Aktualizacja strony została wstrzymana

Zapal znicz Bohaterom

„Nasz Dziennik” zachęca: niech żadna mogiła najlepszych synów naszej Ojczyzny nie będzie opuszczona

W uroczystość Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny Polska widziana z lotu ptaka przypomina kraj ogarnięty pożogą. Na niezliczonych cmentarzach morze światła – znak dobitniej niż wszystkie inne przypominający, że tu trwa wspólnota złączona wiarą w tajemnicę świętych obcowania, silna swoją tożsamością narodową. Wspólnota pamięci, która okazuje wdzięczność przeszłym pokoleniom za pozostawione przez nich dobro.

Obyczaj nakazuje w tych dniach wielkiego pielgrzymowania na cmentarze nie pomijać żadnego grobu, bo każdy potrzebuje po śmierci modlitwy. I tak się dzieje. Są jednak mogiły, które powinny być otoczone wyjątkową pamięcią, bo spoczywają w nich bohaterowie wierni antycznej dewizie: „Dulce et decorum est pro patria mori” – słodko i zaszczytnie jest umrzeć dla ojczyzny. To żołnierze naszych powstań narodowych, obu wojen światowych, Powstania Warszawskiego, powojennego podziemia niepodległościowego, ofiary zrywów antysystemowych w PRL: Czerwca ’56, Grudnia ’70, wojny z Narodem po 13 grudnia 1981 roku. Aż po ostatnie ofiary „drugiego Katynia”… Wiele z tych mogił, zwłaszcza samotnych, ukrytych gdzieś w lasach, kryje nieznanych z imienia i nazwiska żołnierzy. Wiele pozostaje zaniedbanych, bez opieki. Obowiązek pamięci każe uporządkować te miejsca. Apelujemy: niech żadna mogiła najlepszych synów naszej Ojczyzny nie będzie opuszczona. Zapalmy na każdej z nich znicze pamięci.

Są jednak tacy bohaterowie naszych dziejów najnowszych, którzy zostali pozbawieni prawa do własnego grobu. Wrzuceni do bezimiennych dołów zalanych wapnem mieli stać się – w oczach oprawców – „nawozem historii”. Wbrew tej logice nienawiści stali się zaczynem wolności, sumieniem dla Narodu. Danuta Siedzikówna „Inka”, generał August Emil Fieldorf „Nil”, rotmistrz Witold Pilecki, pułkownik Łukasz Ciepliński, major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, pułkownik Hieronim Dekutowski „Zapora”… Szlachetni przedstawiciele pokolenia, które płaciło za wolność Narodu ofiarą z własnego życia. Do dziś nie znamy ich miejsc spoczynku, bo III RP nie potrafiła wyegzekwować – nie mówiąc o osądzeniu – od funkcjonariuszy reżimu komunistycznego ujawnienia tej prawdy. Tym spośród ponad 5 tysięcy oficjalnie wydanych wyroków śmierci, którym odmówiono prawa do mogiły i krzyża, zapalmy znicz w miejscach poświęconych pamięci ofiar terroru komunistycznego: na „Łączce” na warszawskich Powązkach Wojskowych, na wrocławskim cmentarzu Osobowickim, pod murem katowni na Rakowieckiej w Warszawie, pod pomnikiem przy kościele św. Katarzyny na Służewie…
Ci żołnierze wielkiej sprawy zostali wyjątkowo haniebnie potraktowani – za życia i po śmierci. Rachunek krzywd nie został wciąż wyrównany. Oddajmy im hołd i wyraźmy wdzięczność za męstwo, poświęcenie, świadectwo wiary, stawiając znicze w tych symbolicznych miejscach.

Swoich mogił z krzyżem wciąż nie mają też Polacy z tzw. listy białoruskiej – ponad 3800 przedstawicieli elity na Kresach Wschodnich – zamordowani na rozkaz sowieckich władz w ramach zbrodni katyńskiej. Nikt nie policzy zapomnianych, znanych tylko Bogu ofiar zsyłek, deportacji, łagrów i lagrów, tułaczy, wypędzonych… Gdzie są ich groby? Rozsiane po bezkresach całej ziemi. Światło pamięci i modlitwa niech przywróci im obecność wśród nas.

Małgorzata Rutkowska

Wskażmy dzieciom mogiły

Z dr. Jerzym Bukowskim, rzecznikiem Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, rozmawia Marcin Austyn

Początek listopada to czas, gdy wspominamy naszych bliskich zmarłych. Przy tej okazji powinniśmy pamiętać też o tych, których najwyższe poświęcenie przyniosło wolność Polsce.
– Posłużę się tu dobrze znanymi cytatami: „Narody, które tracą pamięć, tracą życie” i „Ojczyzna to ziemia i groby”. To kieruje nas w stronę oddawania szacunku naszym zmarłym, nie tylko tym najbliższym, ale również tym, którzy walczyli dla Ojczyzny. Społeczeństwo, które nie dba o swoją przeszłość, lekceważy swoje korzenie, degeneruje się i nie jest warte dobrej przyszłości. Dlatego przekazywanie tej pamięci, szczególnie ludziom młodym – w rodzinach, w szkołach, we wszystkich instytucjach wychowawczych – jest takie ważne. Pamiętam, że jako harcerz często bywałem na grobach bohaterów walczących o wolną Polskę. Porządkowaliśmy mogiły, zapalaliśmy znicze… Ale też spotykaliśmy się z żyjącymi świadkami i uczestnikami historycznych wydarzeń.

Nie każdy jednak należy do harcerstwa.
– Dlatego tutaj dużą rolę odgrywają rodzice i szkoła. To przecież oni przekazują nie tylko historię swojej własnej rodziny, ale również powinni uwrażliwiać dzieci na więzi społeczne, patriotyczne, narodowe. Może nie każdy rodzic dysponuje odpowiednią wiedzą czy zdolnościami, dlatego szkoła powinna być tu dla nich silnym wsparciem.

Miejsca symboliczne są widoczne, ale wiele mogił anonimowych jest wciąż zapomnianych…
– Niestety, tak jest, ale muszę powiedzieć, że coraz częściej słyszymy o tym, że uczniowie szkół czy młodzież zrzeszona w różnych organizacjach docierają do tych bezimiennych mogił i do tych miejsc pamięci, które dotąd były zapomniane. Wiele zależy też od tego, kto zasiada we władzach gminy, kto jest wychowawcą w szkole i jaką lekcję od swoich przodków odebrali sami rodzice.

Jak cenne może być takie zatrzymanie się np. nad mogiłami legionistów?
– Przy okazji zapalania symbolicznego znicza można przekazać naprawdę wiele wiedzy historycznej. Sam pamiętam, jak mój dziadek, który był legionistą, brał mnie na groby żołnierzy, legionistów i opowiadał mi o swoich kolegach, o ich poprzednikach. To naprawdę miało na mnie ogromny wpływ.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Poniedziałek, 30 X – 1 XI 2010, Nr 255 (3881)

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Poniedziałek, 30 X - 1 XI 2010, Nr 255 (3881) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101030&typ=po&id=po01.txt

Skip to content