Aktualizacja strony została wstrzymana

NIK zbadała budowę „Orlików”

Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała jakość wykonania sztandarowego programu rządu Donalda Tuska – budowy „Orlików”. Jak informuje „Rzeczpospolita”, prawie połowa boisk, które zbadali kontrolerzy Izby, ma usterki. Wiele było też droższych, niż zakładano.

– Młodzi ludzie w wielu gminach zyskali obiekty do uprawiania sportu. Jednak martwią nas nieprawidłowości. Na budowę Orlików wydano ogromne kwoty, ale powstały obiekty obarczone wadami – mówi „Rz” prezes NIK Jacek Jezierski. Budowę Orlików, czyli boisk w każdej gminie – sztandarowy projekt rządu – premier Donald Tusk ogłosił trzy lata temu. Według założeń wybudowanie jednego obiektu miało kosztować około miliona złotych. Wydano znacznie więcej.

Najwięcej zastrzeżeń NIK dotyczy wykonania i zagospodarowania Orlików. Chociaż resort sportu przekazywał wytyczne dotyczšce m.in. sposobu budowy, to – według Izby – gminy nie zawsze się do nich stosowały.

W 12 z 31 skontrolowanych gmin inspektorzy dopatrzyli się braków w wyposażeniu, usterek i zamiany materiałów lub niesolidnego wykonania projektu. Szczególnie często oszczędzano na tzw. piłkochwytach, czyli wysokich siatkach za bramkami.

NIK podaje przykłady usterek. W Bychawie w Lubelskiem z bramek wystawały śruby, stwarzając niebezpieczeństwo dla dzieci. Część elementów ogrodzenia popękała, bo były plastikowe zamiast metalowych. – Usterki były niewielkie i od razu zostały poprawione. Zresztą obiekt wciąż jest na gwarancji – zapewnia inspektor Andrzej Kucharski z urzędu miasta Bychawa. I wyjaśnia, że budowa ruszyła w 2008 r., kiedy był problem z wykonawcami. Zgłosiły się tylko dwie firmy.

W wielkopolskim Granowie na boisku nie zainstalowano lamp, a z zamówionych 180 mkw. piłkochwytów wykonawca ustawił tylko 60 mkw. – Projekt zakładał zbyt duże oświetlenie i radni uznali, że to nieracjonalne. Ograniczyliśmy ilość lamp na boisku, ale i tak jest widno – zapewnia Zbigniew Kaczmarek, wójt gminy Granowo. – Jesteśmy niedużą gminą, nie na każdej ulicy mamy latarnie. Mieszkańcy byli przeciwni stawianiu tylu lamp na boisku. W Klimontowie w Świętokrzyskiem powstało boisko o 15 mkw. mniejsze niż w planach. W 25 proc. skontrolowanych gmin zaplecza Orlików były niedostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych.

Według NIK samorządy przystąpiły do programu, nie wiedząc dokładnie, jakie będą rzeczywiste koszty budowy boisk. Opierały się na szacunkach Ministerstwa Sportu. Te okazały się zaniżone. Na 29 „Orlików” zbudowanych w wariancie podstawowym tylko w czterech przypadkach gminy zmieściły się w kwocie szacowanej przez resort, czyli ok. 1,1 mln zł.

Po 333 tys. zł miały wykładać gmina, państwo i samorząd wojewódzki. – Wiele samorzšdów dołożyło nawet dwa razy więcej pieniędzy, niż zakładano – mówi prezes Jezierski. Gminy rekordzistki, takie jak Szemud (Pomorskie), Chęciny (Świętokrzyskie) czy Mikołajki Pomorskie dołożyły ponad milion złotych. – Całkowity koszt budowy naszego boiska wyniósł 1 mln 670 tys. zł – przyznaje Albin Jaroszek, sekretarz gminy Szemud. – Było mało wykonawców i dyktowali ceny.

Burmistrz gminy i miasta Chęciny Robert Jaworski podaje inny powód: – U nas koszt podniosła trudna działka, którą trzeba było odwodnić i uzbroić. Ale było warto. Lokalizacja jest wymarzona, a obiekt, zwłaszcza latem, od świtu do nocy jest wykorzystywany – mówi. Według NIK gminy za mało dbają o pełne wykorzystanie „Orlików”. Część nie zatrudnia trenerów do prowadzenia zajęć. Inne powierzają bezpieczeństwo dzieci osobom nieuprawnionym, np. stażystom.

Po sprawdzeniu, jak przebiegał w gminach, Izba przyjrzy się działaniom resortu sportu.

(rp.pl/IKa)

Za: Aspekt Polski | http://www.aspektpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=4007&Itemid=1

Skip to content