Aktualizacja strony została wstrzymana

Nieskazitelny charakter sędziów? Marek Czachorowski

Wprawdzie cały świat chrześcijański żyje już radością Zmartwychwstania, to jednak owa radość pomaga w lepszym ogarnięciu spojrzeniem sensu wydarzeń, które doprowadziły do zwycięstwa nad śmiercią i ludzką podłością. Po drodze do tego zwycięstwa Chrystus doznał skrajnej niesprawiedliwości aż od dwóch sądów, Sanhedrynu i rzymskiego, i skazano Go na śmierć z całkowitym przekonaniem sędziów o jego niewinności. Wiele też innych skrajnie niesprawiedliwych wyroków sądowych przypomina nam historia, dość przypomnieć skazanie na śmierć niewinnego Sokratesa za jakoby „psucie młodzieży” i bezbożnictwo. O niesprawiedliwy wyrok śmierci otarł się także Arystoteles, ale nie będąc obywatelem Aten, uciekł z tego miasta, „nie chcąc, aby po raz drugi zamordowali filozofa”. My wprawdzie także mamy pokaźną armię ofiar sądowych mordów, ale dokonanych rękami naszych okupantów i zaborców, a zatem przez mianowanych przez nich urzędników, nielegitymujących się pochodzeniem od władzy, która mogłaby sprawować pieczę nad naszym Narodem.

W każdym z tych przypadków niesprawiedliwych wyroków sądowych doskwierała sędziom nie tyle jakaś niewiedza, ile brak dostatecznej życzliwości wobec podsądnych. Nade wszystko o tę życzliwość powinni się starać sędziowie, przekonywał św. Tomasz z Akwinu. Przypominając słowa Chrystusa: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”, wskazał jednak na właściwą ich interpretację: „Pan Jezus wzbrania tu sądów pochodzących ze zgorzkniałości duszy, a nie z życzliwości” (ST II-II, q. 60, a. 2, ad. 1). Na tym fundamencie życzliwości Tomasz opiera wszystkie inne moralne obowiązki sędziów, w tym i zakaz sprawowania sądów przez „publicznych grzeszników” pozostających w znanych wszystkim (bo np. rozgłaszanych przez samych zainteresowanych) ciężkich przewinieniach. Jeśli te wykluczają dobre sprawowanie swojej władzy przez sędziego, bo uniemożliwiają zachowanie sędziowskiego autorytetu mającego przekonywać do sensu kary, to prywatne ciężkie grzechy wprawdzie dopuszczają sprawowanie sądzenia, ale „w pokorze i z bojaźnią” (ST II-II q. 60, a. 2, ad 3). „Pokora i bojaźń” to warunki sine qua non życzliwego wzięcia w swoje ręce życia drugiego człowieka.

Z postulatu życzliwości wobec podległych władzy sędziego św. Tomasz zdaje się wyprowadzać wszystkie inne postulaty wobec władzy sędziowskiej, a między innymi sądzenie na korzyść oskarżonego: „Inaczej należy sądzić o rzeczach, a inaczej o ludziach. W sądach bowiem o rzeczach (…) nie przynosimy im żadnej szkody, cokolwiek byśmy o nich mniemali”. Stąd też „lepiej częściej się mylić, mając dobre mniemanie o złym człowieku, niż rzadziej się myląc, żywić złe mniemanie o człowieku dobrym”.
Nic zatem dziwnego, że pod adresem władzy sądowniczej stawia się zawsze najwyższe moralne wymagania, które w polskim prawie określa się jako posiadanie „nieskazitelnego charakteru”, a co zawarto w ustawie „Prawo o ustroju sądów powszechnych”. Wprawdzie ten sam wymóg kieruje się także między innymi zarówno do prokuratorów, adwokatów, radców prawnych, notariuszy, jak i pracowników urzędów państwowych (ale już nauczyciele powinni tylko przestrzegać „podstawowych zasad moralnych”), to jednak sędziów dotyczy w sposób szczególny. Spełniając funkcję sędziowską, trzeba maksymalnego stopnia życzliwości. Stąd też w Zbiorze Zasad Etyki Zawodowej Sędziów mowa jest już w paragrafie 2, iż „Sędzia powinien zawsze kierować się zasadami uczciwości, godności, honoru, poczuciem obowiązku oraz przestrzegać dobrych obyczajów”, a niektóre z tych moralnych ogólników zostały uszczegółowione dalej w tekście tego kodeksu. I tak czytamy w paragrafie 16, iż „Sędzia nie może żadnym swoim zachowaniem stwarzać nawet pozorów nierespektowania porządku prawnego”, a w paragrafie 17: „Sędzia powinien unikać kontaktów osobistych i jakichkolwiek związków ekonomicznych z innymi podmiotami, jeśli mogłyby one wzbudzać wątpliwości co do bezstronnego wykonywania obowiązków bądź podważać prestiż i zaufanie do urzędu sędziowskiego”. Nie wystarczy jednak, aby sędzia sam starał się o osiągnięcie tego najwyższego moralnego poziomu, ale – jak czytamy w paragrafie 18 – powinien także starać się o taki sam poziom swojej rodziny: „Sędzia powinien dołożyć należytej staranności, żeby takie zachowanie nie było udziałem jego najbliższych”.

Niezakończone porządki po PRL dotyczą oczywiście także wymiaru sprawiedliwości. Nie trzeba się zatem dziwić, że bez problemów funkcjonują u nas sędziowie, którzy nie przejmują się nie tylko wspomnianymi najwyższymi wymaganiami moralnymi, ale także wymaganiami elementarnymi. Dość przypomnieć, że próbuje się finansowo wykończyć Radio Maryja przy pomocy sędziego, który w 2003 r. miał postępowanie dyscyplinarne za wszczęcie ulicznej burdy pod wpływem alkoholu i zniewagę interweniujących policjantów. Jakże zatem środowisko polskich sędziów wytrzymuje w takim towarzystwie, skoro w swoim kodeksie zawodowym sędziowie zobowiązali się wzajemnie do „wymagania od innych sędziów nienagannego zachowania i kierowania się zasadami etyki zawodowej, a na naganne zachowania odpowiednio reagować”. Bez respektowania tych standardów ciągle będziemy mieli problemy z wyjściem z PRL.

Marek Czachorowski

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 26 kwietnia 2011, Nr 96 (4027) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=dd&dat=20110426&id=main

Skip to content