Aktualizacja strony została wstrzymana

Filozoficzny przyczynek do parazytologii – Stanisław Michalkiewicz

Starsi ludzie pewnie jeszcze pamiętają, jak to Krajowa Rada Narodowa pod przewodnictwem starego agenta NKWD, „towarzysza Tomasza”, czyli Bolesława Bieruta uradziła, że cztery partie polityczne, to dla Polski w sam raz, w związku z czym Stronnictwo Narodowe musiało obejść się smakiem. Wkrótce jednak okazało się, że cztery, to też za dużo, to znaczy – nie za dużo, ale pod warunkiem, że wszystkie będą działać zgodnie z linia PPR.

Toteż kiedy UB nasilił infiltrację i rozbijanie partii niepokornych Stronnictwo Pracy zawiesiło działalność, a ambicjonerzy przeszli do posłusznego Stronnictwa Demokratycznego, nazywanego niekiedy Stronnictwem Drżących. Po ucieczce wicepremiera Stanisława Mikołajczyka nastąpił Anschluss pozostałości PSL do posłusznego komunistom Stronnictwa Ludowego i z tej sodomii powstało Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, no a socjały z PPS zostały wcielone do PPR, jako członkowie nowej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Zwróćmy uwagę, jak wiele trudu komuchy zadały sobie gwoli zbudowania dekoracji, za którą Polską rządziła ruska razwiedka, za pośrednictwem zaufanych Żydów w rodzaju Jakuba Bermana. Wspominam o tym między innymi dlatego, by nikt sobie nie myślał, że w demokracji jest inaczej, niż w demokracji socjalistycznej. W demokracji rzeczywistą władzę też trzyma razwiedka, która, gwoli uniknięcia ostentacji, a zwłaszcza – gwoli utrzymania niewolników państwa w błogim przekonaniu, że oni właśnie są suwerenami, od których wszystko tu zależy – rozbudowuje sobie listek figowy z partii, naszpikowanych zresztą agentami, niczym sztufada słoniną. Nawiasem mówiąc, właśnie IPN wydał książkę o „czekistach”, z której wynika, że tubylcza razwiedka cały czas podlegała sowieckiej centrali i jeśli ktoś myśli, że od tamtej pory dużo się zmieniło, to jest w błędzie. „My jesteśmy pesymiści, naszym hasłem dąb bez liści: źle było, źle będzie w Polsce zawsze i wszędzie, oprócz nas wszyscy są w błędzie”. A ponieważ łatwiej jest zdalnie sterować kilkoma, niż kilkunastoma partiami, toteż listek figowy z kadencji na kadencję się kurczy, co uczenie nazywamy oligarchizacją sceny politycznej. Zwróćmy uwagę, że doszliśmy już do stanu zatwierdzonego jeszcze za życia Ojca Narodów przez Krajową Radę Narodową; listek figowy tworzą cztery partie, co w zupełności wystarczy, jako że – podobnie jak i wtedy – musi on zakrywać już tylko figę.

Ale skoro już tak zebrało nam się na wspominki, to warto przypomnieć jeszcze coś innego. Oto gdy PZPR rozprawiła się już z resztkami opozycji, gdy wszystkich przeciwników albo porozstrzeliwała, albo wpakowała do lochów, natychmiast podzieliła się na frakcje, które zaczęły żreć się między sobą i nawet mordować. Zauważył to już wcześniej swym argusowym okiem Ojciec Narodów i sformułował nieubłagane, spiżowe prawo dziejowe, że w miarę postępów socjalizmu walka klasowa się zaostrza. Skoro zauważył to sam Chorąży Pokoju, to cóż w tej sytuacji przystoi czynić nam, będącym jedynie tak zwanym nawozem historii? Nam przystoi to spostrzeżenie Ojca Narodów rozebrać sobie z uwagą tym bardziej, że oto na naszych zdumionych oczach rozgrywa się spektakl zaostrzania walki klasowej i to gdzie? W samym jądrze ciemności, czyli tak zwanych Siłach Zbrojnych.

W normalnym państwie Siły Zbrojne przeprowadzają wolę kierowników politycznych w myśl spostrzeżenia Clausewitza, że wojna jest tylko przedłużeniem polityki. Ale Polska, to znaczy – forma polskiej państwowości zwana III Rzeczpospolitą normalnym państwem nie jest, bo tu sytuacja jest odwrotna: całe państwo jest podporządkowane doraźnym interesom Sił Zbrojnych, na które składa się ich najtwardsze jądro w postaci razwiedki oraz grono poprzebieranych w mundury urzędników, obsiadających różne „dowództwa” nieistniejącej już armii. Wprawdzie kierownictwo NATO ostatnio szalenie nasze Siły Zbrojne komplementowało, ale jeśli za tę cenę można mieć darmowych askarisów w różnych Irakach czy Afganistanach, to co to komu szkodzi powiedzieć parę komplementów? Zresztą mniejsza z tym, bo ważniejsze, że kiedy tylko samolot z prezydentem i dowódcami niezwyciężonych wojsk rozbił się w Smoleńsku, natychmiast w Siłach Zbrojnych rozpoczęły się podchody pod opróżnione stanowiska. Generał Sławomir Petelicki, który karierę rozpoczynał w SB od spełniania dobrych uczynków, a potem jednym susem wskoczył do pierwszego szeregu obrońców demokracji jako dowódca GROM-u – elitarnej formacji utworzonej dla zabezpieczania transportów rosyjskich Żydów ewakuowanych przez Warszawę z cudnego raju do Izraela – nie tylko publicznie wystąpił do premiera Tuska z pryncypialną krytyką ministra Klicha, ale nawet wskazał mu najkorzystniejsze rozwiązania personalne.

Ale to był tylko wstęp, bo teraz, gdy po wyborach prezydent-elekt Bronisław Komorowski szykował się do uroczystości krzywoprzysięstwa, w wojsku, a konkretnie – w GROM-ie nastąpił szereg dymisji w ramach protestu przeciwko poczynaniom ministra Klicha. Jakby tego było za mało, na Mazurach spłonął również domek człowieka honoru, czyli generała Czesława Kiszczaka i to w rocznicę desygnowania go na premiera przez umieszczonego na stanowisku prezydenta RP jego własnego tajnego współpracownika, generała Wojciecha Jaruzelskiego. Minister Klich, prywatnie szef sponsorowanego przez Niemców za pośrednictwem różnych fundacji Instytutu Studiów Strategicznych, przed tymi atakami chroni się za programami badawczymi, eksponującymi rolę Żydów w cywilizowaniu mniej wartościowego narodu tubylczego. Widać tedy jak na dłoni, że walka klasowa zaostrza się niebywale, no bo jakże inaczej, kiedy jednocześnie socjalizm też się umacnia? Właśnie rząd premiera Tuska, kompromitując po raz kolejny ideę liberalizmu i spełniając żądanie swoich mocodawców, na początek zapowiedział podniesienie podatku VAT, co z pewnością nie jest ostatnim słowem. Wiadomo bowiem, że pasożyt nie zdaje sobie sprawy z wycieńczania organizmu swego żywiciela, dopóki nie umrze razem z nim.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   tygodnik „Nasza Polska”   10 sierpnia 2010

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1724

Skip to content