Satelitarne Centrum Operacji Regionalnych (SCOR) w Komorowie, wybudowane za 75 mln zł, korzystające z usług amerykańskiego satelity Ikonos, nie działa na skutek pasywnej postawy akcjonariusza w postaci państwa polskiego.
Z obywatelskiej inicjatywy jednego z ekspertów w dziedzinie zastosowań zdjęć satelitarnych wojskowa prokuratura pozyskała od amerykańskiej firmy DigitalGlobe fotografie miejsca katastrofy samolotu Tu-154M. Dane pochodzą z 5 i 12 kwietnia. Jak ustalił „Nasz Dziennik”, jeszcze 10 kwietnia podjęta została próba wykonania zdjęć obszaru Smoleńska przez niemieckiego satelitę, jednak brak możliwości precyzyjnego określenia rejonu katastrofy spowodował, że była ona nieudana. Teoretycznie takie zdjęcia można byłoby bez problemu zdobyć także w Polsce, ale powstałe w 2004 roku w Komorowie Satelitarne Centrum Operacji Regionalnych, przygotowywane do współpracy z wieloma satelitami, praktycznie nie działa.
„Nasz Dziennik” dotarł do specjalisty z dziedziny systemów GIS i zastosowań zdjęć satelitarnych, z którego inicjatywy jeszcze w dniu katastrofy samolotu Tu-154M podjęta została próba udokumentowania rejonu wypadku. Na wyraźną prośbę mężczyzny nie ujawniamy jego nazwiska. 10 kwietnia 2010 roku z podawanych w mediach informacji o katastrofie wynikało, że do wypadku doszło około 2 km od Smoleńska. Wiadomo było też, że nad obszarem unosiła się mgła. Ekspert zwrócił się więc do firmy zarządzającej niemieckim satelitą radarowym TerraSar-X, by podjął próbę wykonania zdjęć dość ogólnie wskazanego wówczas obszaru. – Podjęto próbę, ale wykonane zdjęcie nie uchwyciło interesującego śledczych obszaru – powiedział ekspert. Jego zdaniem, nawet gdyby ten satelita uchwycił miejsce katastrofy, to zdjęcie nie byłoby dokładne z uwagi na rozdzielczość, z jaką pracuje satelita (w trybie punktowym to maksymalnie 1 m – obszar widzenia wynosi wówczas 10 x 10 km). O wykonanie zdjęć obszaru lotniska Siewiernyj poproszony został także przedstawiciel firmy DigitalGlobe. Firma ta dysponuje satelitami o najwyższej rozdzielczości zobrazowań. Satelita WorldView-2 posiada rozdzielczość czasową 1,1 dnia dla zobrazowań z rozdzielczością 1 metra, a dla najwyższej rozdzielczości (52 cm) czas ten zwiększa się do 3,7 dnia. Z kolei powtarzalność obserwacji satelity WorldView-1 to maksymalnie 1,7 dnia dla rozdzielczości 1 m, do maksymalnie 5,4 dnia dla rozdzielczości 50 centymetrów. Dokumentacja fotograficzna została wykonana w czasie pierwszego przejścia satelity DigitalGlobe nad miejscem katastrofy. Było to 12 kwietnia.
Zdjęcie o rozdzielczości 50 cm pozwala na określenie układu szczątków samolotu, potwierdzenie faktu, że samolot nie był na właściwym kursie i nie leciał na wprost pasa startowego. Wprawdzie dokładność takich fotografii nie jest lepsza niż 50 cm, jednak takie zdjęcia wsparte pomiarami geodezyjnymi w terenie pozwalają na uzyskanie tzw. podpikselowych dokładności i w efekcie na maksymalnie dwukrotne zwiększenie dokładności. Co przedstawiają fotografie, które trafiły do prokuratorskich akt? Obrazy pozyskane od firmy DigitalGlobe zostały opublikowane już 13 kwietnia w internecie. Z informacji przekazywanych mediom przez płk. Ireneusza Szeląga, szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wynika, że są to zdjęcia satelitarne z 5 i 12 kwietnia „obszaru 40 km kw., dotyczącego ściśle lotniska Siewiernyj pod Smoleńskiem, jak również jego przyległości”. Zdjęcia zostały wykonane w największej rozdzielczości. Wynika z tego, że dane te mogą być materiałem pomocnym m.in. przy ustalaniu zmian, jakie zachodziły na terenie lotniska między 5 a 12 kwietnia – w tym także zakresu zniszczeń dokonanych przez upadający samolot. Śledczy nie potwierdzili, by byli w posiadaniu zdjęć satelitarnych z dnia katastrofy.
Zdjęcia mogły być w Komorowie
O fotografie satelitarne byłoby znacznie łatwiej, gdyby nie fakt upadku powstałego w 2004 roku w Komorowie Satelitarnego Centrum Operacji Regionalnych. SCOR powstało w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego (zainicjowanego przez spółkę giełdową Techmex SA i państwową Agencję Mienia Wojskowego). Stacja kosztowała 75 mln zł i korzystała z usług amerykańskiego satelity Ikonos (fotografuje powierzchnię Ziemi z rozdzielczością 82 centymetrów) zarządzanego przez GeoEye, choć była przygotowana do odbioru sygnałów pochodzących z wielu satelitów, także tych dopiero projektowanych.
SCOR było jedynym w Europie Środkowo-Wschodniej ośrodkiem zarządzania satelitami. Jego powstanie wymagało wielu uzgodnień, m.in. z rządem USA. W ramach projektu spółka przekazała Amerykanom 13,5 mln USD pochodzących z emisji na Giełdzie Papierów Wartościowych. Wiosną 2009 roku Techmex zwiększył do ponad 75 proc. swoje zaangażowanie w SCOR. Jednak spółka nie radziła sobie ze spłatami zadłużeń. Wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej Techmeksu został złożony w sądzie jesienią 2009 roku. W listopadzie 2010 roku orzeczenie stało się prawomocne. W ocenie naszego rozmówcy, SCOR dziś nie działa „na skutek pasywnej postawy akcjonariusza w postaci państwa polskiego”. Z taką oceną zgodził się dr Marek Dietl, członek Rady Nadzorczej Techmex, ekspert Instytutu Sobieskiego. Jak zauważył, SCOR miał m.in. realizować zadania zlecane przez instytucje państwowe, ale w praktyce było ich zbyt mało i to skutkowało klapą projektu.
Marcin Austyn
KOMENTARZ BIBUŁY: To, że komercyjna (podkreślmy: komercyjna) firma DigitalGlobe oficjalnie nie posiada zdjęcia satelitarnego z dnia katastrofy, nie oznacza, że 1) takowych zdjęć naprawdę nie posiada, 2) satelity militarne nie dokonały natychmiastowej analizy sytuacji i już wcześniej nie śledziły samego lotu.
Gdyby przyjąć, że komercyjna firma nie udostępnia zdjęć – a warto przypomnieć, że różne zdjęcia o wysokiej rozdzielczości może od nich kupić sobie każdy za kilkaset- do kilka tysięcy dolarów sztuka – to jest rzeczą zupełnie nieprawdopodobną aby zdjęć satelitarnych nie posiadały agencje wywiadowcze poprzez rozbudowany system satelitarny. Za nadzór militarnych satelitów (oraz i niektórych tych, które oficjalnie nazywane są np. meteorologicznymi) odpowiada w USA Narodowe Biuro Rozpoznania (National Reconnaissance Office – NRO) ”” agencja z siedzibą w Chantilly w stanie Virginia, agencja o której świat dowiedział się o jej istnieniu całkiem niedawno, bo dopiero w 32 lata od jej powstania w 1960 roku. Wiemy zatem, że istnieje, lecz do tej pory nie wiadomo tak naprawdę nic o jej budżecie, bowiem nie podlegał on (i w praktyce dalej nie podlega) kontroli Kongresu, a specjaliści szacują, że przekracza znacznie roczny budżet całej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency – NSA). Mówienie zatem, że potężna agencja NRO mająca wgląd 24 godziny w każdy zaułek świata, nie posiada zdjęć z newralgicznego miejsca największej katastrofy z udziałem głowy zaprzyjaźnionego państwa i oficerów NATO, na dodatek na terytorium państwa wrogiego (a tak Rosja jest dalej klasyfikowana w terminologii natowskiej), trąci po prostu ignorancją. Albo próbą kamuflażu.