W wywiadzie udzielonym w 2004 roku, obecny prezydent-elekt Barack Obama powiedział, że Judaizm był znaczącym czynnikiem w krystalizowaniu się jego wiary.
Transkrypt wywiadu sprzed czterech lat został opublikowany się dopiero w tydzień po wyborach. „W co wierzysz?” – spytała się dziennikarka Cathleen Falsanni na krótko po tym jak Obama wygrał nominację Partii Demokratycznej na pozycję sentaora stanu Illinois. „Jestem chrześcijaninem” – odpowiedział Obama – „zatem mam głęboką wiarę, zatem [jej siła] pochodzi z chrześcijańskiej wiary. Z drugiej strony, urodziłem się na Hawajach gdzie oczywiście mamy do czynienia z wieloma wpływami [religii] Wschodu. W wieku od 6 do 9 lat mieszkałem w Indonezji, największym kraju muzułmańskim na świecie. Mój ojciec pochodzi z Kenii i chociaż prawdopodobnie byłby najcelniej nazwany agnostykiem, to jego ojciec był Muzułmaninem. Mógłbym też powiedzieć, że intelektualnie z Judaizmu zaczerpnąłem tyle samo co z innych religii.”
Z powyższego cytatu wyłania się obraz człowieka ukształtowanego przez zlepek fałszywych religii, a szczególne wskazanie na Judaizm i powoływanie się na czerpanie z niego „intelektualnych wartości”, ukazuje prezydenta-elekta jako niebezpieczne narzędzie w rękach syjonistycznych mocodawców kryjących się za jego plecami, na co wskazują choćby pierwsze nominacje syjonistów do Białego Domu.