Aktualizacja strony została wstrzymana

Skąd ich ród – Aleksander Ścios

Geneza wszystkich formacji wojskowych i cywilnych, strzegących w czasach powojennej Polski „zdobyczy ustroju socjalistycznego” jednoznacznie wskazuje, że powstały one z nakazu i inspiracji Sowieckiej Rosji. Od samego początku działalność tzw. „polskich” organów bezpieczeństwa była naznaczona piętnem zdrady i służyła interesom sowieckiego okupanta. By stworzyć PRL, komunistyczna władza musiała z części polskiego społeczeństwa uczynić przydatne narzędzie represji i nadzoru własnych rodaków. Dlatego historia „bezpieczeństwa” to dzieje zniewolenia kilku pokoleń Polaków, a ludzie służący w organach pereelowskiej bezpieki na zawsze zostali naznaczeni piętnem zaprzańców, stojących na straży interesów okupanta.

Nie ma wątpliwości, że komunistyczne organa represji w Polsce zostały utworzone na skutek decyzji politycznych czynników kierowniczych Związku Sowieckiego, a za ich powstawanie odpowiadało NKWD. Do końca istnienia PRL-u tzw. polskie służby specjalne stanowiły faktycznie integralny element megasłużb sowieckich i nigdy nie posiadały pełnej autonomii działania. Były zaledwie ekspozyturą służb Związku Sowieckiego, strzegąc jego interesów i władzy namiestników sowieckich na obszarze PRL.

Początki formacji bezpieczniackich zdradzają cel, w jakim zostały utworzone. We wrześniu 1944 roku, na terenach Związku Sowieckiego powołano Zarząd Informacji Naczelnego Dowództwa WP – najbardziej zbrodniczą organizację, odpowiedzialną za mordy na tysiącach polskich patriotów. Sowieci nie traktowali organów Informacji Wojskowej jako oddzielnej struktury „ludowego” WP. Z dokumentów sowieckich wynika wprost, że nazwa „wydziałów informacji” była legalizacyjną „przykrywką”, pod którą działalność w tzw. Ludowym Wojsku Polskim prowadziły organa sowieckiego kontrwywiadu „SMIERSZ”.. Mundury polskie i szyld wydziałów informacji służyły jedynie ukryciu regularnych struktur jednostek kontrwywiadu. Od początku działania tej formacji, sto procent wszystkich stanowisk, aż do zakończenia działań wojennych było zajętych przez oficerów sowieckich. Informacja w Polsce miała wyłącznie zadania policyjne, terroryzowała, bowiem zarówno kadry, jak i zwykłych żołnierzy, wymuszając na nich posłuszeństwo i całkowitą lojalność wobec komunistycznych przełożonych. Jak najbardziej uprawnione jest więc określenie, że była to zbrodnicza organizacja terrorystyczna, która za pomocą przestępczych metod trzymała społeczeństwo w szachu. To z tej, zbrodniczej formacji wywodzili się Czesław Kiszczak i Wojciech Jaruzelski (agent IW. „Wolski”) – „ojcowie założyciele” III RP.

W roku 1957 Główny Zarząd Informacji zmienił nazwę na Wojskową Służbę Wewnętrzną, zaś w roku 1945 w ramach struktur Sztabu Generalnego Wojska Polskiego utworzono Oddział II Sztabu Generalnego LWP (tzw. wywiad wojskowy PRL) przemianowany następnie na Zarząd II Sztabu Generalnego WP. Z połączenia tych dwóch formacji wojskowej bezpieki: WSW (kontrwywiad) i II Zarządu (wywiad), w roku 1990 utworzono Wojskowe Służby Informacyjne. Wszyscy żołnierze szefostwa WSI rozpoczynali swoje kariery zawodowe w WSW, lub w Zarządzie II SGWP.

Należy podkreślić, że przez cały okres funkcjonowania tzw. kontrwywiadu wojskowego nie wydano (aż do ustawy z roku 2003) żadnego aktu prawnego regulującego działania tej formacji i nigdy nie przeprowadzono w niej jakiejkolwiek weryfikacji. Przede wszystkim, nie znamy żadnego dokumentu na podstawie którego formalne kierownictwo organów kontrwywiadu wojskowego przekazano w ręce dowództwa Ludowego Wojska Polskiego. Tym samym – należy sądzić, że przez cały okres 1944 – 1990 formacja ta działała na podstawie rozporządzeń i dyspozycji sowieckich z roku 1944 i była de facto komórką kontrwywiadu sowieckiego. Rozkazy dowódców narodowości polskiej, wydawane po roku 1944 sankcjonowały jedynie stan zatwierdzony przez Sowietów.

Tę samą, sowiecką genezę ma cywilna policja polityczna PRL. Na bazie funkcjonującego w Sowietach Resortu Bezpieczeństwa Publicznego przy tzw. Polskim Komitecie Wyzwolenia Narodowego, w styczniu 1945 powstało Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, przemianowane następnie na Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, a po 1956 roku na Służbę Bezpieczeństwa. Wszystkie stanowiska kierownicze w MBP zajmowali ludzie formalnie lub nieformalnie podlegli sowieckiemu NKWD, mający te same cele i stosujący te same metody. Do końca istnienia bezpieki w jej kancelarii obowiązywała terminologia przeniesiona z organów represji ZSRR. Przykładowo: działalność operacyjną nazywano „rozpracowaniem” (ros. rozrabotka), wykonywano ją w ramach „sprawy” (ros. dieło), agentów często nazywano „źródłem” (istocznik w NKWD); „teczka” (ros. papka) zastąpiło używane w Polsce przed wojną francuskie „dossier”. Związki polskiej bezpieki nie dotyczyły tylko kwestii języka. Jeśli nawet zmieniały się jej nazwy i struktury, jedno pozostawało niezmienne. Podmiotem działań MBP-UB-SB nie było dobro społeczeństwa polskiego, a ochrona komunistycznej ideologii i „obrona socjalizmu”, zaś podstawowym celem działania – obecność Polski w obozie komunistycznym, „trwałość sojuszy” oraz ochrona interesów namiestników sowieckich – władców PRL-u.

Jednym z największych i mocno utrwalanych w III RP kłamstw związanych z funkcjonowaniem policji politycznej PRL jest przeświadczenie, jakoby formacje wojskowe i cywilne wypełniały te same zadania ochrony bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, jakie powierza się służbom krajów demokratycznych. Rozpowszechnianie tego kłamstwa służyło byłym esbekom do przypisywania sobie cech „fachowości” i „profesjonalizmu” i pozwoliło na wykreowanie mitu „polskich służb specjalnych”. Tymczasem, dokumenty regulujące działalność bezpieki nie pozostawiają wątpliwości, co do prawdziwego przeznaczenia owych „służb”.

„Instrukcja o działalności kontrwywiadowczej w siłach zbrojnych PRL”, wprowadzona zarządzeniem Ministra Obrony Narodowej Nr 003/MON z dn. 15. 03. 1984 r. wyszczególniała następujące zadania kontrwywiadu wojskowego:

„przeciwdziałanie rozpoznawaniu wojska przez wywiady państw kapitalistycznych ; ochrony wojska przed oddziaływaniem sił antysocjalistycznych oraz ośrodków dywersji ideologicznej;

wykrywania w wojsku przestępstw, zwłaszcza charakteru politycznego oraz ich sprawców; zapobiegania przestępczości oraz zjawiskom i zdarzeniom wywierającym negatywny wpływ na gotowość bojową wojska, a zwłaszcza jego zwartość ideowo””polityczną.”

Zadania tzw. wywiadu wojskowego określała zaś treść „Instrukcji o pracy operacyjnej Zarządu II Sztabu Generalnego WP” z dn.15.12.1976 r., wydana przez gen. Czesława Kiszczaka, w której zadania „wywiadowców” określono następująco:

„Głównym zadaniem wywiadu wojskowego jest zdobywanie, opracowywanie i przekazywanie kierownictwu Partii i Rządu, kierownictwu Ministerstwa Obrony Narodowej i siłom zbrojnym PRL materiałów i informacji wywiadowczych o potencjalnych przeciwnikach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i państw wspólnoty socjalistycznej.”

Identyczne cele przyświecały działalności cywilnej bezpieki. Instrukcja nr 03/60 z dnia 2 lipca 1960 r. „ o podstawowych środkach i formach pracy operacyjnej SB” głosiła:

„Służba bezpieczeństwa MSW powołana jest do zwalczania działalności wymierzonej przeciwko ustrojowi Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, budownictwu socjalistycznemu i interesom mas pracujących. W wykonaniu tej funkcji służba bezpieczeństwa zajmuje się ujawnianiem, rozpoznawaniem i likwidowaniem szpiegowskiej działalności imperialistycznych wywiadów oraz działalności dywersyjnej, sabotażowej i terrorystycznej, jak też wszelkiego rodzaju wrogiej działalności wymierzonej przeciwko socjalistycznemu rozwojowi naszego kraju i obliczonej na utrudnianie i hamowanie realizacji polityki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Rządu PRL.”

Inny dokument – „Instrukcja o pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa resortu spraw wewnętrznych” stanowiący załącznik do Zarządzenia nr 006/70 Ministra Spraw Wewnętrznych z 1 lutego 1970 r. wyraźnie stwierdzał, iż głównym zadaniem SB jest „ochrona „budownictwa socjalistycznego i komunistycznego” oraz „zwalczanie wrogów Polski Ludowej”: „kapitalistów”, „imperialistów”, Kościoła katolickiego, „trockistów”, „syjonistów”, „rewizjonistów” oraz wszelkich innych poglądów i przejawów działalności, które mogą stanowić zagrożenie dla systemu komunistycznego w Polsce. W Instrukcji zapisano: „Resort spraw wewnętrznych i jego organy bezpieczeństwa powołany do ochrony ustroju, interesów politycznych i gospodarczych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed wrogą działalnością prowadzi działania w tym zakresie w oparciu o wytyczne Partii, dyrektywy Rządu, przepisy prawa, we współdziałaniu z właściwymi organami państwowymi […]

W ostatnim zaś Zarządzeniu nr 00102 ministra spraw wewnętrznych z dnia 09 grudnia 1989 r. stwierdzono: „Do podstawowych zadań operacyjnych Służby Bezpieczeństwa należy rozpoznawanie, wykrywanie i przeciwdziałanie zagrożeniom godzącym w konstytucyjne zasady ustroju politycznego i społeczno-gospodarczego, bezpieczeństwo organów państwowych oraz podstawowe prawa i wolności obywatelskie.”

Nie ma również wątpliwości, że wbrew fałszom rozpowszechnianych przez jednego z założycieli Platformy Obywatelskiej, funkcjonariusza SB – Gromosława Czempińskiego oraz innych „Bondów” PRL- u, tzw. wywiad cywilny, czyli Departament I MSW był jednostką Służby Bezpieczeństwa i wykonywał te same, antypolskie zadania. Wynika to wprost z treści Zarządzenia Nr 0045/70 ministra spraw wewnętrznych z 17 maja 1970 r. w sprawie zakresu pracy oraz regulaminu organizacyjnego Departamentu I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w którym stwierdza się, iż „Departament I MSW jest jedyną jednostką w systemie służby bezpieczeństwa upoważnioną do organizowania wywiadu za granicą”.

W wystąpieniu sejmowym posła Antoniego Macierewicza w dn.07.11.2001r. padły słowa:

„Służby PRL nie zajmowały się ochroną państwa polskiego ani jego obywateli. Przeciwnie, zajmowały się zwalczaniem wszystkiego, co polskie, wszystkiego, co niosło nadzieję odbudowy niepodległego państwa polskiego. Przypomnijmy instrukcję pracy wywiadu SB PRL przygotowaną przez KGB w 1980 r., zgodnie z którą prowadzono wspólnie KGB i SB długofalowe działania operacyjne w celu: wywierania wpływu na papieża, pogłębiania różnic poglądów między Watykanem a Stanami Zjednoczonymi, pogłębiania wewnętrznych różnic w Watykanie, analizowania, planowania i prowadzenia działań operacyjnych szkodzących watykańskim planom umocnienia kościołów i rozwoju nauki religii w krajach socjalistycznych, wykrywania kanałów, którymi Kościół katolicki w Polsce zwiększa swe wpływy i podsyca działalność Kościoła w Związku Sowieckim. To były zadania, które KGB m.in. stawiała przed wywiadem SB i które wywiad SB realizował.”

Po roku 1989, na mocy paktu „okrągłego stołu” zbrodniarze z przestępczych organizacji: GZI, UB, SB, WSW i innych uniknęli jakiejkolwiek odpowiedzialności. Stało się tak dzięki działaniom grupy „abolicjonistów”, którzy na samym początku III RP uznali wszelkie próby dochodzenia sprawiedliwości za „polowanie na czarownice”. To ludzie tacy jak: Tadeusz Mazowiecki deklarujący „grubą kreskę”, Bronisław Geremek apelujący, „ – Nie dajmy się porwać nienawiści i głupocie! Polityka dekomunizacji powoduje krzywdę ludzką!”, Jacek Kuroń głoszący, że „Rozliczeń nie będzie! Nie bardzo jest ich, za co rozliczać” czy Adam Michnik deklarujący wspaniałomyślnie „Uważam, że okres historycznych rozliczeń, rozumianych jako rozliczenia sądowe, karne, trzeba zamknąć (…) Nie można w kółko żyć obsesją wymierzania sprawiedliwości” – zdecydowali, że prześladowcy i nadzorcy polskiego społeczeństwa pozostali bezkarni.

Wywodzący się z „bezpieczniackich” formacji esbecy stanowią dziś grupę uprzywilejowanych osób, należą do głównych beneficjantów „transformacji ustrojowej” i nadal posiadają ogromny wpływ na życie polityczne i gospodarcze. Domagają się by III RP respektowała ich prawa nabyte w okresie „służby”, by zachowała ich resortowe przywileje i traktowała jak funkcjonariuszy państwa polskiego. Źądają uznania, że ich praca służyła Polsce, a oni sami zasługują na szacunek, należny stróżom porządku i praworządności. Rozliczni „fachowcy od bezpieczeństwa”, „patriotyczni” oficerowie LWP, spadkobiercy Zarządu Informacji, przemianowani na WSW i WSI, moskiewscy „kursanci”, prześladowcy księży i działaczy opozycji – domagają się pełni praw obywatelskich, honorów, zaszczytów i kasy. Są obecni w życiu publicznym, zajmują eksponowane stanowiska, zasiadają w spółkach, radach, tworzą własne stowarzyszenia i organizacje. Z ich głosem współbrzmi wrzask podnoszony przez wszelkiej maści agentów, szpicli, tajnych i jawnych donosicieli oraz rzeszy ich użytecznych obrońców.

Zadania bezpieki, w wykreowanej przez nią samą rzeczywistości III RP wyraźnie sformułował Czesław Kiszczak, podczas posiedzenia kierownictwa MSW w lutym 1989 roku:

„Służba Bezpieczeństwa może i powinna kreować rożne stowarzyszenia, kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie głęboko infiltrować istniejące gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych, musza być one przez nas operacyjnie opanowane. Musimy zapewnić operacyjne możliwości oddziaływania na te organizacje, kreowania ich działalności i kierowania ich polityka.”

Zgodnie z tą dyrektywą, byli esbecy aktywnie uczestniczyli w życiu politycznym i gospodarczym, inicjując lub wspierając szereg projektów służących ochronie ich interesów. W III RP ludzie z tych środowisk nigdy nie zmierzali do bezpośredniego przejęcia władzy w państwie. Nie musieli tego czynić, skoro każda kolejna ekipa dbała o ich interesy i była podatna na wpływy. Ten stan, esbecy zapewniali sobie poprzez lokowanie wśród rządzących agentury oraz przy pomocy metod operacyjnych, inspirując decydentów do obsadzania poszczególnych stanowisk „niezawodnymi” kandydatami. Ponieważ układ musiał być oparty na zasadzie symbiozy – ludzie służb pomagali władzę zdobyć, utrącić niewygodnych rywali, przeprowadzić wybrane interesy. Ułatwiali politykom zdobywanie środków na kampanie, choćby poprzez tworzenie tzw. czarnych kas czy zmuszanie poszczególnych biznesmenów do „świadczenia usług” na rzecz „grupy trzymającej władzę”.

Brak „opcji zerowej” w służbach sprawił, że po roku 1989 szkoleniem nowych kadr zajmowali się wyłącznie funkcjonariusze bezpieki, oni też obsadzali kierownicze stanowiska w nowych służbach. Dlatego na działaniach agencji wywiadowczych i kontrwywiadowczych III RP ciąży nadal esbecki model funkcjonowania, wyniesiony ze szkoły wywiadu w Kiejkutach.

Wielu z byłych esbeków odegrało jednak znaczącą rolę polityczną. W roku 2001, tuż po powstaniu formacji Platforma Obywatelska doszło w warszawskim gmachu Intraco do spotkania kilku oficerów tzw. wywiadu PRL z gen. Gromosławem Czempińskim. Generał miał tam nieskromnie powiedzieć: – „To nie jest Platforma trzech, tylko czterech. Tym czwartym jestem ja.” W zebraniu uczestniczyli wówczas pułkownicy: Krzysztof Smoliński, Roman Deryło, Marek Szewczyk, Wojciech Czerniak i Zygmunt Cebula. Prawie wszyscy wywodzili się z byłego wydziału amerykańskiego Departamentu I MSW SB. Czempiński miał poinformować zaufanych kolegów, że Platforma Obywatelska buduje grupę doradców ­specjalistów od służb i oddziałów specjalnych w wojsku. W niedalekiej przyszłości spośród nich ukształtuje się przyszłe kierownictwo specsłużb. Czempiński namawiał kolegów do wsparcia tej inicjatywy i zachęcał do aktywnego włączenia się do działań na rzecz Platformy

Kilka lat później, w roku 2004 doszło do faktycznego sojuszu między ludźmi dawnego I i II Departamentu SB, (cywilnym wywiadem i kontrwywiadem) z otoczenia Lecha Wałęsy, a środowiskiem WSI, skupionym wokół Aleksandra Kwaśniewskiego. Przetrwał on do roku 2006, gdy po strukturalnym demontażu WSI, dokonanym przez PIS oficerowie i współpracownicy tej służby zostali zmuszeni do poszukiwania politycznego „patrona”, dającego gwarancję zachowania wpływów i realizacji grupowych interesów. Zaplecze takie znaleziono w Platformie Obywatelskiej (utworzonej m.in. przez KO „MUST” -Andrzeja Olechowskiego oraz jego oficera prowadzącego – Czempińskiego) słusznie przewidując, że dwuletni spektakl dezinformacji w wykonaniu funkcyjnych mediów musi zakończyć się wygraną tej formacji w wyborach parlamentarnych.

Od końca 2007 roku jesteśmy świadkami wzmacniania układu biznesowo – agenturalnego, wspartego na ludziach pereelowskiej bezpieki oraz reaktywacją wpływów środowiska byłych WSI – tego „peryskopu, za pomocą którego Rosjanie pozyskiwali wiedzę o mechanizmach funkcjonowania naszego państwa” – jak nazwał „wojskówkę” prof. Andrzej Zybertowicz. Należy też dostrzec zadziwiającą koincydencję, zachodzącą między odzyskaniem wpływów przez to środowisko, a działaniami, które doprowadziły do narodowej tragedii 10 kwietnia. Rozgrywanie nienawiści do Lecha Kaczyńskiego i wzmacnianie konfliktu premier- prezydent leżało z całą pewnością w interesie putinowskiej Rosji. Z tej samej perspektywy należy postrzegać nagłą woltę polityczną Donalda Tuska i wystawienie prezydenckiej kandydatury Bronisława Komorowskiego – zdecydowanego faworyta Rosjan i ludzi WSI.

Aleksander Ścios

Za: niezalezna.pl | http://niezalezna.pl/213-za-kulisami

Skip to content