Aktualizacja strony została wstrzymana

W głupich głowach lęgną się głupie pomysły – Mirosław Orzechowski

Na początek Katarzyna Hall przywróciła w izbie pamięci MEN portrety komunistycznych janczarów do walki o budowę „nowego człowieka” oderwanego od wiary, wartości i tradycji ojców . Sam zdejmowałem ze ścian portrety Skrzeszewskiego, Wycecha, Jarosińskiego, Baranowskiego, Bieńkowskiego, Tułodzieckiego, Kuberskiego, Tejchmy, Kruszewskiego, Farona, Gumowskiej, Bednarskiego i Fisiaka. Teraz wiszą one na powrót w ministerialnej „izbie pamięci”. Wiszą tam i inspirują Hallową do kolejnych zbójeckich działań.

MEN chce umieścić w kanonie lektur obowiązkowych książkę, w której dzieci przeprowadzają „casting na zboczeńca”. Mowa o pozycji „Mam prawo! Czyli nieomal wszystko, co powinniście wiedzieć o prawach dziecka, a nie macie kogo zapytać”, autora nie warto wspominać. Zadaniem lektury jest nachalna propaganda antywychowawczego „terroru praw dziecka”, próba zniszczenia świata autorytetów i ustawienie dziecka przeciw rodzicom. Czytając książkę dzieci dowiadują się, że mogą zostać sprzedane, uprowadzone za granicę albo wykorzystane seksualnie.

Ta sama minister Hall wykreśliła z listy lektur m.in. książkę Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”, teraz ktoś każe jej iść jeszcze dalej. I nikt nie protestuje. Kiedy dokonywaliśmy zmian w kanonie lektur, przywracając skarby literatury polskiej, inspirowana była piekielna wrzawa medialna. Głos zabierali „europejczycy” ze wszystkich stron, nie wiedzieć czemu, publicznie wypowiedział się nawet Kazimierz Ujazdowski, a teraz milczy. Czyżby on i jemu podobni nie poczuwali się już do obowiązku?

Skrupulatnie zaplanowany w MEN kurs na bezmyślność stał się zasadą w pracy tego urzędu. Ma on wychowywać nasze dzieci do absolutnej wolności i bezkarności. Ma wyprać umysły i wrażliwość dzieci z jakichkolwiek wartości.

Ci sami ludzie wymyślili też niedawno, że polskie dzieci pójdą do szkoły od szóstego roku życia. Kiedy zapytałem publicznie panią Hall, który poziom kształcenia zamierzają w związku z tym przedłużyć: podstawówkę, gimnazjum, czy szkołę ponadgimnazjalną, pani Hall odparła, że „nie ma planów wydłużania nauki, w żadnej ze szkół”. Oto ilustracja kompetencji wysokich funkcjonariuszy Ministerstwa Edukacji Narodowej. Ta pani nie wie nawet, że w Polsce obowiązuje konstytucyjny obowiązek kształcenia dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Ale czego oczekiwać od kogoś, kto po tragicznej śmierci gdańskiej gimnazjalistki molestowanej seksualnie w klasie, mówi: „nie wiem z czego robicie taką aferę, przecież ona powiesiła się w domu, a nie w szkole?”.

Na początek Katarzyna Hall przywróciła w izbie pamięci MEN portrety komunistycznych janczarów do walki o budowę „nowego człowieka” oderwanego od wiary, wartości i tradycji ojców . Sam zdejmowałem ze ścian portrety Skrzeszewskiego, Wycecha, Jarosińskiego, Baranowskiego, Bieńkowskiego, Tułodzieckiego, Kuberskiego, Tejchmy, Kruszewskiego, Farona, Gumowskiej, Bednarskiego i Fisiaka. Teraz wiszą one na powrót w ministerialnej „izbie pamięci”. Wiszą tam i inspirują Hallową do kolejnych zbójeckich działań.

MEN chce umieścić w kanonie lektur obowiązkowych książkę, w której dzieci przeprowadzają „casting na zboczeńca”. Mowa o pozycji „Mam prawo! Czyli nieomal wszystko, co powinniście wiedzieć o prawach dziecka, a nie macie kogo zapytać”, autora nie warto wspominać. Zadaniem lektury jest nachalna propaganda antywychowawczego „terroru praw dziecka”, próba zniszczenia świata autorytetów i ustawienie dziecka przeciw rodzicom. Czytając książkę dzieci dowiadują się, że mogą zostać sprzedane, uprowadzone za granicę albo wykorzystane seksualnie.

Ta sama minister Hall wykreśliła z listy lektur m.in. książkę Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”, teraz ktoś każe jej iść jeszcze dalej. I nikt nie protestuje. Kiedy dokonywaliśmy zmian w kanonie lektur, przywracając skarby literatury polskiej, inspirowana była piekielna wrzawa medialna. Głos zabierali „europejczycy” ze wszystkich stron, nie wiedzieć czemu, publicznie wypowiedział się nawet Kazimierz Ujazdowski, a teraz milczy. Czyżby on i jemu podobni nie poczuwali się już do obowiązku?

Skrupulatnie zaplanowany w MEN kurs na bezmyślność stał się zasadą w pracy tego urzędu. Ma on wychowywać nasze dzieci do absolutnej wolności i bezkarności. Ma wyprać umysły i wrażliwość dzieci z jakichkolwiek wartości.

Ci sami ludzie wymyślili też niedawno, że polskie dzieci pójdą do szkoły od szóstego roku życia. Kiedy zapytałem publicznie panią Hall, który poziom kształcenia zamierzają w związku z tym przedłużyć: podstawówkę, gimnazjum, czy szkołę ponadgimnazjalną, pani Hall odparła, że „nie ma planów wydłużania nauki, w żadnej ze szkół”. Oto ilustracja kompetencji wysokich funkcjonariuszy Ministerstwa Edukacji Narodowej. Ta pani nie wie nawet, że w Polsce obowiązuje konstytucyjny obowiązek kształcenia dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Ale czego oczekiwać od kogoś, kto po tragicznej śmierci gdańskiej gimnazjalistki molestowanej seksualnie w klasie, mówi: „nie wiem z czego robicie taką aferę, przecież ona powiesiła się w domu, a nie w szkole?”.

Mirosław Orzechowski

Skip to content