Aktualizacja strony została wstrzymana

Prawdziwy sens Tradycji – bp. Bernarda Tissier de Mallerais, SSPX

Poniżej przytaczamy wykład bp. Bernarda Tissier de Mallerais, SSPX, wygłoszony w Wersalu 19 maja 1995 r.

Modernistyczny Rzym ogłosił nas schizmatykami, ponieważ mamy podobno fałszywe pojęcie Tradycji. Zamierzam wykazać, że wiernymi Tradycji nie są ci, którzy nazywają nas schizmatykami – neo-moderniści, którzy mają fałszywe, zmieniające się pojęcie Tradycji, którą nazywają „żywą Tradycją”.

Tradycja jest zasadniczo trwała i niezmienna, jednak to nie uniemożliwia jej być równocześnie żywą – pokażemy w jaki sposób – ani podlegać homogenicznemu rozwojowi. Zaczynając, rozważmy pierwszy punkt.

Tradycja ze swej istoty jest niezmienna

Kwestię tę wyjaśnił kardynał Billot (pontyfikat Papieża Piusa XI) w pracy pod tytułem: De Immutabilitate Traditionis Contra Modernam Haeresim Evolutionismi, Rozważając Niezmienność świętej Tradycji (1929). To nie jest żaden wymysł ani opinia, ale jest to najbardziej klasyczna doktryna Kościoła: Tradycja nie zmienia się. W rzeczywistości słowo „tradycja” pochodzi z łacińskiego tradere co znaczy przekazać. Tradycja to przekazywanie bez zmiany tego co zostało powierzone. Jeśli w trakcie przekazywania nastąpi zmiana, wtedy de facto następuje pogwałcenie wiary, czyli zafałszowanie przekazywanego depozytu. Zauważamy to w przypadku przekazywania pospolitych zwyczajów np. ludowych; ale wierność jest bez porównania ważniejsza w przypadku przekazu nadprzyrodzonego depozytu Boskiego Objawienia, czyli skarbu prawd przekazanych przez proroków, Naszego Pana Jezusa Chrystusa i Apostołów. Objawiony depozyt wiary zamknięty został z momentem śmierci ostatniego z Apostołów. święty Pius X w dekrecie Lamentabili (1907) potępia poniższe zdanie: „Objawienie stanowiące przedmiot katolickiej wiary nie zostało zakończone wraz ze śmiercią Apostołami.” [Propozycja 21].

Propozycja ta została potępiona, ponieważ twierdzenie to oznaczało, iż mogłyby być inne późniejsze objawienia, które mogłyby być dodane do objawienia przekazanego przez Apostołów. Zadaniem Magisterium Kościoła jest wyłącznie ochrona i wierne wyjaśnianie depozytu wiary. Mówi o tym I Sobór Watykański (1870 r.) w dekrecie Pastor aeternus:

„Albowiem następcom Piotra Duch święty został obiecany nie w tym celu, by na podstawie Jego objawienia podawali nową naukę, lecz aby przy Jego pomocy święcie zachowywali i wiernie wyjaśniali otrzymane przez Apostołów objawienie, tzn. depozyt wiary.”

Już wiele lat wcześniej papież Pius IX w encyklice Qui pluribus (1846) potępił błąd ewolucji dogmatów, popierany przez tych, którzy uważali, że doktryna musi rozwijać się tak samo jak ewoluuje ludzka wiedza: „Nie mniejszą jest także zdrada, Wielebni Bracia, owych przeciwników Boskiego objawienia, uwielbiających ze wszystkich sił postęp ludzki, żądających wprowadzić tenże postęp w religię katolicką zamachem równie zuchwałym jak świętokradzkim, właśnie jakby ta religia nie była Boskim lecz ludzkim dziełem lub jakimś filozoficznym wynalazkiem, który ludzką umiejętnością dał się wykształcić”.

Zdecydowanie podtrzymujmy niezmienność Boskiego Objawienia. To jest depozyt, który powinien być wiernie przekazany – i o to właśnie chodzi! Później wyjaśnimy w jaki sposób możliwy jest pewien postęp, ale wspomniana zasada powinna być raz na zawsze jasno ustalona i konsekwentnie podtrzymywana, w przeciwnym wypadku dalsze rozważania nie mają sensu.

Tradycja jest żywa, ponieważ każdy z nas w niej żyje

Ta zasadnicza niezmienność nie stoi na przeszkodzie, aby Tradycja była żywą. Moderniści mówią o „żywej tradycji”. My również mówimy o „żywej tradycji”, ale w inny sposób, co zaraz zobaczymy.

Oto co my rozumiemy pod pojęciem „żywej tradycji”: Niezmienność tradycji wcale nie uniemożliwia jej bycia żywą, ponieważ to Katolicy „wczoraj, dzisiaj i jutra” żyją Tradycją. Tradycja jest żywa, ponieważ człowiek nią żyje.

Najpierw skoncentrujemy się na życiu i rozwoju boskiej tradycji w odniesieniu do życia każdego człowieka. Następnie zobaczymy jak tradycja przejawia się w Kościele jako całości. Bardzo ważne jest rozróżnienie tych dwóch kwestii.

Tradycja to objawiony depozyt wiary. Co jest w boskim objawieniu? Zasadniczo, objawienie to wewnętrzne życie Boga, które jest przekazywane nam poprzez łaskę i sakramenty. Z kolei wewnętrzne życie Boga to objawienie w trzech Boskich Osobach. Całość życia Bożego jest nam przekazywana poprzez łaskę, sakramenty i Naszego Pana Jezusa Chrystusa. To jest zasadniczy rdzeń chrześcijańskiego objawienia i każdy element tego objawienia musi zostać zachowany. Żywa tradycja, w kontekście ludzkim, polega na tym, że człowiek żyje życiem Boga, jest nim przepełniony, żyje nim poprzez swój intelekt i wolę, poprzez wiarę, nadzieję i miłość oraz wszystkie cnoty.

Z kolei życie chrześcijańskie, życie tradycją, która wypełnia nasze serca, nas samych i nasze otoczenie – to uczestnictwo w niezmiennym życiu Boga, który nigdy się nie zmienia. święci w niebie kontemplują niezmiennego Boga w wieczności, który cały czas wypełnia ich ogromną radością. Największym zachwytem jest dla nich kontemplacja tego samego i niezmiennego Boga, niewyobrażalne i nie do opisania źródło życia. To jest ich wieczna radość, trwająca cay czas w niezmienności. Zauważmy więc błąd postępowców, którzy pragną ciągłych zmian… Nie! Życie duchowe jest jak najbardziej niezmienne! Popatrzmy na świętych zatopionych w ich kontemplacji. Oni są skupieni na Bogu i to im wystarcza i karmi ich życie. Nie mówię tu o możliwych na ziemi ekstazach, podczas których działanie ciała jest jakby zawieszone. Mówię o duszy, która w trakcie swych zwykłych czynności jest całkowicie zanurzona i przemieniona w Bogu stałym i niezmiennym. Rozumiemy dobrze, iż im bardziej żyjemy Tradycją, tym bardziej stajemy się skoncentrowani na niezmiennym Bogu i tym bardziej odsuwamy się od nieustannych zmian.

Przeciwnie, dla współczesnych ewolucjonistów życie składa się z ciągłych zmian. Jest im bardzo trudno uwierzyć, że najszlachetniejsze życie, które już istnieje tutaj na ziemi dla świętych, dla kontemplujących, dla tych, którzy poświęcają się modlitwie i medytacji, polega właśnie na kontemplacji Niezmiennego – ale właśnie tak jest!

Mimo to życie Tradycją i kontemplacja niezmiennego Boga, powinny rozwijać się u każdego wiernego. Istnieje rozwój polegający na pogłębianiu życia duchowego:

1) Po pierwsze, następuje rozwój w poznaniu przedmiotu wiary. Wierni nie powinni tylko poznawać wszystkie objawione prawdy, ale również konsekwencje prawd objawionych w życiu codziennym, np. konsekwencje boskości Jezusa Chrystusa dla politycznego i społecznego życia, itd….

2) Zachodzi również rozwój w intensywności wiary, w stopniu w jakim my żyjemy prawdami objawionymi (Suma Ia IIae q. 52). Wielcy święci odznaczają się głębszą wiarą, ponieważ są niezłomnie wiernymi Bogu i Jego objawieniu.

3) Wiara każdego Chrześcijanina, który podporządkowuje swoje całe życie zasadom wiary, staje się silniejsza. Jak mówi Pismo święte: „Sprawiedliwy żyje dzięki wierze” (Rz 1, 17).

4) W końcu, istnieje także rozwój nie tylko jeśli chodzi o siłę wiary, ale również o jej owoce. Żywej wierze towarzyszy nadprzyrodzona miłość wraz z całą gamą cnót i darów Ducha świętego, a której nieodłączną cechą jest rozwijanie się w człowieku bez końca, oczywiście zakładając, że zwalcza on swoje skłonności do wad i słabości. Wiara staje się wówczas korzeniem postępu każdego katolika ku świętości.

To niezaprzeczalne, że w każdym człowieku „żyje” żywa tradycja, pod warunkiem jednak, że została autentycznie przekazana i wzrasta ona w człowieku poprzez pogłębianie wiary i obfitość jej owoców.

Fałszywe idee rozwoju

Rozwój wiary, cnót chrześcijańskich, życia Tradycji nie dotyczy Kościoła jako całości. Bowiem nie można zakładać duchowego rozwoju samych źródeł świętości tak samo jak nie można dopatrzeć się zmiany modelu świętości czy też pojawienia się nowych stopni świętości.

1) Rozważmy najpierw źródła życia Tradycji. źródła te nie powiększają się, ani nie zmieniają. Kościół od momentu powstania posiada siedem sakramentów. I nikt nie może dodać ósmego sakramentu, jak to robią charyzmatycy poprzez nakładanie rąk. Nikt nie może zlikwidować żadnego sakramentu, jak to robią moderniści np. w przypadku sakramentu bierzmowania, czy spowiedzi. źródła świętości zawsze są takie same. Są zawsze obfite! Człowiekowi pozostaje jedynie skorzystanie z nich.

2) Czy może istnieć ewolucja modelu świętości? – Nie, tutaj nie ma rozwoju. Model świętości nie rozwija się już więcej, ponieważ jak to jasno wynika z rytuału obłóczyn sióstr zakonnych „formą wszelkiej doskonałości” jest Nasz Pan Jezus Chrystus. Chociaż święci mogą różnić się między sobą, jednak są to tylko różne odmiany tej samej świętości, różne aranżacje tych samych kwiatów z tego samego bukietu, jak wyjaśnia święty Franciszek Salezy. Kodeks świętości Kościoła nie zmienia się, tak samo jak nie zmienia się kodeks moralny. Zawsze ma taką samą wartość. Wszelkie próby ustanawiania nowej religii w XX wieku są iluzją. To jest błąd. Opus Dei, ze swoim potencjalnym motto: „Praca, zaangażowanie, wpływy”- oto przykład iluzji.

3) Prawdopodobnie moglibyście protestować: „Ale pomimo tego, w Kościele istnieje rozwój w stopniach świętości. W XX wieku święci są dużo bardziej święci niż przedtem! W XX wieku spotykamy wielkich świętych!” Policz je na palcach jednej ręki! Męczennicy zostali kanonizowani, to prawda. święty Pius X został kanonizowany, to prawda, ale to było przed Soborem. Ojciec Pio również jest sprzed Soboru. Czy można znaleźć świętych po Soborze? Z pewnością zawsze będą święci, ale w rzeczywistości jest ich niewielu, ale obiecuję wam, iż nie są to święci soborowego Kościoła. Daleko nam do rozwoju, w rzeczywistości tylko się cofamy.

Jednak przyznajmy, że wzrost świętości w Kościele na przestrzeni czasów nie jest konieczny. Bóg wychowuje świętych tak jak On sam chce i kiedy chce, żeby podnieść poziom każdego stulecia. Nikt jednak nie obserwuje, iż jedno stulecie wydaje więcej wielkich świętych niż wiek poprzedni. Nie wierzymy – jak moderniści – w ten fikcyjny postęp. Obalmy więc idee pseudo- postępu.

Pomimo wszystko, w tej niezmiennej Tradycji istnieje ogromna zdolność do zastosowania jej do wszystkich możliwych okoliczności. To kwestia zastosowania wiecznych i niezmiennych zasad do problemów i potrzeb każdego stulecia. Sobór Nicejski nie jest przecież taki sam jak Sobór Florencki, Sobór Florencki nie jest taki sam jak Sobór Trydencki, Sobór Trydencki nie jest taki sam jak Sobór Watykański I. Choć podczas każdego z nich zastosowane je inaczej, zasady pozostawały jednak zawsze te same. Widzimy więc, że istnieje żywotność Tradycji polegająca na możliwości zastosowania jej do każdej epoki.

Tradycja pozostaje żywą, ponieważ przede wszystkim zmaga się z błędami każdego stulecia, z niebezpieczeństwami zagrażającym duszom w każdej epoce. W ten sposób wspominał o tej kwestii papież Pius IX w Gravissimas Inter (1862): „Kościół, jako święta instytucja, musi bardzo uważać by utrzymać nietknięty i nienaruszony święty depozyt wiary, nieustannie czuwać nad zbawianiem dusz oraz koncentrować się na odsuwaniu i eliminowaniu wszystkiego co może być przeciwne wierze i może w ten lub inny sposób zagrażać zbawieniu dusz.”

Doktryna ma tę cudowną, szeroką zdolność zastosowania! – żeby potępić, by eliminować lub odrzucać wszystko co sprzeciwia się wierze i zbawieniu dusz.

Fałszywe aggiornamento Soboru Watykańskiego II

Po II Soborze Watykańskim stało się coś wprost przeciwnego. Nikt już więcej nie chciał potępić niczego i mówiono tylko o tzw. adaptacji, uwspółcześnieniu tj. aggiornamento. Ale to jest fałszywa adaptacja! Dowodem tego jest to, iż uczestnicy soboru nie chcieli potępić współczesnych błędów takich jak komunizm. Arcybiskup Lefebvre zebrał 400 podpisów w tej sprawie, jednak pozostały one w biurkowej szufladzie. Nie chciano potępić współczesnych błędów liberalizmu, modernizmu, itp. �Nie chciano zastosować depozytu wiary przeciwko niebezpieczeństwu, które w tym czasie zagrażało duszom. Nierealistyczne nawoływanie przez modernistów do adaptacji, aggiornamento to nonsens!

Sobór chciał dokonać adaptacji, która w rzeczywistości była zmianą a priori, zmianą sztuczną, opartą o protestancką i modernistyczną interpretację. Prawdziwa katolicka adaptacja nie jest przemianą. Polega ona na zastosowanie niezmiennych zasad do nieskończonego katalogu różnych okoliczności. Zasady depozytu wiary są żywe, ponieważ mają zastosowanie same przez się! To jest istotne! To właśnie dlatego że przekaz jest żywy, tzn. stosowalny, Kościół nieustannie kreśli nowe propozycje, korzystając ze swojego niezmiennego skarbu jakim jest depozyt wiary, by na przykład potępiać nowe herezje, czy ogłaszać nowe dogmatyczne definicje. Czasem trzeba dodać dogmatycznej precyzji, jak przykładowo postąpił Sobór Trydencki, kiedy występując przeciw herezji protestanckiej zdefiniował dogmaty eucharystyczne. Było to właśnie zastosowanie niezmiennych zasad do konkretnej okoliczności historycznej. Tego właśnie nie uczynił Sobór Watykański II, gdyż pod pretekstem adaptacji pozwolił podporządkować zasady wiary – ideom nowoczesnego świata. Gdzie ma miejsce prawdziwa adaptacja, tam jest walka z błędem, który musi być zwalczany w trosce o zbawienie dusz.

Pozostaje tylko ukazać teraz zastosowanie depozytu wiary w czasie, e jaki sposób Tradycja przechodzi jednorodny rozwój.

Homogeniczny rozwój dogmatu

Potrzeba odpowiedzi na potrzeby każdego stulecia oraz ochrona dusz przed błędami wyzwala, pod przewodnictwem Ducha świętego, świętą siłę pewnego rozwoju doktrynalnego, jak to ma na przykład miejsce w przypadku nowych definicji dogmatycznych. Ale bądźmy ostrożni! To jest jednorodny rozwój! To nie jest zmiana, mutacja, ale rozwój homogeniczny. Takie stanowisko na temat adaptacji jest sprzeczne z poglądami modernistów, którzy chcieliby, aby rozwój miał charakter ewolucyjny. Homogeniczny rozwój Tradycji Kościoła to po pierwsze postęp w precyzji a po drugie w wyjaśnianiu.

Znaczy to, iż to w co powszechnie wierzono we wcześniejszych stuleciach, jest w późniejszych wyodrębniane, i podkreślane. Tradycja na przestrzeni wieków jest jak nieoszlifowany diament, wykopany z kamieniołomu, który nie jest jeszcze zbyt piękny, ale oddany szlifierzowi, który wyszlifuje na nim tysiące płaszczyzn tak żeby każdy kto patrzy na kamień, mógł zobaczyć – z którejkolwiek patrzy strony – jego tysiące odbić światła. Ale to jest ten sam diament! To jest po prostu rozwój w szczegółach – wszystkie kolory tęczy załamują się, ale nie ma tutaj żadnych zmian w substancji, w istocie. Szlifierz, który chciałby oszlifować kamień, by wrócić do stanu pierwotnego, poniósłby klęskę. To jest rozwój w precyzji.

Istnieje również rozwój w wyjaśnianiu. Istnieje przejście od implicite do explicite. Jeśli w coś wierzono wcześniej implicite, obecnie wierzy się w to explicite. Przykładem może być wyższość jurysdykcji Papieża nad wszystkimi biskupami na świecie. Wierzono w to zawsze, ale implicite (w innym przypadku Kościół nie przetrwałby). Po I Soborze Watykańskim (1870 r.), jest to uznawane explicite.

   
  Biskup Tissier de Mallerais podczas wizytacji w Ameryce Łacińskiej, zima 1995  
  Picture source: SSPXAsia.com  

Święty Tomasz, zwracając uwagę na rozwój artykułów wiary w Starym Testamencie, sformułował zasadę , która w oczywisty sposób może być również zastosowana do Nowego Testamentu: „… trzeba przyznać, że z upływem czasu zasady wiary nigdy nie są poszerzane, jeśli chodzi o ich substancjalną treść, ponieważ wszystko to w co wierzyli ludzie późniejszych epok, zostało zawarte, chociaż implicite, w wierze Ojców (tak oto, to co powiedział Izajasz zawarte było w wierze Mojżesza, a to było, już w wierze Abrahama).

Musimy zapamiętać bardzo ważną doktrynę świętego Tomasza: liczba artykułów wiary w Starym Testamencie powiększała się ponieważ Duch święty ukazywał objawione prawdy bardziej explicite (Suma IIa IIae q. l, a. 7). Wraz z Nowym Testamentem, ze śmiercią św. Jana, nie ma już więcej objawienia. Ale jest propozycja Magisterium Kościoła. W Starym Testamencie następował wzrost Objawienia i artykułów wiary. W Nowym Testamencie następuje wzrost w propozycji dokonywanej przez organy Tradycji, zwłaszcza Magisterium i stąd przejście od implicite do explicite. W Starym Testamencie samo Boskie Objawienie przechodzi od implicite do explicite; natomiast w Nowym Testamencie, kończy się Objawienie i to propozycja Kościoła przechodzi od implicite do explicite. Następuje więc rozwój, ale nie w artykułach wiary, ale w wyjaśnianiu prawd objawionego depozytu.

Jest to jednorodny, homogeniczny rozwój. To rozwój podobny do pączka kwiatu, który rozkwita… jak pączek, który otwiera się bardzo pięknie, ale ciągle pozostaje tym samym pączkiem. To jest jak rozkwitanie, rozwijanie, ale bez zmiany; ukazywanie wszystkiego co było zawarte od samego początku. Jest to rozwój homogeniczny, ponieważ nie ma żadnej zmiany, żadnej mutacji. To jest ten sam żyjący gatunek, ta sama roślina, to rozwój bez mutacji, to ta sama rzeczywistość otwierająca się i tłumacząca wszystkie swoje detale, ale to ciągle ta sama rzeczywistość.

Nieprzekraczalny szczyt

W końcu, homogeniczny rozwój prowadzi do punktu, który nie może zostać przekroczony, który jest dokładnie zdefiniowaną już prawdą. Prawda raz zdefiniowana, na przykład ex cathedra przez papieża albo sobór, jak to było w przypadku Niepokalanego Poczęcia (przez Papieża Piusa IX) lub Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (przez Papieża Piusa XII), tworzy nieprzekraczalny szczyt. Nikt nie może udoskonalić tej prawdy, przekraczając ów szczyt.

W doktrynie katolickiej zdefiniowane prawdy wiary są nieodwołalne. Prawdy te nie są już dłużej podatne na jakiekolwiek zmiany. Zawsze musi się w nie wierzyć w ten sam sposób in eodem sensu eademque semper sententia jak wspomina o tym Przysięga Antymodernistyczna. Prawdy wiary zostały określone dokładnie z pomocą Ducha świętego. Nie są więc przedmiotem dalszego rozwoju, nawet, powiedziałbym, w ich sformułowaniu. Dogmatyczne formuły, wykorzystane w nich słowa, nie podlegają dalszemu rozwojowi. Weźmy pod uwagę słowo transsubstancjacja używane do wyrażenia przemiany chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa podczas Mszy świętej. Natomiast w łacinie słowo przemiana (conversio) jest w łacinie dość nieprecyzyjne i mgliste. Oznacza ono zmianę lub przejście z jednego stanu do drugiego, ale nie jest słowem wystarczającym. Słowo musi określać dokładnie, że jest to transsubstancjacja: cała substancja chleba jest zmieniana w Ciało Chrystusa, a cała substancja wina jest zmieniana w Krew Chrystusa. I w rzeczywistości nigdy nie mogło to być lepiej określone. Nikt nie może sobie wyobrazić nowej formuły, która określałaby to lepiej, ponieważ określenie to stanowi diament precyzyjnie, wytwornie i misternie wykonany przez Ducha świętego. Wszyscy późniejsi heretycy, którzy próbowali znaleźć inne słowo (na przykład ojciec Schillebeeckx wymyślił słowo transygnifikacja) popadli w herezję. Raz za razem, w każdym nowo zdefiniowanym dogmacie, Kościół ostatecznie osiąga nieprzekraczalny szczyt. Oznacza to, że prawdy wiary, które do tej pory nie zostały zdefiniowane, jeszcze nie osiągnęły swojego nieprzekraczalnego szczytu, i w związku ciągle mogą podlegać jednorodnemu rozwojowi.

W całości doktryna wiary wzrasta i rozwija się jednolicie. Jest otwarta na rozwój poprzez precyzję w wyjaśnianiu punktów, które jeszcze nie zostały zdefiniowane do końca.

Rozwój i zmiana

To jest sposób, w który musimy zrozumieć o czym mówił święty Wincenty z Lerynu w swym słynnym Commonitorium potwierdzającym równocześnie niezmienność Tradycji i jej homogeniczny rozwój.

Być może ktoś powie: „czy wewnątrz Kościoła nie ma postępu w religii?” Z całą pewnością jest postęp i to bardzo wielki: kto byłby tak bardzo zatwardziały wobec ludzi i tak nienawistny wobec Boga, iżby odważył się sprzeciwić takiemu postępowi? Należy to rozumieć jednak w ten sposób: istnieje postęp, jest to postęp w prawdzie i w wierze, ale nie jest to zmiana.

święty Wincenty z Lerynu (zm. 445 r.) pozostaje wciąż na czasie kiedy odpowiada dzisiejszym modernistom, iż w Kościele istnieje rozwój w wierze, ale nie jest to zmiana ni mutacja: „Rozwój istnieje kiedy rzecz sama w sobie jest poszerzona; zmiana istnieje wtedy kiedy coś jest zmieniane w inną rzecz” (RJ2174).

Taka zmiana jest niedopuszczalna dla Tradycji i depozytu wiary. święty Wincenty ujął to w ten sposób: „� rozumiejąc, wiedza i mądrość musi wzrastać i silnie rozwijać się w człowieku i w Kościele jako całości na przestrzeni wieków, jednakże wzrasta wyłącznie w obrębie tego gatunku, tzn. w obrębie tego samego dogmatu, z takim samym sensem i z tym samym znaczeniem. In eodem dogmate, eodem sensu, eademque sententia [To określenie zostało wykorzystane przez Sobór Watykański I oraz w Przysiędze Antymodernistycznej św. Piusa X]. Tak oto św. Wincenty z Lerynu obstaje przy ciągłości. Rozwój istnieje, mówi, ale rozwój jednorodny. Nie ma żadnych istotnych zmian.

Homogeniczny rozwój liturgii

Liturgia również doświadczyła jednorodnego rozwoju. Tzw. „Msza św. Piusa V” to rezultat wieków rozwoju liturgicznego, który stopniowo rzeźbił modlitwy Mszy oraz inne modlitwy liturgiczne, ażeby ukształtować bezcenny klejnot, który skodyfikował Papież święty Pius V. Kanon, podstawowa część Mszy, został już całkowicie ukształtowany za czasów świętego Grzegorza Wielkiego (pontyfikat w latach 590-604). Oczywiście później modlitwy były dodawane i to wcale nie drugorzędne, jak te z Offertorium. Nie twierdzimy, że Msza św. Piusa V „zstąpiła z nieba”- to nie pasowałoby do rzeczywistości. Msza była udoskonalana od XI do XIV wieku. Ale od kiedy św. Pius V skodyfikował ją w bulli Quo Primum (1570 r.), stała się

nieprzekraczalnym szczytem. To jest pełne liturgiczne wyrażenie dogmatów Mszy świętej (np. Rzeczywistej Obecności, Eucharystycznej Ofiary, prawdziwej ofiary, która jest jedną i tą samą co Ofiara na Krzyżu) oraz pełne wyrażenie czci, która Mszy św. oddaje. I św. Pius V skodyfikował Ordo Missae właśnie jako nieprzezwyciężoną barierę przeciwko protestanckiej herezji i wszystkim późniejszym herezjom.

Każdy musi zatem stwierdzić, że ta Msza jest nieprześcignionym wyrażaniem wiary i adoracji i dlatego musimy stwierdzić, iż utworzenie przez papieża Pawła VI nowej Mszy – przez jego ekspertów, zwłaszcza przez prałata Bugniniego – poprzez rekonstrukcję starożytnych formuł, które wyszły z użycia i które, w szczególności, nie zostały zachowane przez św. Piusa V, jest czymś sztucznym. Nie jest to jednolity rozwój. Jest to rzecz sztucznie wymuszona. Jest ona przeciwna prawdziwemu rozwojowi i dlatego jej nie akceptujemy . I to jest powód, dla którego nalegamy na wiernych aby nie uczestniczyli w nowej Mszy poza wyjątkowymi okolicznościami.. A jeśli ktoś uczestniczy w nowej Mszy, w takim przypadku powinien uczestniczyć w sposób bierny. Nie można uczestniczyć czynnie w nowej Mszy, ponieważ nie wyraża ona katolickiej wiary i szacunku dla tego co się podczas niej dokonuje. Nowa Msza reprezentuje „uderzające odejście od katolickiej teologii Mszy sformułowanej na XXII sesji Soboru Trydenckiego” jak to napisali kardynałowie Ottaviani i Bacci do papieża Pawła VI (list z 25 wrześni 1969 r.).

„Żywa Tradycja” neo-modernistów

A co z ewolucyjną koncepcją tak zwanej „żywej tradycji” soborowego Kościoła? Co rozumieją moderniści poprzez ten termin? – Oni mają na myśli niehomogeniczną, niejednorodną ewolucję, a więc zmianę. Przez określenie „żywa tradycja”, soborowy Kościół nie ma na myśli niezmiennego przekazu depozytu, którym żyje i który rozwija się w jednorodny sposób poprzez wyjaśnianie. To wcale nie jest to! Więc co to jest?- To jest tradycja, która ewoluuje! – Ewoluuje poprzez podwójny proces:

1) Poprzez asymilację elementów obcych do objawionego depozytu wiary (poprzez dodanie obcych elementów do objawionego depozytu).

2) Poprzez regresję: odchodzenie od wyraźności na rzecz mętności, od jasność na rzecz dwuznaczności.

Co do drugiego punktu doraźną ilustracją tej regresji z wyrazistości do niejasności stanowi nowa Msza. W rzeczywistości w ostatnich latach spotykamy się z mieszanymi deklaracjami doktrynalnymi (katolicko-protestanckie a także katolicko-prawosławne), które są niejednoznacznymi tekstami, gdzie prawda i błąd mieszają się razem pod znakiem dwuznaczności.

Weźmy pod uwagę pierwszy proces ewolucji tradycji rozumiany przez modernistów jako asymilacja obcych elementów do objawionego depozytu wiary. Podczas Soboru Watykańskiego II podjęto taką deklarację intencji:

„Sobór zamierza rozeznać w owym świetle [wiary] przede wszystkim te wartości, które dziś najwięcej się ceni, oraz odnieść je do ich Bożego źródła.”. (Gaudium et Spes § 11)

Co to za wartości szanowane przez współczesnych?� Ksiądz Roger Aubert, prekursor Soboru, powie nam, iż tymi wartościami są demokracja i wolność. W tym wypadku chodzi więc o wprowadzenie ich do doktryny Kościoła poprzez ponowne połączenie ich z „ich boskim źródłem”. Sobór kontynuuje:

„Te bowiem wartości [naszych współczesnych], jako pochodzące z twórczego ducha danego człowiekowi przez Boga, są bardzo dobre; ale z powodu zepsucia serca ludzkiego są odwracane od należytego swego porządku i dlatego potrzebują oczyszczenia.”

Więc, jeśli człowiek „oczyści” wartości „wolności”, „demokracji”, „praw człowieka” itd. stają się one dobre i mogą zostać zasymilowane do katolickiej doktryny. Znaczy to, iż nowe „bluźniercze” dogmaty rewolucji francuskiej – wolność, równość, braterstwo, demokracja, prawa człowieka, wszystkie one muszą zostać przyjęte do doktryny katolickiej. Chodzi tu o wolność religijną, wolność sumienia, pluralizm ideologiczny w państwie, czy wolna rywalizacja różnych ideologii (jak ogłosił to papież Jan Paweł II kiedy przemawiał w Parlamencie Europejskim w Strasburgu dając do zrozumienia, iż komunizm jest ostatecznie szansą dla Kościoła, wyzwaniem pomiędzy dwoma rywalizującymi ideologiami, itd.). 1)

Asymilacja wątpliwych i kompletnie obcych dla objawienia elementów, jest odrażającą mieszaniną, profanującą depozyt wiary i co więcej została potępiona przez papieży. A o to co przedstawia w autoryzowanym do dokumentu Gaudium et Spes kardynał Józef Ratzinger:

„Problemem lat sześćdziesiątych było przyswojenie tego co najlepsze w wartościach wywodzących się z dwóch stuleci „liberalnej” kultury. W rzeczywistości istnieją takie wartości, które chociaż narodziły się poza Kościołem, oczyszczone i poprawione mogą znaleźć swoje miejsce w jego wizji świata.”2) To właśnie zostało dokonane.

Tak więc, pod pretekstem, że Tradycja i święte Objawienie powinno umieć przystosować się do współczesnej mentalności, chce się wprowadzić do katolickiej doktryny te współczesne idee, te fałszywe zasady współczesnego ducha, którym jest duch liberalny i rewolucyjny.

Nauczanie Soboru Watykańskiego II w § 11 Gaudium et Spes, znajduje się w pracach kardynała Congar’a, a także w pracach Rogera Aubert�a, historyka Kościoła. Iwo Congar i Roger Aubert pisali w podobnym duchu już około 1950 roku, piętnaście lat przed Gaudium et Spes. Naprawdę to oni są prekursorami Soboru. Można wywnioskować, że § 11 Gaudium et Spes stanowi cytat ojca Congara: „Dziewiętnastowieczni zwolennicy postępu [np. ks. Robert de Lamennais, francuski bohater dziewiętnastowiecznego liberalizmu] zbyt często wybierali gotowe idee z innego i często wrogiego świata, idee ciągle naładowane wrogim duchem i próbowali wprowadzić je do chrześcijańskiego myślenia, to znaczy „ochrzcić” je. Pojednanie Kościoła z pozytywnym nowoczesnym światem [zbudowanym na zasadach w całości potępionych przez Syllabus w 1864 r.]. nie mogło być dokonać się poprzez wprowadzenie już gotowych idei nowoczesnego świata do Kościoła. To wymagało dogłębnej i wnikliwej pracy, w wyniku której trwałe i niezmienne zasady katolicyzmu rozwinęłyby się poprzez asymilację wydobytego i odpowiednio oczyszczonego prawego wkładu współczesnego świata”.3)

Zauważmy, że ostatnie zdanie będzie dokładnie powtórzone w Gaudium et Spes! …To jest więc rozwój doktryny katolickiej poprzez asymilację liberalnych idei; asymilację całkowicie niedopuszczalną, całkowicie niemożliwą.

Po drugie, pragnienie „wydobycia i oczyszczenia” tych idei nowoczesnego świata to iluzja. Papieże potępili je całkowicie i wprost. Oni nie dążyli do tego by je „oczyścić”. Ale czy Iwo Congar jest potężniejszy niż wszyscy papieże!?… niż Pius VI, Pius VII, Grzegorz XVI, Pius IX, Leon XIII czy św. Pius X, którzy potępili te błędy nieodwołalnie.

W 1951 r. historyk Kościoła ks. Roger Aubert podjął problem tez Congara dotyczących oczyszczenia i asymilacji: „Współpracownicy L�Avenir�a [czasopismo ks. Lamennais] nie dołożyli wystarczających starań by przemyśleć zasady, które miały pozwolić im poprzez wnikliwą analizę i oczyszczenie wprowadzić do chrześcijaństwa idee demokracji i wolności, które, narodzone na zewnątrz Kościoła, rozwijały się w duchu do niego wrogim. 4)

„Czyż oni nie dopatrzyli się elementów Chrześcijańskiej prawdy, która leży ukryta w żądaniach, które pojawiły się w tym czasie jako ataki przeciwko religii i jako bunt przeciwko Bożym prawom?�Tak więc ideał, który był rozumiany jako „prawa człowieka” był zablokowany na długi czas, ponieważ nie rozpoznano w nim odległego dziedzictwa Ewangelii.” 5)

Papieżom nie brakowało wnikliwości osądu! Potępili te błędy. Błędy te były potępione i pozostaną na zawsze potępione. Papieże ogłosili te pseudo-wartości jako nienadające się do zasymilowania przez Katolicką doktrynę. 6) Twierdzić, iż papieże nie dokonali odpowiedniego rozeznania a w konsekwencji potępienie liberalnych „wartości” było rzekomym błędem jest aktem niegodziwości wobec tych papieży. Jest to jedna wielka niesprawiedliwość oraz kłamstwo. Papieże, wspierani przez Ducha św., wykonali swój obowiązek. Ostro wyeliminowali jakąkolwiek próbę pojednania pomiędzy Kościołem a zasadami Rewolucji. Są autentycznymi świadkami Tradycji, świadkami Tradycji, która żyje, ponieważ walczy.

Owoce bezpłodności i śmierci

Wierny przekaz Tradycji jest niezbędnym warunkiem jej duchowej płodności, tak jak niepłodność jest nieomylnym znakiem niewierności w przekazie depozytu wiary. To jest ilustracja słów Naszego Pana o fałszywych prorokach: „Z owoców ich poznacie ich. Czy zbierają z cierni winogrona, albo z ostu figi? Tak wszelkie drzewo dobre rodzi owoce, a złe drzewo rodzi owoce złe.” (Mt 7, 16-17).

Bogu niech będą dzięki, dobry owoc jest wśród nas. Dlatego też i drzewo jest dobre i Tradycja jest autentyczna. Owocuje ona w starania o czyjeś nawrócenie poprzez rekolekcje, owocuje ona w gorliwość o nawrócenie bliźniego poprzez pracę apostolską. Prawdziwa Tradycja wydaje owoce – wielodzietne rodziny, gdzie ogień wiary przekazywany jest całemu nowemu pokoleniu. Jest ona płodna w powołaniach kapłańskich i zakonnych.

Natomiast wręcz przeciwnie gdziekolwiek Tradycja została sfałszowana, znajdujemy tam owoce niepłodności i śmierci. Ogólnie tzw. Kościół soborowy marnieje i umiera z powodu niepłodności. Rodzice nie mają już dzieci. Katolicy już się nie pobierają. Nie ma już dużych rodzin, dlatego nie ma już więcej powołań w wyniku czego seminaria są zamykane. Domy nowicjatów są puste, kościoły również, a nawet są sprzedawane. Nowe pokolenia odchodzą od wiary. Młodzi są kompletnie zagubieni. Porzucają wiarę, która nie została im należycie przekazana. Nastąpiła przerwa w jej przekazywaniu.

Zapamiętajmy tę lekcję. Tradycja jest żywa tak długo jak depozyt wiary jest właściwie przekazywany. Przeciwnie, Tradycja jest niepłodna tam gdzie przekaz został przerwany. Neo-modernizm zabił Tradycję, ponieważ jej nie przekazał. Zafałszował ją; rozbroił ją kiedy pojawiły się nowe błędy po to by zespolić ją z błędem. Arcybiskup Lefebvre miał wielką łaskę przekazywania tego co otrzymał, co upamiętniono wygrawerowaniem na jego grobowcu w Écône słowami św. Pawła (1 Kor 11, 23): Tradidi quod et accepi� Przekazałem to co otrzymałem. Ale co za walkę musiał stoczyć, by wiernie przekazywać! Jaki tkwił w nim nieugięty opór na presje wywierane na nim, by przyjął nową Mszę, by nie kontynuował prowadzenia seminarium i pracy w latach 1975-76! Jaka bohaterska walka w 1988r. żeby odrzucić pokusę kompromisu z modernistycznym Rzymem! Cóż za heroizm aby realizować „Operację przeżycia Tradycji”, nawet wbrew woli papieża!

To jest Tradycja walcząca, która zabezpiecza poprzez walkę niezbędne warunki jej całkowitego przekazu i jej żywotności. Szczególnie Msza święta Wszechczasów nie potrzebuje żadnej zgody ani indultu żeby wciąż obowiązywać i owocować w prawdziwe chrześcijańskie życie. To Msza stanowi „tradycję na jej najwyższym poziomie potęgi i powagi” jak uwielbiał mawiać nasz nauczyciel ojciec Guillou za ojcem Guéranger. 7) Tradycyjna Msza Rzymska, poprzez swoją trwałość i owoce wśród „anty-liturgicznych herezji” 8), podsumowuje i skupia się na zasadniczej walce oraz na wojowniczej żywotności w imię autentycznej Tradycji Kościoła. Módlmy się więc do Boga, by dał nam łaskę dochowania wierności tej Mszy, a Msza ta zapewni nam otrzymywanie prawdziwej Tradycji oraz wiernie przekaże ją całemu nowemu pokoleniu.


Przypisy :

1) Discours au Parlement Européen, II act. 1988 nr. 8.

2) Wywiad z Vittorio Messori Pourquoi la foi est en crise w miesięczniku Jésus, 11 listopad 1984, s. 2.

3) Vraie et fausse réforme dans I’Eglise, Cerf, Paryż 1950, ss.345-346.

4) Tolérance et Communauté Humaine, Casterman 1951, ss.81-82.

5) La doctrine de la liberté religieuse est-elle contraire a la tradition de l’Eglise ? Biuletyn sekretariatu konferencji episkopatu Francji 1986 r., § 15, s. 15.

6) Por. z ostatnią potępiona propozycją w Syllabusie (§ 80): „Rzymski papież może i powinien pogodzić się oraz porozumieć z postępem, liberalizmem i współczesną cywilizacją” (Denz. 1780).

7) Liturgia jest „tradycją w swej największej potędze” pisze ojciec Guéranger w Institutions Liturgiques w rozdziale zatytułowanym „La Composante antiliturgique du protestantisme.”

8) Wyrażenie ojca Guéranger ibid.

Bp Bernard Tissier de Mallerais

 

(tłum. Anna Mysza)

Skip to content