Aktualizacja strony została wstrzymana

15 lipca – dziś mija 600. rocznica Bitwy pod Grunwaldem

Mija 600 lat od Wiktorii Grunwaldzkiej. 15 lipca 1410 roku połączone wojska Polski i Litwy, przy wsparciu wojsk tatarskich, ruskich i czeskich, w jednej z największych bitew średniowiecznej Europy złamały potęgę Zakonu Krzyżackiego. Z okazji rocznicy na Polu Grunwaldzkim odbędzie się uroczysty Apel Prezydencki. Wezmą w nim udział prezydenci Polski Bronisław Komorowski i Litwy Dalia Grybauskaite. Swoją obecność zapowiedział także Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego biskup Bruno Platter.

Po oficjalnych uroczystościach pod pomnikiem, uczestnicy obchodów wezmą udział w widowisku „Grunwaldzkie Wici”. Na pole grunwaldzkie, wraz z pełnym orszakiem i chorągwiami wjadą król Władysław Jagiełło i Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen. W ich postaci oraz pozostałych rycerzy wcielą się miłośnicy średniowiecza biorący udział w rekonstrukcjach historycznych.

Wieczorem oficjalne delegacje udadzą sie na zamek w Malborku, gdzie wezmą udział w widowisku historycznym „Banderia 1410”.

Organizatorzy obchodów 600-lecia bitwy pod Grunwaldem, największej ilości widzów spodziewają się jednak w sobotę. 17-go lipca, punktualnie o 14-stej rozpocznie się rekonstrukcja wielkiej bitwy. Weźmie w niej udział kilka tysięcy rycerzy z całej Europy.


Grunwald: Msze św. trydenckie w oprawie średniowiecznej

W dniach od 15 do 18 lipca w obozowisku na polach Grunwaldu, w ramach jubileuszu 600-lecia zwycięskiej bitwy z Zakonem Krzyżackim, ks. Wojciech Grygiel FSSP będzie celebrować Msze święte w klasycznym rycie rzymskim.

Kaplica obozowa pod Grunwaldem

Msza św. w obozie Wielkiego Mistrza w lipcu 2007 r.<

Za: Sanctus.pl


15 lipca był pierwszym świętem narodowym

Z prof. dr. hab. Krzysztofem Ożogiem z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Z zakonem krzyżackim toczyliśmy walki od początku XIV wieku, ale tylko konflikt lat 1409-1411 został nazwany wielką wojną. Dlaczego?
– W wojny toczone przez Władysława Łokietka do 1332 r. o odzyskanie Pomorza Gdańskiego (zagarniętego przez zakon krzyżacki w latach 1308-1309) z obu stron zaangażowane były o wiele mniejsze siły. Wówczas Królestwo Polskie, bardzo okrojone terytorialnie, dysponowało tylko kilku tysiącami rycerstwa. O skali wojny w latach 1409-1411 świadczy wielkość sił uczestniczących w bitwie pod Grunwaldem. Po stronie polsko-litewskiej walczyło około 30-35 tys. jazdy, krzyżackiej zaś – około 15-20 tysięcy. Bitwa ta słusznie uchodzi za największą w dziejach polskiego średniowiecza i jedną z największych w historii Europy tego okresu. Również rozmiar zwycięstwa polskiego był olbrzymi, bo zginął nie tylko wielki mistrz i cała elita zakonu (203 braci rycerzy), ale i ponad 8 tys. rycerzy po stronie krzyżackiej, kilka tysięcy zaś dostało się do niewoli. Już nazajutrz po bitwie w listach rozsyłanych przez króla nazwano ją wielką. Późniejsza tradycja jeszcze bardziej ten aspekt podkreślała.

Grunwald to jedna z tych bitew, o których się mówi, że zadecydowały o losach świata, tak jak Cud nad Wisłą 1920 r.?
– Wielka wojna stanowiła moment przełomowy w układzie sił w środkowo-wschodniej Europie, a tym samym i w całej Europie. Po klęsce grunwaldzkiej zakon krzyżacki już nie wrócił do agresywnej polityki „krucjatowej” w stosunku do Litwy, którą prowadził od ponad wieku. Musiał się pogodzić z polityczną degradacją w strefie Bałtyku. Co prawda Królestwo Polskie nie od razu odzyskało terytoria zagarnięte przez zakon (stało się to dopiero po wojnie trzynastoletniej i drugim pokoju toruńskim w 1466 r.), ale państwo krzyżackie w Prusach przestało być silnym podmiotem polityki międzynarodowej i coraz bardziej stawało się obiektem tej polityki. Sam zakon popadł w kryzys, podobnie i jego państwo. Rodził się w nim konflikt wewnętrzny, stany pruskie bowiem, a więc rycerstwo i miasta, zaczęły domagać się od wielkiego mistrza praw i udziału we władzy. Natomiast niebywale wzrósł prestiż monarchii jagiellońskiej, gdyż od czasu Grunwaldu była postrzegana w Europie jako stabilna potęga. Przyczyniła się do tej opinii zarówno śmierć części rycerzy zachodnioeuropejskich walczących po stronie zakonu pod Grunwaldem, jak i niewola wielu z nich – po uwolnieniu zdali relację z przebiegu wojny w różnych środowiskach europejskich. Ponadto król Władysław Jagiełło podejmował na forum międzynarodowym, np. na soborze w Konstancji (1414-1418) niezwykle ważne dla świata chrześcijańskiego inicjatywy, gdyż chciał doprowadzić między innymi do zjednoczenia Kościoła prawosławnego z Kościołem katolickim.

Już na wiele lat przed bitwą klęskę zakonowi przepowiedziały dwie święte – królowa Jadwiga Andegaweńska i Brygida Szwedzka. Jak traktowano ich słowa?
– Jako proroctwo, pewną formę zapowiedzi czegoś nieuchronnego. Stąd spojrzenie na zwycięstwo pod Grunwaldem jako interwencję Bożą. Był o tym w pełni przekonany Jagiełło i chciał na polach Grunwaldu ufundować klasztor brygidek, czyli Zakonu Najświętszego Zbawiciela, który założyła właśnie św. Brygida Szwedzka. To jest absolutnie czytelny znak, że król i całe jego otoczenie odbierało zwycięstwo grunwaldzkie jako wypełnienie jej proroctwa. Królowa Jadwiga bezskutecznie zabiegała w 1397 r. u wielkiego mistrza Konrada von Jungingena o zwrot ziemi dobrzyńskiej (zajętej bezprawnie przez zakon w 1392 r.), przestrzegła wówczas dostojników krzyżackich, że jak długo żyje, powstrzyma wojnę, ale po jej śmierci zakon z powodu krzywd wyrządzonych Polsce za sprawą Boga dozna ciężkich klęsk. Święta królowa przerażona była chciwością zakonu i jego agresywnymi zapędami. Rzeczywiście, po śmierci Jadwigi 17 lipca 1399 r. stosunki polsko-krzyżackie było coraz bardziej napięte i wybuchła wojna, którą przepowiedziała wielkiemu mistrzowi.

Co przesądziło o polskim zwycięstwie pod Grunwaldem? Wiadomo, że strona polska zastosowała pewne nowatorskie rozwiązania z dziedziny techniki wojskowej, jak chociażby most łyżwowy.
– Na polsko-litewsko-ruskie zwycięstwo złożyło się kilka czynników, przede wszystkim mobilizacja całego rycerstwa państw unii jagiellońskiej, sprawne dowodzenie przez Władysława Jagiełłę i Witolda, a także plan kampanii wojennej opracowany przez nich wraz z Mikołajem Trąbą na początku grudnia 1409 r. w Brześciu Litewskim. Zakładał on przeprawę armii polskiej przez Wisłę pod Czerwińskiem, połączenie z siłami Wielkiego Księstwa Litewskiego i uderzenie skierowane na Malbork. Dla realizacji tak pomyślanej operacji konieczny był most na Wiśle, po którym mogłoby się przeprawić sprawnie rycerstwo polskie. Skorzystano z usług mistrza Jarosława, który w Kozienicach potajemnie na rozkaz króla skonstruował nowoczesny „most spoczywający na łodziach nigdy przedtem nie oglądany”, jak zaznacza Jan Długosz w swych „Rocznikach”. W częściach został on spławiony z Kozienic w dół Wisły i zaledwie w pół dnia złożony, co umożliwiło szybką przeprawę znacznych sił polskich pod Czerwińskiem w dniach od 30 czerwca do 2 lipca 1410 roku. Wielki mistrz Ulryk został tym całkowicie zaskoczony, zaś inicjatywa wojenna była po stronie króla.

Niebagatelne znaczenie dla zwycięstwa miało wysokie morale rycerstwa polskiego…
– Powszechnie wojnę z Krzyżakami uważano za sprawiedliwą, a zakon za agresora. Niezwykle mocno podkreślił to w kazaniu do armii zgromadzonej w Czerwińsku ówczesny biskup płocki Jakub z Kurdwanowa. Skorzystał niewątpliwie ze znakomitego dzieła krakowskiego profesora prawa Stanisława ze Skarbimierza pt. „O wojnie sprawiedliwej i niesprawiedliwej”. Takiemu przekonaniu towarzyszyło poczucie Bożego wsparcia i opieki nad królem i jego rycerstwem. Już w momencie przekraczania granicy pruskiej 9 lipca 1410 r. wojska polskie z rozwiniętymi chorągwiami po raz pierwszy w tej kampanii odśpiewały uroczyście „Bogurodzicę”, a po raz drugi tuż przed rozpoczęciem starcia z wojskami wielkiego mistrza pod Grunwaldem. To pomnażało siły duchowe armii, podobnie jak uczestnictwo króla Władysława i jego otoczenia w dwóch Mszach św., odprawionych jeszcze przed ustawieniem szyków, co było zdaniem się na wolę Boga w tej bitwie.

Grunwald przywoływany jest często jako symbol niedopełnionej wiktorii, bo wielkie zwycięstwo nie zostało przez Polskę wykorzystane. Podziela Pan tę tezę?
– Tak sprawę stawiano przez wiele pokoleń: Grunwald to jedno z tych zwycięstw, których król Władysław Jagiełło i jego otoczenie nie byli w stanie spożytkować w taki sposób, w jaki mogliby. Tezę tę postawił już Jan Długosz w swoich „Rocznikach”, pisząc, że król mógł zdecydowanie więcej. Nasz dziejopis pytał – a po nim kolejni historycy z wielu pokoleń: skoro siły polsko-litewskie zajęły poza Malborkiem większość terytorium państwa krzyżackiego, to dlaczego tak skromne były efekty pierwszego pokoju toruńskiego z 1 lutego 1411 roku? Warto jednak przypomnieć, że odzyskaliśmy wtedy dożywotnio Źmudź i ziemię dobrzyńską, otrzymaliśmy gigantyczne odszkodowanie finansowe, które zakon musiał zapłacić za jeńców. Wynosiło ono sześć milionów szerokich groszy praskich.

Ale zważywszy na to, że zakon przestał istnieć dopiero ponad sto lat po Grunwaldzie, korzyści nie były oszałamiające.
– Chciałbym trochę zdemitologizować ten sposób widzenia i myślenia o wielkiej wojnie 1409-1411 z zakonem krzyżackim, samej bitwie grunwaldzkiej i traktacie toruńskim, dlatego że jest on ukierunkowany tylko na sytuację polsko-litewsko-krzyżacką bez szerszego kontekstu europejskiego. Wiemy dokładnie, jakie cele stawiali sobie król Władysław i książę Witold, gdy wyruszali na kampanię roku 1410. Chcieli odzyskać z rąk krzyżackich Źmudź, gdzie toczyło się powstanie, utraconą w 1409 r. ziemię dobrzyńską i zmusić zakon do odszkodowań za zniszczenia w wojnie z 1409 roku. Takie żądania zostały wysunięte jako możliwy warunek zawarcia pokoju z Krzyżakami już w trakcie marszu na Malbork 6 lipca 1410 r., jednak wielki mistrz je odrzucił. Powiedział wówczas: „Zwalibyśmy się bowiem kobietami, nie mężami, gdybyśmy nie chcieli odnieść nad naszymi wrogami zwycięstwa, które samo się nam nastręcza”. Ważne, by spojrzeć tutaj na szerszy kontekst sytuacyjny. Wielki mistrz miał zawarte sojusze ze wszystkimi sąsiadami Polski: z królestwem Węgier, królestwem Czech, z wieloma książętami śląskimi, pomorskimi, i układ z Zygmuntem Luksemburskim, który wypowiedział wojnę Jagielle, gdy ten zmierzał pod Grunwald. Zygmunt Luksemburski rozlokował swe siły na południu i czekał na dogodny moment, by uderzyć. Zmuszało to Jagiełłę do wielkiej ostrożności. Ponadto zakon miał sojuszników w całej Europie. Na wieść o jego klęsce nastąpiła tam poważna mobilizacja.

Wielu historyków podkreśla, że gdyby Jagiełło zaraz po bitwie wyruszył na Malbork, zająłby go przez zaskoczenie…
– Wiadomość o klęsce doszła 15 lipca wieczorem do komtura świeckiego Henryka von Plauena, który z około 2 tys. zbrojnych zmierzał na pole bitwy, by wzmocnić siły wielkiego mistrza. Podjął natychmiastową decyzję o powrocie do Malborka i obsadzeniu zamku. Zbierając po drodze załogi, zgromadził około 4,5 tys. wojowników i stanął z nimi w Malborku już 18 lipca. Tymczasem zgodnie z obyczajem średniowiecznym zwycięzca powinien trzy dni spędzić na polu bitwy, bo trzeba było pochować poległych, opatrzyć rannych i dać odpocząć armii po ogromnym wysiłku. Jagiełło odesłał więc do Malborka ciała wielkiego mistrza oraz kilku innych wysokich dostojników zakonnych. Następnie zajął się jeńcami, którzy zostali spisani i złożyli zgodnie z obyczajem średniowiecznym przysięgę, że po zwolnieniu wrócą na określony dzień do Krakowa. Tylko niektórzy jeńcy zostali zatrzymani do czasu wypłaty odszkodowania za ich uwolnienie. Po dopełnieniu wszelkich obowiązków już 17 lipca Jagiełło wyruszył w kierunku Malborka. Pierwsze nasze oddziały znalazły się tam 22 lipca i zastały zamek zamknięty, umocniony i przygotowany do obrony.

Czy możliwe było zdobycie największej twierdzy krzyżackiej? To mogło pociągnąć za sobą unicestwienie Zakonu…
– Pewne szanse były, ale król nie zdecydował się na frontalny atak, ponieważ wtedy rycerstwo polskie poniosłoby gigantyczne straty. Potem zaczęła komplikować się sytuacja polityczna, realna stała się groźba ataku wojsk Zygmunta Luksemburskiego z południa. Zresztą później zrealizowana, bo w październiku 1410 r. siły węgierskie uderzyły na Nowy Sącz, paląc część miasta. Jagiełło osiągnął więc to, co stawiał jako cel wojny. Pamiętajmy, że zakon był instytucją kościelną, a Jagiełło nie przystępował do wojny z myślą, że zniszczy jego struktury w Prusach. Byłoby to bardzo trudne, ponieważ zakon mógł zostać skasowany jedynie przez Stolicę Apostolską. Jagiełło mógł więc odebrać mu ziemie, lecz ten nie przestawał istnieć.

Król prowadził przed bitwą intensywne zabiegi, by wytłumaczyć europejskiej opinii, dlaczego zakon zdradził swoją misję chrześcijańską. Orędzie do narodów Europy wystosowane w Opatowie spełniło swoją rolę?
– Dyplomacja polska już od chrystianizacji Litwy przez Władysława Jagiełłę przekonywała chrześcijańską Europę, że zakon krzyżacki nie może kontynuować swej dotychczasowej misji nad Bałtykiem, ponieważ nie ma tam już pogan. Krzyżacy jednak nie chcieli zaakceptować tego stanu rzeczy i podważali szczere przyjęcie wiary chrześcijańskiej przez Jagiełłę i jego poddanych, a ponadto kwestionowali jego małżeństwo z Jadwigą Andegaweńską, oskarżając wraz z Habsburgami świętą królową o bigamię. Zakon nadal organizował „krucjaty” rycerstwa europejskiego na ziemie litewskie i chciał je zagarnąć. Stolica Apostolska na usilne zabiegi polskie stanowczo zakazała Krzyżakom w 1403 r. urządzania wypraw na Litwę. Jednak zakon nie zamierzał rezygnować z dotychczasowej polityki. Po wypowiedzeniu wojny Polsce przez wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena 6 sierpnia 1409 r. i ataku wojsk krzyżackich Władysław Jagiełło wystosował do świata chrześcijańskiego dwa memoriały: z Opatowa i Wolborza, opracowane przez podkanclerzego koronnego Mikołaja Trąbę. Oskarżały one Krzyżaków o łamanie pokoju, zabór ziem, prześladowanie neofitów i niszczenie kościołów na Litwie, jednym słowem – o całkowite sprzeniewierzenie się swemu powołaniu i wyrządzanie wielkich szkód chrześcijaństwu. Z drugiej strony memoriały podkreślały zasługi króla Władysława Jagiełły w dziele chrystianizacji Litwy i organizowania struktur Kościoła na jej terytorium. Polskie orędzie ponawiane w 1410 r. zaczęło powoli zmieniać postrzeganie zakonu krzyżackiego i jego roli nad Bałtykiem w niektórych środowiskach dworskich Europy, choć nie było to łatwe zadanie.

Bitwa pod Grunwaldem – jak zauważył w swojej niewygłoszonej homilii śp. ks. bp Tadeusz Płoski – to bardzo istotny element tego, co Ojciec Święty Jan Paweł II określał mianem polskiej pamięci i tożsamości. Na przestrzeni czasu wymiar tego wielkiego zwycięstwa zmieniał się czy pozostawał taki sam?
– Zdecydowanie rola bitwy pod Grunwaldem w świadomości polskiej i jej miejsce w tożsamości narodowej ulegały zmianie. Na początku uważano ją za wielkie zwycięstwo, które przypisywano bardzo jednoznacznie Bożej pomocy i Bożej interwencji. Mowa tu zarówno o kazaniach głoszonych zaraz po bitwie, przede wszystkim w uniwersyteckim środowisku krakowskim, jak i na arenie międzynarodowej. Zachowała się mowa wybitnego polskiego biskupa poznańskiego Andrzeja Łaskarzyca, który w 1411 r. w Rzymie w ten sposób opisywał bitwę pod Grunwaldem przed Papieżem Janem XXIII. Od początku więc to wielkie zwycięstwo otoczyło chwałą Królestwo Polskie zjednoczone unią z Wielkim Księstwem Litewskim. Z czasem jednak rola bitwy pod Grunwaldem wyraźnie się zmieniała.

Zawsze jednak Grunwald kojarzony był z polską wiktorią?
– Do upadku Rzeczypospolitej dzień, w którym rozegrała się bitwa, był uznawany za rodzaj święta narodowego. Już od 1411 r., w święto Rozesłania Apostołów, czyli właśnie 15 lipca, odprawiano uroczyste Msze św. z kazaniami poświęconymi wiktorii grunwaldzkiej, w których dziękowano Bogu za pomoc w zwycięstwie nad Krzyżakami, oraz urządzano bardzo uroczyste procesje, np. w Krakowie. Poświadczenia tego faktu znajdujemy w przekazach z XV, XVI i początkach XVII wieku. Zresztą już na synodzie prowincjonalnym w 1420 r. ks. abp Mikołaj Trąba, późniejszy Prymas Polski, nakazał obchodzić w całej kościelnej metropolii gnieźnieńskiej 15 lipca jako święto o charakterze narodowym. Po upadku Rzeczypospolitej, gdy kraj został podzielony między trzech zaborców, Grunwald zaczął odgrywać trochę inną rolę. Przede wszystkim wzmacniał naszą świadomość narodową, budząc dumę z chwalebnej przeszłości, i stawał się inspiracją do podejmowanych wysiłków na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości. Jeszcze w okresie międzywojennym Grunwald wzmacniał myślenie o odrodzonym państwie polskim.

Dziś też pełni taką rolę?
– Myślę, że trzeba wciąż pamiętać o tej dacie jako o jednym z tych zwycięstw, które są dumą Polaków i trwałym elementem naszej tożsamości. Taką samą rangę ma Bitwa Warszawska 1920 roku. W drugiej połowie XIX i na początku XX w. Grunwald stał się niezwykle mocno obecny w literaturze, sztuce, myśli politycznej. Na szczególne podkreślenie zasługują obchody 500. rocznicy w 1910 r. w Krakowie. Ufundowany przez Ignacego Paderewskiego pomnik Grunwaldzki, wykonany przez Antoniego Wiwulskiego, miał na cokole napis: „Praojcom na chwałę – Braciom na otuchę”. W nim wyrażona jest esencjonalnie rola, jaką odgrywał Grunwald w świadomości polskiej. W Krakowie przy odsłonięciu tego pomnika byli obok Paderewskiego Henryk Sienkiewicz, Feliks Nowowiejski, Maria Konopnicka, Antoni Wiwulski, przedstawiciele Narodu Polskiego ze wszystkich zaborów i emigracji rozsianej po całym świecie (w sumie około 150 tys. osób). Wykonano wówczas po raz pierwszy „Rotę”, skomponowaną przez Feliksa Nowowiejskiego do słów Marii Konopnickiej. Patriotyczne uroczystości związane z rocznicą bitwy w 1910 r. stanowią krok milowy w dążeniach niepodległościowych Narodu Polskiego i umocnieniu jego podmiotowości i świadomości.

Po 1945 r. bitwę pod Grunwaldem opisywano w kategoriach ideologicznych. Za tym poszło zniekształcenie przekazu historycznego?
– Zaczęto wtedy eksponować głównie rolę trzech chorągwi smoleńskich w zwycięstwie grunwaldzkim dowodzonych przez kniazia Semena Lingwena (brata Jagiełły), którym przypisywano decydującą rolę w wygranej. Litwini zaczęli też coraz głośniej mówić, że autorem zwycięstwa z 1410 r. jest wielki książę litewski Witold, a król Władysław Jagiełło to zdrajca. Oczywiście wszystko to było czynione dla potrzeb ideologicznych. Te spory o Grunwald, jego rozumienie w kontekście środkowoeuropejskim, trwają po dziś dzień. Oprócz Litwinów włączyli się w to także Białorusini, bo duża część Wielkiego Księstwa Litewskiego to obecna Białoruś.

Każdy chce to zwycięstwo wykorzystać dla swoich celów politycznych, które niekoniecznie mają związek z prawdą…
– Dokładnie. Jak wynika z analizy okoliczności wojny 1409-1411, a szczególnie kampanii 1410 r., zarówno król Władysław Jagiełło, jak i wielki książę Witold współdziałali bardzo zgodnie, militarnie stawiając wszystko na jedną kartę. Między innymi właśnie ich determinacja umożliwiła zwycięstwo na taką skalę. Zasadniczy przełom w takim spojrzeniu na zwycięstwo grunwaldzkie nastąpił po I wojnie światowej, gdy Litwa zyskała własną państwowość i zaczęła szukać trochę innego punktu oparcia niż ten, który dawała jej tradycja Rzeczypospolitej Obojga Narodów, mówiąca o zgodnym współdziałaniu i wspólnym zwycięstwie, bo to jednak było wspólne zwycięstwo. Sama Litwa absolutnie nie mogłaby odnieść takiej wiktorii, bo była zbyt słaba, podobnie – jak sądzę – również Królestwo Polskie bez wsparcia sojusznika litewskiego nie stanęłoby do wojny z zakonem. Do dziś, niestety, wielu historyków czy publicystów litewskich marginalizuje rolę Jagiełły, sztucznie podnosząc wagę Witolda, któremu zresztą nadali przydomek Wielki. Natomiast w obiektywnych badaniach Jagiełło pozostał zwierzchnim księciem Wielkiego Księstwa Litewskiego, przecież tytułował się jako najwyższy książę i sprawował rzeczywistą, dziedziczną władzę na Litwie.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Czwartek, 15 lipca 2010, Nr 163 (3789)

Za: Polskie Radio | Bitwa pod Grunwaldem - dziś 600. rocznica

Skip to content