Aktualizacja strony została wstrzymana

Ile kosztuje oko Lenina

Pod rządami Platformy Obywatelskiej Białystok wraca do czasów hołdowania bohaterom komunizmu. Najnowszym tego przykładem jest odsłonięta kilka dni temu, niemal w centrum miasta, instalacja „kinooko” Aleksandry Czerniawskiej. Instalacja poświęcona jest twórczości urodzonego w styczniu 1896 r. w Białymstoku Dawida (Denisa) Kaufmana ps. „Dziga Wiertow”, autora m.in. filmu „Trzy pieśni o Leninie”.

To właśnie „Dziga Wiertow” wymyślił tzw. propagandę dokumentalną. Swoje filmy „Dziga” montował z wybranych ujęć, które pasowały do panującej w Rosji sowieckiej ideologii komunistycznej, natomiast sceny dokumentujące prawdziwą, smutną rzeczywistość życia w totalitarnym systemie po prostu wycinał lub ich nie rejestrował w ogóle. Był więc prekursorem propagandy i manipulacji medialnej, która prężnie rozwija się do dziś.

Dla środowiska, które tworzy w Białymstoku miejsca pamięci „Dzigi Wiertowa”, najważniejsze jest jednak to, że był on pionierem kina dokumentalnego i artystą. A że wspierał zbrodniczy system? To bez znaczenia. Dlatego też podczas prezentacji swojej instalacji Aleksandra Czerniawska zapewniała: „Moim celem nie jest pochwała komunizmu, ale inspirującej do dziś wielu twórców wiertowskiej koncepcji dokumentu”. Problemu z „Dzigą” nie widzi również dyrektor miejskiej Galerii Arsenał, która zamówiła instalację. – Bardzo się cieszę, że możemy rozmawiać o sztuce najnowszej w przestrzeni Białegostoku. To obiekt, który w pełni satysfakcjonuje i jesteśmy zadowoleni, że mogliśmy pomóc w jego powstaniu – mówiła podczas prezentacji instalacji Monika Szewczyk, szefowa Galerii Arsenał. Galeria Arsenał znana jest z prezentowania sztuki współczesnej, często skandalizującej i bluźnierczej. Dla przykładu w ubiegłym roku można było tam oglądać wystawę prac Doroty Nieznalskiej, która miała postawiony zarzut obrazy uczuć religijnych.

Instalacja poświęcona pamięci Dawida Kaufmana została ulokowana blisko centrum miasta, w okolicach lokalu pod nazwą Czarci Pub. Powstała ona kosztem 75 tys. zł z ubiegłorocznego budżetu Galerii Arsenał, miejskiej placówki kultury. – Dziwię się, że miasto znajduje 75 tys. zł na tego typu „dzieło”, promujące osobę białostoczanina, wprawdzie znanego w świecie sztuki filmowej, jednak człowieka, który miał swój niemały udział w lukrowaniu ogromnych sowieckich zbrodni. Dlatego, moim zdaniem, fakt, że piewca komunizmu urodził się w naszym mieście, wcale nie jest dla białostoczan powodem do dumy i nie warto stawiać mu tu pomników – powiedział nam Rafał Rudnicki, szef klubu radnych PiS w Radzie Miasta.

Podobnego zdania jest Ewa Cywińska, przewodnicząca społecznego komitetu, staraniem którego powstał niedawno w Białymstoku pomnik poświęcony ofiarom katastrofy smoleńskiej. Chcąc sprzeciwić się fundowaniu przez miasto miejsca pamięci, jej zdaniem, niegodnej tego osobie, zorganizowała nietypowy protest. – Nasz protest przeprowadziliśmy w formie performance, niejako uzupełnienie prezentacji tego dzieła. Dla organizatorów tej prezentacji było to zupełne zaskoczenie. Nie wiedzieli, jak takiemu protestowi przeciwdziałać, więc nam nie przeszkadzali – mówi. Protestujący mieli ze sobą portret Lenina z zasłoniętym przepaską jednym okiem, co nawiązywało do twórczości propagandowej Wiertowa, którego Lenin za wierną służbę idei komunistycznej rewolucji światowej cenił i promował. – Na plakacie niosłam hasło „Ile kosztuje oko Lenina – białostoczanina?” – okazuje się, że 75 tys. złotych. To dużo więcej niż koszty budowy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej – podkreśla Ewa Cywińska.
Władze miasta zdominowane przez PO są jednak innego zdania i sowieckiemu propagandyście pomniki stawiają. Pierwszy, w formie tablicy upamiętniającej osobę Dawida Kaufmana już w lipcu 2009 roku został zamontowany na jednej ze ścian kina „Forum”, obiektu należącego do miasta. Miejsce na tablicę wybrano nie przypadkiem, bo przed wojną stał tu dom inteligenckiej, żydowskiej rodziny Kaufmanów. Dawid Kaufman miał jeszcze dwóch braci. Wszyscy wybrali zawód filmowca. Michaił i Dawid realizowali go, kręcąc filmy propagandowe w ZSRS, natomiast najmłodszy – Borys, współpracował przy produkcji filmów fabularnych w USA. W roku 1954 za zdjęcia do filmu Eli Kazana „Na nabrzeżach” otrzymał Oscara.

Uczczenie pamiątkową tablicą za osiągnięcia w dziedzinie sztuki filmowej jedynie Dawida Kaufmana radny Rafał Rudnicki uznał więc za pomyłkę i zgłosił w tej sprawie interpelację skierowaną do Tadeusza Truskolaskiego, ściśle związanego z PO prezydenta Białegostoku. Radny zapytał w niej, czy rozważa on możliwość zdjęcia tablicy poświęconej postaci „Dzigi Wiertowa” z powodu błędów w jej treści. Włodarz miasta nie dopatrzył się jednak żadnego błędu. „Celem umieszczonej na budynku Białostockiego Ośrodka Kultury tablicy jest przypomnienie mieszkańcom sylwetki pochodzącego z Białegostoku, zasłużonego dla kultury światowej dokumentalisty. W moim przekonaniu treść tablicy nie zawiera błędów, w związku z tym nie przewiduje jej demontażu” – napisał. Po takiej odpowiedzi radny wnosił, żeby dopisać na tablicy poświeconej Dawidowi Kaufmanowi, zgodnie z faktami, iż służył on sowieckiemu systemowi komunistycznemu. Znów bez skutku. Na dodatek radny za swoją interpelację zebrał cięgi od dziennikarzy. – Zostałem przez „Gazetę Wyborczą” wyśmiany, za to, że – zdaniem autora tego szyderczego artykułu – nie znam się na sztuce filmowej – wspomina Rudnicki. – O tym, że wybitny artysta „Wiertow” stworzył m.in. kronikę filmową ukazującą, jak wspaniale i dostatnio żyje się na Ukrainie – w okresie, kiedy Stalin wywołał tam wielki głód, wskutek którego zmarło kilka milionów ludzi, „Wyborcza” jednak zapomniała napisać – dodaje radny.

Adam Białous, Białystok

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 4 lutego 2011, Nr 28 (3959) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110204&typ=po&id=po07.txt

Skip to content