Aktualizacja strony została wstrzymana

Merkel i niemiecka hipokryzja – Jan Engelgard

Kanclerz Niemiec Angela Merkel ostro skrytykowała Rosję za uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. „Decyzja Rosji jest sprzeczna z prawem międzynarodowym i absolutnie nie do przyjęcia. Myślę, że cała Unia Europejska wypowie się na ten temat w podobnym duchu„ – powiedziała Merkel. Według niemieckiej kanclerz warunkiem dalszej współpracy UE z Rosją powinno być przywiązanie do wspólnych wartości: szacunku dla praw człowieka, zasad demokracji i prawa międzynarodowego. „W przeciwnym razie współpraca będzie trudna” – dodała. Pani kanclerz miałaby prawo do takiej krytyki Rosji gdyby kierowane obecnie przez nią państwo nie wzięło wcześniej udziału w przeprowadzonej z cynizmem i pogwałceniem wszelkich reguł operacji rozbicia Jugosławii, a potem Serbii.
Warto więc przypomnieć kilka faktów. Niemcy były w roku 1991 pierwszym państwem, które uznało niepodległość Słowenii i Chorwacji, wówczas jeszcze pozostających w granicach Jugosławii. Uczyniły to bez wiedzy i zgody Ameryki, która wówczas była jeszcze przeciwko tak gwałtownej dezintegracji tego państwa. Jak się wkrótce okazało, było to tylko pierwsze posunięcie na drodze całkowitego rozbicia Jugosławii. Potem Niemcy postawiły na Albańczyków z Kosowa i muzułmanów w Bośni – dostarczały im broń, szkoliły „bojowników”, zachęcały do walki. Niemcy prowadziły też gigantyczną kampanię propagandową dyskredytująca Serbię i Serbów, biorąc odwet za to, że naród ten w dwóch wojnach światowych walczył przeciwko nim. Wreszcie w roku 1999 Niemcy poparły agresję NATO na Serbię (wówczas jeszcze Jugosławię, choć okrojoną), a nawet wzięły w niej udział. Czołgi Bundeswehry (pierwszy raz poza granicami Niemiec) triumfalnie wjechały do serbskiej prowincji Kosowo. Podczas straszliwych nalotów lotnictwa USA na Belgrad i inne miasta Serbii niemieckie media i politycy, w tym szef resortu obrony, kłamali w żywe oczy, terroryzowali własną opinię publiczną podając wyssane z palca „fakty” o „serbskich zbrodniach”. Końcowym akordem było błyskawiczne uznanie Kosowa jako „niepodległego państwa”, oczyszczonego z mniejszości narodowych, w tym z Serbów, pod osłoną sił KFORR. Niemcy nigdy nie zająknęli się, kiedy Albańczycy dokonywali czystek, palili i wysadzali w powietrze prastare cerkwie prawosławne, zabijali niewinnych ludzi. Plan się powiódł – Bałkany są w proszku a Serbia rzucona na kolana, granice zmienione siłą, wbrew prawu i cywilizowanym zasadom.
Biorąc to wszystko pod uwagę, opinie pani kanclerz na temat polityki rosyjskiej są co najmniej nie na miejscu, są zwyczajnie nieprzyzwoite. Owszem, Rosja pokazała kły, ale czy jej akcja różni się czymkolwiek od tego co zrobił Zachód na Bałkanach? Jeśli się różni, to tylko tym, że Moskwa nie była aż tak brutalna, nie bombardowała tygodniami Tbilisi, nie niszczyła całej infrastruktury Gruzji, nie zburzyła „pomyłkowo” ambasady USA czy Niemiec, nie zabiła 5.000 niewinnych cywilów (takie były serbskie straty bombardowań). Zamiast tego rzuciła na Gruzinów czeczeński batalion „Wostok”, co można uznać za swego rodzaju perwersję. I tyle. Tak więc, parafrazując słowa klasyka Jacquesa Chiraca, Niemcy nie skorzystały z okazji, żeby siedzieć cicho. Byłoby mniej wstydu.

Jan Engelgard

Skip to content