Aktualizacja strony została wstrzymana

Polska nie może być chłopcem na posyłki! – Mirosław Orzechowski

Media informują, że Lech Kaczyński złożył Nicolasowi Sarkozyemu obietnicę podpisania traktatu lizbońskiego – europejskiej konstytucji likwidującej suwerenność Państwa Polskiego. Mimo wcześniejszych zapewnień prezydenta Polski, że „traktat jest martwy” z powodu odrzucenia go przez Irlandczyków, teraz Kaczyński zmienia front. Jego zachowania nacechowane są nie tylko labilnością, jakiej trzeba się wystrzegać w polityce państwa, ale postępuje też jak właściciel „folwarku Polska”.

Obaj panowie podzielili się rolami. Sarkozy będzie przekonywał Irlandczyków do zakwestionowania woli narodu wyrażonej już w referendalnym odrzuceniu traktatu, a Kaczyński obiecał, że z podobną perswazją uda się do Vaclawa Klausa, tego samego, któremu powiedział kilka dni temu, że Polska podobnie jak Czechy – nie ratyfikuje samobójczego traktatu lizbońskiego.

       Ratyfikacja konstytucji europejskiej będzie dla Lecha Kaczyńskiego oznaczać koniec kariery politycznej i rezygnację z próby reelekcji na urząd prezydencki. Pomijając już aksjologiczną nędzę dokumentu, Kaczyński po jego podpisaniu stanąłby w jednym szeregu ideowym z Tuskiem i musiałby liczyć na tych samych co Tusk, wyborców. Osobną sprawą jest konieczność zmiany stanowiska w kontaktach z prezydentem Czech. Głośnym echem odbiła się wspólna zapowiedź odmowy ratyfikacji traktatu. Sprawa stała się zwiastunem podmiotowej, samodzielnej polityki Polski. Ale wystarczyła jedna wizyta w Paryżu, żeby przywołać Lecha Kaczyńskiego do porządku. Musi on wiedzieć, że nie zbuduje swojej pozycji w Europie zmiennością, a tak naprawdę – brakiem poglądów w tak ważnej sprawie. Jeśli nawet Vaclav Klaus  zachowa się taktownie i nie ogłosi dotkliwego dla polskiego kolegi oświadczenia, to nikt już w Europie nie będzie brał poważnie jakichkolwiek inicjatyw Kaczyńskiego w przyszłości. Jestem przekonany, że pierwsi nie dotrzymają wtedy słowa komisarze unijni, od których zależy los naszych stoczni. Nie takiej normy w stosunkach międzynarodowych potrzebuje Polska i Polacy.

       Trudno powiedzieć, kto jest autorem tej karkołomnej polityki – sam Lech Kaczyński, czy też ktoś z jego otoczenia? Jeśli to dwór, to należy w jego szeregach dokonać jak najszybszych i jak najgłębszych zmian. Gorzej, jeśli chwiejność jest autorskim zachowaniem prezydenta. Taka polityka zaprowadzić może Polskę jedynie do niemieckich przedsionków; rola chłopca na posyłki nie powinna zadowalać prezydenta 38-milionowego Narodu.
Panie prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej, jeśli zmieni pan teraz zdanie w sprawie traktatu lizbońskiego – straci pan dotychczasowych przyjaciół, a nie zyska nowych. Polska potrzebuje samodzielnej polityki międzynarodowej, która będzie urzeczywistniała wolę Narodu i która będzie przez Naród rozumiana. Polska stoi w obliczu próby bezprawnego odebrania nam stoczni morskich, wywłaszczania polskich gospodarzy na Warmii, Mazurach i Śląsku, zaś amerykański parlament staje po stronie światowego żydostwa w jego żądaniach majątkowych wobec Polski.

       Wiązanie w tej sytuacji Państwa Polskiego ze strukturami superpaństwa europejskiego może być odebrane jako naiwność i niezrozumienie polskiej racji stanu, a w konsekwencji doprowadzić do różnorakich szkód, trudnych do oszacowania.

       Wzywam pana do rezygnacji z tej błędnej polityki i odrzucenia traktatu lizbońskiego!

Mirosław Orzechowski
Skip to content