Aktualizacja strony została wstrzymana

Czy środki unijne poprawiły sytuację na rynku pracy w regionie? – Bożena Ulewicz

Warmia i Mazury najlepiej w Polsce wydają pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego – podał jakiś czas temu resort Rozwoju Regionalnego. W nagrodę przyznano ekstra premię – ponad 240 milionów złotych na dalsze inwestycje. Rzeczywiście, pieniądze z POKL rozeszły się nad podziw sprawnie i szybko. Z jakim efektem?

Oficjalnie można było wyczytać, że dzięki pieniądzom z EFS powstało w regionie co najmniej 17 tysięcy nowych miejsc pracy. Prawie 55 tysięcy bezrobotnych skorzystało z różnego rodzaju form aktywizacji, od staży po kursy, a około 5 tysięcy osób dostało pieniądze na uruchomienie własnej firmy. Ponadto w ponad 350 szkołach odbyły się ponadprogramowe zajęcia pozalekcyjne, a dodatkowo w prawie 200 przedszkolach utworzono dodatkowe grupy. Stypendia naukowe otrzymało 772 uzdolnionych technicznie uczniów.

Czy informacja ta znajduje odbicie w rzeczywistości. Nie chciałabym skrzywdzić niesprawiedliwym osądem urzędników odpowiedzialnych za podział środków, ani instytucje, firmy i organizacje realizujące projekty z dofinansowaniem UE. Sądzę, że analizując ten stan rzeczy należy rozliczać nie tylko skonstruowany z przewagą środków EFS Program Operacyjny Kapitał Ludzki (w założeniu miał podnosić poziom aktywności zawodowej oraz zdolności zatrudniania osób bezrobotnych i biernych zawodowo, a także zmniejszać obszary wykluczenia społecznego), ale również pozostałe programy, w tym Regionalny Program Operacyjny Warmia i Mazury 2007 – 2013 – tu z kolei za priorytetowe dla realizacji celów strategii uznano elementy wzmacniające przede wszystkim potencjał rozwojowy województwa warmińsko – mazurskiego oraz jego konkurencyjność, prowadzące do zmian w strukturze gospodarki, tj. wzrostu udziału sektora usług rynkowych i przemysłu a także zwiększające udział województwa w nowoczesnych sieciach (komunikacyjnych, teleinformatycznych, infrastrukturalnych, środowiska przyrodniczego).

Unijne programy nie powinny być sztuką dla sztuki. Czemuś muszę służyć. Miały być kołem napędowym gospodarki w regionie. Owszem, widzimy powstające inwestycje – rozkwita branża turystyczna, całe kwartały miast poddawane są rewitalizacji, wyraźnie drgnęło w drogownictwie (nie mówię o jakości – vide krajowa „szesnastka”, ale o samych robotach, co już jest optymistyczne), powstaje infrastruktura sportowa i kulturalna.  Nie wyobrażam sobie jednak konsekwencji rozwoju gospodarki bez poprawy jakości życia społeczeństwa, powtarzam – społeczeństwa, a nie wybranej grupki obywateli. I tu powiem szczerze, odczuwam spory niedosyt. Dlaczego?  Najlepiej będzie, jeśli czytelnicy sami prześledzą poniższy wyciąg z danych dotyczących bezrobocia i rynku pracy w regionie w okresie ostatnich paru lat.

Liczba bezrobotnych na koniec grudnia 2007 – 98 995

Oferty pracy: 55 678  , w tym subsydiowane – 32 169, niesubsydiowane – 23 509

Liczba bezrobotnych na koniec grudnia 2008 – 87 420

Oferty pracy: 52 401, w tym subsydiowane – 31 085, niesubsydiowane – 21 316

Liczba bezrobotnych na koniec grudnia 2009 – 109 181

Oferty pracy: 46 277, w tym subsydiowane – 32 827, niesubsydiowane – 13 450

Liczba bezrobotnych na koniec grudnia 2010 – 105 900 osób

Oferty pracy: 52 639, w tym subsydiowane i miejsca aktywności zawodowej – 37 599,

niesubsydiowane – 15 040

Spójrzmy jeszcze na tegoroczne dane :

Liczba bezrobotnych na koniec marca 2011 roku – 116 390 osób,

Oferty pracy w marcu br.: 3 789 , w tym 1 998 subsydiowane i wolne miejsca aktywizacji zawodowej, 1 791 ofert zatrudnienia niesubsydiowanego

Na pierwszy rzut oka nie widać, aby realizowane na Warmii i Mazurach programy w znaczący sposób poprawiły sytuację na rynku pracy. Można by się nawet poważnie zastanowić, gdzie ukrytych jest tych co najmniej 17 tysięcy nowych miejsc pracy. Pieniądze EFS posłużyły do sfinansowania subsydiowanych miejsc pracy, takich jak prace interwencyjne, roboty publiczne. Ale jest jeden problem –  przedsiębiorcy nie są szczególnie zainteresowani zatrudnianiem bezrobotnych ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Realizując subsydiowane zatrudnienie otrzymują pomoc publiczną, z którą wiąże się  rozbudowana sprawozdawczość, m.in. konieczność przekazywania raportów do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Poza tym refundacja kosztów zatrudnienia bezrobotnego wynosi tylko 50 proc. I jeszcze jedna kwestia, tym razem ważna dla osoby zatrudnianej, subsydiowane miejsca pracy nie zawsze dają gwarancję stałego zatrudnienia. Cóż  zatem dał ten zabieg, poza chwilowym odciążeniem funduszu pracy i oszczędnościami dla budżetu państwa.

Przytoczone powyżej liczby dowodzą, że w strukturze bezrobocia i rynku pracy w regionie naprawdę niewiele się zmieniło. Spójrzmy na oferty pracy – w latach 2007 – 2010 ich liczba oscylowała od 55 tysięcy ofert w roku 2007 do 46 tysięcy w roku 2009, aby w roku 2010 znów przekroczyć liczbę 52 tysięcy. Z pewnością może niepokoić zmniejszenie się liczby miejsc pracy niesubsydiowanej, która pokazuje rzeczywiste potrzeby rynku. Z kolei szukając jakiegoś powiewu optymizmu w liczbie bezrobotnych ( logika wskazuje, że powinna radykalnie się zmniejszyć), owszem widać spadek w roku 2008 w porównaniu z rokiem 2007 o ponad 11 tysięcy, ale już w roku 2009 nastąpił wzrost rejestrowanych bezrobotnych o ponad 21 tysięcy. Różnica między tym dobrym rokiem 2008, a marcem br. wynosi już prawie 29 tysięcy. Obojętnie, w którą stronę by nie spojrzeć znaczącego wzrostu liczby miejsc pracy po prostu nie widać. Jeśli się mylę, poproszę jakiego światłego specjalistę z WUP o iluminację.

Być może trzeba jeszcze czekać na efekty unijnych programów. Kto wie, może realizowane jeszcze dzięki nim inwestycje przełożą się również na wzrost na rynku pracy. Wprawdzie  środki  z POKL i RPO WiM mają się na wyczerpaniu, ale ruszyły inwestycje, wiele z nich już powstało, bądź finalizuje się na naszych oczach.

Na stronie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego można się dowiedzieć, jakie środki zostały wpompowane w region za pośrednictwem unijnych programów na lata 2007 – 2013. Przyjrzyjmy się tylko dwóm najważniejszych źródłom zasilania:

– z Europejskiego Funduszu Społecznego (  Program Operacyjny Kapitał Ludzki ):

Liczba dotacji – 1250

Wartość projektów – 954 092 268      , 53 zł

Wkład unijny –             794 131 797      , 92 zł

Wkład w przeliczeniu na osobę – 556.475946 zł

– Z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (  Regionalny Program Operacyjny Warmia i Mazury  )

Liczba dotacji 1630

Wartość projektów – 752 697 9259.05 zł

Wkład unijny – 420 743 9184.76 zł

Wkład w przeliczeniu na osobę – 2948. 299901 zł

Środki te mają zmieniać i zmieniają obraz naszego regionu. Nikt temu nie zaprzeczy. Wystarczy odwiedzić Ostródę, Giżycko, Iławę, ba – Lidzbark Warmiński. Pora jednak odpowiedzieć na pytanie, jak wpłynęły na poprawę kondycji społeczeństwa. Statystyki Urzędu Pracy nie przynoszą optymistycznej prognozy.

Bożena Ulewicz

Bożena Ulewicz, była radna sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego, działaczka Akcji Katolickiej, publicystka.

Za: Debata (31 Maj 2011) | http://www.debata.olsztyn.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1723:czy-rodki-unijne-poprawiy-sytuacj-na-rynku-pracy-w-regionie&catid=49:komentarze&Itemid=102 | Czy środki unijne poprawiły sytuację na rynku pracy w regionie?

Skip to content