Aktualizacja strony została wstrzymana

Trzynastego nawet w grudniu jest wiosna – Stanisław Michalkiewicz

Tak w koszmarnych czasach komuny śpiewała Katarzyna Sobczyk, dodając nawet za chwilę, że „trzynastego – nie widzę twych wad”. Taki właśnie cud zdarzył się w sobotę, 13 maja. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki umilkły wszelkie krytyki prezydenta Kaczyńskiego, odeszło natchnienie od karykaturzystów odważnie rysujących kaczki, a merdia zaczęły w stosunku do prezydenta używać solennego tonu, a nawet dostrzegać jego zalety i przymioty. Wszystko za sprawą recenzji „drogiego Bronisława”, czyli prof.Geremka, według którego wyprawa do Pawłokomy to największe wydarzenie prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Można nawet się z tym zgodzić już choćby dlatego, że prezydentura Lecha Kaczyńskiego nie obfitowała w jakieś specjalne wydarzenia, ale okoliczność, że na ten temat nasładza się akurat „drogi Bronisław”, o którym nigdy nie wiadomo, czy stojąc na schodach, wchodzi, czy schodzi, skłania do większej wnikliwości. „Drogi Bronisław”, podobnie jak inni wybitni przedstawiciele żydowskiej piątej kolumny w Polsce, uprawia wobec tubylczego narodu pedagogikę wzbudzania poczucia winy. Skuteczność tej pedagogiki została ponad wszelką wątpliwość udowodniona; stosują ją wszelkie religie, którym Julian Tuwim zarzucał „ciągnięcie z nieba grubej renty” („Item ględziarze i bajdury / Ciągnące z nieba grubą rentę: / O łapiduchy z Jasnej Góry / Z Góry Kalwarii parchy święte…”). „Drogi Bronisław” w „religie” niby nie wierzy, ale w Złotego Cielca – pourquoi pas? Tedy lobby żydowskie, wspomagane na arenie międzynarodowej przez organizacje „przemysłu Holokaustu”, nie ustaje w wysiłkach wmawiania Polakom, że są narodem zbrodniarzy w nadziei, że w końcu przyswoją sobie tę truciznę i za pokutę oddadzą forsę. „Pij, będziesz łatwiejsza” – zachęcał panienkę pewien pożeracz serc. Otóż to! Wprawdzie współpraca Polski z Ukrainą i odwrotnie jest po prostu korzystna dla obydwu krajów, ale dzisiaj realną politykę zdominował przemysł rozrywkowy i wszystko trzeba okraszać telewizyjnymi widowiskami, najlepiej z udziałem jakichś trupów, bo trup – wiadomo: nic już nie powie, zatem można mu w usta włożyć każde przesłanie „dla potomności”. A poza tym skoro są trupy, to musi być i winowajca. I tu właśnie wkracza „drogi Bronisław”, żeby wraz z „Gazetą Wyborczą” przeprowadzić kolejną przepierkę czarnych polskich sumień.


W ten osobliwy sposób materializuje się „Apel do narodów Europy Wschodniej”, że „głęboko czujemy wspólnotę naszych losów”, ogłoszony na I Zjeździe „Solidarności” w 1981 roku. Z punktu widzenia naszych „strategicznych partnerów” powierzenie organizowania tubylczej administracji w Polsce lobby żydowskiemu jest optymalnym wyjściem i wydaje się już postanowione, a nawet uzgodnione z Wielkim Bratem, który przekonał się, że lepiej nie zadzierać z Filantropem, czyli Jerzym Sörösem. Wskazuje na to z jednej strony zsynchronizowany koncert na media niemieckie i rosyjskojęzyczny „Kommiersant”, vulgo „Handełes”, wspomagany z Ameryki przez trele samego Abrahama Foxmana z Ligi Antydefamacyjnej. Z drugiej – akurat dowiedzieliśmy się, że bawiąca 10 maja w Waszyngtonie na konferencji poświęconej stuletniej rocznicy powstania Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego (tego samego, któremu premier Marcinkiewicz 16 marca obiecał załatwienie sprawy roszczeń „jeszcze w tym roku”) podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Ewa Juńczyk-Ziomecka wysłuchała ostrzeżenia, że jeśli wypłata forsy będzie się przedłużała, to „dialog polsko-żydowski ulegnie zakłóceniu”. Ciężaru gatunkowego temu ostrzeżeniu dodawała obecność na konferencji prezydenta Busha i Anieli Merkel. Więc chyba uzgodnione? Chodzi – bagatela – o 60, a może nawet 65 mld dolarów. Jeśli żydowskie lobby będzie dysponowało na terenie Polski takim majątkiem, to oznacza po prostu przejęcie całej władzy politycznej nad tubylcami. A na Ukrainie? Prezydent Juszczenko nadal nie może zdecydować się, czy przekazać urząd premiera „pięknej Julii”, która znowu jest „duszeńką” „Gazety Wyborczej” i ani na krok nie zamierza odstąpić od anulowania 3000 prywatyzacji. Jakże inaczej mogłaby przygotować wiano dla Borysa Abramowicza Bieriezowskiego, który przecież jest tylko porte-parole samego Filantropa? Borys Abramowicz tak upodobał sobie Ukrainę, że nie tylko sam chce tam zamieszkać, ale nawet zainstalować w Kijowie „Ukraińskiego Kommiersanta”, vulgo „Handełesa”. Putin jeszcze nie daje za wygraną, ale za dostęp do zachodnioeuropejskich instalacji dystrybucji gazu pewnie się zgodzi. To będzie wielki dzień; początek Żydolandu, kolonii pod niemieckim (a może „strategicznie partnerskim”?) protektoratem. Czyż w tych warunkach można się dziwić, że i pan Foxman, i „drogi Bronisław” uwijają się jak w ukropie?

Pan Foxman wyraził też pani Ewie Juńczyk-Ziomeckiej swoje wysokie niezadowolenie z powodu oddania edukacji w ręce Romana Gietrycha, który ma poglądy „nacjonalistyczne”. Co prawda pan Foxman też ma poglądy nacjonalistyczne i to w stężeniu tysiąckrotnie silniejszym niż Roman Gietych kiedykolwiek mógłby sobie wyobrazić, ale wiadomo, że jemu wolno, a Giertychowi nie, bo Giertych należy do niższej rasy, której nacjonalizm nie przystoi. Ledwo tylko pan Foxman wypowiedział to zaklęcie, zaraz w Polsce „młodzi” rozpoczęli „skrzykiwać się” przez internet, podobnie jak po śmierci Jana Pawła II, i robić demonstracje pod hasłem „wolnej szkoły”. Czyżby chcieli, żeby „drogi Bronisław” albo ktoś taki pozakładał im chedery? Wykluczyć tego nie można, bo na czele jednej z demonstracji pojawił się prof.Michał Głowiński z Instytutu Badań Literackich PAN, który wśród rozlicznych zalet ma i tę, że „urodził się w rodzinie żydowskiej”. „Młodzi” wspierani są też przez panią Agnieszkę Holland, która też może wylegitymować się urodzeniem, więc wygląda na to, że mobilizacja jest totalna. W tej sytuacji również Marek Borowski zwołał na 13 maja dwudniowy zjazd swojej Socjaldemokracji Polskiej, w którym wziął udział i Wojciech Olejniczak z SLD,  i Janusz Onyszkiewicz z Partii Demokratycznej. Wprawdzie Platforma Obywatelska została tam lekko skarcona za krytykę, jakiej dopuszczała się wobec socjaldemokratów obojga obrządków w kampanii wyborczej, ale furtka nadal jest otwarta. Mamy zatem i alternatywę polityczną w postaci żydokomuny, a w tej sytuacji nawet „Frankfurter Allgemeine Zeitung” jeszcze niedawno pryncypialnie krytyczny wobec nowych, polskich władz, dzisiaj nakłada surdynę i nawołuje, żeby z oceną braci Kaczyńskich „jeszcze poczekać”. Czyżby: „nie płoszmy ptaszka”? Najwyraźniej „trzynastego piękniejszy jest świat” – jak śpiewała Katarzyna Sobczyk. No bo dlaczego on nie ma być piękniejszy, jak przed nim otwierają się takie prospekta?

Stanisław Michalkiewicz


Za: 2006-05-19 (09:24) Najwyższy Czas!

Skip to content