Aktualizacja strony została wstrzymana

Zabójcza propaganda – Mirosław Piotrowski

Spirala nienawiści nakręcona przez rzecznika rządu Jerzego Urbana w mediach przygotowała „podłoże dla morderców”. To „akt słownego zabójstwa” na Księdzu Jerzym.

„Zwykła propaganda ma niewiele wspólnego z obiektywizmem i jeszcze mniej z prawdą” – twierdził jej „mistrz” Joseph Goebbels, minister propagandy III Rzeszy. Zasadę tę traktowali poważnie i wdrażali nie tylko funkcjonariusze reżimu narodowo-socjalistycznego, lecz także komunistycznego.

Kłamstwo jako kamień węgielny totalitaryzmu otoczono w komunizmie nadzwyczajną, gęstą osłoną propagandową. Zdawano sobie sprawę, że nawet niewielkie jej przebicie grozi katastrofą dyktatorskich konstrukcji. Gdy w schyłkowym okresie stanu wojennego na warszawskim Źoliborzu pojawił się Kapłan, który stwierdzał, że: „Naród Polski nie nosi w sobie nienawiści, i dlatego zdolny jest wiele przebaczyć, ale tylko za cenę powrotu do prawdy”, poczytano to za więcej niż prowokację. Domaganie się ewangelicznej prawdy rozjuszało nie tylko najwyższe władze PRL, ale także ich sowieckich mocodawców oraz innych przywódców bloku komunistycznego, szczególnie NRD. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa (tzw. grupy „D”) Departamentu IV MSW, programowo zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego w Polsce, zintensyfikowali dotychczasowe działania. Sporządzono tajną listę księży przeznaczonych do fizycznej eliminacji, na której ks. Jerzy Popiełuszko wstępnie znalazł się na drugim miejscu, tuż za ks. Stanisławem Małkowskim. W momencie uaktualnienia celów operacyjnych uruchomiono machinę propagandową. Tworzyły ją konkretne osoby, które wedle wstępnych ustaleń śledztwa prowadzonego na początku lat 90., uzgadniały propagandowe argumenty z funkcjonariuszami Departamentu IV MSW. Wielowarstwowa Kombinacja Operacyjna, która ostatecznie doprowadziła do męczeńskiej śmierci Kapłana, nie mogła zostać podjęta bez inspiracji bądź akceptacji władz sowieckich. Turbulencje i przetasowania na szczytach KC KPZR i KGB musiały skutkować niejednoznacznym przekazem instrukcji i planów do Polski. Dość przypomnieć, że w ZSRS w ciągu trzech lat, 1982-1985, zmieniło się aż czterech pierwszych sekretarzy, co w świetle dotychczasowej historii tego kraju nie należało do zjawisk zwyczajnych.

Kampania nienawiści
Istotnym impulsem rozkręcania propagandowej spirali nienawiści względem osoby ks. Jerzego Popiełuszki był artykuł L. Toporkowa zamieszczony 12 września 1984 r. w moskiewskich „Izwiestiach” pt. „Lekcja na darmo” („Urok nie wprok”), w którym wymieniono z nazwiska i napiętnowano Księdza Jerzego, a także wyraźnie wskazywano towarzyszom w Polsce możliwe kierunki pracy operacyjnej. Sowiecki korespondent Toporkow pisał m.in.: „W czasie nabożeństwa w kościele św. Stanisława Kostki, przekształconego w wiec polityczny, rozległy się okrzyki z bezczelnym żądaniem oddania Wilna i Lwowa. Te prowokacyjne antyradzieckie wypady mają na celu sianie ziarna niezgody, rzucanie cienia na braterską przyjaźń i wzajemnie korzystną współpracę naszych narodów. (…) Niedawno – kontynuował – w tym samym kościele wojowniczy ksiądz Popiełuszko zwrócił się do amnestionowanych z wezwaniem, którego sens był następujący: odpoczęliście, a teraz czas do roboty. Tylko energicznie, sprytniej niż dotąd. Najważniejsze to nie bać się. Sam ksiądz, sądząc ze wszystkiego, nie boi się. Zmienił swoje mieszkanie w magazyn nielegalnej literatury. Ściśle współpracuje z zajadłymi kontrrewolucjonistami. Z ambony jakby czytał nie kazania, a ulotki pisane przez Zbigniewa Bujaka, aż bije od nich nienawiść do socjalizmu”. Konstatując, autor retorycznie zapytywał: „Rząd stawia więc sobie pytanie, czy możliwe jest, aby Popiełuszko i podobni mu duchowni mogli zajmować się rozbijacką działalnością polityczną wbrew woli wyższej hierarchii kościelnej?”. Powyższy artykuł współgrał z wcześniejszym tekstem zamieszczonym pod koniec grudnia 1983 r. w „Ekspresie Wieczornym” i „Trybunie Ludu” – oficjalnym organie KC PZPR, pt. „Garsoniera ob. Popiełuszki”, podpisanym pseudonimem Michał Ostrowski. Od tych publikacji rozpoczął się zmasowany atak medialny na ks. Popiełuszkę i Kościół, który towarzyszył konkretnym działaniom władz. Przykładowo wymienić można tu akcję zdejmowania krzyży w szkołach w Miętnem (grudzień 1983), próby zastraszania księży, m.in. ks. Stanisława Małkowskiego i ks. Kazimierza Jancarza (1984), oraz pobicia, np. ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego (1985). Bezpośrednią kontynuacją sowieckiej akcji propagandowej był artykuł ówczesnego rzecznika rządu Jerzego Urbana, opublikowany pod pseudonimem Jan Rem, 19 września 1984 r. (a więc zaledwie tydzień po tekście Toporkowa, a miesiąc przed porwaniem ks. Jerzego), w tygodniku „Tu i teraz” – pod znamiennym tytułem „Seanse nienawiści”. Autor, odwołując się do określeń Gombrowicza, starał się także błysnąć własnym propagandowym talentem, bez skrępowania dobierając epitety. Szkalując posługę kapłańską księdza Popiełuszki w kościele św. Stanisława Kostki, pisał m.in.: „Co więc tam robi natchniony polityczny fanatyk, Savonarola antykomunizmu? Daje on świadectwo ideowej i intelektualnej degeneracji części inteligentów formacji żoliborskiej, dowodzi uwiądu tegoż Źoliborza. (…) W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. (…) Wyznawcy sfanatyzowanego ks. Popiełuszki nie potrzebują argumentów, dociekań, dyskusji, nie chcą poznawać, spierać się, zastanawiać się i dochodzić do jakichś przekonań. Chodzi tylko o zbiorowe wylanie emocji. Ks. Jerzy Popiełuszko jest więc organizatorem sesji politycznej wścieklizny”. Piszący wyraził nadzieję, że: „Upiory, które żoliborski magik polityczny wypuszcza spod ornatu, same pozdychają”. Były szef Urzędu ds. Wyznań i lektor KC PZPR Kazimierz Kąkol, w specjalnym liście skierowanym do redakcji „Tu i teraz” stwierdził, że określenia Jana Rema pod adresem ks. Popiełuszki użyte zostały „Po stokroć słusznie”. Korelowało to z inną sentencją wygłoszoną przez cytowanego już Josepha Goebbelsa, który twierdził, że „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Sączone i permanentnie powtarzane propagandowe kłamstwa na trwałe ukształtowały wiele umysłów zarówno w odniesieniu do kapłanów, jak i Kościoła postrzeganego jako wspólnota ludzi wierzących. W trakcie procesu toruńskiego kpt. Grzegorz Piotrowski, który uprowadził księdza Popiełuszkę i doprowadził do Jego śmierci, wykorzystał propagandową aktywność Urbana, wyznając, że czyny jego były inspirowane wypowiedziami rzecznika rządu. Dlatego też w 1985 r. historyk Peter Raina zarzucał Urbanowi, że dokonał „aktu słownego zabójstwa” na ks. Popiełuszce, gdyż kampanią nienawiści jako rzecznik rządu przygotował „podłoże dla morderców”. Urban odpierał zarzuty, a za nazwanie go „Goebbelsem stanu wojennego” wytoczył nawet proces sądowy, który notabene przegrał. Zarówno były rzecznik rządu gen. Wojciecha Jaruzelskiego, jak i wiele innych osób biorących udział w akcji propagandowej oraz bezpośredniej przeciwko Księdzu Jerzemu nadal jest aktywnych w szeroko rozumianym froncie medialnym. Wykazują oni szczególną „troskę” o dobro Kościoła, ciągle gotowi piętnować jego rzekome polityczne zaangażowanie. Wynoszony na ołtarze błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko tak jak przed laty pokazuje wszystkim, w jaki sposób można łączyć umiłowanie Ojczyzny z treściami ewangelicznymi. Za swą niezłomną postawę skromny, schorowany Ksiądz, zapłacił śmiercią męczeńską. Ostatecznie to jednak On okazał się zwycięzcą, swoistym symbolem prawdy przeciwstawionej morderczej propagandzie – pozostającej na usługach komunistycznego totalitaryzmu. Propaganda przegrała, a wraz z nią legł w gruzach nieludzki system, który osłaniała.

Mirosław Piotrowski

Profesor Mirosław Piotrowski kieruje Katedrą Historii Najnowszej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II, deputowany do Parlamentu Europejskiego (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy).

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziel, 5-6 czerwca 2010, Nr 129 (3755) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100605&typ=zj&id=zj83.txt

Skip to content