Aktualizacja strony została wstrzymana

Politrucy w Ludowym Wojsku Polskim 1944-1956

W czasie wojny i w pierwszym okresie po jej zakończeniu, Główny Zarząd Polityczno-Wychowawczy WP odegrał ogromną rolę w ugruntowaniu władzy komunistycznej w Polsce.

Organizacje terenowe PPR był słabe, z tego też powodu wiele komórek administracji PKWN tworzyli oddelegowani oficerowie polityczno-wychowawczy. Odegrali oni dużą rolę w indoktrynacji społeczeństwa oraz sfałszowaniu wyborów do Sejmu w 1947 roku.

Z tej też przyczyny w GZP-W pracowało wielu doświadczonych działaczy komunistycznych, takich jak, pierwszy szef instytucji Wiktor Grosz, jego zastępca Piotr Jaroszewicz oraz kolejny szef – Leon Grossfeld. Wśród pierwszych pięciu szefów GZP-W w latach 1944-1949, trzech – Wiktor Grosz (Izaak Medres), Mieczysław Wągrowski (Izaak Pustelman) i Janusz Zarzycki (Neugebauer) było pochodzenia żydowskiego.

Sytuacja uległa zmianie po wzmocnieniu aparatu partyjnego i powstaniu PZPR, kiedy to rola głównego zarządu została ograniczona do spraw związanych z wojskiem, wojskiem w którym oficjalną działalność rozpoczęła PZPR i ZMP. Równocześnie nastąpiło znaczące wzmocnienie roli Informacji Wojskowej, kierowanej bezpośrednio przez sowieckich oficerów. IW objęła swoją kontrolą także pracowników GZP. Marian Naszkowski – szef GZP w latach 1950-1952, wspominał, iż „Informacja się z nami nie liczyła. Robili co chcieli za naszymi plecami, a bywało, że i w podległym mi pionie. Pamiętam taki przykład z szefem kadr, płk Stąporem, przeciwko któremu wysunęli zarzut dotyczący jeszcze okresu przedwojennego. Na ich żądanie musiał odejść ze stanowiska”.

Sytuacja ta zaczęła się zmieniać w 1953 roku po śmierci Stalina i Berii. Doszło do konfliktu szefa GZP gen. Kazimierza Witaszewskiego z szefem IW Dymitrem Wozniesieńskim w sprawie zwerbowania przez Informację dwóch oficerów politycznych. Bierut i Rokossowski nakazali szefowi IW, aby każde werbowanie pracownika GZP odbywało się za zgodą szefa odpowiedniego Zarządu Politycznego, a w przypadku oficerów wyższych stopni – szefa GZP. Ostatecznie w końcu 1953 roku Wozniesieński został odesłany do ZSRS.

Po rozpoczęciu przez Radio Wolna Europa emisji cyklu audycji poświęconych rewelacjom ujawnionym przez płk. Światłę doszło do dalszych zmian, w wyniku których odesłano do Moskwy także płk. Skulbaszewskiego oraz poddano kontroli GZP organizuje partyjne IW.

Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego działał na podstawie Tymczasowej instrukcji o organizacji i zakresie działania GZP WP z maja 1949 roku oraz Statutu organów politycznych sił zbrojnych PRL z 1952 roku. Najważniejszymi komórkami organizacyjnymi GZP były Zarząd I Organizacyjny oraz Zarząd II Propagandy. Zarząd Organizacyjny zajmował się tworzeniem ram prawnych i organizacyjnych oraz planowaniem działań oficerów politycznych. Do zadań Zarządu Propagandy należało natomiast „ustalenie metod propagandy i agitacji w wojsku” oraz  nadzór nad pracą „kulturalno-oświatową” (Dom Wojska Polskiego, Teatr WP, Muzeum WP, Biuro Historyczne itp.).

Głównemu Zarządowi Politycznemu WP podlegały zarządy polityczne okręgów wojskowych, instytucji centralnych MON, wydziały polityczne w dywizjach, samodzielnych jednostkach, szkołach oficerskich oraz sekcje polityczne w pułkach i samodzielnych pododdziałach. I tak np. w pułku piechoty „pracowało” 22 oficerów politycznych.

W kwietniu 1950 roku GZP został bezpośrednio podporządkowany ministrowi obrony narodowej, a jego szef otrzymał rangę wiceministra. Jednocześnie GZP WP został bezpośrednio włączony w struktury partyjne, a od 1950 roku zaczął działać na prawach Wydziału Wojskowego KC PZPR. W statucie organów politycznych sił zbrojnych PRL zapisano w związku z tym, iż GZP „w pracy swojej kieruje się uchwałami KC PZPR i rozkazami MON”. Było to rozwiązanie identyczne ze stosowanym w ZSRS.

W latach 1949-1956 pracą partyjną i indoktrynacją w wojsku zajmował się osobiście Edward Ochab, sekretarz KC PZPR i jednocześnie od września 1949 do czerwca 1950 szef GZP. Po objęciu funkcji I sekretarza KC PZPR przez Ochaba, sprawami wojska zajmował się Władysław Matwin.

Podporządkowanie LWP Moskwie, znalazło również swoje odzwierciedlenie w działalności GZP. W połowie 1949 roku odbyły się w Moskwie rozmowy polsko-sowieckie, w wyniku których doszło do zmiany struktury pionu polityczno-wychowawczego LWP i skopiowania sowieckich wzorów poprzez utworzenie scentralizowanej struktury w postaci GZP. W kolejnych latach – niezależnie od częstych spotkań szefa GZP z oficerami GZP armii sowieckiej – polscy politrucy regularnie jeździli na instruktaże do ZSRS. Nie bez znaczenia miał także fakt, iż wieloletnim zastępcą szefa GZP LWP był sowiecki oficer – gen Mieczysław Melenas. Stosunki pomiędzy obiema armiami można porównać do wzajemnych relacji seniora i jego wasala.

Liczebność korpusu oficerów politycznych gwałtownie wrastała wraz z bezprecedensowym – w czasach pokoju – wzrostem LWP. O ile na początku 1949 roku ludowa armia liczyła zaledwie 130 tysięcy żołnierzy, to w 1953 roku już ponad 380 tysięcy. W 1949 roku było 1600 oficerów politycznych, a w cztery lata później już 8 tysięcy. Większość oficerów politycznych nie ukończyła 30 lat i rozpoczęła służbę najwcześniej w 1944 roku, w wieku 19-21 lat. Korpus polityczny tworzony był w oparciu o nowe „ludowe” kadry. 75% kadry GZP wywodziło się z rodzin chłopskich lub robotniczych. Poziom wykształcenia był bardzo niski, skoro kandydatem na oficera mógł zostać absolwent szkoły podstawowej (w latach 1950-1951 odstąpiono nawet od tego wymogu). Prawie wszyscy byli członkami PZPR. Jedynie kadra kierownicza wywodziła się ze środowiska przedwojennych komunistów. Także wśród nich przeważały osoby o podstawowym wykształceniu. Np. gen. Witaszewski ukończył szkołę podstawową, w trakcie służby wojskowej został w 1929 roku kapralem, w czasie wojny ukończył trzytygodniowy kurs oficerski przy 1 DP im. T. Kościuszki. Wieloletni zastępca płk Ignacy Blum ukończył czteromiesięczną Oficerską Szkołę Artylerii oraz trzymiesięczną Centralną Szkołę Oficerów Politycznych. Jedynie ppłk Bolesław Mindur skoczył dwuletnią Wyższą Szkołę Polityczno-Wychowawczą oraz akademię im. Lenina w ZSRS. W 1950 roku wprowadzono przymusową naukę języka rosyjskiego, aby oficerowie polityczni mogli pełniej korzystać z „bogatej skarbnicy radzieckich doświadczeń”.

Kadrę kierowniczą GZP stanowili przedwojenni komuniści, niekiedy o długim stażu partyjnym – jak Wilhelm Strasser (którego motto brzmiało: „kto nie jest z klasy robotniczej, tego zabić”) , Władysław Stąpor, Zygmunt Okręt, Leszek Krzemień i Marian Naszkowski. Szczególnie bogaty życiorys miał Leszek Krzemień, który w 1924 roku w wieku zaledwie 19 lat został zawodowym funkcjonariuszem KPP. Po ukończeniu Międzynarodowej Szkoły Leninowskiej w Moskwie został członkiem sekretariatu KC KZMP, a ukoronowaniem jego kariery było objęcie kierownictwa Centralnego Wydziału Wojskowego KPP, będącego de facto filia sowieckiego wywiadu wojskowego.

Oprócz wspomnianego gen. Melenasa, sowieckimi oficerami oddelegowanymi do pracy w GZP byli płk Aleksander Kotow szef Oddziału Inspekcji Zarządu Organizacyjnego, płk Aleksander Nieczajew szef Oddziału Mobilizacyjnego, płk Stanisław Szałacki oraz płk Michał Stankiewicz, który „zasłynął” z przekazania do muzeum w Moskwie prawie wszystkich zdobytych w 1920 roku bolszewickich sztandarów.

Na jeszcze niższym poziomie było ich wyszkolenie czysto wojskowe, nic więc dziwnego, iż dowódcy liniowi traktowali politruków z lekceważeniem. Znamienna jest wypowiedź gen. Edwina Rozłubirskiego, który uważał, iż oficerowie polityczni „stawali się specjalistami od agitacji, gazetek ściennych czy też prowadzenia gawęd żołnierskich. Po drodze obrastali w tę swoją specjalizację i nie byli w stanie zastąpić swojego przełożonego dowódcy szczebla batalionu czy też pułku, nie mówiąc już o dywizji”. Stwierdzenie to dyskwalifikowało tych oficerów, którzy przecież pełnili funkcje zastępców dowódców różnych jednostek wojskowych.

Indoktrynacja żołnierzy była najważniejszym zadaniem pionu politycznego wojska. W trakcie szkolenia politycznego podkreślano, iż historia XX wieku była areną walki postępu z ciemnymi zastępami wstecznictwa. Potępiano „Piłsudskich, Becków i Śmigłych”, a na piedestały wynoszono „patriotów” z SDKPiL oraz KPP. Głównym elementem szkolenia było oczywiście wychwalanie Stalina „Wielkiego Przyjaciela narodu polskiego i Chorążego Światowego Obozu Pokoju”. Równocześnie szefostwo GZP zalecało „wpajać żołnierzom nienawiść do imperializmu amerykańskiego, jego sojuszników, nienawiść i pogardę dla zdrajców narodu polskiego, budzić czujność żołnierzy w stosunku do knowań imperializmu i jego agentur, wzmacniać odporność żołnierzy wobec wszelkich prób ideologicznego nacisku wroga”.

Szczególnie odrażającą formą organizowanych przez GZP imprez były wiece potępiające rzekomych zdrajców i agentów obcych wywiadów. Gdy w sierpniu 1951 roku przed Najwyższym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces wysokich rangą oficerów WP, z generałami Stanisławem Tatarem, Jerzym Kirchmajerem, Stanisławem Mossorem na czele, GZP zorganizowało wiece, których uczestnicy przyjmowali rezolucje wedle określonego tekstu: „My zebrani w dniu…., potępiamy łajdacką bandę szpiegów i dywersantów, kierowanych przez obszarniczo-kapitalistycznych wyrzutków emigracyjnych, która wkradła się podstępnie do naszego wojska, aby ugodzić naszą władze ludową i niepodległość Ojczyzny”.

Główny Zarząd Polityczny dążył także do całkowitego wyeliminowania praktyk religijnych w wojsku, drastycznie ograniczając liczbę niedzielnych przepustek, nie dopuszczanie księży do koszar, a jeśli już to korzystanie z księży-patriotów.

W kwietniu 1952 roku nowy szef GZP, gen. Witaszewski rozpoczął czystkę w podległej mu instytucji usuwając wielu oficerów pochodzenia żydowskiego.

Związane to było z zapoczątkowaniem przez Stalina rozprawy z „żydowską grupą”. Na mocy decyzji Witaszewskiego – wspieranego przez Rokossowskiego – z GZP odeszli członkowie kierownictwa służby, m.in.: Michał Jekiel, Henryk Werner, Szymon Alster, Leon Sternik, Michał Kantor i Blanka Hakman. Podobną akcję przeprowadzono w poszczególnych okręgach wojskowych. Należy jednak zaznaczyć, iż usunięci z GZP otrzymywali intratne posady w instytucjach cywilnych lub partyjnych. I tak Alter znalazł zatrudnienie w Centralnym Urzędzie Szkolenia Zawodowego, Jekiel został wiceprzewodniczącym Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu, a Werner został dyrektorem Polskiego Radia.

Z inicjatywy Witaszewskiego wprowadzono nową wersję przysięgi, w której dwa zdania – rozpoczynające i kończące rotę – przetłumaczone zostały z sowieckiej przysięgi. W ten sposób w tekście znalazło się słynne zdanie: „Gdybym nie bacząc na tę moją uroczystą przysięgę, obowiązek wierności wobec Ojczyzny złamał, niechaj mnie dosięgnie surowa ręka sprawiedliwości ludowej”.

Nabrzmiewający od 1954 roku konflikt wśród najwyższych władz partyjnych objął także wojsko pozostające w dużej mierze pod wpływem tzw. frakcji natolińskiej. Podległy Witaszewskiemu pion polityczny wojska dbał o to, aby do żołnierzy docierało jak najmniej „demokratycznej” propagandy. Nie było mowy o jakiejkolwiek dyskusji o sytuacji politycznej w kraju.

Wiosną 1956 roku na spotkaniu z robotnikami Łodzi, szef GSZ poruszył sprawę artykułów prasowych, które „opluwały partię i naszą władzę, biły w Związek Radziecki”. W związku z tym zapowiedział, że będzie bronić jedności partii wszelkimi dostępnymi metodami, „jak broniliśmy przed wojną, tak i dzisiaj, a jeśli zajdzie tego potrzeba, to i gazrurką”. Od tego czasu nazywany był powszechnie „generałem gazrurką”. Jego ostra krytyka zwolenników „demokratyzacji” partii stała się na tyle poważna, że członkowie Sekretariatu KC wezwali w maju 1956 roku Witaszewskiego do „rozwagi w wygłaszaniu opinii”. Na VII Plenum KC gen. Zarzycki zaatakował Witaszewskiego, zarzucając mu współodpowiedzialność „za antyaelowską i antysemicką czystkę w wojsku”.

Uaktywniła się w GZP jednocześnie niewielka grupka sympatyków puławian, wśród której najważniejszą role odgrywali I. Blum, F. Malczewski i M. Majewski. Wysłali oni list do I sekretarza KC, Edwarda Ochaba, w którym skrytykowali kierownictwo GZP za brak działań po XX zjeździe KPZR. Oskarżano też kierownictwo pionu politycznego o autorytaryzm oraz „biurokratyzację”, przy czym skrytykowano bliskiego współpracownika Witaszewskiego, płk Ryszarda Szypułę, szefa kadr GZP.

W czasie VIII Plenum KC PZPR, z zachodnich rejonów Polski ruszyły na Warszawę kolumny sowieckich wojsk. Do stolicy zbliżyły się także okolicznej jednostki LWP. Poczynania te popierał szef GZP, który na zarzut Zenona Kliszki, że czekał na sowieckie czołgi, miał odpowiedzieć: „a wy tow. Kliszko boicie się tych czołgów? Ja z tymi czołgami przyszedłem spod Moskwy do kraju, one wyzwoliły nasz kraj i was tow. Kliszko, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to pójdę z tymi czołgami na zachód”.

Z drugiej strony Gomułkę poparli dowódcy wojsk wewnętrznych, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, część oficerów Sztabu Generalnego oraz kilku generałów liniowych (np. Jan Frey-Bielecki). Ostatecznie do walk nie doszło, gdyż Gomułka przekonał Chruszczowa, iż w żadnym wypadku nie zamierza zmieniać ani relacji polsko-sowieckich ani „socjalistycznej drogi rozwoju PRL”.

22 października 1956 roku grupa związana z I. Blumem i F. Malczewskim zwołała zebranie oficerów GZP, na którym potępiono dotychczasowe formy pracy politycznej w wojsku. W przyjętej rezolucji ocenili swoją instytucję jako „wlokącą się w ogonie wydarzeń politycznych” , zażądali „demokratyzacji życia politycznego” oraz wystąpili przeciwko wszelkim próbom „przeciwstawiania wojska społeczeństwu i społeczeństwa wojsku”. Równocześnie Blum i Malczewski wysłali list do Romana Zambrowskiego, nieformalnego przywódcy puławian, w którym napisali, iż „Kierownictwo GZP (…..) przejawia wyraźne tendencje (….) izolowania wojska od życia w kraju, od życia naszej partii. (…) Dlatego istnieje potrzeba przeprowadzenia wieców, wyjaśnienia żołnierzom sytuacji. Kierownictwo GZP nie zgodziło się na zorganizowanie wieców, twierdząc, że należy zaczekać, że nie ma jeszcze uchwał VIII Plenum (…..). W wojsku trzeba teraz prowadzić szeroką pracę polityczną, trzeba odrobić długi okres bezczynności i praktycznej nijakości. Prosimy Was, jako członka Biura Politycznego o zainteresowanie się ta sprawą.”

Jeszcze tego samego dnia Biuro Polityczne KC PZPR odwołało szefa GZP z zajmowanego stanowiska, a w konsekwencji także obu jego zastępców. Duże zmiany nastąpiły w całym pionie politycznym LWP. Na ich miejsce przyszli oficerowie związani z „reformatorami”.

Później b. szef GZP, Adam Uziębło rozpowszechniał wiadomość o rzekomej próbie „przewrotu pałacowego” podjętej przez Witaszewskiego w porozumieniu z Rokossowskim. Mieli oni podobno tworzyć listy proskrypcyjne, a osoby umieszczone na nich, tylko dzięki ostrzeżeniu nie nocowały 19 października 1956 roku w domu i tym samym uniknęły aresztowania. Bardzo trudno zweryfikować tę informację, jednak należy zaznaczyć, iż od końca września 1956 roku wszystkie rozkazy dzienne szefa GZP podpisywał w imieniu Witaszewskiego jego zastępca gen. Franciszek Mróz, co mogło świadczyć, iż „gazrurka” zajęty był innymi sprawami. Sam zainteresowany stanowczo zaprzeczył tej wersji, a powołana w końcu października 1956 roku specjalna komisja do rozliczenia starego kierownictwa GZP, nie stwierdziła żadnych przygotowań do puczu. Tym niemniej szybkość z jaką nowe władze partyjne z Gomułką na czele dokonały zmiany na stanowisku szefa GZP mogło świadczyć, iż jednak coś było na rzeczy.

26 października 1956 roku nowy szef GZP, gen. Marian Spychalski w gmachu KC spotkał się z grupą wyższych oficerów LWP, zaangażowanych w „odnowę”. Według relacji gen. Włodzimierza Musia, oprócz niego, uczestniczyli w spotkaniu, gen. Frey-Bielecki z wojsk lotniczych oraz pułkownicy J. Fonkiewicz z Departamentu Kadr MON, B. Bednarz z WAT, Monkiewicz, F. Malczewski oraz „jeszcze 3-4 z GZP i lotnictwa”.

Dojście Gomułki do władzy doprowadziło do wielkich zmian w GZP i całym pionie politycznym armii. Początkowo szefem GZP został gen. Spychalski, jednak już w listopadzie 1956 roku – po objęciu przez Spychalski funkcji ministra ON – jego miejsce zajął gen. Janusz Zarzycki. Jego zastępcami zostali płk Bronisław Bednarz i gen. Eugeniusz Kuszko.

W tym samym czasie K. Witaszewski przeżywał z goryczą swoją klęskę. „Decyzją premiera Cyrankiewicza – wspominał – zostałem odwołany 23 października 1956 r. ze stanowiska wiceministra ON. (….). Nikt nie zainteresował się co będę robił i z czego będę żył. Tow. Marszałek powiadomił mnie, że (…..) swoim rozkazem przeniósł mnie do dyspozycji Ministra Obrony Narodowej, tym samym zabezpieczył egzystencję. Natomiast tow. Jaroszewicz wydał zarządzenie, że wszystkim odwołalnym należy po trzech miesiącach zaprzestać wypłaty poborów. Byłem bez pracy 11 miesięcy”. Należy dodać, iż narzekania „gazrurki” nie były usprawiedliwione. Po okresie „kary” został attache wojskowym w Pradze, które zapewniało dostanie życie, a ponadto jak się miało okazać było dobrą odskocznią do dalszej, partyjnej kariery.

Godziemba

Wybrana literatura:

  • L. Kowalski – Generałowie PRL
  • E. Nalepa – Oficerowie Armii Radzieckiej w Wojsku Polskim 1943-1968
  • J. Poksiński – Tatar-Utnik-Nowicki „TUN”. Represje wobec oficerów WP w latach 1949-56
  • W. Roszkowski – Najnowsza historia Polski 1918-2002
  • K. Witaszewski – Trudna droga życia


Za: Godziemba's blog | http://www.blogpress.pl/node/8185 | Politrucy w LWP 1944-1956

Skip to content