Uzależnienie kobiet od „seksu w sieci” rośnie w ostatniej dekadzie lawinowo – wynika z raportu opublikowanego przez „Washington Times”. – Nie trzeba już zakładać płaszcza przeciwdeszczowego, kapelusza zasłaniającego pół twarzy i nocą przemykać do dzielnicy z klubami go-go – czytamy w dzienniku.

W 2003 roku pismo „Christian Woman” opublikowało badania, z których wynikało, że 1 na 6 kobiet, włączając w to chrześcijanki, walczy z uzależnieniem od pornografii w internecie. W 2006 roku badania Internet Filter Review pokazały, że 17 procent kobiet w USA nie może poradzić sobie z uzależnieniem od seksu w sieci.  Te same badania pokazują, że 13 procent kobiet przyznaje się do odwiedzania stron porno podczas godzin pracy. W 2008 roku podobne badania pokazały, że 30 procent użytkowników stron porno to kobiety.

Psycholodzy alarmują, że internet wyzwala takie zachowania przez swoją anonimowość i powoduje, że „dobre dziewczyny” nie muszą już pojawiać się w „niedobrych dzielnicach”. Eksperci cytowani przez „WT” zwracają uwagę na to, że seks w internecie jest bardzo wygodny dla kobiety, które odgrywają coraz większą rolę w biznesie, zostają prezesami wielkich korporacji czy politykami. Profesor socjologii Mary Anne Layden przekonuje, że „im więcej kobiet korzysta z serwisów porno, tym więcej z nich może paść ofiarą cyberseksu.”

– Pornografia to najgroźniejszy narkotyk XXI wieku i jest bardziej uzależniający niż kokaina – przekonuje w artykule Donna Rice Hughes przewodnicząca prorodzinnej organizacji „ Enough Is Enough”. – 90 proc. przypadków tego uzależnienia rozpoczyna się w domu. Kobiety coraz częściej wpadają w ten nałóg – dodaje. – Gdy 7 lat temu pisałem książke „Sex Is Not the Problem (Lust Is)”, byłem zszokowany, ile kobiet korzysta z serwisów porno w sieci. Niestety, w sidła pornografii wpada coraz więcej kobiet deklarujących się jako chrześcijanki – mówi pastor Joshua Harris.

Ł.A