Aktualizacja strony została wstrzymana

Sejm nie może nie pytać o Smoleńsk

Na pierwszym posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego ds. Wyjaśnienia Katastrofy Smoleńskiej padł wniosek formalny, by wykorzystać dorobek „Naszego Dziennika” do wyjaśnienia tej tragedii

We wczorajszym, zamkniętym dla dziennikarzy, posiedzeniu zespołu wzięło udział ponad stu posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości. Wybrano przewodniczącego, którym został Antoni Macierewicz, likwidator Wojskowych Służb Informacyjnych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W dziewięcioosobowym prezydium zasiedli m.in. wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski i Jarosław Zieliński. Zespół zajmie się trzema obszarami: tym, co poprzedziło katastrofę, co było „drogą do Smoleńska”, jej przebiegiem oraz procedurami i działaniami, które nastąpiły po katastrofie.
Propozycję, by w pracach zespołu wykorzystać materiały publikowane na łamach „Naszego Dziennika” zgłosił poseł PiS Artur Górski. – Dorobek „Naszego Dziennika” w kwestii wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej jest niezaprzeczalny. Dlatego wnioskowałem o uwzględnienie go w pracach zespołu, co spotkało się z akceptacją ze strony jego przewodniczącego – powiedział Górski.


– To nasz moralny i prawny obowiązek. W pierwszej kolejności zespół parlamentarny powinien uporządkować to, co wiadomo na pewno w sprawie katastrofy, oraz wskazać na to, co dotąd nie jest sprawdzone i zweryfikowane – mówił dziennikarzom przed rozpoczęciem posiedzenia Jarosław Zieliński, który stoi na czele zespołu. – Otrzymujemy sprzeczne informacje, niemal codziennie inne. A trzeba wiedzieć na pewno, co Rosja przekazała Polsce dotychczas i nad czym polska komisja badania wypadków lotniczych może pracować; co przekazała polskiej prokuraturze, jakie wnioski o pomoc prawną zostały załatwione, a jakie nie. Jako posłowie i senatorowie mamy prawo do żądania informacji, stawiania pytań i uzyskiwania na nie odpowiedzi. Nikt nas nie zwolnił z tego, by zaniechać działań w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy, w sytuacji gdy informacje o tym nie są satysfakcjonujące – mówił Zieliński. Podkreślał, iż liczy na to, że prace zespołu spowodują większy dynamizm w pracach polskich instytucji, w tym polskiego rządu, komisji badania wypadków lotniczych. Zdaniem polityków PiS, powołanie zespołu było konieczne ze względu na brak zdecydowanych działań ze strony rządu i organizacji rządowych w sprawie wyjaśnienia przyczyn tragedii Tu-154M.

– Mieliśmy wiele zapewnień ze strony rządowej, że sprawa wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej jest w dobrych rękach. Tymczasem okazało się, że polscy prokuratorzy nie uczestniczą w zabezpieczeniu dowodów rzeczowych, które są kopalnią wiedzy dla śledztwa, o wiele ważniejszą niż osobowe źródła dowodowe, które z kolei czasami bywają chwiejne. Polska prokuratura nie dysponuje ani czarnymi skrzynkami, ani nagraniami z wieży kontrolnej, a przecież są to podstawowe i kapitalne dowody – mówił senator PiS Stanisław Piotrowicz na konferencji prasowej zwołanej tuż po posiedzeniu zespołu. – Polski rząd przekazał całość śledztwa stronie rosyjskiej. A powszechnie wiadomym jest, że oddano śledztwo w ręce państwa, które nie jest państwem demokratycznym. Tam nigdy śledztwo nie zakończy się inaczej jak stwierdzeniem błędu pilota – dodał senator PiS. Powiedział też, iż skandaliczne jest to, że w sekcji zwłok nie uczestniczyli polscy prokuratorzy i polscy patomorfolodzy. Zgodnie z polskim prawodawstwem sekcje przeprowadza prokurator w obecności biegłego lekarza sądowego. – Nie mamy pretensji o to, że w sprawie katastrofy nie ma jeszcze ostatecznych ustaleń, bo jako specjalista wiem, że na wyjaśnienie wszystkich okoliczności potrzeba czasu. Nas bulwersuje sposób prowadzenia śledztwa oraz to, że polska strona nie uczestniczyła w kluczowych dla sprawy czynnościach. Stąd nasz głęboki niepokój – orzekł senator PiS. Zdaniem posłów PiS, powołanie zespołu było konieczne, ponieważ rząd Donalda Tuska nie radzi sobie w kwestii wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej. – To kwestia faktów. Minęły trzy miesiące, nagromadziło się tyle sprzecznych informacji, że rodzi to wielki niepokój, także rodzin, które proszą o pomoc – argumentuje Jolanta Szczypińska (PiS). – Dlatego Sejm musi się tą sprawą zająć. Dlatego powołaliśmy zespół parlamentarny. Chcemy, by sprawa wyjaśnienia tej największej katastrofy od czasów II wojny światowej była priorytetowa, bo jak dotąd jest marginalizowana – dodaje. Efektem prac zespołu ma być raport, z którym będzie mogła zapoznać się opinia publiczna. Jak przekonuje Antoni Macierewicz, dokument ten ma być maksymalnie wiarygodny i zweryfikowany. Jego opracowanie prawdopodobnie zajmie rok. Kolejne posiedzenia zespołu mają być jawne. Następne odbędzie się w najbliższy piątek.

Anna Ambroziak


Niestandardowa sytuacja wymaga niestandardowych działań

Z Arturem Górskim, posłem PiS, członkiem Zespołu Parlamentarnego ds. Wyjaśnienia Katastrofy Smoleńskiej, rozmawia Anna Ambroziak

Zgłosił Pan wniosek, by w ramach prac zespołu dokładnie przeanalizować materiały, które do tej pory ukazywały się w „Naszym Dzienniku”.
– Chciałem podkreślić, jak wielki jest dorobek „Naszego Dziennika” w kwestii wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej. Poruszał on każdego dnia ten temat. Można powiedzieć, że postawił sobie za punkt honoru dojście do prawdy o tym, co było przyczyną tej katastrofy. Zadawał wiele pytań, na które stara się konsekwentnie odpowiadać, sięgając po opinie różnych ekspertów zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Uważam, że ten dorobek „Naszego Dziennika”, który do tej pory służył wyłącznie czytelnikom, powinien być wykorzystany przez zespół, by przyczynić się do wyjaśnienia przyczyn tej tragedii, do wskazania osób, które za nią odpowiadają. Jesteśmy bardzo wdzięczni prasie niezależnej, w tym głównie „Naszemu Dziennikowi”, że podejmuje ten temat, że redakcja nie pozwoliła, by inne bieżące sprawy, takie, jak np. wybory prezydenckie, przyćmiły tę problematykę i przesunęły ją na dalszy plan. „Nasz Dziennik” nie uległ pokusie potraktowania tematu tragedii jako przedawnionego, ale stanowczo i konsekwentnie podkreślał, że najważniejszą sprawą dla Polaków jest wyjaśnienie przyczyn i kulis tej największej tragedii w dziejach Polski. Gazeta nie straciła prawdziwej miary i powagi tego wydarzenia, gdy inne media przeszły do porządku dziennego nad tą katastrofą. Dla nich to już odległa historia, dla posłów PiS i dla „Naszego Dziennika” to wciąż bardzo bliska rzeczywistość, którą trzeba poznać i zrozumieć.

W jaki sposób te informacje miałyby zostać wykorzystane przez zespół?
– Wartość publikacji „Naszego Dziennika” polega na tym, że wiele spraw zostało przebadanych, że wskazano wiele istotnych wątków, które poddano głębokiej analizie. Zespół nie musi więc zaczynać od początku. Ponadto „Nasz Dziennik” wychwycił w swoich tekstach te wszystkie elementy, które budzą wątpliwości. I wiemy już, że jest ich więcej, niż myśleliśmy tuż po katastrofie. Wiemy także, które pytania są najważniejsze i na które nie ma odpowiedzi, a zatem trzeba je jeszcze raz publicznie postawić. Dziennik wskazał już pewne kierunki działań, które zespół powinien uwzględnić. Należy też sięgnąć po tych ekspertów, którzy wypowiadali się dla niego. To są ludzie nie tylko posiadający niezbędną wiedzę, ale też chcący nią służyć, by dojść do prawdy. Liczę na to, że w toku prac zespołu kwestie podejmowane przez „Nasz Dziennik” zostaną jeszcze pogłębione.

A jednak to przede wszystkim instytucje państwowe dysponują najlepszymi instrumentami do zajęcia się sprawą wyjaśnienia katastrofy.
– „Nasz Dziennik” zachował pewne kontinuum badań nad przyczynami katastrofy. Jest to bardzo duża wartość – inni dziennikarze podejmowali temat tragedii często pod wpływem chwili i zdobytej informacji, nierzadko w celu wywołania sensacji albo nawet odwrócenia uwagi od istotnego wątku sprawy. Zatem te jednostkowe publikacje nie mają takiej samej wartości jak systematyczne drążenie tematu z każdej strony, zwracanie uwagi na każdy istotny detal. To naprawdę bardzo duży dorobek „Naszego Dziennika”, który powinien posłużyć nie tylko takiemu organowi Sejmu, jak zespół parlamentarny, ale powinien być wykorzystany przez instytucje państwowe, choćby prokuraturę. Oczywiście, jeśli będą chciały uczciwie rozwikłać tajemnicę tragedii smoleńskiej.

Jak Pan ocenia pracę tych instytucji?
– Na pewno podchodzą one bez szczególnego zaangażowania do kwestii wyjaśnienia przyczyn i okoliczności katastrofy. Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika. W działaniach, które podejmują rząd i prokuratura, widać pewną standardowość podejścia, podczas gdy sytuacja nie jest standardowa. Odnoszę wrażenie, że niektóre instytucje chcą znaleźć pierwszy lepszy pretekst, by ogłosić pilota winnym katastrofy, a może nawet samego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zamknąć całą sprawę. I niektóre media im w tym sekundują. Ale zespół będzie podejmował takie działania, które mają to uniemożliwić, które w końcu wykażą, jakie były przyczyny wypadku, czy leżą one po stronie polskiej czy rosyjskiej, a jeśli po stronie polskiej, to kto powinien ponieść polityczną lub karną odpowiedzialność.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Środa, 21 lipca 2010, Nr 168 (3794)

Za: Nasz Dziennik, Środa, 21 lipca 2010, Nr 168 (3794) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100721&typ=po&id=po03.txt

Skip to content