Aktualizacja strony została wstrzymana

PO stosuje się do starej złodziejskiej zasady – Janusz Wojciechowski

Platforma Obywatelska z powodzeniem stosuje się do starej złodziejskiej zasady – nie daj się złapać za rękę, a jak cię złapią, mów że ta ręka nie jest twoja.

No i co z tego, że dwaj prezesi miejskich spółek oskarżają byłego prezydenta miasta z PO, że zgłaszał się do nich po partyjne haracze?

I co z tego, że jeden z nich nagrał rozmowę, ze słynną już frazą – tysiąc pięćset złotych, co to k…na waciki?

Politycy Platformy jak jeden mąż, jak jedna rodzina oświadczają do mikrofonów i kamer, że oskarżenie jest fałszywe, bo to zemsta zwolnionych z pracy urzędników. Jeszcze nie było śledztwa, nic nie zostało wyjaśnione, a oni gotowi są głowy kłaść pod topór i ręczyć za kolegę, skądinąd odwołanego ze stanowiska po aferze z kupowaniem głosów.

Podobnie było w aferze hazardowej. Nagrane rozmowy Rycha i Zbycha na cmentarzu – stary, na dziewięćdziesiąt procent tę ustawę ci załatwię i posadę dla córki też – nic się nie stało, żadna afera, przewodniczący Sekuła szybko to zamiótł pod dywan, uzyskawszy uprzednio zgodę pustych krzeseł.

Podobnie też było w Sopocie, gdzie biznesmen nagrał korupcyjne propozycje prezydenta miasta – nic sie nie stało, a nagrania zostały zmanipulowane.

A gdy już sprawa była tak oczywista, jak w przypadku posłanki S. która sfilmowana została, jak na ławce w parku przyjmuje teczkę pieniędzy, przy śpiewie ptaków i szumie drzew, to się z niej zrobiło zalaną łzami męczennicę Prawa i Sprawiedliwości, a Ziobro przedstawiony został jako krwawy rzeźnik.

A propos tej ławki – przypomina mi się prześliczna piosenka Brassensa o zakochanych na ławkach publicznych (kto chce jej posłuchać, niech wrzuci w wyszukiwarkę Barassens bancs publics).

Ale Brassens nie tylko o zakochanych śpiewał, ale i o złodziejach też.

Jest taka stara złodziejska zasada – nie daj się złapać za rękę, a jak cię złapią, mów, że to nie twoja ręka.

Platforma Obywatelska z powodzeniem się do tej zasady stosuje.

Nie mówię, że kradnie – żeby było jasne – nic takiego nie mówię. Ja tylko stwierdzam, że politycy PO z powodzeniem stosują taktykę zaprzeczania zarzutom wobec kolegów z własnej partii, nawet jeśli są to zarzuty oczywiste. W zamiataniu afer pod dywan osiągnęli prawdziwe mistrzostwo świata. Bronią delikwenta, a jak już się nie da bronic, to delikatnie go odstawią na boczek, żeby nie raził, jak chociażby senator Misiak, potem otrzepią rączki – i wszystko jest w najlepszym porządku. Platforma nadal grzmi o moralności w polityce i przeprowadza przez Sejm ustawy wprowadzające ograniczenia wydatków na partie polityczne albo  zakazujące bilbordów i spotów (bo to takie drogie, a tu trzeba oszczędzać przecież). Ta moralność polityczna uszami im się wylewa, tak są nią nasiąknięci, żeby nie powiedzieć – upojeni.

Gdy się się ma takich zuchów, jak senator Misiak czy Ludwiczak, gdy się ma takich prezydentów jak w Wałbrzychu, gdy się ma takich Mirów, Rychów i Zbychów – to i po co subwencje dla partii politycznych?

Partia rządząca się wyżywi, a watahy opozycji zagłodzi się, a potem dorżnie.

Janusz Wojciechowski

Za: Janusz Wojciechowski blog (03.08.2011) | http://januszwojciechowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1603&Itemid=42

Skip to content