Aktualizacja strony została wstrzymana

Temat Smoleńska musiał wrócić

Z dr. Krzysztofem Pietrowiczem, socjologiem, adiunktem w Zakładzie Interesów Grupowych, zastępcą dyrektora Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, rozmawia Paulina Jarosińska

Jak Pan ocenia ostatnie wypowiedzi Joachima Brudzińskiego i Jarosława Kaczyńskiego o tragedii w Smoleńsku? Czy jest to – jak sugeruje część mediów – gwałtowna zmiana retoryki?

– Wspomniane wyżej wypowiedzi nie dziwią mnie, bo jasne dla wszystkich było to, że ten temat musiał wrócić po wyborach. W odniesieniu do kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego rzeczywiście można mówić o zmianie retoryki i te wypowiedzi mogą wydawać się ostre. Ale jeśli porównamy je chociażby do słów, które padały w czasie kampanii ze strony niektórych polityków Platformy Obywatelskiej, dostrzeżemy, że nie są one szczególnie agresywne. Warto też podkreślić, że temat tragedii w Smoleńsku był obecny w mediach przez cały czas. Choć rzeczywiście w samej końcówce kampanii prezydenckiej znalazł się gdzieś na drugim czy trzecim planie. Niemniej jednak do momentu ujawnienia nagrań z czarnych skrzynek, to znaczy przekazania kopii tych nagrań i stenogramów stronie polskiej, sprawa była szeroko dyskutowana.

Czy te wystąpienia oznaczają zmianę strategii narracji PiS w sprawie katastrofy?

– Tego jeszcze nie wiemy. Na razie to tylko kilka wypowiedzi, które jeszcze niczego nie przesądzają, trzeba więc poczekać. Można je interpretować jako postawienie kropki nad „i” przez Jarosława Kaczyńskiego. Chciał on pewne rzeczy o Smoleńsku powiedzieć i wydaje się to zupełnie naturalne. Niewątpliwie ważną sprawą są działania na rzecz merytorycznego wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, wokół której jest przecież mnóstwo niejasności i niewyjaśnionych kontrowersji. Zatem pytanie brzmi, czy będzie to wszystko szło w kierunku wojny politycznej, nacechowanej emocjonalnie, czy też nastąpi zwrot w kierunku przejrzystego wyjaśniania rozmaitych kontrowersji. Kierunek, w którym zmierza PiS, ujawni się niedługo.

Sądzi Pan, że PO chce ten temat zmarginalizować?

– Na pewno dla niektórych polityków PO ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego są niewygodne i bywają już na różne sposoby dyskredytowane. Platforma będzie zapewne próbowała wzmacniać inne konflikty, które zneutralizują temat katastrofy smoleńskiej.

Niektórzy politycy PO, m.in. Stefan Niesiołowski, zarzucają PiS i Kaczyńskiemu, że właściwie od początku wykorzystują tragedią smoleńską, teraz pojawił się temat krzyża przed Pałacem Prezydenckim…

– Zarzuty, że Prawo i Sprawiedliwość od początku gra katastrofą w Smoleńsku, dziwią mnie, ponieważ mijają się z faktami, które można było zaobserwować w trakcie ostatnich miesięcy. Im bliżej było wyborów, tym bardziej temat katastrofy smoleńskiej zanikał w kampanii wyborczej i było to niewątpliwie świadome działanie Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast obecnie temat ten musiał powrócić i – jeszcze raz to podkreślę – nie powinno to nikogo dziwić. Inna sprawa to fakt, że wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego są zapewne charakterystyczne dla przynajmniej części polityków PO.

Dziękuję za rozmowę.


Prawne „osuwisko”. Z prokuratury i komisji Millera robi się jedynie biuro tłumaczeń

Z posłem Jerzym Polaczkiem, prezesem Polski Plus, rozmawia Zenon Baranowski

Opinia eksperta sejmowego jest jednoznaczna: przy nowelizacji rozporządzenia minister Bogdan Klich naruszył ustawę.
– To rozporządzenie zostało zmienione bez podstawy w ustawie o prawie lotniczym. Po co premierowi Tuskowi były potrzebne te uprawnienia?

Gdyby Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ta nowela jest niezgodna z ustawą, działania komisji byłyby nieważne…
– Gdyby grupa posłów złożyła taki wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, to jestem przekonany, że nowelizacja rozporządzenia trafiłaby do kosza. Mielibyśmy po prostu gigantyczny skandal w kontekście braku prawnego umocowania prac komisji, które byłyby od tej pory prowadzone. A przede wszystkim stworzyłoby to swego rodzaju prawne „osuwisko”, z tego względu, że raport komisji Millera będzie na lata ważnym punktem odniesienia. Dochodzi do tego kwestia legalności powołania przewodniczącego. To nie są rzeczy, które będą pomijane. Gdyby zostało to załatwione zgodnie z przepisami ustawy, to wówczas mielibyśmy sytuację klarowną i czytelną.

Czego Pan oczekuje od premiera poza dymisją ministra Klicha?
– W tej sprawie mieliśmy już wcześniej skandal z międzyresortowym porozumieniem polsko-rosyjskim z 1993 r., które „odnalazło się” po miesiącu. Nie wiem, co trzeba w Polsce zepsuć, żeby nadal pełnić funkcję ministra. Premier powinien niezwłocznie doprowadzić do tego, że do Sejmu jest kierowany projekt zmiany prawa lotniczego zawierający tę rozszerzoną delegację.

Pana zdaniem, komisja Jerzego Millera dobrze realizuje swoje zadania?
– W mojej opinii, po polskiej stronie nie ma instytucji, która zajmuje się analizą bezpośrednich przyczyn katastrofy. To zostało odpuszczone na rzecz komitetu MAK w Moskwie. Nie ma żadnych informacji, jaki jest dorobek prac komisji Millera. Robi się z prokuratury i komisji Millera jedynie biuro tłumaczeń.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 16 lipca 2010, Nr 164 (3790)

Skip to content