnętrzny kryzys polityczny w Izraelu i zwiększenie jego międzynarodowej izolacji. Zaraz po rocznicy 11 września Zgromadzenie Ogólne ONZ zbierze się w Nowym Jorku. Przeprowadzona zostanie na nim zdecydowana próba Autonomii Palestyńskiej do określenia swego istnienia jako suwerennego i niepodległego państwa członkowskiego ONZ. Próba ta będzie cieszyć się przytłaczającym poparciem na całym świecie. Jest całkiem możliwe, że Zgromadzenie Ogólne zatwierdzi palestyńskie żądanie. Stany Zjednoczone staną w obliczu upokarzającej izolacji przy próbie zablokowania państwowości palestyńskiej odosobnionym wetem w Radzie Bezpieczeństwa. Arabia Saudyjska oświadczyła, że taki wynik doprowadzi do katastrofy w stosunkach amerykańsko-saudyjskich.

Czy Turcja odmówi odegrania roli amerykańsko-brytyjskiej marionetki-kamikaze w Syrii?

Dalsze komplikacje wiążą się z Turcją. Zgodnie z wymarzonym anglo-amerykańskim scenariuszem Turcja powinna już dawno zaatakować Syrię pod pretekstem chęci powstrzymania napływu uchodźców przez wspólną granicę z Syrią. Przez pewien czas wyglądało na to, że Turcy rzeczywiście przyjmą rolę marionetki-kamikaze przeciwko Syrii w służbie Londynu i Nowego Jorku. Ale na razie wygląda na to, że Turcja się wstrzymała. Zamiast inwazji na Syrię Turcja jest obecnie zaangażowana w starcie dyplomatyczne na wysokim szczeblu z Izraelem, co jest o wiele bardziej sensowne z punktu widzenia jej interesów i polityki wewnętrznej – zwiększanie presji na desperatów z reżimu Netanjahu. Wszystko to dzieje się w momencie, kiedy pół miliona Izraelczyków demonstruje na ulicach, aby pokazać swoje odrzucenie dla militaryzmu i ekonomicznych oszczędności Netanjahu.

Sojusz turecko-egipski?

Istnieją doniesienia o możliwym sojuszu Egiptu i Turcji, który byłby najbardziej niepożądany dla USA, Wielkiej Brytanii i Izraela. Egipcjanie, ze swej strony, stali się nieco mniej podporządkowanymi sąsiadam Izraelczyków na półwyspie Synaj, zwłaszcza po tym jak kilku żołnierzy egipskich zostało zabitych przez izraelskie bombardowania Strefy Gazy.

Iran: Ruszyła elektrownia atomowa w Bushehr

W tle tego wszystkiego irański program nuklearny robi ciche postępy. Elektrownia atomowa Bushehr została uruchomiona, produkując energię elektryczną dla krajowej sieci energetycznej Iranu. The Washington Post, powołując się na wrześniowy raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu, twierdzi, że irański program nuklearny stanowi „przyćmione niebezpieczeństwo.” W wydaniu z 6 września, dokument stwierdza, że Iran zaczął korzystać z nowych i bardziej zaawansowanych wirówek do wzbogacania uranu i że dokonywany jest szybki postęp w przenoszeniu istniejących wirówek do dużego podziemnego ośrodka znajdującego się pod górą w pobliżu Qom, co czyni je wszystkie odpornymi na atak militarny z zewnątrz. Przedłużająca się kampania zamachów na irańskich naukowców nuklearnych, jak się wydaje, nie jest skuteczna w hamowaniu postępów programu. Gorączkowe wyobrażenia imperialistycznych planistów wojskowych mogą zatem zbliżać się do punktu bez odwrotu w kwestii ataku na Iran.

Neokonserwatywny bonapartysta Petraeus kieruje teraz CIA

W miniony wtorek generał David Petraeus przejął kontrolę nad Centralną Agencją Wywiadowczą Stanów Zjednoczonych. Petraeus od dawna uważany był za ulubionego bonapartystę neokonserwatywnej frakcji i wybranym przez nich sposobem na powrót do władzy.Petraeus realizuje unię personalną Pentagonu z CIA, dwóch filarów jego przewidywanej przyszłej autorytarnej prezydentury. Jeśli elita rządząca USA zdecyduje się pozbyć Obamy, zobaczymy rozjaśnienie gwiazdy Petraeusa kosztem „bandy oszołomów” wypełniających obecnie obóz Republikański, który jest „najsłabszy od 1940 r.,” według słów Johna Weavera.

Webster G. Tarpley

Tłumaczenie: davidoski i prisonplanet.pl

Za: Bankowa okupacja (15 września 2011) | http://bankowaokupacja.blogspot.com/2011/09/rosnace-prawdopodobienstwo-ataku.html | RosnÄ…ce prawdopodobieństwo ataku terrorystycznego na dużą skalę w obliczu paniki wokół banków w Europie

Skip to content