Aktualizacja strony została wstrzymana

O wyrównywaniu szans edukacyjnych na przykładzie USA – Pawel Lepkowski

Mija pół wieku, odkąd w Stanach Zjednoczonych na większości uczelni wprowadzono system obniżonych kryteriów rekrutacji dla mniejszości etnicznych, w tym głównie dla Murzynów i Latynosów. Akcja afifmatywna udowodniła, że nawet specjalne uprzywilejowanie tych mniejszości nie wyrównuje intelektualnej i kulturowej przepaści dzielącej rasy ludzkie zamieszkujące USA.

Różnego typu preferencje stosowane przy naborze na uczelnie nie są wymysłem Amerykanów. Dobór uczniów z klucza wyznaniowo-światopoglądowego jest stary jak świat.

Numerus clausus

Już tysiące lat temu obowiązywały ograniczenia w dostępie określonych grup społecznych czy etnicznych do nauki. W starożytnym Egipcie każdy Egipcjanin mógł wstąpić do szkoły przyświątynnej i kształcić się na kapłana o wybranej specjalizacji. Nie mogli jednak tego czynić cudzoziemcy – Grecy, Fenicjanie czy Asyryjczycy zamieszkujący Dolne i Górne Królestwo. Prawdziwie hermetyczny system dostępu do „szkolnictwa” obowiązywał w starożytnym Izraelu, gdzie wiedza kapłańska była przekazywana jedynie przedstawicielom rodu Aarona.

Nawet Akademia Platońska przez 900 lat swojego istnienia wprowadzała sporadycznie ograniczenia narodowościowe przy rekrutacji kandydatów na studia. Kierowała się ona jednak głównie zasadą „niech nie wchodzi nikt nie obeznany z geometrią” – co wskazywało, że wiedza i tylko wiedza powinna być jedynym kryterium przyjmowania nowych uczniów.

Jednak dopiero społeczeństwa średniowieczne stworzyły i w pełni usankcjonowały zasadę „zamkniętej liczby studentów”, która wyrażała się w podziałach według klucza klasowego i religijnego. Dotyczyło to zarówno szkolnictwa wyższego w chrześcijańskiej Europie, jak i na obszarach zdominowanych przez kulturę islamu.

Nam jednak zasada numerus clausus kojarzy się głównie z oczernionym przez  peerelowskich historyków okresem międzywojennym, kiedy niektóre uczelnie aprobowały ograniczenie liczby studentów z przyczyn politycznych lub czysto praktycznych. Współczesna historiografia zachodnia skupia się przede wszystkim na mocno przesadzonych opisach dyskryminacji, „prześladowań” i wykluczeń z życia uczelni studentów żydowskich. Jest to klasyczne wyolbrzymianie i przerysowywanie faktów. Należy pamiętać, że podobnego przerysowania w swojej biografii dopuścił się Adolf Hitler, który do końca życia twierdził, że nie został przyjęty w poczet studentów Akademie der bildenden Künste w Wiedniu z przyczyn politycznych i światopoglądowych.

Jednak prawdziwie monstrualne proporcje system preferencji określonych grup społecznych przybrał w ustroju sowieckim, gdzie afirmację kandydatów pochodzenia robotniczo-chłopskiego nazwano wbrew wszelkiej logice „sprawiedliwością społeczną”.

Czym myśli Shaquille O’Neal?

W jednym z programów telewizyjnych Tomasza Lisa, które ze szkodą dla polskiej kultury są nadal emitowane w drugim programie TVP, o amerykańskiej akcji afirmatywnej soczyście wypowiedział się wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. W rzadkim przypływie zdrowego rozsądku profesor Niesiołowski określił jako skandaliczny fakt, że na amerykańskich uczelniach przyjmowani są w sposób uprzywilejowani „murzyńscy analfabeci”, którzy dostają się na studia jedynie ze względu na system preferencji rasowej i odbierają tym samym miejsca naprawdę zdolnym reprezentantom innych społeczności. Zakrzyczany natychmiast przez główną ciotkę polskiego feminizmu marszałek Niesiołowski zapomniał dodać, że częstą przyczyną rekrutacji murzyńskich studentów jest zapewnieni uniwersyteckiej drużynie koszykówki lub futbolu amerykańskiego kilku sprawnych osiłków o inteligencji dobrze rozwiniętego szympansa.

Gwiazdami amerykańskich uczelni są sportowcy, u których umiejętność czytania i pisania jest porównywalna ze zdolnościami polskich dzieci uczęszczających do dwóch pierwszych klas szkoły podstawowej.

Amerykanie uwielbiają cytować swoich olbrzymich czarnoskórych ulubieńców z NBA. Ich słowa świadczą o przebiegu ich procesów myślowych. Patrick Ewing zwany King Kongiem zapytany o duchowy sens gry w koszykówkę odpowiedział po dłuższym namyśle: „zarabiamy dużo pieniędzy, ale też i dużo wydajemy”. Powszechnie uwielbiany Shaquille O’Neal, chcąc popisać się swoją wiedzą wyniesioną ze szkoły, stwierdził: „posiadam wiele wiedzy, która jest zgromadzona w mojej medulla oblongata”. Tak się składa, że
rdzeń przedłużony jest odpowiedzialny za wiele rzeczy, ale na pewno nie gromadzenie tak przepastnych zasobów wiedzy jakimi dysponuje Shaq. Obszar ten jest odpowiedzialny za ssanie, żucie, połykanie czy ziewanie, co zresztą w przypadku tego ponad dwumetrowego absolwenta Wydziału Zarządzania Biznesem na Uniwersytecie w Phoenix może mieć istotne znaczenie.

Zadaniem wprowadzonej blisko pół wieku temu akcji afirmatywnej było „zlikwidowanie istniejących aktualnie nierówności w traktowaniu mniejszości oraz osiągnięcie równości w przyszłości”. Minęło 50 lat i równości nie ma.  Murzyni i Latynosi rzadko korzystają z przywileju otrzymania dodatkowych 200-300 punktów na 1600 możliwych, które otwierałyby im drogę do wyższego wykształcenia. Z roku na rok zmniejsza się liczba czarnoskórych studentów, mimo że większość uczelni zachęca ich także całkiem przyzwoitymi programami stypendialnymi.

Dla przykładu: w ciągu zaledwie jednej dekady Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles odnotował spadek liczby czarnoskórych studentów o blisko 50%.

Równość? Nie dla feministek!

Niestety amerykański system prawny nie zawsze pozwala uczelniom na autonomiczne kontynuowanie lub rezygnację z programu akcji afirmatywnej. W czerwcu 2003 roku Sąd Najwyższy USA zmienił swój własny wyrok z 1978 roku i uznał legalność preferencji rasowych dla kandydatów na studia wyższe. Tym samym zaakceptował zasadę, która w sposób ewidentny narusza reguły XIII poprawki do konstytucji, mówiącej o równym traktowaniu wszystkich obywateli przez wszystkie instytucje państwowe. Należy jednak pamiętać, że konstytucja amerykańska w żadnym paragrafie nie zawiera jednoznacznego przepisu ustanawiającego równość wszystkich obywateli.

W 1972 roku podjęto próbę uchwalenia „prawa o równości”, które jednak najbardziej nie spodobało się wszelkiej maści mniejszościom. Jej największymi przeciwnikami były organizacje feministyczne, obawiające się utraty przywilejów socjalnych kobiet i mniejszości etnicznych.

Gdyby ta poprawka konstytucyjna weszła w życie, wszystkie pomysły pokroju akcji afirmacyjnej, przywilejów socjalnych ze względu na płeć czy pochodzenie etniczne zapewne utraciłyby podstawy prawne.

„Równość” gwarantowana konstytucyjnie oznaczałaby na przykład likwidację 105 uprzywilejowanych uczelni murzyńskich, które są kierowane przez nauczycieli murzyńskich i przeznaczone wyłącznie dla czarnoskórych studentów. Tego typu szkoły dla białych zostałyby zapewne uznane za przejaw dyskryminacji i ksenofobii. Jednak z obawy o oskarżenie o rasizm nikt nie podważa sensu i legalności ich istnienia w przypadku mniejszości murzyńskiej.

James Watson – autorytet zakazany

Nie wszystkie uczelnie, które chcą odrzucić system preferencji rasowych, mogą to uczynić. Kilka lat temu z akcji afirmacyjnej zrezygnowały uczelnie kalifornijskie i teksaskie. Niedawno w ich ślad chciał pójść Uniwersytet stanowy w Michigan. Za podstawę swojej decyzji uczelnia uznała referendum stanowe, w którym 58% obywateli opowiedziało się przeciw przywilejom rasowym. Spotkało się to natychmiast z reakcją murzyńskich „obrońców praw obywatelskich”, którzy zaskarżyli referendum w sądzie stanowym.

Decyzją dwóch sędziów z trzyosobowego składu orzekającego uznano, że wynik referendum znoszący akcję afirmacyjną „jest sprzeczny z konstytucją, ponieważ niedopuszczalnie obciąża mniejszości rasowe”.

Konstytucję amerykańską znam na tyle dobrze, że nie znalazłem w niej żadnej wzmianki o „obciążaniu mniejszości rasowych”. Tym bardziej mnie to zdumiewa, że istnieje orzeczenie Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych z 1978 roku, które jednoznacznie uznaje za niezgodne z konstytucją rezerwowanie stałej liczby miejsc na uczelni ze względu na pochodzenie studentów. Jakim więc sposobem sędziowie z Michigan dopatrzyli się niezgodności konstytucyjnej?

Warto podkreślić, że orzeczenie Sądu Najwyższego z 1978 roku nie zakazuje uczelniom stosowania własnej polityki rekrutacyjnej opartej na kryteriach rasowych. Oznacza to, że sąd stanowy w Michigan kierował się poprawnością polityczną, której w żaden rozsądny sposób nie potrafił nawet uzasadnić.

Orzeczenie Sądu Najwyższego z 1978 roku pozostawia uczelniom daleki zakres suwerenności w polityce rekrutacyjnej. Nauczyciele akademiccy nie są zobligowani do stosowania jakichkolwiek uprzywilejowanych form oceny postępów w nauce swoich studentów. Mają także pełne prawo do wypowiadania uwag krytycznych wobec określonych grup społecznych czy etnicznych. A jednak nie wszystkie opinie są traktowane jednakowo.

W 2007 profesor James Dewey Watson – wykładowca Uniwersytetu Harvarda w Cambridge, współodkrywca kodu DNA i laureat nagrody Nobla z dziedziny fizjologii za rok 1962 roku już jako kanclerz Cold Spring Harbor Laboratory w Nowym Jorku udzielił wywiadu dla „The Sunday Times”. Bez ogródek ocenił w trakcie rozmowy, że Afryka nie ma szans na równomierny rozwój, dopóki na kontynencie tym władzę sprawują Afrykańczycy. Zapytany o sens pomocy humanitarnej społeczeństwom Czarnego Lądu wielki uczony stwierdził wprost: „polityka społeczna w tej kwestii opiera się na przekonaniu, iż przedstawiciele rasy czarnej dorównują inteligencją przedstawicielom rasy białej. Tymczasem badania pokazują, że jest inaczej”. Za to jedno jedyne zdanie profesor Watson – jeden z największych naukowców naszych czasów; człowiek, który dokonał wraz z Francisem Crickiem i Rosalind Franklin kopernikańskiego przełomu w biologii i medycynie – został natychmiast zwolniony z Cold Spring Harbor Laboratory, a Science Museum w Londynie i Uniwersytet Edynburski odwołały jego wykłady. Watson nie złamał prawa, nie skłamał i nie udawał poprawnego politycznie komedianta, który powiela poglądy nurtu głównego. Mimo to poniósł konsekwencje dyscyplinarne.

Pawel Lepkowski

Za: Najwyższy Czas! (09/08/2011) | http://nczas.home.pl/publicystyka/o-wyrownywaniu-szans-edukacyjnych-na-przykladzie-usa/

Skip to content