Aktualizacja strony została wstrzymana

W domu wisielców – Stanisław Michalkiewicz

Rocznica smoleńskiej katastrofy rozhuśtała emocjonalnie nie tylko sporą część społeczeństwa – co było celem socjotechnicznych zabiegów – ale również – i to już jest dziwniejsze – polityków oraz przedstawicieli Sił Wyższych, którzy te socjotechniki i strategie zaprojektowali i zastosowali. Ale nie bez powodu mówi się, że człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi, więc i teraz wielu naszych Umiłowanych Przywódców zostało trafionych rykoszetami własnych pocisków. Oto poseł Andrzej Dera oświadczył, że możliwe jest postawienie premiera Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Możliwe jest oczywiście wszystko, ale – powiedzmy sobie szczerze – perspektywa stanięcia premiera Tuska przed Trybunałem Stanu jest nie tylko odległa, ale przede wszystkim zupełnie niegroźna. Sam byłem kiedyś sędzią Trybunału Stanu i wiem, co mówię. Jestem pewien, że i poseł Dera działał raczej pod wpływem rozhuśtanych niedawno emocji, niż wiary w możliwość a zwłaszcza skuteczność takiej operacji. Nie mógł tego nie wiedzieć rzecznik rządu, a zarazem poseł Paweł Graś, a jednak zareagował oświadczeniem, iż oskarżenie premiera o zdradę to „hańba”.

To bardzo ciekawa deklaracja. Premier Donald Tusk nie byłby przecież pierwszym premierem polskiego rządu oskarżonym o zdradę. Jak pamiętamy, w grudniu 1995 roku o szpiegostwo na rzecz Rosji oskarżony został premier Józef Oleksy i to nie przez lidera partii opozycyjnej na wiecu, tylko z trybuny sejmowej przez własnego ministra spraw wewnętrznych, którym był wtedy Andrzej Milczanowski. I chociaż od tamtego oskarżenia minęło już 15 lat, nikt nie został w tej sprawie ani pociągnięty do odpowiedzialności, ani nawet zhańbiony. Józef Oleksy już po tym oskarżeniu nie tylko jeszcze przez 10 lat piastował mandat poselski, nie tylko był wicepremierem i ministrem w rządzie, ale nawet – przewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Czy takie zaszczyty mogą być udziałem człowieka zhańbionego? Absolutnie nie! Dlaczego zatem premier Donald Tusk miałby zostać zhańbiony oskarżeniem, którym nie został zhańbiony premier Józef Oleksy? Nie ma najmniejszego powodu by uważać, że premier Donald Tusk jest w czymkolwiek lepszy od premiera Józefa Oleksego, więc skoro premiera Józefa Oleksego nie zhańbiło oskarżenie o zdradę, to niby dlaczego miałoby ono zhańbić premiera Donalda Tuska? Widać przecież wyraźnie, że w III Rzeczypospolitej oskarżenie o zdradę zhańbić nie może nikogo, a jeśli już – to ewentualnie oskarżającego. I to właśnie miał na myśli rzecznik rządu premiera Tuska Paweł Graś, który najwyraźniej musi znać porzekadło, że w domu wisielca nie wypada mówić o sznurze, a w każdym razie – mówić głośno.

Porzekadło – porzekadłem, ale – powiedzmy sobie szczerze – czy akurat pan poseł Graś powinien występować w charakterze specjalisty od standardów moralnych? Oto bowiem generał Sławomir Petelicki, ten sam, który w swoim czasie wstąpił do Służby Bezpieczeństwa, żeby spełniać dobre uczynki opublikował wywiad, który, nawiasem mówiąc, zdjęty został z portalu tygodnika „Wprost”, którym kieruje na żywo znany z żarliwego obiektywizmu i prawdomówności red. Tomasz Lis. Generał Petelicki, wraz z prof. Krzysztofem Rybińskim i gen. Waldemarem Skrzypczakiem uczestniczy w Zespole Ekspertów Niezależnych, któremu udało się m.in. stwierdzić, że decyzja o przyjęciu konwencji chicagowskiej, oddającej w ręce Rosji ustalenie przyczyn katastrofy w której zginął polski prezydent i generalicja, zapadła „w trójkącie: Donald Tusk-Tomasz Arabski-Paweł Graś”. Być może zatem warto by podłączyć posła Grasia do prądu o podwyższonym napięciu, żeby ujawnił przyczyny, które ów „trójkąt” skłoniły do takiej właśnie decyzji, nie mówiąc już o tym, na jakiej zasadzie taki pozakonstytucyjny „trójkąt” decyduje o takich sprawach. Być może okazałoby się że np. poseł Graś stoi wyżej w hierarchii od premiera Tuska?

Kim pan jest, doktorze Sorge? Bo przecież to nie koniec rewelacji generała Petelickiego, który twierdzi również, że „tuż po katastrofie” czołowi politycy PO otrzymali następującego SMS-a: „katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił.” W jakim celu generał Petelicki to ujawnia, to jedna sprawa – ale skoro już ujawnia, to warto zapytać, czy ten SMS też jest autorstwa wspomnianego „trójkąta”, czy też wyszedł on z jakiegoś innego ośrodka pozakonstytucyjnego? Jeśli z „trójkąta” – to skąd mógł on wiedzieć takie rzeczy i to w dodatku – „tuż po katastrofie”? Jeśli odrzucić możliwość, że premier Tusk, poseł Graś i Tomasz Arabski, działając wspólnie i w porozumieniu prorokują, to alternatywa wygląda już znacznie gorzej. Czy takiego SMS-a otrzymał również pobożny poseł Gowin? Jeśli tak, to przed wielkanocną spowiedzią, zanim nabożnie przystąpi do Komunii świętej, może ujawniłby od kogo ją otrzymał? To może być ostatnia szansa, bo lada dzień cały kraj pogrąży się w świątecznej nirwanie, no a potem – kiedy będziemy przeżywali beatyfikację, zadawanie takich pytań na pewno zostanie uznane za nietaktowne.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Felieton   „Nasz Dziennik”   16 kwietnia 2011

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2006

Skip to content