W akcie zgonu co najmniej jednej z ofiar katastrofy W Smoleńsku widnieje godzina 8.50-9.00 czasu polskiego – pisze „Nasz Dziennik”. Wynikałoby stąd, że jedna z ofiar katastrofy smoleńskiej zmarła od 10 do 19 minut po zderzeniu tupolewa z ziemią. Potwierdza to niepokojące informacje „Gazety Polskiej”.
Ze stenogramu moskiewskiego MAK wynika, że katastrofa polskiego tupolewa na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj, w której nikt nie przeżył, nastąpiła o 8.41 czasu polskiego. Tymczasem w dokumentacji medycznej sporządzanej przez rosyjskich patomorfologów czas zgonu co najmniej jednej ofiary określony jest na godz. 8.50 do 9.00 czasu polskiego.
Co działo się w tym czasie – przez 19 minut? Kłamie MAK czy rosyjscy lekarze sądowi? Ale jeśli godzina zgonu została określona prawidłowo, to znaczy, że pasażer przeżył zderzenie z ziemią i zmarł po 19 minutach, nie doczekawszy pomocy ratowników? – pyta „Nasz Dziennik”.
Według niepotwierdzonych informacji, jakie już w maju dotarły do „Gazety Polskiej” od osoby, która była na miejscu tragedii i potem rozmawiała z rodzinami ofiar, przynajmniej jeden z pasażerów chwilę po katastrofie jeszcze żył i zaraz po rozbiciu się maszyny wykonał lub próbował wykonać połączenie telefoniczne (więcej szczegółów w najbliższym wydaniu papierowym „GP”). Nie udało nam się tego oficjalnie potwierdzić, dlatego dotąd o tym nie pisaliśmy.
Obecnie sprawą połączeń telefonicznych pasażerów Tu-154 z osobami spoza samolotu zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, więc, jeśli nie była to informacja fałszywa, może pomóc ABW w wyjaśnieniu okoliczności katastrofy.
Leszek Misiak
Grzegorz Wierzchołowski