Aktualizacja strony została wstrzymana

Debanderyzacji nie było – Ewa Siemaszko

Ukraina pod rządami prezydenta Wiktora Janukowycza robi za mało, by odwrócić skutki długotrwałego gloryfikowania zbrodniarzy z OUN-UPA przez państwo

Lipcowa rocznica apogeum zbrodni ludobójstwa OUN-UPA na kresowych Polakach – w przeciągu tego jednego miesiąca wymordowano ponad 10 tys. mieszkańców Wołynia, a 11 lipca 1943 r. Polacy zostali zaatakowani w co najmniej 101 miejscowościach – kieruje uwagę na stosunek do tych zbrodni na Ukrainie. Dla Polaków nie jest bowiem obojętne, jaką politykę historyczną uprawia państwo ukraińskie, kształtując świadomość społeczną.

Pięć lat prezydentury Wiktora Juszczenki, podczas której jego partia Nasza Ukraina o nacjonalistycznym zabarwieniu odgrywała wiodącą rolę, cechowało intensywne lansowanie zbrodniczych formacji nacjonalistycznych, tj. OUN-UPA, i ich przywódców jako wzorców patriotycznej postawy i bohaterstwa narodowego.

Niechlubna kadencja

Oficjalna akceptacja i apoteoza OUN-UPA przejawiały się w stawianiu niezliczonej liczby pomników, pomniczków i kurhanów ku czci „bohaterów”, w uroczystościach rocznicowych związanych z tymi formacjami, tworzeniu muzeów, organizowaniu konferencji, wystaw, produkcji filmów i wspieraniu publikacji gloryfikujących OUN-UPA oraz stworzonej przez Niemcy hitlerowskie ukraińskiej Dywizji SS-Galizien. Specjalną troską otaczano też „kombatantów” z UPA (dodatki pieniężne, nagrody rzeczowe, odznaczenia) itp. We wszystkich tego rodzaju przedsięwzięciach OUN i UPA są przedstawiane jako siły walczące z Niemcami i Sowietami, z pominięciem wieloletniej współpracy OUN z Rzeszą hitlerowską, zawierania sojuszy przez UPA z Niemcami, a przede wszystkim z przemilczaniem zbrodni ludobójstwa popełnionych przez te formacje głównie na Polakach. Równocześnie upowszechnione zostało przekonanie o wielowiekowej „polskiej okupacji” i setkach lat polskiego ciemiężenia ludu ukraińskiego, ogromie krzywd, a nawet wielkim prześladowaniu i niszczeniu przez Polskę w okresie międzywojennym tożsamości narodowej. Zapomina się, że to właśnie na terenach należących w tym czasie do Polski, w przeciwieństwie do ziem stanowiących Ukraińską Socjalistyczną Republikę Sowiecką, język ukraiński nie został wyparty, a nienaruszona tożsamość narodowa była bazą działalności OUN i UPA. Pojęcie „polskiej okupacji” weszło do języka urzędowego przy okazji różnego typu imprez historycznych oraz do nauczania szkolnego. To ostatnie jawi się jako szczególnie niebezpieczne, bowiem wpajanie uczniom bohaterskiego, chwalebnego wizerunku OUN i UPA prowadzi do wychowania nowych pokoleń o skłonnościach co najmniej szowinistycznych.

Indoktrynacja bez zahamowań

Apoteozowanie OUN i UPA polega albo na przemilczaniu zbrodni ludobójstwa, albo na gigantycznych kłamstwach, tj. usprawiedliwianiu zbrodni rzekomymi strasznymi winami polskimi, nagromadzeniu się po setkach lat prześladowań Ukraińców przez Polaków mocnej potrzeby odreagowania i zrzucenia polskiego jarzma. Charakterystyczne dla sposobu urabiania opinii wśród najmłodszych są np. antypolskie kłamstwa zawarte w bogato ilustrowanej książeczce „Ukraińska Powstańcza Armia” przeznaczonej dla dzieci, z której dowiadują się one np. o obozach koncentracyjnych dla Ukraińców w Polsce międzywojennej, w których ginęli Ukraińcy, o kilku tysiącach Ukraińców (!) zamordowanych przez polski rząd przed 1939 r., o przebieraniu się w mundury UPA akowców i niszczeniu przez nich ukraińskich wsi, by zniechęcić ludność ukraińską do popierania UPA. Taka edukacja może wydać w przyszłości zbrodnicze owoce, a już na pewno nie zapewnia nam przyjaznego sąsiedztwa.
Ukoronowaniem Juszczenkowskiej polityki historycznej było – tuż przed zakończeniem jego mało chwalebnej kadencji prezydenckiej – nadanie przywódcy OUN Stepanowi Banderze tytułu bohatera Ukrainy i wydanie dekretu o uznaniu UPA i OUN za uczestników walk o niepodległość Ukrainy, czyli uznanie ludobójczych działań tych organizacji (wszak pod tym hasłem wyrżnęły 130 tys. Polaków – od niemowląt po starców) – za nieistotne w całości ich historii, co zresztą Juszczenko jednoznacznie tak określił, nazywając ludobójstwo OUN-UPA „polskim epizodem”.

Bandera bez tytułu

Po objęciu urzędu prezydenta Ukrainy przez Wiktora Janukowycza, przeciwnika Juszczenki, związanego ze środowiskami politycznymi wschodniej Ukrainy nieuznających OUN i UPA za „wyzwolicieli” narodu ukraińskiego, sytuacja się zmieniła, ale – jak się wydaje – nie na tyle, by można było mówić o debanderyzacji, zwłaszcza w zachodniej części Ukrainy. Takich zresztą radykalnych zamiarów Janukowycz nie miał. Tuż przed wyborczym zwycięstwem zapowiedziała to jego najbliższa współpracownica Hanna Herman, wskazując na odrębne traktowanie wschodu i zachodu Ukrainy: „Każdy region kraju ma swoje tradycje, swoje wartości i zamierzamy je szanować. Janukowycz nie będzie pouczał lwowian, pod jakie pomniki mają zanosić kwiaty. Podoba im się Bandera – proszę bardzo, niech stawiają mu pomniki. Ale u siebie. Prezydent Janukowycz nie będzie narzucał całemu krajowi bohaterów, jak to zrobił Juszczenko”. A zatem „osiągnięcia” poprzedniej polityki historycznej Ukrainy, która triumfowała głównie w zachodniej części, nie będą usuwane, a zbrodnicza OUN-UPA pozostanie jako wzorzec ideowy „patriotycznego” wychowania. Toteż by „chwały” UPA i Dywizji SS-Galizien nie mąciły materialne ślady ich zbrodni, Lwowska Rada Obwodowa zamierza doprowadzić do usunięcia postawionych z ogromnymi trudnościami pomników pomordowanych Polaków.
Jedyny dostrzegalny teraz ważniejszy symptom innego podejścia do OUN i UPA w obecnych warunkach politycznych to uchylenie przez sąd administracyjny w Doniecku dekretu byłego prezydenta Juszczenki w sprawie nadania Banderze tytułu bohatera Ukrainy. Niestety, rozczarowuje uzasadnienie tego wyroku, w którym nie ma oceny działalności przywódcy OUN, lecz stwierdzenie, że dekret został wydany z naruszeniem prawa, ponieważ Bandera nie był obywatelem państwa ukraińskiego.

Pewnym niewielkim krokiem na drodze do demitologizacji OUN-UPA był ponadto antybanderowski gest wobec Polaków ze strony deputowanych Partii Regionów, tj. zorganizowanie przez nich w Kijowie wystawy o zbrodniach OUN-UPA opracowanej przez Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu. Ekspozycja została zaatakowana przez opozycyjną, skrajnie nacjonalistyczną partię Swoboda Julii Tymoszenko. To pierwsza wystawa na Ukrainie o zbrodniach OUN-UPA, której nie dałoby się zorganizować za prezydentury Juszczenki. Jednak to wszystko za mało, by odwrócić skutki długotrwałego państwowego gloryfikowania zbrodniarzy.

Ewa Siemaszko

Autorka jest dokumentalistką zbrodni OUN-UPA, współautorką dzieła „Ludobójstwo ukraińskie dokonane na ludności polskiej Wołynia 1939-1945”.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 10-11 lipca 2010, Nr 159 (3785) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100710&typ=my&id=my51.txt

Skip to content