Aktualizacja strony została wstrzymana

Piętnaście minut dla sprawiedliwości – Janusz Wojciechowski

Występowałem przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, jako pełnomocnik rodziny 15- letniej dziewczynki, która trzy lata temu zginęła w tragicznym wypadku drogowym.

Dziewczynka wyjeżdżała rowerem do szkoły. Ucałowała rodziców, wsiadła na rower, a za pół minuty już leżała w kałuży krwi, obok rozsypane zeszyty.

Wypadek nastąpił tuż po tym, gdy wyjechała na drogę. Jadący z przeciwka bus zjechał na swoją lewą stronę i ją zabił.

Badanie techniczne wykazały, ze układ hamulcowy samochodu był niesprawny.

Nazajutrz po tragedii, gdy nie było jeszcze żadnych ustaleń, prokurator powiedział do prasy, że wypadek spowodowała rowerzystka, a kierowca był niewinny. Potem cały proces toczył się już według tego założenia, że zawiniła ofiara, jeśli fakty okazywały się niezgodne z tym założeniem, to tym gorzej dla faktów.

Prokuratora umorzyła sprawę. Rodzice dziewczynki sami wnieśli tak zwany subsydiarny akt oskarżenia. Odbył się proces, kierowca został uniewinniony. Sąd uznał, że zjeżdżając na lewy pas kierowca wykonywał manewr obronny.

W moim przekonaniu wina kierowcy była ewidentna. Źaden manewr obronny – zjechał na lewo bez żadnej logicznej przyczyny. Tak zresztą twierdziło dwóch biegłych, których opinie sąd jednak odrzucił.

W imieniu rodziców napisałem apelację.

Nie chodziło o to, żeby kierowcę wsadzić do więzienia. Dziewczynce to życia nie przywróci. Chodziło oto, by straszliwie doświadczeni ludzie, którym dziecko umierało na ich rękach, mogli poczuć, ze istnieje na tym świecie elementarna sprawiedliwość.

Nie poczuli.

Sąd Okręgowy w Poznaniu na rozpoznanie apelacji przewidział 15 minut.

Piętnaście minut na rozpatrzenie sprawy, w której śledztwo toczyło się przez trzy lata, w której występowało pięć kompletów biegłych, sprawy dość skomplikowanej dowodowo.

Z tych piętnastu minut dwie zajęło wywołanie sprawy i sprawdzenie obecności, potem sześć minut trwał odczytany z kartki referat pani sędzi sprawozdawcy. Pozostało po trzy i pół minuty na przemówienia pełnomocnika pokrzywdzonych i obrońcy oskarżonego.

Trzy i pół minuty na przekonanie sądu, że kierowca wykonał zły manewr, że opinie biegłych są pełne sprzeczności, że hamulce były niesprawne, że kierowca nadużył zasady ograniczonego zaufania i że miało miejsce jeszcze parę innych okoliczności.

Trudne było to przemówienie, zwłaszcza, że w jego trakcie pani sędzia przewodnicząca zajęta była porządkowaniem akt, a na jej twarzy malowało się zniecierpliwienie.

Skądinąd zniecierpliwienie to rozumiem. Jak się ma w głowie, a może i na papierze gotowy wyrok, to po cholerę przemówienie mecenasa.

W tych warunkach, po piętnastominutowym procesie,  wyrok był czystą formalnością. Apelacja oddalona, wyrok uniewinniający kierowcę utrzymany w mocy.

Paulo Coelho napisał powieść „Jedenaście minut”, opowiadającą o życiu pewnej kurtyzany. Tytuł nawiązuje do naukowego ponoć obliczenia, że jedenaście minut trwa przeciętnie akt seksualny.

Na rozpatrzenie sprawy dotyczącej tragicznej śmierci dziecka, poznański sąd potrzebował cztery minuty więcej.

Janusz Wojciechowski

KOMENTARZ BIBUŁY: Bardzo chętnie opublikujemy nazwiska wszystkich sędziów orzekających w tej sprawie. Społeczeństwo ma prawo wiedzieć kto personalnie jest za to odpowiedzialny, a bezpośredni sąsiedzi, znajomi, ludzie z ulicy i ze sklepu tychże sędziów, powinni również wiedzieć z kim mają do czynienia. Czas na powszechne i systematyczne publikowanie tych danych.

Za: Janusz Wojciechowski blog | http://januszwojciechowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1373&Itemid=42

Skip to content