Aktualizacja strony została wstrzymana

Polski handel bronią – Łukasz Bugajski

ONZ szacuje, że na świecie znajduje się około 900 mln sztuk broni palnej, z czego ok. 660 mln znajduje się w rękach cywilów. Nielegalny handel bronią kwitnie. Również w Polsce. Do 1989 roku obrotem broni zajmował się Centralny Zarząd Inżynierii, usytuowany w Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Handel bronią był pod stałą kontrolą władz. Po upadku komunizmu rynek Centralnego Zarządu Inżynierii został podzielony między dwie prywatne spółki „Cenzin” oraz „Cenrex” będące pod kontrolą WSI. Na przełomie 1991/92 r. Wojskowe Służby Informacyjne wypracowały tzw. koncepcję organizowania kontrwywiadowczej ochrony produkcji broni i monitoringu obrotu specjalnego przez polskie firmy.

Uznano, że istnieje „zagrożenie prowokacjami dla bezpiecznego handlu bronią realizowanego przez polskie instytucje” Prawdziwym celem było stworzenie mechanizmu nielegalnego handlu bronią. W tym celu utworzono specjalny oddział zajmujący się tymi zagadnieniami – Oddział 6 (później: 36), w który był objęty przez 14 oficerów, stanowił on dodatkowe źródło dochodu, które w dokumentach zostało nazwane „pozabudżetowym źródłem finansowania działalności wojskowych służb specjalnych” tym samym instytucja państwowa, którą była WSI stała się miejscem nielegalnego obrotu bronią. Z czasem kiedy zyski stawały się coraz większe, oficerowie oddziału 36 zaczynali pracować na własny rachunek wykorzystując do tego WSI.

Ppłk Jerzy Dembowski, który był jednym z oficerów pracujących w oddziale wykorzystał „Cenrex” i sprzedał broń jemeńskiemu terroryście Monzerowi Al-Kassar na łączną kwotę 2 mln złotych, które w całości trafiły na jego prywatne konto, a broń która zniknęła z magazynów „Cenrexu” w dokumentach została oznaczona jako zdefekowana i oddana do zniszczenia. Miesiąc po sprzedaży Al.-Kassar wykorzystał broń w zamachach terrostycznych w których zginęło 400 osób. Działalność Dembowskiego jest uważana za początek istnienia nielegalnego rynku handlu bronią w Polsce.

Kolejnymi rynkami zbytu Dembowskiego były Chorwacja, Somalia i Panama w których wedle szacunków Dembowski mógł zarobić od 4-8 mln dolarów, była suma na tyle duża i trudna do ukrycia, że Dembowski musiał zacząć się dzielić. Partnerem jego interesów stał się gen. Seweryński, który był gwarantem jego bezpieczeństwa. Cały oddział 36 zamieniał się powoli w grupę przestępczą. Szacuje się, że na swojej działalności mogli zarobić łącznie ok. 12 mln dolarów z czego tylko 45 tys. trafiło na konto „Cenrexu”

Po serii kontroli w „Cenrexie” ich działalność została zagrożona a im samym postawiono zarzuty. Sprawa została umorzona, jednak Dembowski stracił dostęp do asortymentu, którym handlował. Wtedy rynek został przejęty przez osobną grupę, którą ludzie z byłych służb specjalnych i gangi rosyjskojęzyczne prowadzące handel proradziecką bronią. O tym, że grupy przestępcze współpracują z żołnierzami lub byłymi wojskowymi, wiadomo od dawna. Nie są to częste przypadki, ale niewątpliwie mają bądź miały miejsce. Bardzo rzadko jednostki wojskowe stają się celem przestępców, ale jak twierdzą eksperci, „nic w wojsku nie dzieje się bez wiedzy wojska”. Napady czy kradzieże, które do tej pory się zdarzały, były w większości możliwe, ponieważ przestępcy mieli informacje pochodzące z „wewnątrz”.

Mogli to być zarówno szeregowi żołnierze odbywający zasadniczą służbę jak i zawodowi oficerowie. Najgłośniejszy przypadek wiążący przestępców z wojskiem, miał miejsce w nocy z 19 na 20 lipca 1995 r., kiedy to dokonano napadu na magazyn broni w jednostce 1132 na warszawskim Bemowie. Skradziono wówczas 75 pistoletów P-64, 148 magazynków i 828 sztuk amunicji. Osobną grupę stanowili ludzie z byłych służb specjalnych i gangi rosyjskojęzyczne. Na przełomie 94/95 roku duża część broni trafiła do Wrocławia w ręce Arkadiusza K. ps „Gargamel”, który zarządzał istniejąca wówczas we Wrocławiu grupą przestępczą. Pierwszy raz poradziecka broń została użyta pod kasynem „Polonia” w 1995 roku, gdzie w konfrontacji pomiędzy dwoma wpływowymi gangsterami został zastrzelony ochroniarz. W przeciwieństwie do reszty kraju gdzie mafia rozwijała się w zawrotnym tempie, we Wrocławiu CBŚ rozbiła grupę „Gargamela” w 1996 roku, na jej miejsce powstało wiele mniejszych grup, które w dalszym ciągu korzystały ze spadku po Gargamelu. Było to ok. 400 sztuk broni. Które zostały wykorzystane w lutym 2000 roku.

Co kilka dni dochodziło do zbrojnych zamachów. Najgłośniejszy – w Centrum Handlowym Korona. Piotr Sz. „Szadok” zginąłby, gdyby nie portfel, w który trafiła kula z pistoletu. Mimo upływu lat od czasu rozbicia grupy „Gargamela” jego broń ciągle pozostaje w obrocie. Aktualnie służy grupie pseudokibiców z Wrocławia, którzy próbują ściągać haracze. Policja uspokaja, iż sytuacja w mieście jest monitorowana i jak na razie nie można mówić o żadnej wojnie gangów. Handel bronią to bardzo dochodowy interes, a zyski są liczone w setkach tysięcy. Każdego roku policja odzyskuje ponad 1,5 tys. sztuk nielegalnej broni…

Łukasz Bugajski

Za: nacjonalista.pl | http://www.nacjonalista.pl/2010/10/16/polski-handel-bronia.html | Łukasz Bugajski: Polski handel bronią

Skip to content