Aktualizacja strony została wstrzymana

Ginące resztki polskości

Kiedy zaczynałem tu pracę na niedzielną mszę św. przychodziło czterdzieści osób. Dziś czyni to ośmiu, dziesięciu, czasem piętnastu wiernych.

Zamiechów leży przy drodze ze Strugi do Baru w odległości 10 km. By odprawić w tamtejszym kościele Mszę św. o. Adam Kruczyński jedzie do niego terenową „Niwą.” Auto to najlepiej radzi sobie na ukraińskich drogach, nadających się głównie dla ciężkich rolniczych maszyn a nie osobowych samochodów, które rozwalają na nich swoje podwozia i łamią osie. „Niwa” też podskakuje na wybojach, ale mając napęd na cztery koła i konstrukcję zamykającą się w słowach „gniotsa nie łamiotsa” pokonuje wszystkie drogowe przeszkody. Pasażerowie podskakują co prawda co rusz na siedzeniach, ale podolskie krajobrazy, które można podziwiać z okna pojazdu rekompensują te niewygody. Widoki te robią wrażenie, takich jarów jak tutaj nie spotka się nigdzie.

Kościół w Zamiechowie, fot. M. A. Koprowski/Kresy.pl

Sam Zamiechów to ulicówka rozłożona nad brzegiem jaru ciągnącego się od Nowej Uszycy w stronę Baru. Od głównej ulicy odchodzi kilka krótkich prostopadłych uliczek. Na końcu jednej z nich znajduje się kościół – widoczny z daleka. Jest to bodaj jedyna tak duża katolicka świątynia, która ocalała w tej części Podola. Kilka innych z okolicy spokojnie mogłaby zamieścić się w jego wnętrzu. Obok kościoła stoi cerkiew prawosławna, ale od razu widać, że jest świeżej daty.

Zbudowano ją dopiero w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku – mówi o. Adam. – Wcześniej nigdy tutaj cerkwi nie było. W tej okolicy zawsze mieszkali Polacy – katolicy, a dwór w Zamiechowie i tutejsza parafia z plebanią były znanymi na Podolu – jak pisze Rolle intelektualnymi ośrodkami polskości.

Ostatnim stałym proboszczem Zamiechowa był ks. Julian Rudnicki, który w czasie I wojny światowej i bezpośrednio po niej rozwinął w Zamiechowie bardzo ożywioną działalność kulturowo-patriotyczną. Zorganizował chór z repertuarem polskich pieśni religijnych i patriotycznych, otworzył szkołę polską i zainicjował uroczyste nabożeństwa w rocznicę świąt narodowych takich jak 3 Maja czy rocznica zawiązania Konfederacji Barskiej. W czasie wojny domowej w latach 1918-1920, przekształcił Zamiechów w ośrodek samoobrony, który przetrwał do wkroczenia wojsk polskich. Ci jednak nie zostali tu na długo. Po traktacie ryskim ziemie te na powrót zajęli bolszewicy.

Pierwszy drewniany kościół powstał w Zamiechowie w 1749 r. Staraniem Józefa Grummickiego. Obecnie monumentalna świątynia została wzniesiona z funduszy Franciszka Wawskiego w latach 1808-1820. Funkcjonował on nieprzerwanie do lat trzydziestych XX, kiedy to bolszewicy rozpętali kampanię mającą na celu zniszczenie polskości i wszystkich instytucji ją podtrzymujących z Kościołem rzymskokatolickim na czele. Kościół został zamieniony na magazyn zboża miejscowego kołchozu i do rąk wiernych wrócił dopiero w 1989 r.

Ojciec Adam bardzo lubi dojeżdżać do zamiechowskiej świątyni. Ale gdy staje przy ołtarzu to przeżywa stres. Widzi bowiem jak na jego oczach parafia w Zamiechowie wymiera.

Kiedy zaczynałem tu pracę na niedzielną mszę św. przychodziło czterdzieści osób. – mówi – Dziś czyni to ośmiu, dziesięciu, czasem piętnastu wiernych. Kościół w Zamiechowie jest zaś ogromny. Te kobiety, takie jak Zofia Głowacka ze Szczerbowiec, które wywalczyły zwrot świątyni, zamienionej na kołchozowy spichlerz już nie żyją. Nie ma już rodzin przychodzących na niedzielną Mszę w komplecie. Nie widzę już siedzących na jednej ławie dziadków ich dzieci i wnuków. Gdyby nie wierni dochodzący z miejscowości oddalonych od Zamiechowa o kilka kilometrów to kościół trzeba by już zamknąć. Owszem część najstarszych seniorów zamiechowskiej parafii jeszcze żyje, ale są starzy i zniedołężniali, nie są w stanie dojść do świątyni.

W ubiegłym roku o. Adam prowadził jeszcze w Zamiechowie katechezę dla młodzieży, na którą uczęszczały trzy dziewczyny. W tym roku ukończyły one szkołę średnią i poszły na studia. Najprawdopodobniej więc już ich więcej nie zobaczy. Chyba, że w czasie wakacji, gdy przyjadą do rodziców na wypoczynek.

Jak na razie z młodych katolików, którzy poszli na studia do Zamiechowa wrócił tylko jeden. – mówi o. Adam Kruczyński – Stanowi on jednak zupełny wyjątek. Ukończył bowiem Akademię Rolniczą w Kamieńcu i wrócił do Zamiechowa, bo prowadzi w nim gospodarstwo rolne. – Mam z niego nawet pociechę, bo jest moim ministrantem. On na pewno parafii nie porzuci i będzie przychodził na nabożeństwa. Mój drugi ministrant jest na razie w dziewiątej klasie, więc jeszcze trochę pochodzi. Mieszka tu trochę młodzieży, nawet ochrzczonej w Kościele katolickim, ale jest ona „letnia”. Zgodnie z prawosławną obyczajowością jej przedstawiciele uważają, że do kościoła wystarczy chodzić tylko dwa razy do roku na Wielkanoc i boże Narodzenie. Niektórych z nich sam chrzciłem. Po ludzku rzecz biorąc trzeba powiedzieć, że tą parafię trzeba będzie kiedyś zamknąć. Pan Bóg, jak wiadomo, ma jednak swoje plany i może jeszcze jakieś odrodzenie parafii w Zamiechowie nastąpi. Osób o katolickich korzeniach żyje w okolicach Zamiechowa jeszcze sporo. W niedalekiej przecież przeszłości mieszkali tam sami katolicy. Jeszcze i dzisiaj bardzo często jestem proszony, żebym pochował jakiegoś staruszka. Pytam  się wtedy – dlaczego? – A bo on Polak był! Gdy zaczynam dokładnie pytać się o zmarłego okazuje się, że zmarły istotnie był ochrzczony, a jego rodzice i dziadkowie chodzili do kościoła. Wydaje się, że gdyby w Zamiechowie zamieszkał na stałe ksiądz, który pochodził by po wszystkich okolicznych wsiach to może by tamtejszy kościół zapełnił…

Jeżeli znalazł by się śmiałek, który chciałby spróbować reanimować parafię z Zamiechowie, to niestety problemów by mu nie brakowało. „Zapełnianie” kościoła byłoby tylko jednym z nich. Sama świątynia też wymaga remontu. Jadąc z Baru widać, że dach budowli od strony wschodniej wymaga pilnych napraw. By go przeprowadzić kapłan musiałby pozyskać sponsorów, którzy chcieliby wyłożyć na ten cel co najmniej ze 200 tys. dolarów. Musiałby też ściągnąć jakąś specjalistyczną ekipę. Takich szaleńców Bożych jest niestety coraz mniej.

Marek A. Koprowski

Za: Kresy.pl | http://www.kresy.pl/publicystyka,reportaze?zobacz/ginace-resztki-polskosci-

Skip to content