Świadectwem polskiej przeszłości Połonnego jest leżący na uboczu, kilka kilometrów od centrum miasta, cmentarz.
Każdy, kto wejdzie i pochodzi po jego alejkach, nie będzie miał żadnych wątpliwości, kim byli katolicy z tutejszej parafii. Spoczywają na nim przedstawiciele polskiej szlachty Połońszczyzny, a przede wszystkim właściciele samego Połonnego.
W samym centrum nekropolii znajduje się kaplica grobowa rodu Karwickich, ostatnich właścicieli miasta nad Chomorem.
Drogą spadku otrzymali go od Walewskich, z którymi byli spokrewnieni. Ostatnim właścicielem Połonnego był Jan Dunin- Karwicki, syn Natalii Frankowskiej i Franciszka Karwickiego. Ich kaplica jest niestety zaniedbana, zdewastowana i ograbiona, ale przy niewielkim nakładzie sił i środków można by ją zrewaloryzować. Wystarczyłoby wstawić do niej mocne drewniane drzwi, by śnieg przez kratę nie dostawał się do wnętrza. Dziewiętnastowieczni majstrowie przykładali się bowiem do swych dzieł i niełatwo ich dzieła obrócić wniwecz. Wandale w poszukiwaniu skarbów rozbili trumny i spenetrowali jej podziemia, niszcząc przy okazji jej drzwi.
Karwiccy to rodzina związana z Połońszczyzną od XVIII w. Nie tylko gospodarowali w tych stronach, ale w jej obronie walczyli także orężem. Krzysztof Dunin-Karwicki jako generał-major walczył pod rozkazami Tadeusza Kościuszki i księcia Józefa Poniatowskiego w wojnie polsko-rosyjskiej w 1792 r. ,w której Połonne też odegrało swoja rolę.
Doceniając znaczenie obronne miasta armia polska oszańcowała go, próbując w nim urządzić składy wojenne, służące jej za zaplecze logistyczne, gdyby zdołała utrzymać się na Ukrainie. Rosjanie usiłowali odciąć armię polską od Połonnego. Jednak, za cenę ciężkich strat w bitwie pod Boruszkowcami, udało się temu zapobiec.
Kościuszko uszedł z całą armią do Połonnego. Postanowił jednak nie bronić się w zaimprowizowanej fortecy i wycofać armię w rejon Ostroga za Horyń i Wilię. Część magazynów armii polskiej wpadła jednak w ręce rosyjskie, bo choć zostały podpalone przez wycofujących się, Rosjanie ugasili pożary. Kozacy wjechali do miasta już w dwie godziny po opuszczeniu go przez polską ariergardę.
W ostatnich niemal dniach istnienia Rzeczypospolitej, Połonne odwiedził król Stanisław August Poniatowski, wracający z Kaniowa. Podejmował go ówczesny dziedzic Kalikst Poniński. Po nim Połonne przejął Tadeusz Walewski, który miał duży udział w rozwoju gospodarczym Połońszczyzny. Przyczynił się m.in. do powstania w pobliskiej Baranówce fabryki porcelany, istniejącej po dziś dzień. Swoistą ciekawostką jest, że byłą ona dekorowana polskimi motywami patriotycznymi, m.in. portretami Tadeusza Kościuszki i księcia Józefa Poniatowskiego. Właściciel manufaktury chciał w ten sposób przypomnieć związki obu tych wielkich postaci z Połońszczyzną.
Tadeusz Walewski założył też dwór, który stał się odtąd siedzibą właścicieli Połonnego. Mieścił się on w Hamerni, dziś dzielnicy Połonnego. Zamek w Połonnem popadł bowiem w ruinę. Pozostały po nim tylko podziemia, resztki murów i baszta. Stworzona przez Walewskich siedziba urzekała swym położeniem i budziła zachwyt wszystkich odwiedzających ją pamiętnikarzy. Podziwiał ją spokrewniony z późniejszymi właścicielami Józef Dunin-Karwicki i Henryk Stecki. Z ich zapisków można wnosić, że unikatowość siedziby Walewskiego polegała przede wszystkim na jego położeniu. Znajdowała się na wyspie o powierzchni 200 morgów, otoczonej rozlewiskiem rzeki Chomor. Wyspa stanowiła park naturalny, pocięty alejkami wysypanymi żwirem i połączony z miasteczkiem groblą.
Dzięki Józefowi Karwickiemu możemy mieć pewne wyobrażenie o wnętrzach domu Walewskich. Najciekawiej prezentowały się pokoje w prawej oficynie, w której gospodarz urządził coś w rodzaju izby pamięci „Wernyhory”, legendarnego lirnika, symbolu przymierza polsko-ukraińskiego, który w swoich proroctwach przepowiedział odrodzenie Polski. Jego wizja, upowszechniona przez Michała Czajkowskiego, była bardzo popularna na Ukrainie i Walewski był pod jej wpływem. Ta część domu była przez niego nazywana chatką „Wernyhory”, do której zapraszał tylko wybranych gości. Wystrój był identyczny z opisem pustelni ukraińskiego proroka, dokonanego przez Michała Czajkowskiego, zwanego też Sadykiem-Paszą.
Jeden z pokoi był świetlicą z pułapem z grubych belek, z rzeźbioną datą założenia chaty. Za dużym dębowym stołem był przewidziany specjalny kąt dla gościa, otoczony świętymi obrazami, pokryty wzorzystymi kilimami z wizerunkiem Matki Bożej Berdyczowskiej, przed którymi wiecznie paliła się oliwna lampka. Na stole przykrytym obrusem z samodziału leżał bochen razowego chleba z grudką soli.
W przyległym alkierzu znajdowało się łoże gospodarza przykryte końską skórą, a nad nim wisiała broń kozacka – bułat, janczarska spisa, szabla i ryngraf ze skóry. W jednym z kątów na zydlu stało siodło kozackie. Podłogi w obu izbach zaścielały wschodnie kobierce i kilimy miejscowego wyrobu.
Franciszek Karwicki, gdy został włodarzem siedziby stworzonej przez Walewskich, uszanował jej wygląd dobudowując tylko do dworu dwa wysunięte w tył skrzydła. Było to konieczne, bo Karwiccy posiadali dużą bibliotekę, liczącą kilkanaście tysięcy tomów i zbiory sztuki. Wśród tych ostatnich wyróżniał się bardzo ciekawy zbiorowy portret Marcelego Bacciarellego. Artysta przedstawił na nim grupę młodzieży wołyńskiej, w tym Adama Walewskiego, ks. Eustachego Sanguszkę, Michała Wielhorowskiego, Stanisława Mokronowskiego i ks. Józefa Poniatowskiego przy koniach wierzchowych jako oficerów francuskiego pułku konnego Royal-Allemand.
Siedziba Walewskich i Karwickich, a także cały zgromadzony w nich dorobek przepadł podczas I wojny światowej, kiedy to Ukrainę ogarnęła „pożoga”.
Dziś o dawnych właścicielach Połonnego przypomina tylko wspomniana kaplica na cmentarzu. Kiedy ulegnie zniszczeniu nikt już nie będzie pamiętać do kogo kiedyś należało Połonne. Ale może komuś o to chodzi.
Marek A. Koprowski