Aktualizacja strony została wstrzymana

Kocur i myszka – Jan Engelgard

Doprawdy zadziwiające mamy w Polsce czasy – politycy z pierwszych stron gazet, publicyści, historycy twierdzą z miną pokerzysty coś, co nie znajduje odzwierciedlenia w faktach. Czytam np. komentarz jakiegoś pismaka z „Faktu” czy „Superexpressu”, który przekonuje mnie, że zmiana granic Gruzji nie ma żadnego precedensu w najnowszej historii Europy. Czy ten człowiek nie wie, że dokładnie kilka miesięcy temu Polska i inne państwa zachodnie dokonały rozbioru Serbii, uznając niepodległość Kosowa, wbrew rezolucji ONZ nr 1244? Może on nie wie, albo wie i kłamie. W obu przypadkach kompromituje siebie i pismo, w którym publikuje. Zalew kłamstwa jest gigantyczny, a mimo to nasi mędrcy uznają, że kłamią wyłącznie Rosjanie, bo to wiadomo… szkoła KGB.
Przykład pos. Pawła Kowala jest szczególny. Oto przekonuje w wywiadzie dla Polskiego Radia (Sygnały Dnia, 1.09.2009), że: „Część polityków rosyjskich od czasów Sowietów jest wyspecjalizowana w takiej wojnie propagandowej, prawda? Nagle jakaś gazeta na Zachodzie publikuje tekst, że Gruzini zaczęli… że myszka poruszyła – jak powiedział profesor Wieczorkiewicz, moim zdaniem szalenie trafnie, jakoś w taki sposób tragiczny frywolnie, ale bardzo trafnie – że myszka poruszyła wąsikiem i kocur miał prawo ją przyodziać łapką. Tak że, no, to nie jest tak. I te informacje w jednym artykule, że pojawiają się informacje, że to Gruzja zaczęła. No, to jest śmieszne dla każdego, kto się tym zajmuje”.
Hmm, cały świat widział, kto zaczął, ale pos. Kowal tego nie widział. Ba, tenże poseł uważa w dodatku, że kto tak twierdzi (że zaczęli Gruzini) jest śmieszny! Jak wobec tego określić samego pana posła? On nie jest nawet śmieszny, jest zwyczajnie żałosny. Jeśli się twierdzi, że Rosjanie to kłamcy i samemu kłamie się w żywe oczy, to jest to schizofrenia. Ja nie wchodzę w to, czy Gruzja miała powód do ataku czy nie, w tej chwili spierać się musimy o podstawowe fakty! A ponoć dżentelmeni o faktach nie dyskutują. No tak, dżentelmeni…

Jan Engelgard

Skip to content