Aktualizacja strony została wstrzymana

Kardynał kontra dziennikarz – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Oświadczenie metropolity krakowskiego wywołało w Kościele polskim takie samo zamieszanie, jak poparcie władz KUL dla skompromitowanego Juszczenki

Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy tuż przed najważniejszą uroczystością maryjną, jaką jest Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, na stronie internetowej kurii krakowskiej zamiast zachęty do udziału w obchodach na Jasnej Górze czy w Kalwarii Zebrzydowskiej zobaczyłem na głównym miejscu oświadczenie atakujące znanego dziennikarza katolickiego Tomasza Terlikowskiego, który przecież tyle razy bronił wartości chrześcijańskich. Co więcej, autorem tego oświadczenia, krótkiego, ale podszytego emocjami, jest sam ks. kardynał Stanisław Dziwisz. W oświadczeniu tym w sumie poszło o jedno zdanie z długiego artykułu o ks. dr. hab. Piotrze Natanku. Zdanie to dotyczyło upolitycznienia kurii krakowskiej.

Od strony formy oświadczenie to jest zaskakująca z kilku powodów. Po pierwsze, do tej pory nie było żadnej reakcji kardynała na teksty dziennikarskie, które ukazywały się np. w „Gazecie Wyborczej”, a które nie zostawiały suchej nitki na Kościele katolickim, w tym na nauczaniu zarówno byłego, jak i obecnego papieża. Po drugie, jeżeli w ogóle była jakaś reakcja, to wychodziła ona z ust rzecznika prasowego, ks. Roberta Nęcka, który za pomocą kościelnej nowomowy zaistniałe problemy starał się rozmydlić, jak się tylko dało. Po trzecie, sformułowania zawarte w oświadczeniu naruszają godność drugiej osoby, o której to godności tak wiele mówił bł. Jan Paweł II. Można bowiem ze sobą polemizować, ale nie takim językiem, który jest godny Stefana Niesiołowskiego, a nie byłego sekretarza papieskiego. Poza tym oskarżanie osób mających inne zdanie o to, że są „niezrównoważone”, przypomina poprzednią epokę, w której osoby takie oskarżano o „bezobjawową schizofrenię”. Dodam też, że nadzwyczaj czytelne aluzje pod adresem mojego bloga przyjmę z kolei z satysfakcją, bo oznacza to, że z blogiem tym ważne osoby w Kościele jednak się liczą.

Co do treści oświadczenia, to ostrymi słowami nie da się przesłonić faktów. O. Tomasz Dostatni, dominikanin związany z „Gazetą Wyborczą”, na łamach tejże domagał się ujawnienia tych faktów, więc je podaję. Metropolita krakowski popiera jedną opcję polityczną, czyli PO, dzięki której błyskawiczne kariery (głównie ze względu na nazwisko) robią jego najbliżsi krewni: Barbara Dziwisz (radna wojewódzka, a obecnie kandydat na posła) i Andrzej Dziwisz, wójt Raby Wyżnej, rodzinnej miejscowości purpurata. Tę sytuację krytykuje wielu księży archidiecezji krakowskiej. Oczywiście nie odbieram kardynałowi prawa do własnych poglądów politycznych. Ale trudno nie przypomnieć, że w ciągu ostatnich lat, tuż przed ciszą wyborczą przyjmował on u siebie – w świetle jupiterów – kandydatów PO, choćby Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, a jednocześnie odmawiał takich spotkań innym politykom. Trzeba też przypomnieć rekolekcje dla PO. Dlaczego tylko ta jedna partia miała zorganizowane rekolekcje pod auspicjami kardynała, a inne nie? Czy tegoroczna procesja na Skałkę, w czasie której politycy PO otaczali szczelnym murem kardynała Dziwisza i szli wraz z nim przez cały Kraków, nie jest upolitycznieniem uroczystości religijnych? Tu fakty mówią same za siebie. Co więcej, znamienną rzeczą jest to, że w sporze z Terlikowskim metropolita natychmiast dostał poparcie od działaczy PO oraz od tych duchownych (jak np. ks. Kazimierz Sowa), których bracia tkwią w tej partii.

Jeśli chodzi o powiązania rodzinne, to kolejną oczywistą sprawą jest sprawa braci Rasiów, z których jeden jest posłem i szefem małopolskiej partii władzy, a drugi wpływowym sekretarzem kardynała, chcącym decydować o ważnych nominacjach w archidiecezji. Pisałem już wielokrotnie, że poseł Raś chodził po plebaniach i namawiał księży do głosowania na PO. A oni go przyjmowali, gdyż obawiali się reakcji jego brata. Ksiądz kardynał musi sobie zdawać z tego sprawę i dlatego też powinien wreszcie odsunąć braci Rasiów.

A teraz o innych problemach, choć bardzo podobnych. Bogumiła Berdychowska, lansowana przez poprawne politycznie środowiska na eksperta ds. ukraińskich, parę lat temu na łamach „Tygodnika Powszechnego” napisała: „Wiktor Juszczenko jest politykiem z ukraińskich marzeń”. Podobnie pisali inni zwolennicy obozu pomarańczowych. Co więcej, tygodnik „Wprost” nadał ukraińskiemu prezydentowi tytuł Człowieka Roku, a dwa uniwersytety lubelskie – UMCS i KUL – tytuły doktora h.c. Szczególnie zbłaźnił się ten ostatni, bo uczynił to wbrew protestom społecznym.

Juszczenko zdradził jednak swoich polskich popleczników, w tym zwłaszcza Lecha Kaczyńskiego, gloryfikując Stepana Banderę i zbrodniarzy z OUN-UPA. Teraz zdradził Julię Tymoszenko, która siedzi w więzieniu. Nawet wspierająca go do tej pory „Gazeta Wyborcza” opublikowała tekst pod mocnym tytułem „Hańba Juszczenki”. Podobnie postąpiła „Rzeczpospolita”, publikując komentarz pt. „Juszczenko zdradził pomarańczowych”. Nie ma co ukrywać, ale ci, którzy 1 lipca 2009 r. protestowali pod gmachem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, mają dziś ogromną satysfakcję, bo to oni mieli rację, a nie ks. rektor Stanisław Wilk. Wtedy do megafonu wraz z innymi krzyczałem „Hańba, hańba”. Cieszę się, że dziś ten okrzyk podejmują nawet podwładni Adama Michnika.

A co do Bogumiły Berdyczowskiej, powinna wzorem Józefa Piłsudskiego głośno powiedzieć: „Ja was przepraszam, panowie. Ja was serdecznie przepraszam”. Podobnych słów należałoby oczekiwać od ks. Stanisława Wilka i całego senatu KUL.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Gazeta Polska, 24 sierpnia 2011 r.

 

Główne zmartwienie metropolity

wywiad z ks. Isakowiczem-Zaleskim

Z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, uczestnikiem opozycji antykomunistycznej w PRL i historykiem Kościoła, rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz

– Kardynał Dziwisz sięgnął po oręż w formie oficjalnego oświadczenia, w którym zaatakował bezpośrednio red. Terlikowskiego i pośrednio właśnie Księdza jako autora kontrowersyjnego bloga. Co zdaniem Księdza tak rozjuszyło kardynała?

– Kardynała rozjuszyło to, że katolicki dziennikarz powiedział Polakom, że kardynał Dziwisz przyjaźni się z wybraną przez siebie i wyróżnianą Platformą Obywatelską. Tajemnicą poliszynela jest, że kontakty kardynała Dziwisza z PO są przyjacielskie, a rodzina kardynała i jego otoczenie przenika się w wielu miejscach ze strukturami partyjnymi tej partii. Terlikowski nie był pierwszym dziennikarzem, który odważył się o tym powiedzieć. Tekst tego dziennikarza mnie nie zaskoczył, ale naprawdę przecierałem oczy ze zdumienia, kiedy w czasie wigilii najważniejszego święta maryjnego w Polsce, w czasie skupienia, oczekiwania, narodowej pielgrzymki na Jasną Górę, kardynał Dziwisz na stronie internetowej kurii zamieścił swoje emocjonalne oświadczenie, gdzie zaatakował red. Terlikowskiego, użył czytelnych aluzji do mojego bloga, a myślących inaczej nazwał „niezrównoważonymi”. I teraz tylko pozostaje pytanie czy Stefan Niesiołowski uczy się od kardynała Dziwisza czy też jest odwrotnie?

– Katolicyzm co chwilę atakowany jest przez media. Kardynał wówczas nie wykazuje się szczególną aktywnością. Może tym razem sprawa była nader ważna dla wizerunku polskiego Kościoła?

– W dużych mediach co chwilę ukazują się paszkwile opluwające wartości chrześcijańskie, na które zazwyczaj kuria kierowana przez kardynała Dziwisza po prostu nie reaguje. Kiedy to robi, kardynał mówi ustami rzecznika prasowego kurii, ks. Roberta Nęcka, którego nowomowa kościelna daleka jest od ewangelicznego „tak, tak, nie, nie”. Tym razem kardynał sam wystąpił z oświadczeniem i atakiem, żeby zaprzeczyć, iż Platforma hołubi ze wzajemnością jego osobę i otoczenie oraz aby zaatakować bezpardonowo tych, którzy inaczej oceniają związki kardynała z partią Donalda Tuska. A przecież to są fakty. Ks. Dariusz Raś, numer dwa po kardynale Dziwiszu w kurii krakowskiej, to brat szefa regionalnych struktur PO posła Ireneusza Rasia. Przed II turą wyborów ksiądz kardynał przyjmował u siebie w kurii Tuska czy Komorowskiego, odmawiając tego innym politykom. Na procesjach kościelnych otaczają go politycy PO. Słynne rekolekcje kardynał Dziwisz urządza dla jednej partii – Platformy, nota bene partii, którą trudno posądzać o szczególną troskę o wartości chrześcijańskie.

Wywiad ukazał się w najnowszym numerze tygodnika „Nasza Polska” nr 34 (825) z 23 sierpnia 2011 r.

Za: Nasza Polska

Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego (23-08-2011) | http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=4727

Skip to content