Aktualizacja strony została wstrzymana

Wiadomości złe i dobre – Stanisław Michalkiewicz

Zasada „volenti non fit iniuria”, chociaż starożytnej proweniencji, to poczciwy truizm. Skoro jednak nie ma ustawy zabraniającej powtarzania poczciwych truizmów, więc zanim padnie salwa egzekucyjnego plutonu, śmiało je sobie powtarzajmy, zwłaszcza, że w pewnych sytuacjach poczciwe truizmy mają siłę detonacji. A jakież to są sytuacje? Ano takie, w którą wpędziliśmy się przed 20 laty, za sprawą komunistycznego wywiadu wojskowego, który przy pomocy swoich konfidentów oraz garści pożytecznych idiotów zaaranżowali widowisko telewizyjne w postaci „okrągłego stołu”, przy którym reprezentanci „strony społecznej”, czyli niby nas wszystkich, strasznie osaczali komucha, a komuch wił się – oczywiście ze śmiechu, bo w miejscach dyskretnych, ustalił z konfidentami, że wszystko będzie gites-tenteges. Ponieważ dogadaliśmy się „jak Polak z Polakiem”, to od tej pory prywiślińscy czekiści, których sentymenty wyraził najlepiej i najszczerzej Michał Diomko, czyli Mieczysław Moczar mówiąc, że „dla nas, partyjniaków, prawdziwą ojczyzną jest Związek Radziecki” – jednym susem wskoczyli do pierwszego szeregu narodu polskiego w charakterze soli ziemi czarnej. Stworzyło to, być może nawet już na wieki, fałszywą sytuację, kiedy to Polacy, którzy nigdy się nie zbisurmanili, muszą udawać, że czekiści, to nasi rodacy, nasi bracia („brat brata w d… harata”).

Czekistom w to graj, bo oni niczego nie muszą udawać i o ile w dyskursie publicznym jeszcze trochę się krępują, to w rozmowach prywatnych – już nie, dając wyraz swoim autentycznym sentymentom i poglądom – na przykład, że krzyż kłuje ich w oczy. Taką ci, panie dzieju, obrali rewolucyjną taktykę, która, mówiąc nawiasem, okazała się skuteczna, bo właśnie z natchnionych ust naszych przywódców duchowych słyszymy surowe napomnienia, że krzyż powinien wszystkich „łączyć” a nie „dzielić”. Naprawdę? Wszystkich? Jakże to – skoro szatan i jego ziemscy słudzy na widok krzyża, bez względu na to, czy stoi na widoku, czy też zostanie schowany w jakimś „godnym miejscu” pod plandeką, zawsze będą dostawali mdłości, więc wszystkich pod krzyżem zgromadzić się nie da. A jeśli nawet – to wcale nie przyjdą w tym samym celu. Przypomnijmy sobie krzyż, na którym wisiał Pan Jezus; grono współczujących sympatyków było bardzo niewielkie, zaś ton nadawała stojąca wokół i urągająca Skazańcowi tłuszcza – jak zwykle podpuszczona przez faryzeuszów. Od tamtej pory nic się nie zmieniło, a jeśli cokolwiek, to może tyle, że niektórzy apostołowie tak się zaangażowali w „dialog” z faryzeuszami, że już nie mogą bez nich wytrzymać i gwoli przypodobania się im plotą duby smalone, że krzyż „nie może dzielić”? Jakże „nie może”, kiedy przecież „może”, bo od dwóch tysięcy lat wprawdzie jednych łączy, ale innych – zdecydowanie i radykalnie oddziela?

Więc fałszywa sytuacja, w jaką za sprawą razwiedki, jej konfidentów i pożytecznych idiotów zostaliśmy wpędzeni 20 lat temu, zatruwa nas irenizmem, narzucanym zresztą również przez ścisłe kierownictwo Eurokołchozu za pośrednictwem niezawisłych sądów. Oto okazało się, że w Wielkiej Brytanii likwidują się katolickie ośrodki adopcyjne, ponieważ tamtejszy niezawisły sąd uznał, iż nie wolno im odmówić prośbie o adopcję dziecka, składanej przez sodomitów lub gomorytki. A przecież Wielka Brytania, podobnie jak i Polska nie przyjęła Europejskiej Karty Praw Podstawowych – tego „manifestu komunistycznego” europejsów! Od początku podejrzewałem, że skoro europejsy tak łatwo zgodziły się na odrzucenie przez Wlk. Brytanię, Polskę i Republikę Czeską tego manifestu komunistycznego etapu politycznej poprawności , to tylko dlatego, że już wiedziały, iż te uroczyste zastrzeżenia nie mają najmniejszego znaczenia i że uroczyście odrzucone rozwiązania bez kłopotu narzucą wszystkim europejskim narodom za pośrednictwem niezawisłych sądów.

Co więcej – wszystko wskazuje na to, że niezawiśli sędziowie stosowne rozkazy musieli odebrać jakąś sekretną drogą, bez pośrednictwa tubylczego, pożal się Boże, „parlamentu”. Oto w lutym 2009 roku, a więc jeszcze przed ratyfikacją traktatu lizbońskiego, podczas sympozjonu na Uniwersytecie Warszawskim poświęconego ewentualnemu wejściu Polski do unii walutowej, pani sędzia Małgorzata Jungnikiel oświadczyła expressis verbis, że polskie sądy będą stosowały prawo unijne nawet w sytuacji jego sprzeczności z tubylczą konstytucją! Ciekawe, czy pan minister Krzysztof Kwiatkowski o tym wie, czy razwiedka uznała że takiego dygnitarza nie ma potrzeby wtajemniczać w te sprawy. Niech sobie plecie swoje dyrdymały o praworządności z czystym sumieniem. Skoro tak, to tylko patrzeć, jak niezawisłe sądy uznają za karygodny przejaw dyskryminacji sodomitów i gomorytek na przykład odmowę udzielenia im święceń kapłańskich, czy sakry biskupiej. I cóż nam wtedy powie Jego Ekscelencja „bez swojej wiedzy i zgody” TW „Filozof”, który podczas kampanii poprzedzającej referendum akcesyjne w roku 2003 tak się odgrażał, że musimy wejść do Unii, bo inaczej nie będziemy mogli ewangelizować „zlaicyzowanej Europy”? Jakimi sofizmatami będzie nas przekonywał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a kto się temu sprzeciwia, to walczy z samym Chrystusem?

Nawiasem mówiąc, Jego Ekscelencja objawił ostatnio w podległym sobie diecezjalnym radiu, że Chrystus jest większy od Jarosława Kaczyńskiego. No, powiedzmy sobie szczerze, bycie większym od Jarosława Kaczyńskiego to nie żadna sztuka! Prawie każdy jest większy od Jarosława Kaczyńskiego, więc Chrystus nie jest tu żadnym wyjątkiem. Szkoda, że JE nie ośmielił się porównać Chrystusa, dajmy na to, do posła Janusza Palikota, pana dra Andrzeja Olechowskiego, czy samego generała Marka Dukaczewskiego. Czy w takim kontekście pogląd o Jego wyższości głosiłby z równą śmiałością i przekonaniem?

A skoro jesteśmy już przy pośle Januszu Palikocie, to okazało się, że do „Ruchu” jego „Poparcia” doszlusowała m.in. pani filozofowa Magdalena Środa. Jest to wiadomość bardzo dobra, ponieważ pan poseł Janusz Palikot zapowiada propagowanie eutanazji. O, to, to! Ja bym mu w tym nie przeszkadzał, zwłaszcza gdyby propagowanie eutanazji rozpoczął i kontynuował w gronie uczestników „Ruchu”, który go „Popiera”. Eutanazja d’abord! Trzeba by tylko ogrodzić teren i schwytanych dezerterów kierować z powrotem do cudnego raju pana posła Janusza Palikota. W ten sposób rozwiązanych zostałoby wiele problemów politycznych i ideologicznych, a przy tym zasada „volenti non fit iniuria”, co się wykłada, że chcącemu nie dzieje się krzywda, byłaby zachowana.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   tygodnik „Nasza Polska”   31 sierpnia 2010

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1748

Skip to content