Aktualizacja strony została wstrzymana

Skandaliczna decyzja sądu: można de facto bezkarnie atakować, bić, kraść – jeśli ofiara należy do opcji niepoprawnej politycznie

Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia nie uwzględnił zażalenia Anity Gargas, dziennikarki i autorki programu TVP „Misja specjalna”, na umorzenie postępowania  w sprawie napaści na nią pod Krzyżem Pamięci.

Do incydentu doszło w nocy z 12 na 13 sierpnia przed krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, gdzie oprócz osób czuwających przy krzyżu znalazła się grupa wulgarnie i agresywnie zachowujących się młodych ludzi. Rzucali oni obraźliwe słowa w stronę modlących się, wykrzykiwali niecenzuralne hasła, jeden z nich obnażył się. Wśród nich był 35-letni mężczyzna, któremu nie podobało się, że Anita Gargas dokumentowała zachowanie napastliwej grupki osób wobec innych przebywających w tym miejscu. Mężczyzna obrzucił dziennikarkę inwektywami, po czym zwrócił się do policjantów, że nie życzy sobie, aby robiono mu zdjęcia. Ci wyjaśnili mu, że dziennikarka ma do tego prawo.

Mężczyzna zapytał wówczas mundurowych, co będzie, jeśli zabierze jej aparat. Usłyszał w odpowiedzi, że będzie to czyn karalny. Mimo iż funkcjonariusze policji znajdowali się od niego zaledwie o krok, mężczyzna rzucił się na dziennikarkę, uderzył ją w rękę, a następnie wykręcił, by móc wyszarpnąć zawieszony na pasku aparat. Z ukradzionym łupem starał się zbiec. Udałoby mu się to, gdyby nie reakcja osób postronnych, które schwytały go i odebrały skradzioną rzecz.

Funkcjonariusze policji proponowali początkowo dziennikarce, by złożyła skargę w trybie prywatnoskargowym następnego dnia na komisariacie, mimo iż sami widzieli całe zdarzenie. Jednak ostatecznie sprawca został zabrany przez policję, a poszkodowana i świadkowie złożyli zeznania.

Wydawać by się mogło, że sprawca napaści na dziennikarkę na oczach dużej liczby świadków przebywających przed Pałacem Namiestnikowskim, w tym stróży prawa, zostanie przykładnie ukarany.

Tymczasem dwa tygodnie później okazało się, że prokuratura nie podejmie w związku z nocną napaścią żadnych kroków – ze względu na brak znamion czynu karalnego. Konkluzję taką sformułował po zakończeniu policyjnego dochodzenia prowadzący je aspirant Marcin Kowalczyk. Jego opinię podzieliła asesor prokuratury Warszawa Środmieście-Północ Aneta Urbanik-Urjasz, zamykając sprawę decyzją o umorzeniu postępowania przed wszczęciem.

Prokuratura w uzasadnieniu swojej decyzji stwierdziła, że napaść na Anitę Gargas była jedynie formą żartu. Asesor Urbaniak-Urjasz uznała za rozstrzygające w tej kwestii zeznania sprawcy zajścia, który stwierdził, że „zrobił to dla hecy”.

O wyjaśnienie lakonicznego uzasadnienia prokuratury portal Niezależna.pl zwrócił się do prok. Agnieszki Muł z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ. – Prokurator oceniał całokształt okoliczności, w tym to, co zeznał mężczyzna, którego zachowania to dotyczyło – stwierdziła prok. Muł. Dodała, że poszkodowana ma prawo do zaskarżenia decyzji o umorzeniu.

Wówczas prokurator albo uwzględni je, albo przekaże do sądu jako organu właściwego do rozpatrzenia zażalenia. Sąd orzeka w takiej sytuacji, czy decyzja prokuratury jest słuszna i utrzymuje ją w mocy, bądź uchyli tę decyzję, zlecając jej uzupełnienie i wskazując, jakie czynności należy jeszcze przeprowadzić – wyjaśniła prok. Muł.

Prokurator stwierdziła w rozmowie z nami, że nie będzie wyjaśniać, dlaczego sprawę zakwalifikowano jedynie jako zmuszanie do określonych czynności, a nie jako usiłowanie rozboju bądź zuchwałą kradzież. Nie dowiedzieliśmy się też, czego jeszcze musiałby dokonać napastnik, by prokurator uznał to za napaść z kradzieżą.

Anita Gargas od decyzji prokuratury odwołała się do sądu. Przewodniczący składu sędzia Adam Grzejszczak uznał, że należy zaskarżone postanowienie (czyli umorzenie postępowania – red) utrzymać w mocy.

(…) Zażalenie jest bezzasadne i nie zasługuje na uwzględnienie. Po pierwsze należy stwierdzić, iż uzasadnienie zaskarżonego postanowienia, jak słusznie podnosi skarżąca, nie jest prawidłowo sporządzone, jest bardzo lakoniczne, jednak zdaniem sądu nie uniemożliwia to kontroli instancyjnej sprawy, analiza akt bowiem pozwala dokonać stosownej oceny. Przede wszystkim należy stwierdzić, iż wbrew temu, co napisała skarżąca, w sprawie brak jest przesłanek, aby przyjąć, iż doszło do popełnienia przestępstwa.(…) Z zeznan świadków (w tym samej skarżącej) wynika, iż robiła ona zdjęcia Michała N. Wbrew jego głośno wyrażonemu sprzeciwowi. (…) Zatem działanie M.N polegającego na wykręceniu ręki i odebraniu aparatu w tym kontekście należy uznać nie jako zastosowanie przemocy w rozumieniu art. 191 kk, ale jako działanie mające na celu zapobieżenie naruszaniu jego dobra w postaci wizerunku poprzez fotografowanie bez zezwolenia (…) – napisał w uzasadnieniu sędzia Grzejszczak.

Konkludując – można na ulicy wykrzykiwać niecenzuralne słowa, obnażać się, być wulgarnym i agresywnym, a osobę, która to dokumentuje, można bezkarnie uderzyć, bezkarnie zaatakować i zabrać aparat fotograficzny.

Przyzwolenie na takie działania wydał właśnie sąd Rzeczpospolitej Polskiej.

(Mem, mn, niezalezna.pl)

Za: niezalezna.pl | http://www.niezalezna.pl/artykul/skandaliczna_decyzja_sadu/41642/1 | SKANDALICZNA DECYZJA SÄ„DU

Skip to content