Aktualizacja strony została wstrzymana

Kłamstwo kłamstwem poparte – Antoni Mariański

Najnowszy numer „Naszego Słowa” z 19 czerwca 2011 roku zamieścił recenzję książki wydanej w języku polskim, napisanej przez Romana Drozda i Bohdana Halczaka. Tytuł książki: „Dzieje Ukraińców w Polsce w latach 1922-1989”.

Książki nie znam. Nie czytałem, ale z „recenzji i poglądów” można się wiele dowiedzieć. Nie chodzi mi tutaj o samą książkę, bo to jest oddzielny temat, ale zainteresowała mnie recenzja zamieszczona w „Naszym Słowie”, chociażby dlatego, że napisał ją naczelny redaktor ukraińskiego tygodnika. Już na początku autor artykułu – recenzji – użala się, że w rozdziale 1.4 – „Podlasie, Chełmszczyzna, Nadsanie, Łemkowszczyzna w latach 1921-1939”, nieproporcjonalnie dużo miejsca zajmuje Łemkowszczyzna. Można sądzić – pisze autor – że do pozostałych regionów, autor książki, podszedł niepoważnie, jakby na Podlasiu, Chełmszczyźnie, Nadsaniu, niczego ciekawego się nie działo. Ponadto Polska uważała mniejszość ukraińską za ludzi gorszej kategorii. Nie równej kategorii. A przecież wicemarszałek sejmu Wasyl Mudry mocno zaznaczał, że Ukraińcy wypełniają swój obywatelski obowiązek wobec państwa polskiego.

Co racja to racja. Normalni ludzie byli lojalni wobec swojego kraju, tylko wywrotowcy walczyli ze wszystkimi. W sejmie było 37 Ukraińców, wicemarszałek sejmu był Ukraińcem, w wojsku służyło około 112 tys. Ukraińców. Do tego nie mam większych zastrzeżeń. O ile mi wiadomo, w wojsku polskim służyło więcej Ukraińców niż to podano w Książce.

W rozdziale 2.8 – „Polsko – Ukraiński konflikt”, autor „recenzji” pisze: „dobrze pokazano genezę etnicznej czystki Wołynia w latach 1943 – 1944”. Ot, i już pierwsze półprawdy, a nawet kłamstwa, zaczynają dominować. Jest to po prostu powtórka oficjalnego słownictwa głoszonego przez „poprawne autorytety”. Do znudzenia zaczyna się powtarzać ów „konflikt” polsko-ukraiński. Również i ludobójstwo – czystkę etniczną – jak mówi autor, sprowadza się tylko do Wołynia. Ani jednego słówka o Podolu. Ludzie wymierają. Niedługo odejdą resztki świadków i problem z głowy. Ludobójstwa w południowo-wschodniej Małopolsce nie było.

Geneza czystki etnicznej na Wołyniu – pisze autor recenzji – jest na Chełmszczyźnie i Zamojszczyźnie oraz w akcji „Burza”, która rzekomo miała być skierowana przeciwko Czerwonej Armii, a faktycznie miała anty ukraiński charakter. Ot, i prawda… Gdzie Rzym, gdzie Krym?  Jak dyskutować z takim, który nawet okłamuje kalendarz? Tak się składa, że piszący te słowa jest rodowitym wołyniakiem, był w samoobronie w Zasmykach i brał udział w akcji „Burza”. Muszę więc kilka zdań na ten temat napisać. Ludobójstwo na Wołyniu dokonane było w 1943 roku, z apogeum 11 lipca. Na przełomie roku 1943 i 1944 tak zwana UPA rozpoczęła „boje” na południe od Wołynia.

Ludobójstwo na Wołyniu dobiegało końca. 4 stycznia Armia Czerwona wkroczyła na Wołyń – do Rokitna koło Sarn. W marcu 1944 roku front sowiecko-niemiecki był już w Kowlu. Tak zwana Ukraińska Powstańcza Armia przy końcu 1943 roku była już prawie w całości na Podolu. Tam już rozpoczęła swoje krwawe dzieło. Jedno z ostatnich morderstw w powiecie Kowelskim na Wołyniu, było dokonane w Janówce, Stanisławówce, Radomlu. Było to w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia 1943 roku. W styczniu 1944 roku rozpoczęto organizowanie 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Miejscem koncentracji były Ossa i Kupiczów, cała organizacja Dywizji oparta była na bazie zasmyckiej samoobrony. Już w marcu 1944 roku 27. WDP AK toczyła krwawe walki z niemieckimi dywizjami pancernymi pomiędzy Lubomlem i Włodzimierzem, między Turią i Bugiem, wszystko w ramach akcji „Burza”.

Tymczasem? Tymczasem w pojęciu autorów recenzji i książki to co się działo w 1944 roku było przyczyną ludobójstwa w 1943 roku, przepraszam było dopiero genezą. A przecież prawdą jest, że sama akcja „Burza” była pomyślana po to aby, jako gospodarz, witać w dobrej wierze wojska Czerwonej Armii. Przed akcją „Burza” był jeszcze „Wachlarz”. Walczyli w nim – „Wachlarzu” – „cichociemni”. Prowadzili tam walkę dywersyjną z wojskami niemieckimi. Dopiero, gdy zaczęła się lać niewinna krew – właśnie na Wołyniu, przeszli do samoobron, by w kolejności wydarzeń wziąć później udział w akcji „Burza”, a jeszcze później nawet – w Powstaniu Warszawskim. Nacjonaliści ukraińscy też brali udział w Powstaniu Warszawskim, tylko jako wspólnicy hitlerowskich Niemiec. Piszę to tak dla uzupełnienia „Historii Ukraińców w Polsce”.

A jaka była prawdziwa przyczyna owego „konfliktu” polsko-ukraińskiego? Trudno, trzeba się i powtarzać, i podawać to młodym czytelnikom. Zaczęło się to zaledwie jedenaście lat po odzyskaniu niepodległości Polski po stu dwudziestu trzech latach niewoli. W 1929 roku w Wiedniu zebrał się kongres nacjonalistów ukraińskich i tam podjął uchwałę dotyczącą walki o „wilnu Ukrainu”. Uczestniczyli tam dzisiejsi „bohaterowie”. Zatwierdzono tam również dekalog nacjonalisty Ukraińskiego, który był zaprzeczeniem wszelkich przyzwoitości, wszelkiej cywilizowanej walki wolnościowej. Nie zawahaj się uczynić największej zbrodni dla dobra sprawy… Już na tym kongresie powiedziano, jaka ma być przyszła Ukraina. Powiedziano też jakie ma obejmować terytorium. A przede wszystkim ma być etnicznie czysta. Wszystkie późniejsze poczynania w okresie międzywojennym, zmierzały do realizacji tego celu. Zamachy, niszczenie dóbr materialnych – polskich i inne. Trudno, żeby władze państwowe nie reagowały na tego rodzaju poczynania „wyzwolicieli”. Każde państwo nie postąpiłoby inaczej.

„Konflikt” polsko-ukraiński zaczął żyć. Trwa on do dzisiaj z różnym nasileniem w różnym czasie. Bo proszę mi wytłumaczyć gdzie tu jest konflikt? Jest polsko – ukraińska, miłująca się rodzina. Mąż Ukrainiec, żona Polka i syn lub córka. Przychodzi polecenie od władz nacjonalistów aby mąż Ukrainiec zamordował żonę Polkę i córkę Polkę. Kto może wydać takie polecenie? Tylko człowiek chory psychicznie. A tacy właśnie zarządzali w czasie ludobójstwa. I tego co napisałem w żadnym wypadku nie można utożsamiać z narodem ukraińskim. Bywałem w różnych domach ukraińskich. Po obu stronach Dniepru. Spotykałem tam normalnych, przyzwoitych ludzi.

Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo. I tym słowem karmi się ludzi młodych, którzy od takich, jak wymienieni autorzy, uczą się kłamać, by później mówić, powtarzać słowo „konflikt” zamiast słowa rozkaz. Kto wydawał rozkazy mordowania? Szuszkewycz, Doncow, Bandera, Onyszkewycz i jeszcze kilku innych, którzy umierali z rękami unurzanymi w męczeńskiej, niewinnej, krwi. Odmowa wykonania takiego rozkazu to śmierć zadana w okrutny sposób. Proszę przeczytać książki „Skorbota  Ukrainy” – 5 tomów, wydane w Równem w ostatnich latach. Wydane na polecenie prezydenta Ukrainy. Tylko, czy to pomoże? Zrodzony w kłamstwach będzie je głosił bez względu na cenzus naukowy. Patrz znajome nazwiska.

Ciekawie wygląda przyczyna akcji „Wisła”. B. Galczak i R. Drozd  Jasno udowadniają, że przyczyną akcji „Wisła” była asymilacja Ukraińców. Tak samo – piszą autorzy książki – nie da się ukryć, że inicjatorem deportacji była polska komunistyczna władza, a Związek Sowiecki przyjął to tylko do wiadomości. Akcja „Wisła” nie zakończyła się w 1947 roku. Wiele Ukraińców uciekało z republiki ukraińskiej i trzeba było się nimi zająć.

Prawdy nie da się ani ukryć ani ją zmienić. Nie asymilacja była przyczyną przesiedlenia, a tylko potrzebą przerwania przelewu krwi i polskiej i ukraińskiej. Walka toczyła się na śmierć i życie. Trudno jest walczyć z bandytą, który pracuje w dzień w polu, a nocą idzie zabijać i palić niewinnych ludzi. Ponadto daje utrzymanie i zamieszkanie ludobójcom. Jedynym sposobem przerwania takiej „wojny” było przesiedlenie wszystkich mieszkańców. Zrobiono to. Skutek był prawie natychmiastowy. Piszę prawie, bowiem jeszcze przez jakiś czas banderowcy palili pozostawione przez przesiedleńców mienie, którego nie można było zabrać ze sobą.

Antoni Mariański

Myśl Polska – Nr 27-28 (3-10.07.2011)

Za: Myśl Polska | http://sol.myslpolska.pl/2011/07/klamstwo-klamstwem-poparte/

Skip to content