Aktualizacja strony została wstrzymana

Absencja Buzka i jego czternastu zastępców – wywiad z europosłem Tomaszem Porębą

Deklaracja Miedwiediewa, że nie wyobraża sobie, by ustalenia raportów rosyjskich i polskich śledczych w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej się różniły, to bardzo zły sygnał. W rzeczywistości nie mamy do czynienia z dwoma oddzielnymi śledztwami: rosyjskim i polskim, ale z jednym postępowaniem prowadzonym przez Rosjan.

Z Tomaszem Porębą, posłem do Parlamentu Europejskiego (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), rozmawia Mariusz Kamieniecki

Wspólnie z europosłem Ryszardem Legutką zorganizował Pan wysłuchanie publiczne w Parlamencie Europejskim dotyczące katastrofy smoleńskiej. Jakie było zainteresowanie nim ze strony unijnej dyplomacji?
– W spotkaniu wzięło udział wielu posłów, m.in. Geoffrey van Orden i Charles Tannock czy Vitautas Landsbergis, oraz posłowie do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS. Niestety nie przybył nikt z przedstawicieli kierownictwa Unii Europejskiej. Bardzo smutne jest, że na tym spotkaniu zabrakło przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, który nie tylko sam się nie pojawił, ale również nie wysłał na to wysłuchanie żadnego ze swoich 14 zastępców, choć otrzymał specjalne zaproszenie. Traktujemy to jako smutne wydarzenie, trudne do zrozumienia, zwłaszcza że katastrofa smoleńska kosztowała życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i dotknęła Polaków.


Zabrakło też przedstawicieli polskiej prokuratury…
– Na zaproszenie prokurator generalny Andrzej Seremet odpowiedział nam, że ani on, ani nikt z podległych mu prokuratorów nie weźmie udziału w tym wysłuchaniu. Taka postawa jeszcze bardziej determinuje nas do tego, aby kwestie związane okolicznościami i śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej jeszcze głośniej podnosić na forum międzynarodowym. Zdajemy sobie sprawę, że jeżeli tego nie zrobimy, to śledztwo prowadzone w taki sposób jak obecnie nie gwarantuje dojścia do prawdy.


Liczy Pani na aktywne włączenie się UE w proces wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej?
– To jest główny cel, jaki sobie stawiamy. Zginął prezydent dużego kraju należącego do Unii Europejskiej. Wspólnota Europejska po traktacie z Lizbony buduje dyplomację, ma wystarczającą ilość instrumentów politycznych, ale także dyplomatycznych, aby tą problematyką się zająć, naciskać na Rosję i pomóc Polsce w rzetelnym wyjaśnieniu tej wielkiej tragedii. Nie będziemy jednak mogli tego zrobić, jeżeli nie będziemy mieć dowodów. Stąd to wysłuchanie i inne planowane przez nas inicjatywy, które mają przybliżyć tę sprawę wspólnocie europejskiej i przedstawicielom najważniejszych instytucji unijnych. Zależało nam na poinformowaniu o stanie śledztwa i umiędzynarodowieniu tej sprawy. Zabiegamy o to, żeby UE wywarła polityczną i dyplomatyczną presję na Rosję, która nie wykazuje dostatecznie dobrej woli w kierunku wyjaśnienia okoliczności śledztwa smoleńskiego. Nie ma co ukrywać, jesteśmy niezadowoleni z wyników dotychczasowego śledztwa, podobnie jak niezadowolona jest duża część Polaków.


Jakich instrumentów może użyć UE, by pomóc Polsce w wyjaśnieniu przyczyn tej katastrofy?
– UE dysponuje wystarczającą gamą środków, żeby wywierać nacisk na Rosję. Trudno, żeby to robiła, kiedy stan wiedzy na temat śledztwa jest praktycznie znikomy, stąd idea tego spotkania – wysłuchania publicznego. UE za pomocą instrumentów dyplomatycznych i politycznych może wspierać Polskę w dążeniu do przekazania przez Rosję kluczowych dowodów. Proszę pamiętać, że czarne skrzynki czy parametry lotu są ciągle w Moskwie, również wrak, który leży pod Smoleńskiem, nie został przekazany Polsce. Mało tego – żadnemu z polskich biegłych nie umożliwiono przeprowadzenia jego ekspertyzy. Co więcej, po raz pierwszy w historii katastrof lotniczych okazuje się, że wrak samolotu nie jest dowodem w sprawie. Mamy też do czynienia z preparowaniem pewnych dowodów ze strony Rosjan. Mam tu na myśli zeznania kontrolerów z wieży na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku. Przypomnę, że zostali oni przesłuchani tuż po katastrofie, po czym prokuratura rosyjska uznała ich zeznania za nieważne, przekazując nową wersję zeznań z sierpnia, które w wielu miejscach są zupełnie rozbieżne. To wszystko kwestie bardzo niepokojące, które powinny być wyjaśnione, z którymi będziemy się zwracać do UE, aby kanałami dyplomatycznymi i politycznymi pomogła nam w rozwikłaniu wszystkich zagadek, zarówno katastrofy, jak i śledztwa.


Prokurator Seremet powiedział wczoraj po spotkaniu z Jurijem Czajką, że polscy prokuratorzy otrzymają pełny dostęp do akt śledztwa.
– Od wielu miesięcy byliśmy karmieni różnymi informacjami, że będzie przyspieszenie, że materiały dowodowe zostaną nam wreszcie przekazane, co niestety się nie sprawdziło. Dlatego postawa Rosjan nie budzi już zaufania. Jeżeli natomiast okaże się to faktem, a za tymi wzniosłymi deklaracjami pójdą czyny, to należy się z tego tylko cieszyć. Szkoda tylko, że deklaracje takie mają miejsce w takich okolicznościach i dopiero po ośmiu miesiącach od katastrofy.


Czy starania polskich posłów Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza, którzy zabiegali w USA o międzynarodową pomoc w sprawie wyjaśnienia katastrofy, przyniosły jakieś pozytywne efekty?
– Śledztwo ponad wszelką wątpliwość przebiega w sposób bardzo opieszały. Polskie władze, oddając je w ręce rosyjskie, tak naprawdę zrzekły się kontroli nad tym postępowaniem. W sytuacji, kiedy kluczowe dowody w sprawie wciąż znajdują się w Rosji, trudno mieć pretensje do ludzi, którzy, poszukując prawdy, a nie mogąc liczyć na polskie organy, zabiegają o wsparcie międzynarodowe. Przypomnę, że jesteśmy członkiem NATO, a Stany Zjednoczone są naszym sojusznikiem, zaś jako kraj Unii Europejskiej także mamy prawo i obowiązek szukać i oczekiwać pomocy, która przybliży nas do prawdy. Wizyta Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza była istotna i ważna, prowadzone są dalsze zaawansowane rozmowy ze stroną amerykańską. Zapewniam, że wykorzystamy wszystkie możliwe instrumenty polityczne i dyplomatyczne na arenie międzynarodowej, aby wyjaśnienie przyczyn tej katastrofy jak najprędzej stało się faktem.


Wysłuchanie zbiegło się w czasie ze szczytem UE – Rosja, który odbywa się w Brukseli z udziałem Dmitrija Miedwiediewa.
– Termin wysłuchania publicznego z udziałem rodzin smoleńskich i termin szczytu UE – Rosja w Brukseli jest zupełnie przypadkowy. Nie było naszą intencją celowe zestawianie tych dwóch dat. Natomiast wizyta prezydenta Miedwiediewa w Polsce, zanim się jeszcze odbyła, została okrzyknięta przez niektóre media i publicystów jako przełomowa. Tymczasem była to tylko niezliczona ilość ogólników i kurtuazyjnych gestów, natomiast niewiele konkretów, a podpisane memorandum między polskimi a rosyjskimi prokuratorami, które ma usprawnić współpracę śledczych, także tych, którzy badają okoliczności katastrofy, tak naprawdę do niczego nie zobowiązuje. Moskwie zależało, aby przed całym światem pokazać, że Rosja to kraj cywilizowany, przewidywalny i umiejący porozumiewać się w imię dobrych relacji właściwie z każdym. I taki obraz został wysłany w świat. Szkoda tylko, że ze strony polskich najwyższych władz zabrakło zdecydowania i troski o wyjaśnienie wszystkich nurtujących nas problemów związanych nie tylko ze śledztwem smoleńskim, lecz także w sprawie zbrodni katyńskiej, gdzie poza gestami na dobrą sprawę nic nowego się nie dzieje, a przynajmniej zdecydowanie za mało.


Miedwiediew zaznaczył, że nie wyobraża sobie, by ustalenia raportów rosyjskich i polskich śledczych w sprawie przyczyn katastrofy się różniły.
– To bardzo zły sygnał, który oznacza, że tak naprawdę nie mamy do czynienia z dwoma oddzielnymi śledztwami: rosyjskim i polskim, ale mamy jedno postępowanie prowadzone przez Rosjan, którzy tak naprawdę od początku dyktują nam swoje warunki i de facto przekazują nam tylko te materiały i w takim terminie, jaki sami uznają za stosowny. Natomiast pozostawiają u siebie te dowody, które są najważniejsze w sprawie. To tylko potwierdza, że w tym śledztwie pełnimy jedynie rolę petenta.


Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Czwartek, 9 grudnia, Nr 287 (3913) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101209&typ=po&id=po10.txt | Absencja Buzka i jego czternastu zastępców

Skip to content