Aktualizacja strony została wstrzymana

Ofensywa na „dni ostatnie”? – Stanisław Michalkiewicz

Co decyduje o wszystkim? O wszystkim decydują kadry. Tak powiedział już dawno temu Ojciec Narodów i tak już pozostało. Światem wstrząsają wprawdzie transformacje ustrojowe, rewolucje kulturalne i seksualne, ale przecież i przy transformacjach ustrojowych, podobnie jak przy rewolucjach krzątają się kadry i w ostatniej instancji to one decydują o wszystkim. Ta myśl przewodnia towarzyszyła pułkownikowi Janowi Lesiakowi, kiedy wysłuchiwał deklaracji i ofert Jacka Kuronia pod adresem ówczesnych władz – co, jak pamiętamy, zdecydowało o ostatecznym kształcie transformacji ustrojowej. Dlatego też, kiedy widzimy, jak ścisłe kierownictwo „Gazety Wyborczej” wzmacnia kadrowo religijny odcinek frontu ideologicznego, to nie ulega wątpliwości, że właśnie na tym odcinku szykuje się ofensywa. Obok Głównego Teologa Rze… to znaczy, pardon. Jakiej tam znowu „Rzeszy”; nie żadnej „Rzeszy” tylko oczywiście Rzeczpospolitej, pana red. Jana Turnaua, co to pamięta jeszcze samego Józefa Stalina, na tym odcinku frontu ideologicznego aktywnie działa przodująca w walce i pracy pani red. Katarzyna Wiśniewska. W normalnych czasach może to by i wystarczyło, bo pan red. Turnau, jako ten ptaszek Boży, ustawia sprawy teologicznie, podczas gdy pani red. Katarzyna Wiśniewska doprawia tę teologię pieprzem i szafranem politycznych aktualności.

Ale czasy najwidoczniej nie są normalne, najwidoczniej na odcinku religijnym szykuje się jakaś ofensywa, toteż odcinek religijny został ostatnio wzmocniony kadrowo przez red. Grzegorza Sroczyńskiego, który dotychczas sprawiał wrażenie będącego w dyspozycji strategicznego odwodu. Pan red. Sroczyński sprawia wrażenie człowieka młodego, ale zdolnego, z takich, do których zastosowanie ma perskie przysłowie, iż „dobry kogut w jajku pieje”. Nic więc dziwnego, że ma skłonność do traktowania wszystkich z pewnym pobłażaniem, jakby był samym Adamem Michnikiem – chociaż oczywiście samym Adamem Michnikiem być nie może, bo Adam Michnik, podobnie jak w swoim czasie Ojciec Narodów Józef Stalin – jest jedyny w swoim rodzaju i niezastąpiony. Ale z kim przestajesz, takim się stajesz, więc nic dziwnego, że pan red. Sroczyński, zapatrzony w jasnego idola, nie ma najmniejszych wątpliwości, że ludzkość składa się z durniów – oczywiście poza redakcją „Gazety Wyborczej”, która ma zawsze rację na tej samej zasadzie, na jakiej czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty.

Ale nie tylko kadrowe wzmocnienie religijnego odcinka frontu ideologicznego „Gazety Wyborczej” zwiastuje rychłą ofensywę na tym odcinku. Taką ofensywę, a kto wie, czy nie coś jeszcze gorszego zwiastuje również wypowiedź Jego Eminencji Kazimierza kardynała Nycza, który skrytykował obecność tematyki politycznej na antenie Radia Maryja, deklarując jednocześnie, że tej rozgłośni nie słucha „wcale”. Skąd w takim razie wie, że na antenie tej rozgłośni pojawia się tematyka polityczna? Możliwości jest kilka: albo Eminencja czerpie ze studni mądrości „Gazety Wyborczej”, która od samego początku nieubłaganie pilnuje moralnego pionu nie tylko katolickiego proletariatu, ale zwłaszcza – „ajatollahów” – jak określano tam biskupów na etapie walki z „państwem wyznaniowym” – żeby, Boże broń, nie „wtrącali się” do „polityki”, albo sytuację w Radiu Maryja naświetla mu pan rabin Michał Schuldrich podczas rozmaitych ceremonii religijnych, na przykład – zapalania chanukowych świeczek, albo wreszcie – zwyczajnie prorokuje.

Wiadomo bowiem nie od dziś z proroctwa proroka Joela, że „w dniach ostatnich” Pan Bóg wyleje swego Ducha „na wszelkie ciało”, dzięki czemu wszyscy, jeden przez drugiego, będą prorokowali. Ponieważ prorok Joel nie twierdził bynajmniej, że Duch zostanie wylany na wszelkie ciało jednocześnie, toteż nie można wykluczyć, że niektóre ciała dostąpią tego zaszczytu wcześniej, a inne – później. Skoro tak, to czyż nie wypadałoby, żeby Jego Eminencja znalazł się wśród specjalnie wyróżnionych? Wypadałoby, jak najbardziej, zwłaszcza, że niedawno otrzymał godność kardynalską, a cóż lepiej mogłoby ją ozdobić, jeśli nie pojawienie się zdolności profetycznych? Wprawdzie zdolności te są na razie szalenie wąskie, dotyczą tylko Radia Maryja i dziwnie pokrywają się z opinią „Gazety Wyborczej” oraz loży Zakonu Synów Przymierza, ale omnia principia parva sunt, co się wykłada, że wszelkie początki są skromne i nie od razu Kraków zbudowano. Gdyby nie to, że owe zdolności profetyczne Eminencji mogą stanowić zapowiedź „dni ostatnich”, to cieszylibyśmy się z ich pojawienia, ale zwłaszcza – z perspektyw ich rozwoju. Niestety możliwość, że oto zbliżają się „dni ostatnie”, radość naszą zasnuwa mgiełką melancholii, bo nie wiadomo czy się cieszyć, czy raczej martwić, że tak świetnie zapowiadające się zdolności nie zdążą się rozwinąć, ale nie wiadomo nawet, z jaką perspektywą składać sobie życzenia noworoczne.

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma – i dlatego, w ramach coraz szerszego włączania się Kościoła otwartego do przemysłu rozrywkowego, w warszawskiej archikatedrze odbył się koncert jazzowego pianisty Chicka Corei, prywatnie wyznawcy Kościoła Scjentologicznego. Wzbudziło to rozmaite wątpliwości, które zostały rozwiane oświadczeniem, że „program koncertu będzie dostosowany do treści okresu liturgicznego Bożego Narodzenia i muzyka nie naruszy sacrum miejsca, jakim jest archikatedra.” To jasne – bo sacrum takiego miejsca mogłyby naruszyć tylko treści polityczne, a tych nie było, a jeśli nawet by były, to tylko te właściwie, zatwierdzone, o co postarała się pani Joanna Rawa Kirsztajn, organizująca tę imprezę z ramienia Stołecznej Estrady. Bo właściwe kadry decydują o wszystkim.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   tygodnik „Nasza Polska”   4 stycznia 2011

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1886

Skip to content