Aktualizacja strony została wstrzymana

Dlaczego Polacy powinni się bać podatku katastralnego – Wojciech Polak

Podatek katastralny pobierany jest od wartości gruntów i nieruchomości. Obowiązuje on w wielu krajach świata, być może w niektórych z nich ma on sens ekonomiczny i społeczny, jednak Polacy wciąż pozostają społeczeństwem biednym. Nasze średnie zarobki są wielokrotnie niższe niż w krajach tzw. starej Unii. Jednocześnie jednak wielu relatywnie dość ubogich Pola­ków posiada duże, ładnie utrzymane domy. Wynika to zazwyczaj z ich nadzwyczajnej pracowitości.

Rodak na budowie

Przeciętny Francuz lub Niemiec, który chce mieć własny dom, kupuje go lub buduje, za­ciągając ogromny kredyt, który spłaca nierzad­ko do końca życia. Natomiast wielu Polaków na cele budowlane brało pożyczki niewielkie lub nie brało ich wcale. Francuzowi bowiem nie przyjdzie do głowy, że może zakasać ręka­wy i popołudniami oraz w soboty i podczas urlopów wylewać podłogi lub montować okna. Tymczasem setki. tysięcy domów w Polsce po­wstało właśnie w ten sposób – budowanych samodzielnie, co najwyżej z pomocą szwagra, teścia, brata. Domy te posiadają dzisiaj zazwyczaj ogromną wartość, co częściowo wynika także ze wzrostu cen terenów budowlanych na których stoją. W okolicach Warszawy wiele nieruchomości mieszkalnych może być war­tych nawet milion lub więcej.

Za rządów Millera i Kołodki snuto projekty podatku katastralnego, który po okresie przej­ściowym wynosiłby l proc. wartości nierucho­mości. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to niedużo. Ale policzmy. Załóżmy, że ów dom pod Warszawą jest wart wraz z gruntem wła­śnie ok. 1 mln zł. Roczny wymiar katastru wy­nosi więc 10 tys. zł. Miesięcznie stanowi to 833 zł. Często zdarza się, że w domach stanowiących dla wielu osób dorobek całego życia, mieszkają emeryci, których miesięczne wypła­ty wynoszą tyle, co średnia krajowa emerytura, czyli mniej niż 1500 zł netto. W przypadku ta­kiego emeryta wymiar katastru wielokrotnie przekroczy więc wysokość płaconego przez nie­go podatku dochodowego. Tymczasem naj­świeższe pogłoski mówią o katastrze w wysoko­ści 1,8-2,4 proc. Te najwyższe stawki miałyby dotyczyć budynków przemysłowych. W jaki sposób powiększy to koszty wytwarzania czego­kolwiek i zmniejszy konkurencyjność polskiego przemysłu, możemy sobie łatwo uzmysłowić.

Podatek katastralny obejmie także miesz­kania. W wielu przypadkach będzie to ozna­czało podwojenie miesięcznych czynszów. W najtragiczniejszej sytuacji znajdą się mieszkańcy centrów dużych miast, zakopiań­skich Krupówek czy gdańskiego Długiego Tar­gu. Tam podatek od najmniejszego i najbar­dziej zniszczonego mieszkania będzie wręcz nieludzki. Podatek katastralny może okazać się także rujnujący dla rolników i w ogóle dla mieszkańców wsi.

Grupy katastralnego reagowania

Kataster uderza w ludzką przedsiębior­czość i zaradność. Łatwo sobie wyobrazić sy­tuację, w której nabywca zrujnowanego do­mu sporym nakładem pracy i środków dopro­wadza go do kwitnącego stanu. O swoich przedsięwzięciach musi jednak zawiadomić urzędników. Specjalnie przeszkolony specja­lista przybędzie więc do nieruchomości i po dokonaniu oględzin oznajmi: „Gratuluję panie Kowalski. Dzięki pana wysiłkom war­tość nieruchomości wzrosła dwukrotnie. Od dzisiaj zamiast 5 tys. zł rocznie płaci pan 10 tys. zł podatku katastralnego!”

„Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skąd­inąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy” napisał Alexis de Tocqu­eville. A rząd Donalda Tuska nie jest ani ła­godny, ani liberalny (cokolwiek by to słowo znaczyło) i nieustannie ostrzy sobie zęby na ten nowy kąsek. Kataster to przecież kil­kunastokrotne podwyższenie podatku od nieruchomości i ogromna ilość pieniędzy, które można wydać na ratowanie budżetu, ale też np. na zatrudnienie nowych rzeszy urzędników na wszelkich możliwych szcze­blach. Pracę nad podatkiem katastralnym to­czą się obecnie w ramach Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii. Istnieje tam Zespół do Spraw Rządowego Programu Rozwoju Zintegrowanego Systemu Informacji o Nieruchomościach. Zajmuje się on systemem ksiąg wieczystych, systemem ewidencji grun­tów i budynków oraz systemem podatkowym. Dnia 19 stycznia 2010 r. w obrębie Zespołu powołano podzespoły. Jeden z nich zajmuje się sprawą opodatkowania nieruchomości. Wśród jego szczegółowych celów znajduje się przygotowanie propozycji zmian przepisów systemu podatkowego w odniesieniu do nie­ruchomości.

Podobno Unia Europejska oczekuje wpro­wadzenia podatku katastralnego w Polsce już w 2012 r., chociaż wygląda na to, że stopień zaawansowania prac Zespołu raczej to wy­klucza. Miejmy nadzieję, że Polacy kartkami wyborczymi powstrzymują w ogóle to nadcią­gające tsunami. Trzeba podkreślić, że Prawo i Sprawiedliwość jest przeciwne podatkowi katastralnemu. Jeszcze w 2007 r. Jarosław Kaczyński jako premier oświadczył, że w Pol­sce społeczeństwo jest zbyt biedne na wpro­wadzenie tego podatku, który uderzałby zwłaszcza we właścicieli 'małych domów. Za­uważył też, że jego rezultatem byłoby także zmuszanie ubogich ludzi do wyzbywania się mieszkań, co nazwał „społeczną zbrodnią”.

Jeśli burza nadciągnie

A jeśli tsunami nie zostanie powstrzyma­ne? Przepraszam, że snuję czarne scenariu­sze, ale warto chyba wiedzieć, jakie będą skut­ki podatku katastralnego poza bezlitosnym drenażem kieszeni, Przede wszystkim część Polaków, nie mogąc podołać straszliwym ob­ciążeniom finansowym, będzie zmuszona sprzedać swoje nieruchomości. Wobec ogromnej podaży gruntów i budynków ich ce­na spadnie. Trudno powiedzieć, czy obniży to stawki katastru (to zależy od przyjętych me­chanizmów), umożliwi jednak spekulantom (także z Europy Zachodniej, a przede wszyst­kim z Niemiec) masowy wykup nieruchomo­ści za pół darmo. Źadne wprowadzane po 1989 r. w Polsce projekty powszechnego uwłaszczenia nie zostały zrealizowane lub za­mieniły się w parodię (np. NFI). Zamiast te­go funduje się nam program powszechnego wywłaszczenia obywateli.

Obrońcy podatku katastralnego twier­dzą, że jest on sprawiedliwy, gdyż właści­ciele bogatych nieruchomości będą płacili dużo, a biednych – mniej. Wyjaśnić trzeba, że to swoista sprawiedliwość, gdyż wszyscy będą płacili wielokrotnie więcej niż wynosi obecny podatek od nieruchomości. Poza tym, ceny nawet małych i zdewastowanych domów w atrakcyjnych miejscach mogą być tak wysokie, że podatek katastralny wy­właszczy ich właścicieli lub użytkowników. Wprawdzie eksperci mówią „o istniejącej w niektórych ustawodawstwach możliwo­ści otrzymania pozwolenia na tymczasowe odroczenie płatności bez nakładania kar, a dla osób starszych w określonych wypad­kach nawet na czas nieokreślony” (wypo­wiedź Tomasza Kurka dla „Rzeczpospoli­tej” z 20 czerwca 2011 r.), ale poleganie na takim „miłosierdziu gminy” może się okazać ryzykowne i zawodne. Myślę, że po­trzebny jest w Polsce masowy ruch (można by go nazwać Ligą Antykatastralną), który będzie wszelkimi legalnymi środkami zwal­czał ten podatek. Głównym celem owego ruchu byłoby umieszczenie w Konstytucji RP zapisu o zakazie stosowania podatku ka­tastralnego.

Wojciech Polak
Gazeta Polska, 10 sierpnia 2011

Autor jest profesorem, pracownikiem naukowym w Instytucie Politologii Uniwersytetu Mikołaja Ko­pernika w Toruniu i wykładowcą.

Za: Prof. Mirosław Dakowski blog () | http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=4044&Itemid=55

Skip to content